Salon Ciekawej Książki w Łodzi - relacja
Zaczęło się tak....
Pełna optymizmu i nadziei na prawdziwe eldorado książkowe kupiłam bilet i przeszłam przez bramkę, która w moim mniemaniu miała być drzwiami do raju...
A w raju... niestety pustki i dziwna, grobowa wręcz atmosfera. Stoiska wydawnictw były ubogie, rabaty i przeceny również bardzo skromne. Co więcej, niektóre wydawnictwa nie oferowały żadnych promocji, bądź ukazane ceny były droższe niż zakup książki drogą internetową. Nie tego oczekiwałam...
Rok temu, targi były organizowane w hali przy ul. Stefanowskiego. I szczerze powiedziawszy atmosfera wówczas sprzyjała nowym zakupom książkowym czy nawiązywaniu ciekawych znajomości, czego nie mogę powiedzieć o tegorocznej imprezie organizowanej w nowej hali przy Al. Politechniki. Fakt, ilość wystawców wzrosła z 63 w tamtym roku do 100 w tym, co jest niewątpliwie pocieszające. Nie zmienia to jednak mojego zdania, że to atmosfera i odpowiedni klimat sprzyjają odwiedzaniu targów książkowych. A najbardziej rozczarowała mnie nieobecność wydawnictwa Świata Książki. Jestem też trochę zdziwiona rozmiarem hali, sądziłam, że zajmuje większą powierzchnię niż w rzeczywistości.
Ale dosyć narzekań :) Na targi pojechałam z listą tytułów, które brakują mi do pełnego skompletowania całej "Jeżycjady" autorstwa Małgorzaty Musierowicz. Liczyłam oczywiście na spory upust, gdyż mój fundusz pieniężny miałam ograniczony. Przechadzając się więc po hali, nabyłam aż cztery antykwaryczne egzemplarze mojej ukochanej serii, po cenie 6 zł za sztukę. Przyznacie, że to naprawdę okazja, gdyż książki są w świetnym stanie. Następnie odnalazłam stoisko Akapit Pressu, gdzie przemiła przedstawicielka tegoż wydawnictwa, zaproponowała mi pozostałe, brakujące tytuły w bardzo korzystnej cenie.
Tak oto stałam się posiadaczką prawie całego kompletu "Jeżycjady", brakuje mi jeszcze jednej części, a mianowicie "Żaby", gdyż nie było jej aktualnie w sprzedaży.
Co więcej, otrzymałam specjalny egzemplarz "McDusi" z podpisem samej autorki! Do dzisiaj nie mogę się z tego faktu nacieszyć...:)
Przeszczęśliwa z udanego zakupu, z uśmiechem od ucha do ucha, pakując swoje nowe skarby, dowiedziałam się, że przy stoisku siedzi pisarka Marta Fox, która jest mi znana z książek młodzieżowych m. in. "Magda.doc" czy "Paulina.doc". Bardzo się cieszę, że mogłam z Panią Martą chwilę porozmawiać. To bardzo ciepła i serdeczna osoba.
I tak stałam się posiadaczką książki Pani Marty pt: "Cafe Plotka". Poznałam historię tytułu oraz krótkie streszczenie fabuły. Oczywiście niebawem moja opinia o niej na blogu.
Muszę się jeszcze oczywiście pochwalić dedykacją na pierwszej stronie...:)
I tak oto dobiegł mój pobyt na targach Salonu Ciekawej Książki w Łodzi. Uważam, że impreza ma potencjał i ma szansę stać się jedną z najważniejszych książkowych imprez w Polsce. Ale do tego jeszcze daleko. To już druga edycja, więc organizatorzy powinni uczyć się na błędach. Nie przekonuje mnie informacja, że w tym roku sprzedano o 30% więcej biletów niż w roku poprzednim. Myślę, że przede wszystkim liczy się klimat i atmosfera, a tego właśnie zabrakło. Gdyby nie przemiłe spotkanie z wydawnictwem Akapit Press, byłabym bardzo rozczarowana. Mam nadzieję, że nasze łódzkie targi dorównają w końcu poziomem Warszawie czy Wrocławiu. Czekam na to...
A wy? Byliście na targach Salonu Ciekawej Książki w Łodzi? Jakie są wasze wrażenia?
I tak oto dobiegł mój pobyt na targach Salonu Ciekawej Książki w Łodzi. Uważam, że impreza ma potencjał i ma szansę stać się jedną z najważniejszych książkowych imprez w Polsce. Ale do tego jeszcze daleko. To już druga edycja, więc organizatorzy powinni uczyć się na błędach. Nie przekonuje mnie informacja, że w tym roku sprzedano o 30% więcej biletów niż w roku poprzednim. Myślę, że przede wszystkim liczy się klimat i atmosfera, a tego właśnie zabrakło. Gdyby nie przemiłe spotkanie z wydawnictwem Akapit Press, byłabym bardzo rozczarowana. Mam nadzieję, że nasze łódzkie targi dorównają w końcu poziomem Warszawie czy Wrocławiu. Czekam na to...
A wy? Byliście na targach Salonu Ciekawej Książki w Łodzi? Jakie są wasze wrażenia?
Jeżycjadę uwielbiam. No i mam Żabę w mojej bardzo skromnej kolekcji. Kiedyś dostałam od siostry na Gwiazdkę :) A teraz ta sama siostra mieszka w Poznaniu na Jeżycach.
OdpowiedzUsuńJeżycjada~
OdpowiedzUsuńBTW, też mam egzemplarz ,,McDusi" spod lady :D Z autografem, jejeje. I oprócz tego zaopatrzyłam się w album o Monecie, a.k.a. moim ukochanym malarzu.
PS: Targi w Wawie lepsze. Jest nastrój. Są tłumy. Promocje ^^
Niestety, miałam wtedy inne plany, więc nie udało mi się tam być.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie skończyłam "McDusię". :)
OdpowiedzUsuńMoże i nie było tak, jak sobie wyobrażałaś, ale pociesz się, że w Poznaniu pod tym względem jest kompletnie do bani. Mam nadzieję, że i u nas w końcu zorganizują podobną imprezę tego typu.
Mnie brakuje kilku ostatnich tomów "Jeżycjady", muszę kiedyś skompletować całość ;) A na targi się akurat wybrać nie mogłam chociaż były właściwie na miejscu i chyba jednak nie ma czego żałować. Zobaczymy w przyszłym roku, może będą bardziej udane ;)
OdpowiedzUsuńJa w skrócie opisałam na moim blogu. Po części się z tobą zgadzam. Szkoda, że nie odwiedziłaś wydawnictwa Mała Kurka, które moim zdaniem najlepiej ze wszystkich się zaprezentowało. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńJakoś w ogóle mi ta impreza uciekła, a szkoda, bo do Łodzi mam w sumie nie tak daleko... Może będę kolejne, ciekawsze nieco edycje, to się na pewno już pojawię :)
OdpowiedzUsuńPs. Przypomniałaś mi o książce "Magda.doc", pamiętam, jak kiedyś w nastoletnich czasach zarwałam nad nią prawie całą noc :)
Bardzo żałuję, że nie mogłam z Tobą pojechać. Nawet do Ciebie nie pisałam, bo wiedziałam, że w moim stanie nie byłabym dobrym partnerem do wojaży - przeziębienie i ogólne odrętwienie zniewoliły mnie doszczętnie.
OdpowiedzUsuńZ drugiej stron czuję ogromne rozczarowanie. Wszędzie pełno było informacji na temat Salonu, a tu taka porażka. Liczyłam na wiele promocji i atrakcji. Wolę kupować książki siedząc wygodnie w domu, tutaj chociaż mogę zaoszczędzić, przeglądając liczne ofert sklepów internetowych...
Ja właśnie też narzekam na klimat i atmosferę targów. Byłam w poprzednim roku i było jakoś tak nijako. Poszczególne wydawnictwa siedziała z grobowymi minami, jakby za karę i nie czułam się zbyt komfortowo podchodzić do nich i zagadywać, więc dałam sobie spokój. W tym roku w ogóle zrezygnowałam z targów a za rok... zobaczę jeszcze.
OdpowiedzUsuńPiękne zakupy!
OdpowiedzUsuńŚwietne nabytki, dla mnie Łódź trochę za daleko :)
OdpowiedzUsuńAch, jaka szkoda, że mnie tam nie było. Lubię takie wydarzenia, pod warunkiem, że są dobrze zorganizowane. W maju miałam okazję uczestniczyć w warszawskich targach książki i było naprawdę sympatycznie. Zazdroszczę nowych nabytków!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że atmosfera nieciekawa. Ale nabytek jak widzę udany :)
OdpowiedzUsuńO, ale fajnie ;)) a jeżycjadę też lubię <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie wydałam masę pieniędzy na bilet pociągowy. Skoro promocje i tak były beznadziejne to można zakupić książki w zwykłej księgarni. Mam nadzieję, że w przyszłym roku już coś się zmieni.
OdpowiedzUsuńGratuluje całej Jeżycjady, którą zazdroszczę oraz podpisu Marty Fox, którą bardzo lubię :)
Pozdrawiam.
Nie było mnie, ale jak widać raczej nie mam czego żałować. Szkoda, że te rabaty takie mało atrakcyjne, co to za targi, na których książki są droższe niż w sieci.
OdpowiedzUsuńMoże nie było tak jak sobie wymarzyłaś, ale ja i tak zazdroszczę, bo nigdy nie byłam na tego typu imprezie ;)
OdpowiedzUsuń