Agnieszka Topornicka – "Wakacje od życia"
19:16
15
2012
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę
,
Prószyński i S-ka
,
Topornicka Agnieszka
„Wszędzie zostawiasz półotwarte furtki (…). Chcesz iść naprzód, ale zawsze oglądasz się wstecz. Tak się nie da.”
Życie na emigracji to temat, który zawsze mnie ciekawił. Do tej pory większość książek jakie czytałam to książki dotyczące wspomnień życia na obczyźnie Polaków, którzy wyjeżdżali za granicę po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. Ale przecież nasi rodacy wyjeżdżali za chlebem również po przekształceniach ustrojowych. Byłam ciekawa więc jak zostanie przedstawiony ten właśnie temat.
Agnieszka Topornicka to poetka, dziennikarka oraz tłumaczka. Przez dłuższy okres czasu, bowiem przez dziesięć lat mieszkała w Stanach Zjednoczonych, tam też współpracowała z mediami polonijnymi. Autorka obecnie mieszka w na wsi w Polsce, wraz z mężem, synem oraz wielkim kotem. „Wakacje od życia” to jej trzecia książka w dorobku pisarskim.
„American dream” to określenie, które chyba każdy z nas kiedyś słyszał. W czasach PRL-u wyjazd do Ameryki utożsamiany był z rajem i wielką szansą na sukces w życiu. Po przekształceniach w gospodarkę wolnorynkową, na początku lat 90’ wielu naszych rodaków nadal upatrywało w Stanach życiową szansę. Bohaterka powieści, nazwana przez autorkę Nową, również wyjeżdża do USA. W Nowym Jorku mieszka jej stara przyjaciółka ze studiów - B., która pracuje w amerykańskiej korporacji. Nowa poznaje wdzięcznych sąsiadów i przyjaciół B., dwóch mało rozgarniętych chłopaków Hansa i Jadzię oraz młode małżeństwo z córką. Znajduje również pracę jako opiekunka chłopca dotkniętego chorobą autyzmu. Bohaterka musi odnaleźć się w zupełnie innym świecie, dojrzeć do pewnych decyzji oraz dokonać wyboru między miłością, a tchórzostwem. Nie można bowiem przez całe życie wyłącznie uciekać.
Akcja powieści dzieje się w latach dziewięćdziesiątych XX wieku – rok 1993. Jest to epoka, która u nas w kraju, obecnie wspominana jest już z sentymentem. Nie było wówczas jeszcze w powszechnym użyciu telefonów komórkowych, internetu czy wielkich sieci handlowych. Był to czas zachłyśnięcia się normalnością, która zaczęła do nas dopiero docierać z Zachodu. I takie właśnie wspomnienia z tego okresu znajdziecie w książce. Przywoływany często na łamach powieści serial „Przyjaciele”, który wtedy bił rekordy popularności, nieodłącznie kojarzy mi się z tymi latami.
W książce odnalazłam nostalgię i sentyment, aż dziw, że tak się kiedyś żyło. I można było się umawiać bez telefonów komórkowych, uwierzcie mi :) Jednakowoż spodziewałam się większego nacisku na życie w Ameryce, tymczasem realia emigracji Polaków są raczej tłem powieści. Autorka większy nacisk położyła na uczucia i dylematy bohaterów, niż obraz naszych rodaków na obczyźnie. To spowodowało u mnie pewien niedosyt. Byłam bardzo ciekawa jak wyglądało w tamtych czasach emigracyjne życie. Tymczasem perypetie uczuciowe Nowej zdominowały całą fabułę. Szkoda, bo przecież Agnieszka Topornicka ma wielkie doświadczenie, sama mieszkała przez tyle lat w Stanach. Irytowało mnie również nazwanie przyjaciółki Nowej – B. Nie rozumiem dlaczego autorka przyjęła taki pseudonim składający się z jednej tylko litery, trochę utrudniło mi to skupienie się na fabule.
Na pewno „Wakacje od życia” starszym czytelnikom przypomną jak żyło się w latach 90’. Pojawi się sentyment i nutka nostalgii, za tym co było i już nie wróci. Ale książka sama w sobie mnie nie zachwyciła. Bohaterowie byli nijacy, nie przekonali mnie. Poza tym brakowało mi większego skupienia na realiach życia w ówczesnej Ziemi Obiecanej. Uważam, że temat był naprawdę ciekawy, ale gorzej poszło już z jego wykonaniem. Ocenę zaś pozostawiam każdemu z was.
"„Wakacje od życia” to tytuł, jak zwykle w przypadku moich książek, niejednoznaczny. Ameryka z pozoru podarowuje moim bohaterom przedłużenie beztroskiej młodości, coś w rodzaju trwania w zawieszeniu, „życia na brudno”, a tymczasem okazuje się, że ono dzieje się, jak to życie – tu i teraz, i jak najbardziej naprawdę."
Agnieszka Topornicka
Książkę otrzymałam w ramach nagrody za RECENZJĘ tygodnia na portalu:
Recenzja tygodnia (30.11.2015 r. - 6.12.2015 r.) na portalu
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
:
Skoro bohaterzy są nijacy, to jednak nie nie warto tracić czas na tą książkę, gdyż w moim odczuciu, to główne postacie są źródłem ciekawej, interesującej fabuły.
OdpowiedzUsuńTematyka ciekawa, aczkolwiek niezupełnie mnie przekonuje ta książka, wstrzymam się więc.
OdpowiedzUsuńWolałabym książkę przedstawiającą życie w Polsce w tamtym okresie. Natomiast określanie bohaterów jedynie literami alfabetu rzeczywiście może być irytujące. Nie rozumiem takiego zabiegu.
OdpowiedzUsuńPierwszy cytat podany przez Ciebie zaintrygował mnie, jednak po dalszej lekturze Twojej recenzji stwierdzam, że jednak chyba sobie tę książkę daruję :)
OdpowiedzUsuńTytuł książki bardzo ciekawy, ale tematyka mnie nie zaciekawiła, a skoro nie polecasz, to nie będę się do niej przekonywać ;)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Raczej ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńUrodziłąm się tuż po przekształceniach gospodarczych, w 1991 roku. Nikt z mojej rodziny nie wyjechał "za chlebem" w latach 80-tych, dziadek został w Polsce, choć miał problemy z pracą w związku z działalnością w "Solidarności". Chętnie poczytałabym perypetie Polaków na obczyźnie, ich zmagania z obcym językiem, kulturą, brzemieniem "biedaka ze wschodu", ale na pewno nie perypetie miłosne w USA. Szkoda, że tak dobrze zapowiadająca się książka jest w gruncie rzeczy zwykłym romansidłem.
OdpowiedzUsuńEmigracja to dla mnie obecnie normalka, dlatego jeśli sięgnę po tą książkę to raczej nie będzie mi przeszkadzało, że życie na obczyźnie jest jedynie tłem. Wystarczy mi moich własnych przemyśleń na ten temat. Wydaje mi się, że emigracja wtedy czy teraz nie różnią się aż tak bardzo. Może teraz jest trochę mniej papierków do załatwiania, ale mimo wszystko realia takiego życia są podobne. A może mi się tylko tak wydaje.
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, emigrację poznałam od strony rodziny i znajomych, któzy wyjeżdzali i nadal wyjeżdżają
OdpowiedzUsuńZa młoda jestem by pamiętać tamte czasy... Temat mi się podoba, podejście jest dość interesujące, nie czytałam jeszcze nic o emigracji!
OdpowiedzUsuń'93 to rok mojego urodzenia, a ponieważ nie mogę pamiętać początku lat dziewięćdziesiątych, chętnie bym o tym poczytała...
OdpowiedzUsuńTo może być ciekawy utwór. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńTemat rzeczywiście bardzo ciekawy. Szkoda, że autorka nie potrafiła go w pełni wykorzystać. Nie pałam jakąś ogromną chęcią sięgnięcia po tę pozycję, ale gdybym miała się na nią natknąć, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tę książkę jakiś miesiąc temu i pozwól, że się nie zgodzę:)To na pewno nie jest "romansidło"! To nie miłość jest w niej najważniejsza (chociaż ważna, jak w życiu każdej młodej dziewczyny), tylko przemiana głównej bohaterki, która jest tak napisana, że moim zdaniem utrzymuje na swojej postaci napięcie do końca - bo Nowa to dziewczyna z tajemnicą.
OdpowiedzUsuńKsiążka rozgrywa się na tle Ameryki,i jest w niej całe mnóstwo emigranckiego życia, kalejdoskop rozmaitych życiorysów. Tu znowu się nie zgodzę - bohaterowie są świetni, zróżnicowani; zwłaszcza B., przyjaciółka Nowej, którą się jednocześnie kocha i nienawidzi:), przynajmniej ja tak miałam:), i sama Nowa, która na początku rzeczywiście może irytować, ale przestaje w miarę jak poznajemy motywy jej postępowania.
Cieszę się, że ta książka powstała, bo wreszcie ktoś pokazał życie Polonii w innej, normalnej perspektywie, a nie kolejny opis "szczuropolactwa", smętnego pętania się ze szmatą po domkach i "azbestach". Myślę, że autorka opisała to, co jej było bliskie - może ze "Szczuropolakami" nie miała do czynienia - ale czy to jest zarzut? Wartka akcja, i fantastyczny język; ja szczerze polecam - tylko radzę czytać bez schematycznych oczekiwań na temat Polonii.
Od jakiegoś czasu poluję na tę pozycję. ;))
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!!! ;)