Robert Ross – "Zauroczenie"
19:30
19
2012
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę
,
Ross Robert
,
Warszawska Firma Wydawnicza
„Największy dar, jakim jest miłość, zamienia się w największe przekleństwo, gdy człowiek traci wolność. Bez wolności miłość umiera. Bez wolności człowiek przestaje być człowiekiem.”
Do przeczytania tej książki, a raczej dłuższego opowiadania zachęcił mnie opis z okładki. Po lekturze próbowałam dowiedzieć się czegoś o autorze, jak to zawsze czynię. Niestety nie znalazłam żadnej nawet wzmianki o Robercie Rossie. Przypuszczam, że nie jest to prawdziwe imię i nazwisko, tylko pseudonim artystyczny.
Piotrek, poeta, student piątego roku filologii, podczas wizyty w księgarni „Tania książka” sięga po tytuł, po który wyciąga rękę również młoda dziewczyna. To przypadkowe spotkanie i zamiana zaledwie kilu słów sprawiają, że bohater chce odnaleźć za wszelką cenę piękną nieznajomą. Tymczasem w jego życiu niespodziewanie pojawia się koleżanka ze studiów Eliza, która ewidentnie go podrywa i daje do zrozumienia, że nie jest jej obojętny. Piotrek nie może jednak zapomnieć o dziewczynie z księgarni. Nie traci nadziei, że jeszcze kiedyś ją spotka.
Tymczasem przyjaciel Piotrka z Łodzi trafia nagle do szpitala. Bohater jedzie więc do niego by go zobaczyć i wesprzeć jego przerażoną żonę. W szpitalu niespodziewanie spotyka tajemniczą, poszukiwaną od dawna nieznajomą - Wiktorię. Los ponownie krzyżuje drogi Piotrka i dziewczyny nie bez powodu. Zauroczenie, jakie dotknie bohatera, pozwoli mu dokonać w przyszłości wyboru. Ale najpierw chłopak będzie musiał sporo wycierpieć i sporo też zrozumieć.
Pierwsze zauroczenie, pierwsza miłość, pierwszy seks, tego wszystkiego doświadcza bohater książki. Autor ukazał czytelnikowi ewolucję uczucia od zauroczenia, poprzez namiętność do całkowitej obojętności. Myślę, że chyba każdy z nas coś takiego przeżył. Oczywiście może nie w tak skrajnej postaci jak w „Zauroczeniu”, gdzie Wiktoria jest naprawdę kontrowersyjną postacią. Postacią nie mającą żadnych hamulców, nie przestrzegającą norm moralnych. Postacią, którą powinien być zgodnie z przyjętym stereotypem mężczyzna. A tutaj jest nią paradoksalnie kobieta. I to jest właśnie najciekawsze. Piotrek to taki ułożony, grzeczny chłopczyk, który mało wie o prawdziwym życiu. Zakopany w książkach i w swojej poezji, dopiero na piątym roku studiów poznaje przyjemności wynikające z obcowania z kobietą. To też raczej w tych czasach niespotykane. Pierwsza inicjacja seksualna w tym wieku? Nikt by nie uwierzył.
Książka zawiera jedynie 85 stron, dlatego śmiem twierdzić, że jest to raczej dłuższe opowiadanie. Nie nazwałabym jej powieścią. Podobał mi się portret psychologiczny głównego bohatera, chociaż tak jak pisałam wcześniej jest on troszkę mało wiarygodny. W tych czasach nie ma już takich facetów. Za to Wiktoria całkiem dobrze wpasowuje się w dzisiejszy obraz młodej, wyzwolonej kobiety.
Styl pisania Roberta Rossa jest ukierunkowany na ukazywanie emocji i przeżyć głównego bohatera, które będę determinowały jego decyzje w przyszłości. Jest to moim zdaniem historia, w której każdy z nas odnajdzie cząstkę siebie. I to właśnie młodzieży polecałabym ją najbardziej. Czy jestem zauroczona książką Roberta Rossa? Nie jestem. Ale nie był to stracony wieczór, dzięki tej historii powróciłam do wspomnień mojego pierwszego zauroczenia. A to już dużo.
„Jeżeli z jakiegoś powodu rezygnuje się z miłości, co to za miłość!”
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Nigdy o tej książce nie słyszałam. Jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie, ale jeśli nadarzy się okazję to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNie byłabym tak pewna, jak Ty, że dzisiaj nie ma takich młodych mężczyzn jak bohater książki , jak również nie wszystkie dziewczyny są takie, jak Wiktoria.
OdpowiedzUsuńTrochę to jednak uogólniłaś.)
Czuję się zachęcona:)
OdpowiedzUsuńmoze kiedyś przeczytam? :)
OdpowiedzUsuńO, zdecydowanie chcę przeczytać! Bardzo podoba mi się tematyka, a i te skontrastowane portrety psychologiczne są bardzo nęcące.
OdpowiedzUsuńjeśli w bibliotece będzie to na pewno nie ominę ; d
OdpowiedzUsuńGdzieś już słyszałam o tej książce i muszę przyznać, że jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie. c;
OdpowiedzUsuńSądzę, że gdyby książka wpadła w moje ręce, pewnie bym przeczytała. Ciekawi mnie postać Wiktorii :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się owocnie, ale okładka raczej mnie zniechęca. dobrze że ocenia się wnętrze a nie powierzchnię :P
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam. Nie lubię takich krótkich form, poza tym jakoś nie przemawia do mnie obraz grzecznego bohatera i jak mniemam bezwstydnej kobiety, która go zauroczyła.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca pozycja, lecz szkoda, że taka krótka objętościowo. Wolę jednak nieco dłuższe powieści przy których mogę się delektować ciekawie, rozwijającą się fabułą, aczkolwiek, jak wpadnie w moje ręce ,,Zauroczenie'', to przeczytam.
OdpowiedzUsuńZapowiada się dobrze, chociaż ufam Twoim uczuciom i martwi mnie fakt, że nie zachwyciła Cię ta "książka/dłuższe opowiadanie" :) Będę musiała sama przekonać się o wartości tej historii :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za krótką formą, chyba więc sobie daruję, choć rys postaci wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńKrótka forma mnie nie zniechęca, nawet opowiadanie może być arcydziełem, szkoda, że oceniasz dosyć słabo
OdpowiedzUsuńGdybym słyszała już wcześniej o tej książce, to pewnie już bym ją zamówiła w księgarni. Ale niestety, poszukam najpierw więcej opinii i dopiero potem podejmę decyzję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie przepadam za krótkimi formami, ale jestem ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńOd siebie chciałabym tylko dodać, że wierzę w to, że można być na piątym roku i mieć ten pierwszy raz przed sobą. Znam sporo osób, które z różnych względów zdecydowały się poczekać.
nie czytałam :DD
OdpowiedzUsuńNiestety nie przekonuje mnie ani treść tego opowiadania (masz rację, trudno nazwać utwór liczący 85 stron powieścią), ani jego okładka...
OdpowiedzUsuńBrzmi to trochę tak, jakby ta książka nie była do końca dopracowana. I rzeczywiście to chyba historia, którą docenić mogłyby młodsze nastoletnie osoby. Ja już raczej z tego wyrosłam :)
OdpowiedzUsuń