Elena Kolina – "Dziennik nowej Rosjanki czyli…"
”Od dawna podejrzewałam, że wszystkie te historie o gorzkim życiu samotnych, zapłakanych kobiet są mocno przesadzone. Nie jest ważne, czy masz męża, ważne, czy masz własne życie.”
Nie miałam do tej pory styczności ze współczesną powieścią rosyjską dla kobiet, dlatego byłam bardzo ciekawa jak wypadnie lektura nazwana rosyjskim odpowiednikiem „Dziennik Bridget Jones”. Niestety bardzo się zawiodłam.
Nowa Rosjanka to rozwiedziona pani doktor, grubo po trzydziestce, która wykłada psychologię na wyższej uczelni. Po pracy samotnie wychowuje piętnastoletnią córkę Murę i boryka się z problemami natury materialnej. Poznajemy ją w trakcie romansu z żonatym mężczyzną. Bohaterka posiada wiele (dokładnie pięć) oddanych sercem przyjaciółek, matkę która ciągle ją poucza oraz byłego męża i jego żonę, z którą utrzymuje bardzo zażyłe stosunki. Cały dziennik skupia się na jej przemyśleniach dotyczących facetów, wymyślaniu durnych teorii o życiu oraz kompromitowaniu się w wielu sytuacjach.
Nie wyobrażam sobie aby taka osoba w ogóle mógła być wykładowcą. Bohaterka kompletnie nie reprezentowała poziomu, jaki powinien posiadać nauczyciel młodego pokolenia. W wielu sytuacjach wręcz kompromitowała się i wcale nie było to śmieszne, przynajmniej dla mnie. W zamierzeniu autorki może miało takie być, nie udało się to jednak. Wiele wydarzeń opisanych w Dzienniku wydało się mało prawdopodobnymi, dlatego trudno było mi dobrnąć do końca tej książki. Przeczytałam ją od deski do deski z czystej przyzwoitości.
Jedyny pozytyw jaki zauważyłam to obraz współczesnego Petersburga i generalnie Rosji, w której tak naprawdę nie ma klasy średniej. Są jedynie milionerzy i biedacy. I pewne nawiązania do obecnej sytuacji politycznej tego kraju też podniosły jej wartość. I jeden dobry cytat:
„Dla mnie nie czytać to to samo co nie jeść, nie pić i w ogóle nie żyć.”
Spodziewałam się ciekawej historii, opatrzonej humorem, na tle współczesnego, wielkiego miasta w Rosji. Otrzymałam jeden wielki bełkot, opatrzony brakiem humoru. Nie polecam. To tylko strata czasu. Nawet jak na lekką literaturę kobiecą, książka jest za słaba.
Nie miałam do tej pory styczności ze współczesną powieścią rosyjską dla kobiet, dlatego byłam bardzo ciekawa jak wypadnie lektura nazwana rosyjskim odpowiednikiem „Dziennik Bridget Jones”. Niestety bardzo się zawiodłam.
Nowa Rosjanka to rozwiedziona pani doktor, grubo po trzydziestce, która wykłada psychologię na wyższej uczelni. Po pracy samotnie wychowuje piętnastoletnią córkę Murę i boryka się z problemami natury materialnej. Poznajemy ją w trakcie romansu z żonatym mężczyzną. Bohaterka posiada wiele (dokładnie pięć) oddanych sercem przyjaciółek, matkę która ciągle ją poucza oraz byłego męża i jego żonę, z którą utrzymuje bardzo zażyłe stosunki. Cały dziennik skupia się na jej przemyśleniach dotyczących facetów, wymyślaniu durnych teorii o życiu oraz kompromitowaniu się w wielu sytuacjach.
Nie wyobrażam sobie aby taka osoba w ogóle mógła być wykładowcą. Bohaterka kompletnie nie reprezentowała poziomu, jaki powinien posiadać nauczyciel młodego pokolenia. W wielu sytuacjach wręcz kompromitowała się i wcale nie było to śmieszne, przynajmniej dla mnie. W zamierzeniu autorki może miało takie być, nie udało się to jednak. Wiele wydarzeń opisanych w Dzienniku wydało się mało prawdopodobnymi, dlatego trudno było mi dobrnąć do końca tej książki. Przeczytałam ją od deski do deski z czystej przyzwoitości.
Jedyny pozytyw jaki zauważyłam to obraz współczesnego Petersburga i generalnie Rosji, w której tak naprawdę nie ma klasy średniej. Są jedynie milionerzy i biedacy. I pewne nawiązania do obecnej sytuacji politycznej tego kraju też podniosły jej wartość. I jeden dobry cytat:
„Dla mnie nie czytać to to samo co nie jeść, nie pić i w ogóle nie żyć.”
Spodziewałam się ciekawej historii, opatrzonej humorem, na tle współczesnego, wielkiego miasta w Rosji. Otrzymałam jeden wielki bełkot, opatrzony brakiem humoru. Nie polecam. To tylko strata czasu. Nawet jak na lekką literaturę kobiecą, książka jest za słaba.
Elena Kolina
Z pewnością po tę powieść nie sięgnę. Nie dość, że nie przepadam za Rosjankami (kojarzą mi się tylko z jednym), to jeszcze główna bohaterka wyrządza takie świństwo innej kobiecie. Jak widzę, wiele nie stracę.
OdpowiedzUsuńNa jakiś czas mam dość lekkich kobiecych historii, więc na pewno się nie skuszę. Przyznam, że chętnie przeczytałabym coś rosyjskiego autora lub autorki, ale nie bardzo wiem po jaki tytuł sięgnąć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń