Tony Vigorito - "Już za parę dni"
„Dlaczego na jabłka nie mówi się czerwone?”
Muszę przyznać, że do zakupu tej książki zachęciła mnie okładka, w szczególności napisy na niej: „Fenomen niezależnej sceny literackiej” i „Seria kultowa”. Po jej przeczytaniu nie zgadzam się z wyżej wymienionymi pochwałami, na pewno nie zaliczyłabym tej powieści do serii kultowych. Nie jest też żadnym fenomenem.
„Już za parę dni” to opowieść o stworzeniu wirusa, który nie zabija ludzi, jedynie niszczy te funkcje mózgu, które odpowiedzialne są za poprawne odczytywanie symboli, w tym ludzkiej mowy. Głównym bohaterem jest Dr Fontanna Flake, który zostaje wplątany w tajny program, celem opracowania szczepionki niwelującej skutki działania wirusa. Niespodziewanie, eksperyment wymyka się spod kontroli i wirus zostaje wypuszczony na zewnątrz, tym samym powodując nie dające się przewidzieć konsekwencje dla ludzkości. Jeśli po tych paru zdaniach sądzicie, że jest to typowa powieść sensacyjna ze znanym w literaturze wątkiem apokalipsy, to jesteście w dużym błędzie. Trudno znaleźć w książce wątek sensacyjny oraz dobrze rozbudowaną akcję. Za to wszędzie roi się od (muszę to przyznać) ciekawych dialogów na temat ewolucji człowieka, filozofii życiowej i wielu egzystencjonalnych problemów ludzkości.
„Widzisz, paradoks to tylko sprzeczność założeń. Zmieniając założenia, pozbywasz się paradoksu.”
Historia Flake nie kończy się. Nie wiadomo jak poradził sobie z nowym świecie, w którym ludzie komunikują się na głębszym poziomie niż dotychczas. Czytelnik sam może sobie dopisać jego dalsze losy.
Z pewnością autor zaprezentował oryginalny styl pisania. Mnie jednak on nie zachwycił. Jedyna rzecz, która w moim mniemaniu zasługuje na podkreślenie to odniesienie do apokalipsy – zagłady świata. Wbrew tysiącom książek, w których czytamy o końcu świata i ludzkości, pisarz zaprezentował odmienny punkt widzenia. Apokalipsa może oznaczać przejście na wyższy stopień ewolucji a niekoniecznie zagładę. I to moim zdaniem najważniejsza teza książki wzbudzająca nadzieję, że rzeczywiście może być to prawda.
Pomysł na fabułę był ciekawy ale gorzej poszło z jej wykonaniem.
Muszę przyznać, że do zakupu tej książki zachęciła mnie okładka, w szczególności napisy na niej: „Fenomen niezależnej sceny literackiej” i „Seria kultowa”. Po jej przeczytaniu nie zgadzam się z wyżej wymienionymi pochwałami, na pewno nie zaliczyłabym tej powieści do serii kultowych. Nie jest też żadnym fenomenem.
„Już za parę dni” to opowieść o stworzeniu wirusa, który nie zabija ludzi, jedynie niszczy te funkcje mózgu, które odpowiedzialne są za poprawne odczytywanie symboli, w tym ludzkiej mowy. Głównym bohaterem jest Dr Fontanna Flake, który zostaje wplątany w tajny program, celem opracowania szczepionki niwelującej skutki działania wirusa. Niespodziewanie, eksperyment wymyka się spod kontroli i wirus zostaje wypuszczony na zewnątrz, tym samym powodując nie dające się przewidzieć konsekwencje dla ludzkości. Jeśli po tych paru zdaniach sądzicie, że jest to typowa powieść sensacyjna ze znanym w literaturze wątkiem apokalipsy, to jesteście w dużym błędzie. Trudno znaleźć w książce wątek sensacyjny oraz dobrze rozbudowaną akcję. Za to wszędzie roi się od (muszę to przyznać) ciekawych dialogów na temat ewolucji człowieka, filozofii życiowej i wielu egzystencjonalnych problemów ludzkości.
„Widzisz, paradoks to tylko sprzeczność założeń. Zmieniając założenia, pozbywasz się paradoksu.”
Historia Flake nie kończy się. Nie wiadomo jak poradził sobie z nowym świecie, w którym ludzie komunikują się na głębszym poziomie niż dotychczas. Czytelnik sam może sobie dopisać jego dalsze losy.
Z pewnością autor zaprezentował oryginalny styl pisania. Mnie jednak on nie zachwycił. Jedyna rzecz, która w moim mniemaniu zasługuje na podkreślenie to odniesienie do apokalipsy – zagłady świata. Wbrew tysiącom książek, w których czytamy o końcu świata i ludzkości, pisarz zaprezentował odmienny punkt widzenia. Apokalipsa może oznaczać przejście na wyższy stopień ewolucji a niekoniecznie zagładę. I to moim zdaniem najważniejsza teza książki wzbudzająca nadzieję, że rzeczywiście może być to prawda.
Pomysł na fabułę był ciekawy ale gorzej poszło z jej wykonaniem.
Tony Vigorito
Nie sięgnę po tę publikację, jestem niemalże na 100 % przekonana. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę! Mając małe dziecko w domu trudno jest wygospodarować odpowiednią ilość wolnego czasu na czytanie, ale do tej książki zaglądałam w każdym wolnym momencie. Pomysł na fabułę był rzeczywiście ciekawy, a wykonanie jest jak dla mnie wspaniałe. Czekam więc niecierpliwie na inne tytuły Vigorito.
OdpowiedzUsuń