"Światło, którego nie widać" – Anthony Doerr















"Po czterdziestu tygodniach sześć bilionów komórek przeciska się przez drogi rodne matki. Krzyczymy. Później atakuje nas świat".







Nagroda Pulitzera, zachwyty czytelników, entuzjastyczne recenzje pokazujące, że dla wielu to książka roku oraz wielkie odkrycie literackie. Nie dziwcie się więc, że miałam wobec tej powieści naprawdę duże oczekiwania. I niestety na oczekiwaniach się skończyło, bowiem o takim dużym zachwycie tą książką w moim przypadku mowy być nie może. Średniak – tak mogłabym  podsumować to dzieło.

Anthony Doerr to amerykański pisarz, który zadebiutował w 2002 r. zbiorem opowiadań pt. "The Shell Collector", pierwszą  powieść wydał natomiast w 2004 r. Autor otrzymał m. in. Barnes & Noble Discover Prize oraz nagrodę Nowojorskiej Biblioteki Publicznej. Powieść "Światło, którego nie widać" przyniosła mu otrzymaną w 2015 r. nagrodę Pulitzera. Doerr pisał tę książkę przez dziesięć lat.

Francuskie miasteczko Saint–Malo, położone nad Oceanem Atlantyckim. To właśnie tutaj łączą się losy niewidomej nastolatki Marie-Laure, która przybywa do tego miasta wraz z ojcem w czasie wojennej zawieruchy oraz niemieckiego, wrażliwego i inteligentnego nastolatka Wernera, który aby uciec od pracy w kopalni, wstępuje w szeregi nazistowskiej, elitarnej szkoły. Życie niemieckiego chłopca i francuskiej dziewczyny łączy się podczas II wojny światowej, na zawsze zmieniając ich losy.

Po lekturze książki amerykańskiego pisarza dominuje we mnie swoisty niesmak. Niesmak spowodowany zabiegiem autora polegającym na tym, iż świadomie bądź też nieświadomie, postarał się o umniejszenie i widoczne usprawiedliwienie Niemców w zakresie ich czynów popełnianych w czasie II wojny światowej, którą przecież sami de facto wywołali. Mowa tutaj głównie o głęboko zarysowanym portrecie psychologicznym pasjonata odbiorników radiowych, jakim jest Werner, a którego postępowanie Anthony Doerr stara się niejako wybielić. Werner bowiem nie interesuje się ideologią nazistowską, a wstępuje do jednostki Wehrmachtu tylko po to, by uniknąć losu pracy w kopalni. A jednak, z czasem nasiąka faszyzmem, by w późniejszym czasie służyć Hitlerowi i jego całej, morderczej machinie. Oczywiście, wiadomą rzeczą jest, iż podczas wojny nic nie jest tylko czarne i tylko białe bowiem pośrednie kolory są także obecne. Jednak nie można zapominać o tym, że to właśnie Niemcy byli okupantami i najeźdźcami, a nie ofiarami, jak próbuje to czasami przeforsować autor w swojej książce. Nie znajduję niestety rozgrzeszenia dla postępowania Wernera, a epitety jakimi autor nazywa Rosjan, mogłyby zostać dokładnie tak samo odniesione do Niemców i ich okrucieństwa w czasie wojny. Po lekturze tej powieści, mam wrażenie jakoby Anthony Doerr dzielił ówczesną ludność Europy na dziki, mało znaczący Wschód z Polską na czele, i ten lepszy Zachód, cywilizowany. Nie podoba mi się takie spłaszczenie, dlatego też w żadnym wypadku nie nazwałabym tej książki arcydziełem. Według mnie jej warstwa historyczna jest zbyt płytka oraz zakłamuje nieco ówczesną rzeczywistość.

Nie mogę jednak odmówić autorowi pewnego rozmachu z jakim przedstawił losy Marie-Laure i Wernera, bowiem akcja powieści toczy się w okresie aż osiemdziesięciu lat, od 1934 r. do 2014 r. Saint-Malo, Niemcy, Wiedeń, Paryż i front Wschodni to miejsca w jakie Anthony Doerr wrzuca losy swoich bohaterów, przekrój ten więc jest naprawdę spory. Dobrym zabiegiem, pozwalającym na odnalezienie się w fabule jest także podział książki na krótkie, kilkustronicowe rozdziały, które ukazane są z perspektywy kilku bohaterów. Dzięki takiej narracji, powieść czyta się płynnie, z zaciekawieniem, a sugestywne opisy rzeczywistości jaką odbiera niewidoma dziewczyna, dodają całości swoistego, mistycznego wydźwięku.

"Sea of flames" to owiany złą sławą diament, który wpływa na losy bohaterów tej powieści. Niestety bywa czasami tak, że klejnot taki okazuje się zręczną podróbką, nie mającą większej wartości. W moim przypadku podobnie rzecz ma się z lekturą tej książki. Miałam otrzymać prawdziwy diament, a dostałam tylko jego dobrze wykonaną imitację. Spore rozczarowanie, które trudno przełknąć.

 
Anthony Doerr



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca


70 komentarzy:

  1. Mnie też rozczarowała książka, ale pod innym względem. Dziwnie, że tak to odebrałaś. Przecież nie każdy Niemiec w czasie wojny był nazistą, który mordował i gwałcił kobiety. To samo dotyczy się Rosjan po zakończeniu drugiej wojny. Myślę, że autor chciał pokazać, że niektórzy wykonywali po prostu rozkazy. Nie odczułam, żeby kogokolwiek usprawiedliwiał.

    Ja się rozczarowałam tym, że książka... w trakcie czytania robiła jakieś tam wrażenie, ale po jej ukończeniu o niej praktycznie zapomniałam już na drugi dzień. Nie miała w sobie nic fascynującego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nasze zdania są prawie identyczne. Też nie uważam, aby autor wybielał historię, wręcz przeciwnie - on ją ubarwia, ale nie w tym negatywnym znaczeniu. Pokazał, że nie ma czegoś takiego jak dobro i zło po jednej stronie barykady i postrzeganie całego narodu jako tego złego jest niestosowne i nieprawdziwe. Żaden kraj nie był święty.

      Może nie zapomniałam o książce od razu po jej przeczytaniu, ale gdy [SPOILER]zginął Werner, nie poczułam praktycznie nic. Po prostu zginął.[KONIEC SPOILERA] To mnie w tej historii ubodło najbardziej.

      Usuń
  2. Dużo słyszałam o tej powieści, ale szczerze powiedziawszy były to opinie na tyle mieszane, że nie jestem przekonana... Do tej pory jednak nikt nie zwrócił uwagi na te aspekty, które Ty poruszyłaś. Chyba póki co się wstrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierwszy raz słyszę o tej powieści i Autorze, ale po Twojej recenzji raczej nie sięgnę po tą pozycję, a wiem, że mogę spokojnie zdawać się na Twoje opinie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tak dawno zrobiło się dosyć głośno o tej książce. I sama miałam ochotę ją przeczytać. Jednak po każdej kolejnej recenzji sie zniechecam. Czuję, że to jednak nie moje klimaty. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie nastawiam się jakoś szczególnie na tę książkę, więc mam nadzieję, że uniknę rozczarowania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie książka była dobra, a nawet bardzo dobra. Nie należy wszystkich Niemców wrzucać do jednego wora. Prawda jest taka, że niektórzy po prostu wykonywali rozkazy. Werner zdecydował się pójść do wojska by uniknąć pracy w kopalni, jego życie zdeterminowały czasy w jakich przyszło mu żyć. Idąc Twoim tokiem myślenia można by również Zusaka oskarżać,że próbował wybielać Niemców...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla ludzi, którzy posiłkują się tym, że jedynie "wykonywali rozkazy". Członkowie SS też tylko wykonywali rozkazy, gdy mordowali ludność żydowską w komorach gazowych. Wykonywali rozkazy także wtedy, gdy wyciągali Polaków nocą z domów i wywozili ich na pewną śmierć. Nie wrzucam Niemców do jednego wora, jednak nie można zapominać o tym, że to nie oni byli ofiarami, tylko okupantami. Gdyby nie wykonywali rozkazów, tysiące istnień ludzkich zostałoby ocalonych. Idąc Twoim tokiem myślenia, można także usprawiedliwiać barbarzyńskie morderstwa członków ISIS, których życie zdeterminowały czasy, w jakich przyszło im żyć. A Zusaka jeszcze nie czytałam, więc nie wypowiadam się na temat tej książki.

      Usuń
    2. Nie podoba mi się Twoje usprawiedliwianie stosowane do Niemców @Kasia W. bo tak można by napisać o wszystkich oprawcach niemieckich. Pamiętajmy, że jednostka reprezentuje całość.

      Usuń
    3. Nie sądzę, by wcielanie do wojska niemieckiego można było porównywać do ISIS. Niemcy dostawali rozkaz stawienia się, jeśli go nie wypełnili, kulka w łeb. Do ISIS natomiast ludzie zgłaszają się sami.

      Usuń
    4. Akurat porównanie to jest jak najbardziej trafne, gdyż do elitarnych zbrojnych oddziałów niemieckiej nazistowskiej formacji paramilitarnej Schutzstaffel (niem. eskadra ochronna), znanej właśnie jako SS. początkowo Niemcy zgłaszali się na ochotnika. Ale nie w tym rzecz. Chodziło mi bardziej o to, że nie można usprawiedliwiać morderstw tym, że ktoś tylko "wykonywał rozkazy".

      Usuń
    5. Fakt zawsze mogl wybrać śmierć -swoja śmierć niż wykonywać wyroki i zabijać innych ludzi. Umierać tez trzeba umieć.
      Łatwo jest mówić tak będąc człowiekiem wolnym i nie stawać przed taki decyzjami jakim stawał Werner.
      Książka jest prawdziwa.
      A wiesz ze Ciebie tez nazywali by oprawa tylko dlatego ze jesteś obywatelka danego kraju który wywołał wojnę. Przykre. Umialabys się z tym pogodzić. Nie balabys się innych.
      A po za tym tych Niemiec juz nie ma tych faszystowskich Niemiec juz nie ma.

      Usuń
  7. Ja akurat skończyłam czytać tak genialną książkę z czasów wojny, bezstronną i obiektywną, że chyba na razie nie mam ochoty na następną w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wielokrotnie spotykałam się z recenzjami tej książki na blogach, jednak w żadnej z nich nie podjęto kwestii Niemców. Uwielbiam historię i bardzo nie lubię, gdy fakty są przeinaczane, albo ktoś świadomie pomija pewne sprawy. Po książkę sięgnę, bo chciałabym zobaczyć, czy rzeczywiście jest tak dobra, jak wszyscy twierdzą, ale z całą pewnością gdzieś w głowie będzie mi siedzieć ta kwestia.

    OdpowiedzUsuń
  9. A jak do tej pory spotykałam się z samymi pozytywnymi recenzjami książki. Każdy ma swój gust :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że książka jest średnia, a nie, jak można by sądzić, rewelacyjna. Sporo o niej słyszałam, ale po Twoim wpisie nie mam na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cytat wbił mnie w fotel, ale tak przedstawiona historia II wojny światowej nie podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  12. Musze przeczytać, wydaje sie ciekawai porusza temat 2 wojny swiatowej :)
    Klikniesz w linki w nowym poście będę wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. W zasadzie niewiele tłumaczysz co takiego zrobił Werner, że tak źle wypadł w Twych oczach, oprócz tego, że stał się nazistą. Nastawienie polskiego czytelnika jest z tego względu oczywiste. W sumie dawno nie czytałam książki nagrodzonej Pulitzerem, trzeba się będzie przekonać co dolega tej książce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu masz rację, negatywnie to usposabia, ale.. książka jest doskonała, mistrzowsko moim zdaniem napisana i szczerze, postać i postawa Wernera absolutnie nie wpłynęły na moją wielką przyjemność wynikającą z lektury. Równie dobrze Werner mógłby zostać piekarzem. To powieść, a nie dzienniki, biografia. Jestem ciekawa, jak ty ją odbierzesz.

      Usuń
  14. szkoda, że książka okazała się tylko podróbką, a nie prawdziwym diamentem...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie ukrywam,że dotychczas trafiałam na same pozytywne recenzje tej książki. Cieszę się zatem,że napisałaś szczerze,co myślisz,bo dzięki temu mam bardziej obiektywny wgląd na całokształt tejże pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kupiłam tę książkę zanim zrobiła się aż tak popularna. Mam na półce i czeka na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. To przykre, że w książce przedstawiony jest taki wizerunek nazistów. Z tego powodu sama nie wiem, czy mam na nią ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak to jest z przedwczesnymi zachwytami... Różne opinie już widziałam o tej pozycji więc wcale nie śpieszy mi się do jej poznania, może kiedyś zweryfikuję sama. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Niestety nigdy nie słyszałem ani o książce ani o autorze :( /Mikołaj

    Dwie Perspektywy Blog [Klik]

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie znam tej książki, ale widzę po Twojej recenzji iż nie mam czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
  21. hm czyli w sumie nie ma co się na nia napalać

    OdpowiedzUsuń
  22. Po Twojej recenzji mam mieszane uczucia co do tej książki. Autor porusza ważne tematy - tematy, które do dziś dzielą ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie dałam się skusić marketingowi wokół tej książki i widzę, że intuicja mnie nie zawiodła. Myślę, że rozczarowałoby mnie to samo, co i Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Moim zdaniem autor nie usprawiedliwia Niemców, a jedynie pokazuje czytelnikowi, jak słaby jest człowiek wciągnięty w system. Stając się elementem składowym wielkiej machiny, w tym przypadku wojennej, często dostaje się tylko taki wybór: albo współdziałasz, albo cię zmiażdżą. To samo, chodź na mniejszą skalę ma miejsce, gdy nie interweniujemy słysząc jak sąsiad okłada żonę pięściami, albo widząc dziecko szukające w śmietniku kanapki. Człowiek często wie, jak postępować, nie wystarczy jednak wiedzieć, należy jeszcze zgodnie z tą wiedzą postąpić.
    Reasumując, moim zdaniem autor spojrzał na problem niekonwencjonalnie, od strony słabej, zastraszonej i bezsilnej jednostki. Wzruszyło mnie to. Myślę,że to mądra książka.
    Wątek z kamieniem obarczonym klątwą trochę nie pasował mi do fabuły, inna bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to mądra książka

      I trochę bajkowa ;) mimo czasy akcji

      Usuń
  25. Bardzo chcę przeczytać tę książkę, ale obecnie nie mam ochoty na takie ciężkie klimaty więc pozostawie ją sobie może na jakiś lepszy nastrój. :P

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie brałem pod uwagę tego, o czym piszesz. O zarzucie usprawiedliwianie Niemców. Ja nie odczułem, że autor ich usprawiedliwiał tylko pokazał chłopaka, który nie chce wojny, a musi w niej uczestniczyć. Chłopaka ponadprzeciętnie inteligentnego, który kochał córkę i spotkał na swojej drodze niewidomą Francuzkę. Wiadomo przecież, że nie każdy Niemiec był SS, Gestapo, SA itp. Nie wyczułem, żeby pisał ogólnie o Niemcach jako niewinnych, tylko o tym konkretnie bohaterze.

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo chciałam przeczytać tą książkę, ale po twojej opinii zastanowię się dwa razy zanim po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  28. Zaczęłam czytać tę książkę, ale nie mogłam przez nią przebrnąć. Chyba euforia świąt nie pozwoliła mi na prawidłowe odebranie tematu. Wiem, że do niej wrócę już niebawem, ponieważ chcę wyrobić sobie swoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja ciągle zastanawiam się nad tym, czy po nią sięgnąć, czy nie, bo słyszałam na jej temat różne opinie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Podoba mi się Twoja recenzja. Postaram się przeczytać tę książkę. Wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.
    Cieszę się, że zauważyłaś, podział jaki stosuje autor, co do Wschodu i Zzachodu. Takich wniosków nie powinno się rozpowszechniać, bo są nieprawdą. Niestety w Niemczech ciągle pokutuje ta ich "lepszość rasy", szczególnie wśród ludzi starszych, pamiętających wojnę i co gorsze, pogarda dla Polaków. Dobrze, że wyrażasz swoją opinię szczerze, nie poddajesz politycznej poprawności i nie utwierdzasz reszty czytelników co do tego, że ta książka jest arcydziełem.

    OdpowiedzUsuń
  31. Zamówiłam tą książkę, więc jeśli pozwolisz, nie będę czytać recenzji póki nie przeczytam książki :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Już sporo o niej słyszałam i nadal nie mogę wyrobić sobie zdania na jej temat. Jedynym rozwiązaniem jest chyba sięgnięcie po tę pozycję i wtedy na pewno problem się rozwiąże bo będę mogła sama obiektywnie ją ocenić. Twoja recenzja jak zwykle świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie czytałam tej książki, ale słyszałam o niej bardzo pozytywne komentarze. Jesteś chyba pierwszą osobą, która szczerze napisała, że zawiodła się na tym tytule. Osobiście i tak nie planowałam sięgać po powieść Doerra, więc Twoja opinia nie zmieniła mojej decyzji :)

    OdpowiedzUsuń
  34. A ja mam ogromną ochotę na tę lekturę. Może to dziwne, ale jeszcze bardziej mnie zaciekawiłaś. Jeśli chodzi o wątek Niemców - faszystów myślę jednak, że Twój odbiór jest zbyt zasadniczy. Owszem. Hitler był najbardziej popieprzonym człowiekiem dziejów, ale trudno ocenić, jak my, jako zwykli przestraszeni obywatele, byśmy zachowali się w realiach wojennych. Tak naprawdę nie możesz wiedzieć jak sama byś postąpiła. Wojna to całkiem inna rzeczywistość. Moja babcia ją przeżyła. Miała 13 lat, kiedy widziała z okna jak Niemcy strzelali w tył głowy żydowskim dzieciom i nie wszystkie natychmiast umierały. To było chore. W ogóle ta idei, aby wytępić Żydów. Gdy jednak zapytaliśmy babcię, kto dla nich (jej rodziny) i dla Polaków był w czasie wojny gorszy, Niemcy czy Rosjanie? Powiedziała "Rosjanie" i uwierz mi, o tych drugich opowiedziała kilka historii od których włos się na głowie jeży. Co do historii. Każdy naród opowiada ją tak, aby było na jego korzyść, aby Ci drudzy byli źli. Nikt nie chce mieć świadomości, że jego krajanie, przodkowie, byli tak okrutnymi i bezwzględnymi ludźmi. :((

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie dostrzegam tu jakiegoś szczególnego usprawiedliwiania Niemców, a raczej próbę pokazania losu zwykłych ludzi, czy to Niemców, czy Francuzów, czy Polaków w obliczu wojny. Więcej obiekcji mam do wtórności książki Doerra, która bardzo przypomina mi "Złodziejkę książek" Markusa Zusaka.

    OdpowiedzUsuń
  36. Na tym zdjęciu autor wygląda troszkę jak Lord Voldemort! ;o
    Przyznam, że ja bardzo chciałam tę pozycję mieć i przeczytać, ponieważ każdy polecał, a ja jednak posiłkuję się głownie Waszymi recenzjami przy doborze lektury. Przykro mi, że czujesz się rozczarowana, ale Ty dużo czytasz i zaraz znajdziesz lepszą pozycję :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Widzę, że książka wzbudziła w Tobie ogromne emocje, a to chyba dobrze? Polacy nieco inaczej podchodzą do ukazywania roli Niemców, z góry zakładamy, że nic nie usprawiedliwia wykonywania okrutnych rozkazów.
    Kupiłam właśnie tę książkę i wkrótce sprawdzę, co w niej takiego wspaniałego. W końcu Pulitzera nie doataje się za nic.

    OdpowiedzUsuń
  38. Rzadko czytam książki, które rozgrywają się w czasach wojny, poza tym ten tytuł mnie nie zainteresował.

    OdpowiedzUsuń
  39. Jednym słowem dwa słowa facet stracił 10 lat swojego życia na napisanie słabego dzieła. Jeśli dostał za to TAKĄ nagrodę - widać kto siedział w jury... Z pewnością nie sięgnę po tą książkę ! dzięki za ostrzeżenie :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie czytałam i chyba tak zostanie. Szkoda moich nerwów. Denerwuję się, gdy ktoś stara się tłumaczyć i umniejszać winę Niemców jeżeli chodzi o II Wojnę Światową...

    OdpowiedzUsuń
  41. Pulitzer to taka doskonała rekomendacja i zdecydowanie chciałbym przeczytać tę książkę. Po tym jednak, co napisałaś o spłaszczaniu historii, o naginaniu faktów, o wartościowaniu państw... trochę przeszła mi ochota.

    OdpowiedzUsuń
  42. świetnie napisana recenzja. szkoda, że ta książka nie spodobała Ci się tak bardzo jak mnie. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Nie rozumiem, dlaczego osoby piszące, że do tej pory widziały same zachwyty na temat książki, o Twojej recenzji piszą, że jest szczera z takim wydźwiękiem, jakby ci, którzy zachwycili się książką, pisali nieszczerze i celowo przemilczeli wybielanie Niemców...
    W moim odczuciu Doerr w żadnym stopniu nie starał się ich wybielić. Wojna to są inne realia. Nie ma w jej czasie tylko białego i tylko czarnego. Jest cała paleta szarości. Nie każdy Niemiec był nazistą, niektórzy wręcz narażali życie, by pomóc Żydom. Nie można na podstawie działania nazistów oceniać całego narodu niemieckiego. Owszem, Polacy wiele się od nich wycierpieli, ale bądźmy w tych ocenach sprawiedliwi. To tak, jakby za granicą mówili, że wszyscy Polacy to pijaki i złodzieje, bo ktoś gdzieś za granicą z polskim obywatelstwem obrabował sklep z alkoholem.
    Coś czuję, że "Złodziejka książek" też Ci się nie spodoba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie w recenzji nie napisałam, że wszyscy Niemcy to naziści, ale fakty są takie, że to oni jako naród wybrali Hitlera na swojego wodza i czerpali wielkie profity z działań wojennych. Wojna to inne realia - to prawda, ale pojęcie człowieczeństwa zawsze pozostaje takie samo.

      Usuń
    2. Wiolu, to chyba trochę historii nie znasz :). Myślisz, że Hitler bezproblemowo doszedł do władzy? Że nie było w tym podstępu? Że ludzie popierali jego wszystkie działania? Łatwo powiedzieć "ja bym zrobiła inaczej!". Jasne, teraz każdy tak mówi. Że poświęci się dla przyjaciela, że weźmie na siebie winę, że pozwoli się zabić, że dokona zamachu, skoro wódz jest taki, a nie inny. Rzeczywistość to nie fantastyka, nie tak łatwo zrezygnować z życia, nie tak łatwo pójść na śmierć. To, co mówisz, jest naprawdę przykre. Nie tylko Niemcy czerpali korzyści z wojny, nie tylko oni zabijali w swoich szeregach, nie tylko tam panował zakaz wyrażania własnego zdania. To nie jest tak, że wszystko, co nie było Niemcami, było dobre.
      Uważam, że ta recenzja jest niesprawiedliwa i bardzo stronnicza, taka polska...

      Pozdrawiam
      Ala

      Usuń
    3. Oczywiście, że recenzja jest stronnicza, bo subiektywna. Polska również, bo jestem Polką. Masz prawo inaczej odbierać tę powieść, ale nie masz prawa odbierać mi tego prawa.

      Usuń
    4. Nie odbieram ci praca odbierania książki na swój sposób, ale zdecydowanie nie zgadzam się na zmienianie historii. Też jestem Polką, ale nie przeszkadza mi to w racjonalnej ocenie sytuacji.
      To jakby napisali za pięćdziesiąt lat książkę o nas i mówili, że jesteśmy winni temu, że prezydent zniszczył Polskę ;). Odpowiedzialność zbiorowa istnieje, owszem, ale nie w każdym przypadku.
      Tak jeszcze napomnę, że stronniczym można być w tematach, w których można mieć własne zdanie, ale fakty historyczne są niezmienne.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Masz rację - fakty historyczne są niezmienne. Faktem jest to, że to Niemcy byli okupantami naszego kraju. Faktem jest to, że napadli na Polskę. A ja pisząc o tej książce, nie zmieniam historii. Łatwo teraz mówić, że niemieckie społeczeństwo i poszczególne jednostki byli ofiarami systemu. Tylko powiedz to samo Polakom, Żydom i innym nacjom, którzy przeżyli piekło wojenne - getta, obozy, Powstanie Warszawskie itd. W mojej rodzinie pamięć o tych tragicznych wydarzeniach jest nadal żywa i takie epickie wybielanie niemieckich win, które idzie w świat, jest zwyczajnie nieakceptowalne. Na tym kończę tę dyskusję.

      Usuń
    7. I widzisz, nadal wartościujesz cierpienie. Bo śmierć Polaków jest gorsza niż śmierć Niemców. Wiesz z opowieści dziadków czy pradziadków, co przeżyli Polacy, ale nie znasz opowieści Niemców, którzy żyli w tamtych czasach. Poszkodowany zawsze będzie mówił źle o oprawcy, nawet jeśli to zbiorowość, a skrzywdziła go jedna konkretna osoba. Jeśli skrzywdzi cię muzułmanin, będziesz opowiadać, że wszyscy muzułmanie są źli. To nie jest sprawiedliwe. Bo o Polakach też gadają i będą gadać na tej samej zasadzie co ty - bo przecież kiedyś mnie skrzywdzili, bo zabili moją rodzinę. Nie byliśmy święci, więc proszę, nie opowiadaj, że zbrodnie Niemców są nie do wybaczenia i nie wmawiaj, że wszyscy ich wybielają, kiedy to ty starasz się usprawiedliwić Polaków. Bo my przecież tylko się chowaliśmy, nigdy nie zdarzyło nam się zrobić innym krzywdy, prawda?
      To, że Hitler stawiał getta i mordował Żydów, nie znaczy, że każdy Niemiec, który brał udział w wojnie, robił to z własnej woli. Twoim zdaniem każdy ówczesny człowiek, który chciał przeżyć, był psychopatą. To JEST naginanie faktów.

      Usuń
    8. Szkoda, że nie rozumiesz tego, że ja odnoszę się konkretnie do tej książki i do tego bohatera. A Ty wmawiasz mi jakieś uogólnienia i naginanie faktów. Zrozum, że to nie jest książka o Polakach i podziale win konkretnych narodów. Poza tym to Ty wysnuwasz jakieś daleko idące wnioski i przypisujesz mi jakieś niezgodne z prawdą, poglądy. Psychopata? Nie do wybaczenia? Skąd Ty to wzięłaś? Czytaj proszę ze zrozumieniem moje wypowiedzi.

      Usuń
    9. Ależ ja też odnoszę się do tej książki. Stwierdziłaś, że jest zakłamana, a ja uważam, że nie jest. Twoje oskarżenia dotyczące właśnie tej powieści są nie na miejscu. I co z tego, że nie jest to książka o Polsce? Czy to zmienia historię?
      Z twoich komentarzy (i samej recenzji) można wywnioskować jedno: wszyscy Niemcy, którzy w czasach wojny starali się przeżyć, byli psychopatami, bo podporządkowywali się Hitlerowi, bo nie mieli wyjścia (słyszałaś o zamachu na Hitlera?).

      Chociażby to: "Mowa tutaj głównie o głęboko zarysowanym portrecie psychologicznym pasjonata odbiorników radiowych, jakim jest Werner, a którego postępowanie Anthony Doerr stara się niejako wybielić" świadczy o tym, że nie rozumiesz drugiej strony i dla ciebie każdy Niemiec będzie tym złym Niemcem.

      "Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla ludzi, którzy posiłkują się tym, że jedynie "wykonywali rozkazy"" - a to już wprawia mnie w osłupienie. Po tym stwierdzeniu naszła mnie myśl, że na psychologii człowieka za bardzo się nie znasz.

      I ta stronniczość jest NIE na miejscu. Nie byłaś w takiej sytuacji i nigdy nie walczyłaś o swoje życie. Ludzie innych narodowości też robili mnóstwo świństw innym, niewinnym, aby tylko przeżyć. I to też był TYLKO wykonywaniu rozkazów. W każdym swoim komentarzu mówisz jedynie o tym, co złego zrobili Niemcy. Proszę cię, następnym razem pomyśl, nim zaczniesz się wypowiadać o czymś tak rozległym jak II wojna światowa i spójrz na obie strony. Ty powiesz, że Niemcy mordowali, ja powiem, że Polacy też mordowali. Ty powiedziesz, że Niemcom nie można wybaczyć, ja powiem, że Polakom też nie można wybaczyć. Morderstwo to morderstwo, nieważne, czy to Polak, Niemiec, Anglik czy Włoch. Życie to życie i kara za każde jego odebranie powinna być taka sama.

      Jeszcze co do tego: "Jednak nie można zapominać o tym, że to właśnie Niemcy byli okupantami i najeźdźcami, a nie ofiarami, jak próbuje to czasami przeforsować autor w swojej książce" - Niemcy też byli ofiarami. Ofiarami Hitlera. I to oni umierali za kogoś, kogo właściwie nienawidzili (nie wmawiaj mi, że wszyscy go uwielbiali, bo niewielu było ludzi, którzy podzielali w pełni jego poglądy).

      Usuń
  44. Przyznam, że byłam bardzo ciekawa Twojej recenzji, jak zobaczyłam na LCD, że akurat czytasz tę pozycję. Była to pierwsza przeczytana przeze mnie książka w tym roku i również wiele się po niej spodziewałam, bo co jak co, ale okładkę ma piękną, a ja jednak mimo wszystko często oceniam książkę właśnie po okładce. Tą pozycja nie była powalająca, jednak historia mnie zaciekawiła. Zakończenie wydało mi się nieco hmm... niepełne, ale jednak nie zwróciłam uwagi na takie kwestie dotyczące Niemców, na jakie Ty zwróciłaś. Dobrze, że jest tyle ludzi i można przeczytać i pozytywne, i negatywne, i pośrednie recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Autor ma w sobie coś przerażającego... brrr

    OdpowiedzUsuń
  46. Książka, o której ostatnimi czasy bardzo głośno. I kolejna recenzja, która nie jest pieniem zachwytu nad tą pozycją. Choć muszę przyznać, że Twój tekst paradoksalnie zachęca mnie do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Czytając książkę przeszło mi przez myśl, że pewnie znajdą się osoby, które w taki sposób odbiorą tą prozę, do tego mieszając w to Polaków, o których nie było nawet wspominki. Dziwi mnie jednak, że osoba czytająca porażające ilości książek nie wzięła pod uwagę perspektywy narracji przy przedstawianiu poszczególnych jednostek. Nie będę spojlerować czytającym komentarze w jakiej sytuacji i miejscu zostali opisani choćby Rosjanie. Czy Niemcy uczący w szkole Wernera też zostali wybieleni? Nie brakowało na kartach książki ludzi ślepo wierzących w nazistowską ideologię.

    Odnoszę wrażenie, że Pani recepcja książki została zaburzona przez zakorzeniony i pielęgnowany nieustannie w Polakach kompleks dotyczący drugiej wojny światowej.

    Moim skromnym zdaniem celem tej książki nie jest wybielanie czy oczernianie którejkolwiek ze stron, a pokazanie historii kilku (nie)zwykłych ludzi, którzy mieli pecha żyć w takich czasach. I to autorowi doskonale się udało, z wojną będącą wyłącznie tłem opowieści.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger