"Wynalazca szczęścia" – Michał Rutkowski
"Jest taki zawód:
wynalazca. Musisz zostać wynalazcą szczęścia. Wymyślać wciąż
nowe szczęście".
Rzadko
kiedy otrzymuję sposobność zajrzenia
do książki,
której
nie da się przeczytać w ekspresowym tempie, bowiem
jej
wymiar psychologiczno-obyczajowy zmusza
do uważnej
lektury każdego
zdania, a nawet każdego słowa i sformułowania. Niewątpliwie,
książka "Wynalazca szczęścia" jest właśnie takim
dziełem. Dziełem, do którego można wracać wielokrotnie,
odnajdując
w nim coraz to nowe treści i płaszczyzny, bądź zrezygnować z lektury po pierwszych paru stronach.
Michał
Rutkowski
to artysta malarz, któremu literatura towarzyszy od czternastego
roku życia. Jego
malarstwo to głównie technika olejna. Autor
wykonywał także zawód grafika oraz tłumacza w języku niemieckim
i angielskim. Jest
absolwentem Międzynarodowych Stosunków Politycznych w Szkole
Głównej Handlowej w Warszawie, a
także podróżnikiem i weganinem. "Wynalazca
szczęścia" to jego debiut.
Świat
po-historyczny, czyli świat spokojny, a
w nim chłopiec Bernard, którego
czytelnicy poznają na łące. Bohater,
nie będący bohaterem, będący
dzieckiem, zastanawia
się nad istotą szczęścia, nad
sensem życia, nad
wieloma dylematami dotyczącymi
egzystencji człowieka. W
jego rozważaniach towarzyszy mu dziewczynka. Bernard
w toku swoich refleksji, dochodzi do ciekawych
wniosków, które opierają
się na metafizyce oraz filozofii.
Mam
nadzieję, że Michał Rutkowski pisząc i wydając swoją książkę,
zdawał sobie sprawę, że jego dzieło,
czyli
swoista
rozprawa czy
też
traktat o szczęściu i innych ludzkich
dylematach, stanie się publikacją niszową, skierowaną do dość
wąskiego
grona czytelników. Zapytacie
dlaczego? Otóż przy lekturze "Wynalazcy szczęścia"
musicie zadbać o odpowiednią oprawę w postaci jasnego umysłu
pozwalającego na maksymalne skupienie oraz spokoju i ciszy w
miejscu, w którym czytacie tę książkę. To
moja dobra rada, bowiem próbowałam czytać to
dzieło w wielu miejscach i wyłącznie warunki opisane
wyżej, sprzyjały mojemu zrozumieniu całego podłoża
filozoficznego, jakie zbudował autor. A
jest naprawdę o czym czytać i nad czym rozmyślać, dlatego też
polecam czytać to dzieło fragmentami.
"Wynalazca
szczęścia" to książka wielopłaszczyznowa, w której podłoże
realistyczne łączy się z szeroko rozumianą metafizyką i wywodami
filozoficznymi, tworząc
dzieło
przypominające
bardziej traktat o życiu, niż jakąkolwiek powieść prozatorską.
Nie jest to łatwa lektura, bowiem autor analizuje w niej na
wszystkie możliwe strony sens
życia, istotę natury dobra i zła, poszukuje szczęścia, pyta o
sens przemijania i pogoni za marzeniami. I
tak naprawdę każdy z nas przez całe swoje życie zastanawia się
nad tymi wszystkimi kwestiami, jednak otrzymanie tak wielu przemyśleń, w tak skondensowanej formie, wymusza powolną lekturę tej książki - nie
da się bowiem jednym ciągiem zanurzyć w jej wielopoziomową
konstrukcję. Konstrukcję,
w której występuje znikoma ilość dialogów, a
zamiast nich szerokie spektrum rozważań, w postaci wielu,
wielu zdań,
przy których trzeba się zwyczajnie skupić. Różne
punkty widzenia, różne odniesienia powodują bowiem przeróżne
interpretacje i refleksje, a wszystko to trzeba przecież we
własnym umyśle przeanalizować i wyjąć dla siebie to, co
najistotniejsze.
Zaintrygowało
mnie umieszczenie przez autora fabuły swojej książki w czasie
po-historycznym, czyli czasie, gdzie panuje spokój. To
ciekawe spojrzenie i ciekawa koncepcja świata przedstawionego, którą
na pewno zapamiętam. Poza
tym lustrzane odbicie starości, a także koncepcja muzyki, której Michał
Rutkowski widocznie nadaje bezcenną rolę w pojmowaniu świata, to
ciekawe elementy na
które warto zwrócić uwagę.
Pomimo
mojego dość pozytywnego
odbioru debiutu autora, mam przekonanie, że książka dla wielu
czytelników okaże się dziełem
przegadanym, z którego trudno wyłowić najistotniejsze treści,
bowiem to tytuł bardzo obszerny, którego przeczytanie kilkunastu stron w jednym czasie, zwyczajnie męczy
umysł. Dlatego
też uważam, że nie
zaszkodziłoby całości okrojenie niektórych fragmentów, które
nie wnoszą niczego nowego do refleksji czytelnika, a jedynie
wzmagają jego znużenie.
Zakończenie
"Wynalazcy
szczęścia", którego
oczywiście Wam nie zdradzę ukazuje to, co dzieje się od początku
powstania świata. I
nie wątpię, że za jakiś bliżej nieokreślony czas, zajrzę do
tej książki jeszcze raz, by odkryć to, co za pierwszym razem mi z
niej umknęło. Debiut ten polecam
wyłącznie osobom, które potrafią zmierzyć się z taką dużą
ilością filozofii i psychologii, oraz którzy pragną oderwać się na
chwilę od czytanej codziennie prozy.
Michał Rutkowski |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi
Przyznaję, że preczytałam recenzję z wielkim zainteresowaniem, bo już sam tytuł książki bardzo mnie przyciągnął. Ale muszę też przyznać, że to podłoże filozoficzne i jasność myśli potrzebna do czytania nie bardzo mi się podobaja. To chyba faktycznie lektura niszowa, szkoda... bo kreacja swiata rzeczywiscie ciekawa
OdpowiedzUsuńładny cytat
OdpowiedzUsuńNiby ciekawa książka, ale mnie do niej nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
chyba nie dla mnie książka
OdpowiedzUsuńJa z chęcią poznałabym treść tej książki. Lubię czasem porozmyślać, a jeśli sporo w niej filozofii, to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńtytuł bardzo przyciągający! :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest przegenialna! :O
OdpowiedzUsuńLeon Zabookowiec
Przyciąga, ale musiałabym naprawdę przysiąść do niej, aby przemyśleć wszystko dokładnie, a obecnie cierpię na deficyt wolnego czasu. :<
OdpowiedzUsuńMimo iż lekturę raczej ciężko się czyta, to jest w niej coś co mnie przyciąga. Jak nadarzy się okazja, z pewnością się z nią zmierzę ;)
OdpowiedzUsuńnie moja bajka;)
OdpowiedzUsuńKsiążka niestety mnie nie zainteresowała, więc nie będę na siłę się do niej zmuszać.
OdpowiedzUsuńjakoś chyba nie me klimaty
OdpowiedzUsuńZ Twojej recenzji wynika, że faktycznie lektura niszowa, filozoficzne podłoże jednak zniechęca do lektury.
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko czytam takie książki, ale tą mnie wyjątkowo zainteresowałaś.
OdpowiedzUsuńChyba jednak daruję sobie tę powieść. Chociaż jej tytuł i cytat są bardzo przyciągające. Ps. Wysłałam do Ciebie e- maila przypominajkę.
OdpowiedzUsuńNo to ja muszę chyba spasować, nie odnajduję się w filozofii, niestety.
OdpowiedzUsuńJa lubię takie filozoficzno-psychologiczne klimaty. Ten debiut na pewno mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie moje klimaty i nie mój gatunek ;(
OdpowiedzUsuńPowieść raczej nie dla mnie..
OdpowiedzUsuńOstatnio wpada mi w ręce tyle fajnych książek, że mam mętlik w głowie, gdy muszę. Znowu czytam trzy jednocześnie, a co tutaj zajrzę to podsuwasz kolejne pozycje, które mnie intrygują. Marzę o takim całym dniu leniuchowania i czytania książek. Każdemu jest to potrzebne. Tymczasem cały czas w biegu, praktyki nie dają wytchnienia a rok akademicki zbliża się wielkimi krokami. Już czuję łapę sesji na swoim ramieniu. Dobrze, że zbliża się czas pisania pracy licencjackiej. Przynajmniej chwycę za książki, które mnie interesują, bo wybrałam jako temat ''Język w fotografii''. Będę mieć szybkie szkolenie i jednocześnie materiały do pracy :)
OdpowiedzUsuńNo nieźle, na 400 stronach rozprawił się ze wszystkimi problemami filozoficznymi nękającymi ludzkość od 2 tysięcy lat.
OdpowiedzUsuńChyba coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio sięgam po książki, by odpocząć i odpłynąć w ich świat bez jakichkolwiek przeszkód. Filozoficzne treści nie są dla mnie - wystarczy mi już myślenia w szkole, haha. Mimo wszystko może kiedyś, gdy mnie najdzie nostalgiczny nastrój, sięgnę po tę książkę? Kto wie.
OdpowiedzUsuńRecenzandia
Szkoda, że książka jest przegadana przez co momentami może być nużąca, jednak pozycja sama w sobie wydaje się być bardzo interesująca.
OdpowiedzUsuńTym razem chyba książka nie dla mnie. Obawiam się, ze mogłaby jej nie docenić.
OdpowiedzUsuńPrzypomniały mi się studia i lektury od Prusta po Czarodziejską Górę... :)
OdpowiedzUsuńLubię czasem sięgać po bardziej wymagającą lekturę, chociaż obawiam się, że książka poza wieloma wartościowymi walorami może mnie zmęczyć, gdyż wspominasz o odczuciu przegadania, nie lubię kiedy fabuła jest niepotrzebnie rozwleczona ;) Zastanowię się nad tym tytułem ;)
OdpowiedzUsuńTytuł intryguje. Ale filozoficzno-psychologiczne rozważania w tej chwili nie dla mnie
OdpowiedzUsuń