"Dzielnica" – Robert Wega
"Takimi
informacjami karmią nas codziennie media, jednak nigdy nie działo
się coś takiego blisko mojego miejsca zamieszkania".
Nie
wyobrażam sobie pełnokrwistej powieści sensacyjnej bez jej
naczelnych elementów, takich jak pościgi, porachunki mafijne,
morderstwa i dynamiczna, zmieniająca się co chwilę akcja. Tego
typu książka musi bowiem wywoływać dreszczyk emocji, oraz
zawierać
tak skonstruowaną fabułę, by
nawet na chwilę nie odczuwać znużenia. "Dzielnica",
czyli
debiut
prozatorski Roberta Wegi już samym tytułem książki zapowiada
wszystkie wyżej wymienione elementy. I w zasadzie znalazłam w tej
powieści wszystko, czego oczekiwałam.
Robert
Wega to
pseudonim literacki małopolskiego autora, dla którego inspirację
stanowią wydarzenia codziennego życia. Jest z wykształcenia
chemikiem i informatykiem, a prywatnie miłośnikiem dobrej kuchni,
czerwonego wina i
astronomii. Autor pasjonuje się także żeglarstwem.
Na
jednym z miejscowych blokowisk zostaje zamordowana studentka, która
zmuszona
przez lokalną grupę przestępczą - uprawiała prostytucję. Robert
Bondowski, mieszkaniec tej samej dzielnicy, znajduje przez przypadek
torebkę denatki, wplątując się tym samym w pełną
niebezpieczeństw grę z bandytami. Bohater jednak nie jest sam,
pomaga mu bowiem jego kolega
z pracy, zdolny haker - Piter.
W
tej walce przekroczenie prawa to konieczność, aby
ocalić życie.
Odkładając
ostatnią stronę debiutanckiej powieści Roberta Wegi, poczułam się
jak po seansie dobrego filmu sensacyjnego w kinie, przy którym nie
sposób odetchnąć choćby na chwilę - tyle bowiem bowiem dzieje się w tej książce.
"Dzielnica" to sensacja w pełnym tego słowa
znaczeniu, pełna dynamizmu, nieoczekiwanych zwrotów akcji,
strzelanin, pościgów i
wątków mafijnych. Powieść jest dość obszerna – prawie
pięćset stron,
a więc można w jej fabule znaleźć naprawdę wiele, czasami aż za
dużo. W zasadzie trudno znaleźć takie miejsce w powieści, w
której zabrakłoby dynamizmu. Czytanie kolejnych stron tej książki to istny rollercoaster, istna
jazda bez trzymanki.
Z pewnością, nie
można odmówić autorowi umiejętności utrzymywania czytelnika w
ciągłym napięciu dzięki wielości zbiegów okoliczności i
swoistą przypadkowość wydarzeń. W
niektórych fragmentach powieści przeładowanie dynamizmem akcji
jest widoczne, jednak fakt ten w moim przypadku nie wpływał na negatywny odbiór
całego dzieła. Pewne
zbiegi okoliczności czasami wydawały mi się zbyt
naciągane, jednak
można ten element wybaczyć autorowi - w końcu to jego debiut.
Jak
na powieść sensacyjną przystało, Robert Wega nie bawi się w
rozbudowaną warstwę psychologiczną głównych bohaterów, stwarzając
kreacje postaci do niezbędnego minimum,
bez
ich szerokiej charakterystyki. Tutaj bowiem liczy się wyłącznie
dynamiczna akcja i to po prostu widać.
Robert
Wega w swojej powieści odsłania
kulisy polskiej przestępczości, działającej na osiedlowych
blokowiskach. Transakcje narkotykowe, handel żywym towarem, prostytucja
i korupcja – to zjawiska obecne w naszych miastach, często blisko
nas. Powiązania lokalnych polityków i policji z przestępcami to
chleb powszedni, a przenikanie się tych środowisk jest na porządku
dziennym. Przytłaczająca, polska rzeczywistość, ukazana bez
koloryzowania.
Nie
udało się niestety nie zauważyć podczas czytania książki
błędów, których nie wychwyciła korekta. Najbardziej rażącym, o którym muszę wspomnieć to pisownia słowa "pokażę", które w książce wyglądało tak: "pokarzę". Nie
wiem, co robił korektor, że nie zauważył tak kardynalnego błędu,
który pojawia się aż w kilku miejscach.
"Dzielnica"
to bardzo obiecujący debiut, w
którym nie brakuje żadnego elementu dobrej i wciągającej powieści
sensacyjnej. Co
chwilę, podczas tej lektury będziecie zaskakiwani nagłymi
zwrotami akcji, a na pewne zbiegi okoliczności spojrzycie z
przymrużeniem oka. Polecam
wszystkim fanom tego typu literatury.
Ech, nienawidzę błędów!
OdpowiedzUsuńMimo błędów ortograficznych czuję się mocno zaciekawiona tą pozycją... wpisuję na listę! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po książki sensacyjne, a ta jakoś mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńMogłaby mnie zaciekawić :)
OdpowiedzUsuńWidać korektor momentami przysnął ;) Ja fanką tego typu literatury nie jestem, dlatego książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam książki mającej tak wartkiej akcji, trzymającej w napięciu i z naszego podwórka. To może być niezła dawka adrenaliny :) Z pewnością po nią sięgnę!!!
Z jednej strony naprawdę lubię dynamiczną akcję, z drugiej cenię sobie bohaterów, których przedstawienie charakteru jest traktowane na równi z fabułą, dlatego jeszcze się zastanowię nad tą książką. Myślę, że skoro to debiut, autorowi można wybaczyć małe błędy, cale korektorowi "pokarzę"... agh, koszmar.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie to na ile wykształcenie autora dało swój wyraz w książce :) Poniekąd ciekawi, ale trochę się obawiam mojej cierpliwości co do takich błędów :P
OdpowiedzUsuń,,Pokarzę" niezbyt zachęca mnie do tej lektury, pomyślę jeszcze.
OdpowiedzUsuńAkurat ta książka mnie nie interesuje (i nigdy nie zrozumiem, jak można oddawać do rąk czytelników tekst z tak rażącymi błędami), ale jakąś wciągającą, dynamiczną powieść sensacyjną chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że korekta nawaliła i to całkiem poważnie, ale nie skreślam tej książki, bo poza tym zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńmroczne....
OdpowiedzUsuńNa razie sobie odpuszczę, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
http://happy1forever.blogspot.com/
Kolejna fajna książka, na którą trafiam dzisiaj. Chyba muszę się nauczyć czytać przez sen... ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam taki literacki "rollercoaster" :) Tego typu powieści po prostu same się czytają :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie i ja jestem skłonna dać szansę tej książce.
OdpowiedzUsuńLubię sensacyjne opowieści, więc będę mieć tę książkę na uwadze, chociaż trochę obawiam się natłoku wydarzeń, bo czasami pędząca akcja utrudnia wczucie się w losy bohaterów.
OdpowiedzUsuńBłędy ortograficzne w powieściach - nie wyglądają to dobrze...
OdpowiedzUsuńAle powieści mogę dać szansę.
Ciekawa jestem jak sam autor musi się czuć, kiedy dostaje świeżo wydrukowaną, jeszcze pachnącą farbą drukarską, swoją debiutancką książkę, którą otwiera i..... takie rażące zaniedbanie!
OdpowiedzUsuńCzasami lubię poczytać dobrą książkę sensacyjną, więc będę ją mieć na uwadze.
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie, żebym czytała dobrą książkę sensacyjną polskiego autora, a dynamiczna akcja bardzo mnie przekonuje.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię sięgać po sensację, więc czuję się zachęcona:)
OdpowiedzUsuńjak dużo się dzieje i nie ziewa się z nudów przy lekturze tylko z wypiekami śledzi się koleje dziejów bohaterów - trzeba czytać:D
OdpowiedzUsuńŚwietna i zachęcająca do przeczytania książki recenzja :)
OdpowiedzUsuńChociaż może okładka nie jest najwspanialsza to Twoja recenzja zachęciła mnie do zapoznania się z tą książką. Kocham sensację :)
OdpowiedzUsuńświetna recenzja
OdpowiedzUsuńAjj te Karoliny oczka
Niestety korekta czasami potrafi zawieść, ale ważne, że lektura jest dynamiczna i ciekawa.
OdpowiedzUsuńjak można było nie zauważyć takiego błędu? przecież aż biję po oczach...
OdpowiedzUsuńCieszy tak wysoka ocena debiutu, to dobrze wróży pisarzowi. Z kolei błędy są niewybaczalne, tym bardziej, że na rynku jest tyle wydawnictw... Wiem, dla oszczędności tworzą się wydawnictwa bez redaktorów, bez korekty, ale to jest szkodliwe dla pisarza i lekceważące dla czytelnika...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że korektor nie zauważył błędu, bo mu nie podkreśliło na czerwono. ;) Może myślał, że to od "kary"? ;) :)
OdpowiedzUsuńO matko, taki błąd to faktycznie... wstyd. Boję się książek mówiących o polskiej rzeczywistości, o takiej rzeczywistości, o której staram się myśleć jak najmniej.
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie ;)
OdpowiedzUsuńo nie.. tylko nie takie błędy ;/
OdpowiedzUsuń