Przez 48 tygodni można zmienić całe swoje życie, czyli o spotkaniu z Magdaleną Kordel
27 stycznia w łódzkim Empiku, zlokalizowanym w Manufakturze, ku uciesze wielu czytelników, mogliśmy w końcu gościć Magdalenę Kordel. Autorka opowiedziała nam, co może wydarzyć się w ciągu 48 tygodni, a może naprawdę wiele. Miałam przyjemność poprowadzić to spotkanie, także zapraszam was do obejrzenia i przeczytania mojej relacji.
"48 tygodni" to debiut Magdaleny Kordel, który powstawał w dość specyficzny sposób. Pierwotnie miały to być bowiem odcinki do gazety – krótkie, zwarte, zawierające w sobie wiele treści. W gazecie pojawiło się około 30 odcinków, więc Magdalena stwierdziła, że dopisze jeszcze kilka i będzie miała swoją pierwszą, wymarzoną książkę. I co dalej zrobiła? Napisała i schowała do szuflady. Na szczęście czujny mąż autorki, zawiózł maszynopis do kilku wydawnictw.
Książka w pierwszym wydaniu ukazała się na rynku w 2005 r. i odmieniła życie Magdaleny Kordel. Dlaczego? Dlatego, że była pierwsza i dlatego, że było to spełnienie jej wielkiego marzenia.
W następnej kolejności, autorka napisała dwie powieści, które zostały odrzucone przez wydawnictwa. Wówczas pomyślała sobie, że pisanie to piękna przygoda, ale w jej przypadku skończy się na jednej książce. Nic jednak nie dzieje się bez przyczyny, bo gdy w życiu Magdy pojawiły się pewne problemy, z rozpaczy usiadła i zaczęła znowu pisać. Miała to być wyłącznie książka dla niej, czyli „Uroczysko” - druga, która zmieniła jej życie.
Przygoda autorki z literaturą trwa już 12 lat. Dlaczego postanowiła wznowić „48 tygodni” po tylu latach? Otóż książki nie było już na rynku, a gdy była to zaczęła na aukcjach osiągać horrendalne kwoty, nawet do 100 zł za sztukę. To jest też dla niej pewne zatoczenie koła. Magda podkreśliła także, że nie chce niczego zmieniać we wznawianych książkach, więc w „48 tygodniach” są jedynie zmiany redakcyjne. Zapytana o kontynuację, powiedziała, że nie przewiduje takowej. Nie dlatego, że nie chce, tylko dlatego, że już teraz nie potrafiłaby tak pisać, jak kilkanaście lat temu.
Natasza to kobieta taka jak my – zwyczajna. Nie mogłam więc nie zapytać Magdy o to, czy opisane w książce sytuacje są zaczerpnięte w jakiejś części z jej życia. Autorka od razu powiedziała, że jej mąż nie jest pierwowzorem dla męża Nataszy. Aczkolwiek pewne zbieżności są, jak chociażby miłość do akwarystyki, powiedzonka córki, czy też praca autorki w redakcji. Warto podkreślić, że córka książkowych bohaterów ma dokładnie tyle samo lat, ile miała wówczas córka autorki.
Na spotkaniu dowiedzieliśmy się także, jak wyglądało pisanie historii z życia Nataszy i Sebastiana. Otóż jeden odcinek powstawał jednego wieczoru. Zapytana o dzisiejszą rzeczywistość, odpowiedziała, że w codzienności Polek od 2005 r. nic się nie zmieniło. Jeśli zaś chodzi o teściów i rodziców ukazanych w książce to przyznaje, że to prawie same stereotypy, ukazane z przymrużeniem oka. Magdalena opowiedziała nam także o tym, jak poczuła kiedyś, jaką odpowiedzialność za każde słowo ma pisarz tworzący książki.
Autorka zgadza się, gdy jej proza szufladkowana jest do literatury kobiecej, ale sama do końca nie rozumie tej nazwy. Jaka jest geneza tytułu? To liczba tygodni, po prostu, w jakich dzieje się akcja. Dowiedzieliśmy się także, jak wygląda codzienne pisanie Magdy, co jest dla niej najbardziej pasjonujące w pisaniu, skąd czerpie inspirację, z kim ewentualnie mogłaby napisać wspólną książkę i jakie są jej dalsze plany literackie. Dowiedzieliśmy się także o jej wspieraniu debiutantów na blogu, który prowadzi.
Z Magdaleną Kordel.
Pamiątkowe wpisy :)
Magda pisze ku pokrzepieniu serc. Chce inspirować ludzi do zmian we własnym życiu, do realizacji marzeń. I ma już pomysł na książkę z akcją umieszczoną w Łodzi. Nie mogę się doczekać.
Świetna relacja :)
OdpowiedzUsuńWspaniale spotkanie.
OdpowiedzUsuńszkoda ze mnie tam nie było
OdpowiedzUsuńAle masz fajnie! Jest czego zazdrościć :)
OdpowiedzUsuńImponująca kolekcja dedykacji...spotkanie imponujące :)
OdpowiedzUsuńSpotkanie super :)
OdpowiedzUsuńSo good and so interesting event!
OdpowiedzUsuńHave a nice weekend!♥
New post is on my blog, Maleficent ♥
Gratuluję Ci spotkania ♥
OdpowiedzUsuńSiostra byłaby zachwycona tym spotkaniem, bo czytała wszystkie książki i bardzo lubi twórczość tej autorki :)
OdpowiedzUsuńPiekne spotkanie:)
OdpowiedzUsuńAle trochę nie rozumiem, dlaczego autorka nie chce kontynuować dalszej części. Skoro to taki sukces (nie miała okazji przeczytać, ale z Twojej relacji tak wynika).
OdpowiedzUsuńMagdalena stwierdziła, że teraz nie potrafiłaby tak pisać, jak kilkanaście lat temu. Jej obecne książki to zupełnie inny styl.
UsuńLubię twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńChciałabym być kiedyś na takim spotkaniu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zarówno Magdę, jak i jej twórczość. "48 tygodni" właśnie pochłaniam. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo fajna relacja, chętnie bym sięgnęła po 48 tygodni.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię chodzić na spotkania z tą autorką. Zawsze są ciekawe.
OdpowiedzUsuńJakie to musiało być miłe spotkanie. :) Twórczość autorki jeszcze przede mną, ale może w tym roku uda mi się sięgnąć po którąś jej lekturę. :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe spotkanie. Muszę się kiedyś skusić na jakąś książkę tej autorki.
OdpowiedzUsuńTo musiała być wspaniała przygoda móc porozmawiać z panią Kordel. Mam "Serce z piernika", ale jeszcze nie czytałam. :)
OdpowiedzUsuńCudownie to musiało wyglądać. Zazdroszczę
OdpowiedzUsuń