"Efektor" – Thomas Arnold
Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach
"Gdyby wiedział, co go czeka (…)".
Porównywanie twórczości polskich pisarzy do zagranicznych nazwisk zazwyczaj wywołuje we mnie wielką dozę ostrożności, gdyż to zbyt często jedynie sprawdzony chwyt marketingowy zwiększający zainteresowanie. Muszę przyznać jednak, że w tym przypadku po prostu nie potrafię oprzeć się pokusie powiedzenia wam tego, że Stany Zjednoczone mają swojego Harlana Cobena, Wielka Brytania Lee Childa, a my Thomasa Arnolda – pisarza, który z każdą, kolejną książką, zaskakuje mnie coraz bardziej.
Thomas Arnold to pseudonim literacki Arnolda R. Płaczka, urodzonego w Rybniku, absolwenta farmacji ukończonej na Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Autor takich powieści, jak "Anestezja", "33 dni prawdy", "Tetragon" oraz "Horyzont umysłu". Pisarz obecnie mieszka w Rydułtowach – małej miejscowości na Śląsku.
David Ross, detektyw z wydziału zabójstw, zostaje zawieszony w pełnieniu obowiązków służbowych za napaść na aresztowanego. W tym samym czasie odbiera telefon od Jamesa Adamsa, który w dziwnej rozmowie prosi go o pomoc. Ross jedzie do Michigan, gdzie pakuje się w wielkie kłopoty.
"Efektor" to czwarta po "33 dniach prawdy", "Tetragonie" i "Horyzoncie umysłu" książka, która wpisuje się w cały cykl sensacyjno-thrillerowy, jakiego spajają powtarzający się w każdej z tych części, śledczy z Cleveland. W tym tomie jednak to właśnie David Ross jest postacią pierwszoplanową i to właśnie jego osoba zostaje poddana przez autora gruntownej analizie, psychologicznej i społecznej. A jest co analizować, bowiem bohater ten odsłania przed czytelnikami cienie przeszłości oraz swoje własne słabości, które pchają go ku nierównoważonym zachowaniom. Przyznam, że była to dla mnie zupełnie nowa, jakże inna, odsłona osobowości Davida Rossa.
W książkach Thomasa Arnolda pewne stałe nie ulegają zmianie. I tak w "Efektorze" mamy niezwykle wartką akcję, która nie pozwala czytelnikowi nawet na chwilę odpoczynku. Podczas lektury tej powieści czułam się niczym na projekcji filmu sensacyjnego z morderstwami i pościgami na głównym planie. Autor umiejętnie buduje napięcie poprzez misternie skonstruowaną fabułę pełną wątków pobocznych, które z każdą, kolejną stroną zaczynają się do siebie dopasowywać. A kiedy czytelnik myśli, że wraz z Davidem Rossem już praktycznie wszystko rozpracował, czeka go nie lada niespodzianka.
Tak, to właśnie obecny na końcu suspens staje się wisienką na torcie. Dlaczego James Adams dzwonił do Rossa? Gdzie zniknął były policjant? I dlaczego ściągnął Rossa do miasteczka, w którym detektyw nie jest mile widziany? Niewygodne pytania mnożą się, a niebezpieczeństwo rośnie z minuty na minutę. Nie da się więc ukryć zaskoczenia rozwiązaniem zagadki, które niemalże wbija w fotel. Podczas lektury przeczuwałam, że istnieje drugie dno tej historii, ale nie sądziłam, że jest aż tak rozległe i głębokie. Brawa dla autora – zakończenie godne nazwisk światowej sławy pisarzy.
"Efektor" to książka dopracowana w każdym najmniejszym detalu – począwszy od sensacyjnego klimatu, a skończywszy na świetnie wykreowanym świecie przedstawionym. Gdybym nie wiedziała, że Thomas Arnold to nasz rodak, byłabym pewna, że to jakiś wschodzący talent pisarski w Stanach Zjednoczonych. Warto także zaakcentować, że twórczość autora to nie taśma produkcyjna, gdyż pisarz wydaje swoje książki w odstępach jednorocznych. Progres warsztatowy, jaki dzięki temu uzyskuje czuć w każdej, jego coraz lepszej powieści.
Z Thomasem Arnoldem |
Cytat na książce oddaje sedno i przypomina mi jeszcze jedno powiedzenie-człowiek bez uczuć, byłby martwy.
OdpowiedzUsuńLubię takie książki z wartką akcją, dlatego chętnie sięgnę po tę pozycję. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna powieść. Moim zdaniem najlepsza, jak dotąd w dorobku autora.
OdpowiedzUsuńMój chłopak kupił kilka książek tego autora na krakowskich Targach Książki, rozmawialiśmy z nim chwilę i wydaje się bardzo sympatycznym człowiekiem. Książki mam więc w domu to sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńProgres jest najważniejszy. Ciekawi mnie, czy autor kiedyś zacznie wydawac książki pod własnym nazwiskiem.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest to dopracowana lektura.
OdpowiedzUsuńZa to dopracowanie biorę w ciemno! :)
OdpowiedzUsuńUfam Twoim słowom i będę czytać.:)
OdpowiedzUsuńnie znam autora
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać ☺
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie, nazwisko autora kojarzę z Twojego bloga
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada :) Gratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :*
http://www.stylishmegg.pl/2017/12/fioletowy-akcent.html
Okładka budzi grozę. chyba jednak się jej boję :D
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się bardzo ciekawie. Czytałam już sporo pozytywnych opinii na jej temat. Gratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńTo może być naprawde uczta czytelnicza...
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na lekturę, lubię gdy jest coś o przeszłości bohaterów :)
OdpowiedzUsuńI mnie zainteresowałaś.
OdpowiedzUsuńTa okładka mnie strasznie kusi!
OdpowiedzUsuńRównież książka bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńJak będę potrzebować mocnych wrażeń, to całkiem możliwe, że sięgnę po tą książkę lub inną tego autora. :-)
OdpowiedzUsuń