"(...) self-publishing, w który ja wierzę, i który ja chcę widzieć na polskim rynku, to nie forma publikowania się dla desperatów odrzuconych przez wydawców. To nie droga na skróty, ani nie zabawa w pisarza" - wywiad z Verą Eikon
Najnowsza książka Very Eikon okazała się jedną z lepszych, jaką czytałam w ostatnim czasie, dlatego cieszę się, że mój blog objął ją patronatem medialnym. Chciałabym was dzisiaj zaprosić do przeczytania mojej rozmowy z autorką.
Recenzja książki "Między prawami. Przedpiekle".
Vera Eikon to pseudonim literacki Katarzyny Woźniak, urodzonej w Łodzi, żony i matki dwójki dzieci. Autorka przez pięć lat mieszkała w Amsterdamie, a następnie wróciła do kraju, by zamieszkać w stolicy. Zadebiutowała wydaną w 2011 r. książką pt. "Hydra pamiątek". Obecnie odnajduje się w gatunku kryminalno-sensacyjnym, a swoje książki wydaje jako self-publisher.
Wioleta Sadowska: Zadebiutowałaś wydaną w 2011 r. książką pt.
"Hydra pamiątek". Dlaczego swoje kolejne dzieła zaczęłaś pisać pod
pseudonimem?
Vera Eikon: Wynikało
to z praktycznych
względów. Poprzednie powieści były całkiem inne gatunkowo.
Nie chciałam tworzyć dezorientacji - „co właściwie ona pisze? Kryminały czy
powieści obyczajowe?” Dodatkowo zaczęłam wydawać jako self-publisher.
Potraktowałam publikowanie serii „Między prawami” jako projekt. Nowy produkt,
nowe metody, nowe imię.
Wioleta Sadowska: Rzeczywiście praktyczne podejście. Dlaczego akurat Vera Eikon?
Vera Eikon: Tutaj
będzie mniej praktycznie, a bardziej filozoficznie. Seria „Między prawami”
miała z założenia poszukiwać prawdy o ludzkiej naturze. O tym, czy w sercu
zatopionym w grzechu może tlić się dobro, poszukiwanie Boga i czy wiara może
stanowić niejako „tarczę ochronną” przed wpływem zła. Vera Eikon oznacza prawdziwe
oblicze i przywołuje postać świętej Weroniki, która pomaga nam odrzucać
wszelkie zafałszowania - maski. Nosimy je przecież na co dzień. W pracy inną, w
domu inną, w Internecie inną… Zdarza się, że człowiek sam się w nich gubi i
ostatecznie nie wie już ani kim jest, ani co myśleć. Robimy się wpływowi, a
konformizm staje się normą postępowania. Także Weronika patronuje tej serii.
Nawet podwójnie, bo jest również moją patronką.
Wioleta Sadowska: "Między prawami.
Przedpiekle" to kontynuacja książki pt. "Między prawami. Polowanie na
Wilka", którą udostępniłaś w internecie za darmo. Skąd wziął się taki
pomysł?
Vera Eikon: Self-publishing
w Polsce próbuje się rozwinąć już od wielu lat. Efekty są różne i metody
promowania również. Z pewnością wymaga on sięgania po rozmaite środki,
zapoznawania czytelników z nowymi możliwościami. W racjonalnym rozrachunku
widziałam marnie swoje szanse - debiutantka, która publikuje się sama, kontra
czołowi autorzy powieści kryminalnych promowani przez wielkie polskie
wydawnictwa. Chciałam zaoszczędzić czytelnikom dylematu, czy mają wydać
pieniądze na moją powieść, czy na książkę kogoś, kogo już znają (chociażby ze
słyszenia).
Nasze
myślenie jest bardzo proste. Widząc książkę na półce opatrzoną napisem
bestseller, ufamy, że jest to kawał dobrej literatury. Wielu klientów księgarń nie zdaje sobie sprawy z tego, że miejsce na
tej półce jest jak parkingowy prostokąt, za który ktoś zapłacił. Zapaleni
czytelnicy są pod tym względem mądrzejsi, bo już nieraz przejechali się na
podobnym marketingowym przekręcie.
Zaoferowałam
swoją pierwszą powieść kryminalną za darmo; w formie podania ręki czytelnikom.
Swoiste „dzień dobry, zobaczcie co mam do zaoferowania”. Cieszę się przy tym,
że druga powieść - „Przedpiekle” wyszła znacznie lepiej niż „Polowanie”. Dzięki
temu czytelnik czuje, że bohaterowie się rozwijają i autorka również. I nie
pożałują przy tym, że za kolejną książkę zapłacili.
Wioleta Sadowska: I to ma rzeczywiście sens.
Odnajdujesz się w literaturze sensacyjno-kryminalnej. Dlaczego akurat ten
gatunek jest Ci aż tak bliski?
Vera Eikon: Nie
mam pojęcia! Zawsze lubiłam literaturę i filmy, w których dużo się działo.
Lubiłam walkę dobra ze złem, motyw braterskiej przyjaźni, walki na miecze,
strzelaniny i pościgi samochodowe. Prawdopodobnie ponieważ sporo tych rzeczy
skonsumowałam, dobrze się czuję, wymyślając własne historie.
Wioleta Sadowska: Twoja najnowsza książka
ukazuje bardzo realistycznie środowisko polskich śledczych. Jak wyglądał Twój research do tej powieści?
Vera Eikon: Na
początku nie było researchu. Czysta,
błoga twórczość. Martwiłam się wyłącznie o to, aby historia była ciekawa i
spójna. Dopiero przy kolejnych czytaniach zatrzymywałam się na fragmentach
dotyczących specyficznych spraw, jak technika, prawo, medycyna… Wtedy
zaczynałam sprawdzać, jak to jest w rzeczywistości i wprowadziłam modyfikacje
do tekstu, jeśli była taka potrzeba. Zawsze tak robię. Research bywa czasochłonny i męczący. Nie chcę, żeby miał negatywny
wpływ na moje pisanie.
Jednak
nie zawsze jest to ślęczenie nad książkami i błądzenie po Internecie. Bywa
przyjemniej. Można porozmawiać z interesującymi osobami, albo doświadczyć
ciekawych rzeczy. Na przykład na potrzeby researchu
po raz pierwszy udałam się na strzelnicę, co przerodziło się w zamiłowanie do
strzelectwa.
Wioleta Sadowska: Najbardziej szokującym w
"Między prawami. Przedpiekle" jest wątek przewodni, czyli szeroka
sieć zależności pomiędzy polityką, a działalnością przestępczą, do której
wkracza także praca w tajnych służbach. Czy uważasz, że w naszym kraju została
już zatarta granica pomiędzy polityką, a przestępczością?
Vera Eikon: Zdarzają
się takie przypadki! Wystarczy poczytać na temat powiązań grupy pruszkowskiej z
polskimi politykami. Gorąco polecam lekturę książek dziennikarza śledczego -
Wojciecha Sumlińskiego. Te, które ukazały się w pakiecie „mafia państwowa”
bardzo dobrze ukazują ten frapujący problem.
Wioleta Sadowska: Chętnie przeczytam. Ile zajęło Ci napisanie i
doszlifowanie swojej książki?
Vera Eikon: Nieco
ponad rok. Nigdy jednak nie pracuję wyłącznie nad jedną książką. Robiąc drugie
czytanie jednej, piszę już poszczególne sceny kolejnej powieści. Ponieważ jest
to seria, pozwala mi to na umieszczanie w poszczególnych częściach takich
trybików, sianie ziaren, które wiem, że wykiełkują w kolejnych książkach.
Wioleta Sadowska: Ciekawa strategia. Czy łatwo
było znaleźć patronów medialnych, którzy będą promować Twoją prozę?
Vera Eikon: Gdy
publikowałam pierwszą część „Polowanie na Wilka” zaczynałam od zera
absolutnego! Żadnych kontaktów, wsparcia wydawców, list mailingowych. Nic.
Wysyłałam wtedy ogromne ilości maili i spędzałam długie godziny w Internecie,
wyszukując blogerów/recenzentów. Wtedy znalazło dla mnie czas zaledwie kilku.
Może trzech. Upłynęło trochę czasu. Zdarzyło się, że jednak kolejne osoby
sięgnęły po powieść i pojawiło się nieco recenzji w sieci. To było moje
przetarcie szlaku. Jeszcze dość niemrawe. Nadal jest to leśna droga pełna dziur
i niespodziewanych kłód pod nogami. Na piękną asfaltówkę muszę jeszcze
popracować.
Przy
drugiej powieści było już nieco łatwiej. Z reguły, jeśli jeden fajny, poczytny
bloger zdecyduje się patronować książce, inni podchodzą do mnie z większym
zaufaniem. Ogromnie się cieszę z tego, że udało mi się przekonać tę „ekipę
patronacką”, w której skład wchodzą też „Subiektywne recenzje”!
Wioleta Sadowska: Ja również się cieszę. Czy
planujesz napisać kolejną część swojego cyklu?
Vera Eikon: Kolejna,
trzecia część przechodzi już przez następne etapy tworzenia. Nie wiem jeszcze,
kiedy się ukaże, ale ma już tytuł: „Prochem i cieniem”.
Wioleta Sadowska: Publikujesz jako
self-publisher. Ciekawi mnie więc, czy gdybyś miała taką możliwość, wydałabyś
swoją książkę w tradycyjnym wydawnictwie?
Vera Eikon: Wysyłałam
swoje powieści do oficyn w formie „propozycji wydawniczej”. Nie do każdej i nie
z nadzieją, że coś z tego wyniknie. Ciekawiły mnie odpowiedzi. Czasami nie było
żadnej, czasami przychodziły odmowne, zdarzyły się też takie, wyrażające
zainteresowanie współpracą. Jednak byłam już nastawiona na self-publishing i
miesiąc po wysłaniu propozycji robiłam już potężne kroki w kierunku
opublikowania książek pod swoim wydawnictwem.
Wioleta Sadowska: Przed czym w takim razie
chciałabyś przestrzec autorów planujących wydawać swoją prozę w takiej formie?
Vera Eikon: Nie
śpieszcie się! Falstart był jednym z błędów, które sama popełniłam. Ważne jest,
żeby jednak tekst leżakował i przeszedł porządną redakcję oraz korektę. To
wymaga oczywiście wkładu finansowego, ale self-publishing, w który ja wierzę, i
który ja chcę widzieć na polskim rynku, to nie forma publikowania się dla
desperatów odrzuconych przez wydawców. To nie droga na skróty, ani nie zabawa w
pisarza. Niechlujne teksty wypuszczone w sieć na łapu-capu, tylko psują
postrzeganie samopublikowania w oczach czytelników. Tak się rodzi niechęć i
uprzedzenia, z którymi trudno walczyć. Także szczerze radzę traktować poważnie
to „publikowanie się” i zadbać o to, żeby wyglądało to fachowo.
Wioleta Sadowska: Czy istnieje szansa, że
wydasz jeszcze kiedyś książkę obyczajową, podobną do "Hydry
pamiątek"?
Vera Eikon: Być
może. Moja droga po szlakach literatury dopiero się zaczyna, więc spodziewam
się jeszcze wielu zmian.
Wioleta Sadowska: Pochodzisz w Łodzi. Czy
odwiedzasz czasami to miasto?
Vera Eikon: Od
święta. Dosłownie! Mam pod Łodzią rodzinę, więc naturalnie bywam w okolicy.
Wioleta Sadowska: Jakie są Twoje dalsze plany
literackie?
Vera Eikon: Chcę
sumiennie kontynuować to, co zaczęłam. Rozwijać się jako autorka i wydawca.
Czeka mnie z pewnością publikacja kolejnej części, ale teraz najważniejszy
wydaje się marketing! Muszę dotrzeć do większej liczby czytelników. Wielu z
tych, którzy sięgnęli po moje książki, którzy wciągnęli się w tę historię, mówi
mi, że gdybym nie zagadała do nich osobiście, nie wiedzieliby nawet, że taka
seria kryminalna istnieje! Czeka mnie więc jeszcze dużo pracy.
Wioleta Sadowska: Co na koniec chciałabyś
przekazać czytelnikom mojego bloga?
Vera Eikon: Przede
wszystkim gratuluję im czytelniczego smaku, bo to bardzo dobry blog! I
oczywiście wszystkim życzę sterty inspirujących lektur!
Bardzo fajna pisarka o ciekawej urodzie. Jest wielu niedocenianych pisarzy, np Rowling autorka ''Harrego Pottera'', chodziła ze swoją książką od wydawnictwa do wydawnictwa. Zanim któreś wreszcie zdecydowało się opublikować jej książkę. Podejrzewam, że te poprzednie plują sobie teraz w brodę. To samo dzieje się w Polsce.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny wywiad :)
OdpowiedzUsuńSuper się czytało. Mam.nadzieje na wiecej
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz więcej czytam o self-publishingu i jak widzę zyskuje on coraz większa popularność.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :-)
OdpowiedzUsuńInteresująca Autora i ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad. A Pani Vera bardzo konkretna. Mam pierwszą książkę autorki i jak najszybciej muszę się z nią zapoznać 😘 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety, self-publishing spotyka się z wielką niechęcią niektórych środowisk;p Sama byłam kiedyś obiektem hejtu tylko z powodu tego, iż zrecenzowałam książkę tak wydaną. Zaciekawił mnie ten cykl:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobry wywiad. Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością!! Swoją drogą zaciekawiła mnie książka autorki, którą masz w patronacie - czuję, że przeczytam! ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zapoznam się z serią autorki. Bardzo ciekawa rozmowa.
OdpowiedzUsuńŻyczę Autorce powodzenia na polskim rynku wydawniczym! Z odpowiedzi wnioskuję, że jest pełna optymizmu, sił i potrafi dążyć do wyznaczonego celu! Oby tak dalej! Skoro Autorka odnajduje się w gatunku kryminalno-sensacyjny, może - co podpowiadam :) i proszę o rozważenie :) - zawita do Krakowa na KCK, czyli Krakowskie Czwartki Kryminalne. Zachęcam i życzę wielu czytelników oraz zadowolenia z pracy pisarskiej!
OdpowiedzUsuńs-a
Nie znam autorki, ale ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńAsfaltówka, potem droga szybkiego ruchu i autostrada! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że coraz więcej polskich autorów próbuje swoich sił, że nie wszystkie książki muszą pochodzić z zza granicy na licencji. Przecież Polacy nie gęsi ;). Cieszy mnie chęć czytania polskich autorów. Sama również odkrywam ich coraz więcej, a dzieje się to właśnie za pomocą blogowania :).
OdpowiedzUsuńPierwszą książkę czytałam i wciągnęła mnie bardzo. Drugą też chętnie przeczytam, a autorkę podziwiam :-)
OdpowiedzUsuń