"Zawsze intrygowało mnie znaczenie imion" - wywiad z Melissą Darwood
Może w to nie uwierzycie, ale tę polską pisarkę, ukrywającą się pod pseudonimem, znałam już będąc dzieckiem. Starsza ode mnie o kilka lat, przechadzała się szkolnymi korytarzami naszej podstawówki. Kto by przypuszczał, że kilkanaście lat później los ponownie skrzyżuje nasze drogi. A wszystko to oczywiście przez książki! Zapraszam was dzisiaj do przeczytania i obejrzenia wywiadu, jaki przeprowadziłam w Starym Lesie z Melissą Darwood.
Wioleta Sadowska: Twoja debiutancka powieść, zbierająca pozytywne recenzje w sieci to „Larista”. Czy przeszkadza Ci porównywanie tej książki do bestsellerowych romansów paranormalnych?
Melissa Darwood: Kiedy wydawałam „Laristę” w 2013 roku, tego typu książki
były na topie. Posiada ona cechy gatunku paranormal romans i jestem tego
świadoma. Tak też starałam się ją pozycjonować wśród czytelników. Jest to
lekka, a zarazem pełna młodzieńczych przemyśleń powieść, która idealnie nadaje
się dla nastolatek, lubiących połączenie wątków fantastycznych z romansowymi.
Wioleta Sadowska: Trafnie określiłaś jej target. Kilka dni temu skończyłam czytać „Laristę” i nie uniknęłam
porównywania jej do fabuły do sagi "Zmierzch" Stephenie Meyer. Czytałaś historię Belli i Edwarda?
Melissa Darwood: „Laristę” pisałam na długo przed tym jak pojawił się
„Zmierzch”. Są w niej bowiem opisane zdarzenia zaciągnięte z mojego pamiętnika
z lat szkolnych, czyli sprzed około 15 lat. Opisywałam w nim własne
przemyślenia na temat wyboru studiów, moje sny, marzenia. Gdy pojawił się bum
na literaturę paranormal, za radą mojej przyjaciółki, która była właśnie po
lekturze „Zmierzchu”, postanowiłam dopracować książkę i wysłać ją do Wydawcy. Dzięki
temu wstrzeliłam się w nurt, i dzięki temu powieść zyskała zainteresowanie. Przeczytałam
„Zmierzch” po tym, jak książka powstała. Ciężko mi porównywać ją do swojej
powieści, bowiem bohaterowie i przesłanie książki znacząco się różnią. To, co
jednak na pewno łączy te książki, to właśnie wątek paranormalny, realia
osadzone w czasach szkolnych i młodzieńcza miłość. Po recenzjach jakie zebrała
„Larista” domyślam się, że fani sagi „Zmierzch” mogą czerpać przyjemność
również z lektury mojej książki.
Wioleta Sadowska: I z pewnością to robią. „Pryncypium” to Twoja druga powieść. Pojawia się w niej
intrygujący wątek pod postacią istnienia tajnej organizacji. Skąd wzięła się
inspiracja do tego motywu?
Melissa Darwood: Zawsze intrygowało mnie znaczenie imion i od tego wyszłam,
tworząc „Pryncypium”. A że byłam świeżo po lekturze „Między ustami a brzegiem
pucharu” Marii Rodziewiczównej, i byłam zafascynowana postaciami hrabiego
Wentzela i Jadwigi – ich relacją, przepychankami słownymi, tym jak bardzo się
od siebie różnią, posłużyli mi oni za inspirację przy stworzeniu Zoltana i
Anieli. Miałam więc koncept i bohaterów. Reszta już sama się ułożyła podczas
pisania w logiczną całość.
Wioleta Sadowska: Ciekawa inspiracja. Czy głównym targetem Twojej prozy są jedynie osoby
młode?
Melissa Darwood: Osoby, które czują się młodo. Uważam, że wiek nie ma tu
znaczenia.
Wioleta Sadowska: Tworzysz pod pseudonimem, idealnym do wydawania książek
za granicą. Czy pojawiła się już taka propozycja?
Melissa Darwood: Z tego, co się orientuję, Wydawnictwo Genius Creations,
które wydało „Pryncypium”, poczyniło pewne kroki, by skierować powieść za zachodni
rynek wydawniczy. To jednak jeszcze nic pewnego.
Wioleta Sadowska: Będziemy zatem trzymać kciuki. Czy zamierzasz ujawnić w przyszłości swoje prawdziwe
imię i nazwisko?
Melissa Darwood: Myślę, że aktualnie nie ma takiej potrzeby. Czytelnicy znają mnie jako Melissę i zapewne już się przyzwyczaili do mojego pseudonimu.
Wioleta Sadowska: Czy widzisz
w przyszłości swoją prozę w innym gatunku literackim? Kryminał, thriller, a
może coś innego?
Melissa Darwood: Zastanawiałam się nad tym wielokrotnie, tym bardziej, że
Wydawnictwa chętniej przyjmują pod swoje skrzydła powieści kryminalne i
obyczajowe, bo te się lepiej sprzedają niż young–adult fantasy. Nie wykluczam,
że napiszę kiedyś romans komediowy, jednak coś mi się wydaje, że bez lekkiego
wątku fantastycznego jednak się nie obędzie.
Wioleta Sadowska: Jakie są Twoje dalsze
prozatorskie plany literackie?
Melissa Darwood: Póki co, moim
marzeniem jest pisać powieści w gatunku young–adult fantasy, którym obecnie się
zajmuję. Mam nadzieję, że grono zwolenników mojej twórczości będzie rosło, a
Wydawnictwa z chęcią będą wydawać i promować książki, które wyszły spod mojego
pióra.
Wioleta Sadowska: Z pewnością tak będzie. Jak wygląda Twój
proces twórczy?
Melissa Darwood: Nie planuję, bo w
moim przypadku to się nie sprawdza. Piszę na gorąco. Nie czekam, aż wena sama
do mnie przyjdzie, bo to leniwa bestia. Staram się ją wabić do siebie
słuchaniem muzyki, czytaniem książek, oglądaniem seriali, rozmowami z ludźmi,
jeżdżeniem na rowerze. Wtedy zazwyczaj przychodzi.
Melissa Darwood: W sumie wszystko, co
wpadnie mi w ręce, to o czym usłyszę we vlogosferze, przeczytam na blogach,
zobaczę na półce z nowościami w bibliotece. Nie czytam jednak wszystkich
książek od deski do deski. Jeśli lektura po kilkudziesięciu stronach mnie nie
wciągnie, porzucam ją bez wyrzutów sumienia i sięgam po następną. Czytanie ma
mi sprawiać przyjemność.
A teraz musicie koniecznie obejrzeć dalszą część naszego wywiadu. Szumy wiatru, które usłyszycie to głos Matki Natury, o której rozmawiamy :)
Znacie książki Melissy Darwood? Zainteresowała was twórczość autorki?
Ciekawy wywiad i już sprawdziłam na lubimyczytac.pl pozycje książkowe tajemniczej Melissy Darwood. Byłam dziś w mojej księgarence i nie mogłam się zdecydować a szukam czegoś romantycznego... spróbuję raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńNiesamowity zbieg okoliczności :) nie znam tej autorki, ale podoba mi się jej podejście do własnej twórczości i pisania.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wywiad i coś czuję, że niedługo sięgnęła po jej twórczość :)
OdpowiedzUsuńkochana wyglądasz kwitnąco:)
OdpowiedzUsuńAle wspaniały wywiad!
OdpowiedzUsuńNie znam tej pani i jej książek, ale to pewnie dlatego, że nie mój gatunek :)
OdpowiedzUsuńNie znam książek autorki, ale wywiad jest super :) Fajnie, że udało Ci się takie spotkanie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wywiad! :) Podoba mi się zabieg z pseudonimem - też bym chyba wolała pisać w ten sposób - jest bezpieczniej.
OdpowiedzUsuńMarta
Intersujący wywiad i ciekawa osobowość.
OdpowiedzUsuńA ja bardziej zwracam uwagę na nazwiska.
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad, super pomysł na rozmowę na łonie natury.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko debiut tej autorki i bardzo mi się on podobał.
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad, przeczytany na jednym wdechu. :)
OdpowiedzUsuń