"Polscy autorzy w większości piszą tak samo dobrze, jeśli nie lepiej od zagranicznych" - wywiad z Hanną Greń, autorką książki "Jak kamień w wodę. Polowanie na Pliszkę"
Niektórzy autorzy celowo "znęcają się" nad swoimi czytelnikami, serwując im długofalowe katusze pod postacią
oczekiwania na kontynuację, gdy pierwsza część kończy się w sposób zaskakujący. W gronie takich pisarzy znajduje się Hanna Greń, którą udało mi
się wypytać o najbardziej nurtujące mnie
kwestie. Zapraszam na wywiad z autorką.
Recenzja książki „Jak kamień w wodę. Polowanie na Pliszkę”.
Hanna Greń to ekonomistka z wykształcenia, a kryminalistka z wyboru. Autorka jest magistrem ekonomii i właścicielem biura rachunkowego w stanie spoczynku. Mieszka na stałe w Bielsku-Białej. Jej dorobek pisarski to "Cień Sprzedawcy Snów", "Cynamonowe dziewczyny", "I choćbym szedł doliną ciemną" oraz opowiadania.
Wioleta Sadowska: Kornelia
Pliszka to główna bohaterka Pani najnowszej książki. Dlaczego akurat „Pliszka”?
Hanna Greń: Jestem specjalistką od przekręcania wyrazów przy pisaniu i to do
tego stopnia, że gdybym nie poprawiała na bieżąco, tekst byłby chyba całkowicie
nieczytelny. Pisałam słowo „szpilka” i wyszła z tego „pliszka”, a że właśnie
chodziła mi po głowie ta historia, bohaterka została Pliszką.
Wioleta Sadowska: Takiej
odpowiedzi się nie spodziewałam. Czy pamięta Pani w jakich okolicznościach
narodził się pomysł na tę książkę?
Hanna Greń: W trakcie pisania czwartej części cyklu o policjantach w Wisły
pojawił mi się w głowie pomysł z listami wtykanymi za wycieraczkę samochodu.
Tam nie pasował, więc go odrzuciłam, ale nie dawał mi spokoju do tego stopnia,
że musiałam odłożyć zaczętą powieść i zająć się tym projektem.
Wioleta Sadowska: Ku uciesze
czytelników. Czy trudno było
umiejętnie połączyć ze sobą intrygę kryminalną z wątkiem miłosnym?
Hanna Greń: Łączenie wątku kryminalnego z miłosnym czy obyczajowym przychodzi
dosyć łatwo, może dlatego, że mało kto jest całkowicie odporny na miłość.
Uczucia odgrywają ogromną rolę w naszym życiu, a policjanci podlegają takim
samym emocjom jak inni ludzie. Radują się i cierpią, kochają i nienawidzą. Tak
jest w codziennym życiu, a ja staram się ich przedstawić takimi, jakimi są w
rzeczywistości, zamiast robić z nich odczłowieczone maszyny do łapania
przestępców.
Wioleta Sadowska:
Niewątpliwie się to Pani udaje. Kreacja psychologiczna Kornelii jest bardzo
dobrze wykreowana. Ciekawi mnie, czy bohaterka żyła własnym życiem, czy miała
jednak Pani z góry ułożony plan jej losów, którego konsekwentnie się trzymała?
Hanna Greń: Kornelia zachowywała się bardzo przyzwoicie, z rzadka tylko
pozwalając sobie na maleńkie „skoki w bok”. Gdybym miała oceniać procentowo, to
tylko jakieś pięć procent fabuły stanowią wyjścia poza plan.
Wioleta Sadowska: To
rzadkość. Skąd pomysł na pasję Kornelii Pliszki?
Hanna Greń: Pasja Kornelii jest również moją pasją. Pomysł na pierwszą
przygodę Pliszki z szyciem pochodzi z
moich wspomnień, bo właśnie tak wyglądało moje pierwsze spotkanie z tym
zajęciem. Jestem wykwalifikowaną krawcową, ale nigdy nie pracowałam w tym zawodzie,
pomyślałam więc, że zrobi to moja bohaterka.
Wioleta Sadowska: Nie
spodziewałam się tego, że posiada Pani taki fach w ręku. W powieści pojawia się
także pewien słodziak, czyli kot Plamka. Lubi Pani te zwierzaki? Posiada Pani
koty?
Hanna Greń: Bardzo lubię koty i gdybym mieszkała sama, na pewno zamieszkałby
ze mną jakiś Plamka. Niestety mąż ma alergię na sierść, więc musiałam dokonać
wyboru – albo on, albo kot. Wybrałam męża i chyba słusznie, bo kot nie umiałby
objaśnić mi tych wszystkich skomplikowanych policyjnych procedur.
Wioleta Sadowska: To rzeczywiście słuszny
wybór. Pozostawiając otwarte zakończenie pierwszej części cyklu, zaskoczyła
Pani swoich czytelników. Czy spodziewała się Pani tak emocjonalnych reakcji na ten zabieg?
Hanna Greń: Trochę się spodziewałam, gdyż po napisaniu wysłałam tekst do kilku
„przedczytaczy” i od nich usłyszałam pierwsze groźby karalne i słowa
powszechnie uznawane za obelżywe.
Drugiej części nie planowałam. To miał
być koniec mojej przygody z Pliszką, więc dziewczyny tym bardziej były na mnie
wściekłe za to zakończenie.
Wioleta Sadowska: Nie
wyobrażam sobie pozostawić czytelników wyłącznie z pierwszą częścią. Na kiedy
więc planowana jest premiera kolejnej?
Hanna Greń: Jeżeli plany wydawnicze Repliki nie ulegną zmianie, druga część
ukaże się w sierpniu 2017.
Wioleta Sadowska: Jakim
tytułem będzie opatrzony drugi tom?
Hanna Greń: Drugi tom nosi wiele mówiący tytuł „Światełko w tunelu”, nie
zamierzam jednak zdradzić, kto to światełko zobaczy i czy nie jest to
przypadkiem pociąg.
Wioleta Sadowska: Nie będę w
takim razie pytać. Ile części planuje Pani w całej serii?
Hanna Greń: „Polowanie na Pliszkę” składa się tylko z
tych dwóch części. Wszystko zostało opowiedziane, więc pisanie kolejnych tomów
mijałoby się z celem.
Wioleta Sadowska: Nie mogę
się doczekać drugiego tomu. Okładka powieści jest niezwykle klimatyczna. Czy
miała Pani wpływ na jej ostateczny kształt?
Hanna Greń: Jak zwykle została mi przedstawiona do zaopiniowania. Jedyny mój
wkład w jej ostateczny wygląd to Plamka, który w pierwszej wersji był dorosłym
kotem, a przecież ten książkowy jest maleństwem. Następna wersja przedstawiała
już maluszka.
Wioleta Sadowska: Jakie są Pani
dalsze plany literackie?
Hanna Greń: Zgodnie z planem wydawniczym Repliki w październiku powinien się
ukazać poprawiony „Cień Sprzedawcy Snów”. Będzie nosić inny, nieznany mi
jeszcze tytuł, a wprowadzone zmiany są dosyć istotne. W styczniu 2018 wydana
zostanie czwarta część Wiślańskiego cyklu.
Kilka dni temu skończyłam „Ostatnią
różę” – powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym. Nie została jeszcze szerzej
zaprezentowana, na razie znajduje się w testowym czytaniu, a po uzyskaniu
opinii zacznę nanosić poprawki.
Teraz piszę plan do nowej obyczajówki,
lecz nie znam jeszcze dokładnie jej kształtu ani objętości. Może się okazać, że
wyjdą z tego dwie części, zamierzam bowiem zacząć akcję od lat osiemdziesiątych
i doprowadzić do czasów obecnych. Zobaczymy.
Wioleta Sadowska: Zapowiada
się intrygująco. Co sądzi Pani o polskim rynku wydawniczym?
Hanna Greń: Myślę, że rynek wydawniczy ma się w Polsce całkiem dobrze. Mamy
bardzo dużo wydawnictw, które oferują czytelnikom szeroki zakres gatunkowy
wydawanych dzieł. Pamiętam czasy, gdy proces wydawniczy trwał 3 – 4 lata, w
związku z czym książek na rynku było mało i żeby zdobyć upragnioną pozycję,
należało ją „upolować”. Teraz każdy może znaleźć dla siebie książki ulubionego
gatunku czy autora i to jest bardzo dobre zjawisko.
Wioleta Sadowska: Z
dostępnością rzeczywiście nie ma problemu.
Co najchętniej czyta Hanna Greń?
Hanna Greń: Oczywiście kryminały! Po zachłyśnięciu się skandynawskimi autorami
wróciłam do rodzimych pisarzy i muszę stwierdzić, że w niczym nie są gorsi.
Powiedziałabym nawet, że są lepsi, Skandynawowie bowiem zbytnio eksploatują te
same tematy i wątki, przez co stali się sztampowi i rzadko który zaskakuje
świeżością.
Polubiłam bardzo polską powieść
obyczajową, którą przez długie lata odrzucałam, gdyż… sama nie wiem, dlaczego
traktowałam ten gatunek po macoszemu.
Nie przepadam za fantasy, lubię
natomiast fantastykę. Nie pogardzę też książką historyczną czy dokumentalną.
Wioleta Sadowska: Co na
koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom mojego bloga?
Hanna Greń: Przede wszystkim pragnę podziękować przyszłym, przyszłym i obecnym
czytelnikom moich książek. To dla Was je piszę i staram się robić to najlepiej,
jak potrafię.
Pragnę także zachęcić do sięgania po
książki moich kolegów i koleżanek po piórze. Polscy autorzy w większości piszą
tak samo dobrze, jeśli nie lepiej od zagranicznych.
Ostatnio na jednym z blogów przeczytałam
komentarz, który mnie nieco zaszokował:
„…po
książkę nie sięgnę z przyczyny polskich realiów. Oczywiście nie mówię, że może
być zła. Może być świetna, tylko imiona i dzieje będą mnie za bardzo irytować”.
Przyznam się, że nie potrafię pojąć, co złego jest w
opisywaniu rodzimych realiów i dlaczego polskie imiona miałyby być irytujące.
Ale gusta bywają różne i nie ma sensu zmuszać kogoś do czytania tego, czego nie
lubi. Można tylko zachęcić.
Czekam z wielką niecierpliwością na drugi tom „Polowania na
Pliszkę”. A wam oczywiście polecam tę książkę. Zaglądajcie na blog, gdyż
niebawem będziecie mieli szansę zgarnąć powieść Hanny Greń. Konkurs już
niebawem!
Pierwszy raz słyszę o tej autorce, raczej nie czytam książek polskich pisarzy/pisarek. Kilak razy się zraziłam, jednak uwielbiam Mroza :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś mi się odmieni moje postrzeganie polskiej literatury, walczę z tym. A wtedy na pewno będę pamiętać o tej pisarce i jej dziełach :)
Pozdrawiam cieplutko.
In my different World
od ekonomii do kryminalistyki:)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad :)
OdpowiedzUsuńZnakomity wywiad. Polecam gorąco najnowszą powieść autorki, bo jest naprawdę rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńPo tej rozmowie jeszcze bardziej chcę poznać książki autorki.
OdpowiedzUsuńAle wspaniała rozmowa! Cieszę się, że udało Ci się z nią przeprowadzić wywiad i że wyszedł tak genialnie.
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, ale wydaję się być mega pozytywną osobą i mam nadzieję, że będę mieć okazję sięgnąć po jakąś jej książkę :)
Najbardziej chyba mnie zaciekawiło pierwsze pytanie skąd pomysł na nazwę "Pliszka" :)
Świetny wywiad :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zapoznam się z tą pozycją, tym bardziej, że drugi tom planowany jest już niebawem.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem polskich powieści grozy, niektóre są wręcz niesamowite. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Bardzo lubię Hannę Greń :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam książek autorki, ale może to zmienię;) mnie tam polskie realia nie przeszkadzają:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad, zachęcił mnie do przeczytania książki :)
OdpowiedzUsuńNie było mnie chwilkę u Ciebie a tu masz :) tyle nowych postów się ukazało :). Zazdroszczę, w pozytywnym tego słowa znaczeniu ludziom, którzy mają talent pisarski. I robią to co lubią jak P. Hanna Greń.
OdpowiedzUsuńO autorce nie słyszałam, ale coraz bardziej przekonuję się do polskich autorów.
OdpowiedzUsuńO proszę :) bardzo ciekawie :D chętnie poznam książkę autorki :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wywiad z dużym zainteresowaniem. Myślę, że Autorka jest osobą bardzo konkretną, poukładaną, energiczną, a to dobrze wróży pisaniu kryminałów :), gdzie wszystko musi z czegoś wynikać i zostać rozwikłane. Skoro wykwalifikowana krawcowa postanawia powołać do życia bohaterkę-pasjonatkę szycia, to jestem na TAKI, bo to znaczy, czy wie, o czym pisze. A właśnie takie niuanse "wychodzą" w treści i sądzę, że najnowsza książka jest dopracowana pod każdym względem :). Kotek na okładce przesłodki!
OdpowiedzUsuńs-a
A ja dziś akurat zaczęłam rano czytać Pliszkę! Ciekawy wywiad. Rzeczywiście, z kryminałami skandynawskimi coś jest na rzeczy, bo przestałam je czytać jakiś czas temu...
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad. Hania to wspaniała pisarka. Miałam przyjemność przeczytać jej "Ostatnią różę" i podoba mi się bardzo, bardziej nawet niż Pliszka, choć "Światełka w tunelu" baaardzo wyczekuję. :) Zaskoczyła mnie pani Hania tym, jak powstała Pliszka. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad! A autorka niezwykle interesująca! :)
OdpowiedzUsuń