"Luonto" – Melissa Darwood












"Każde stworzenie jest dzieckiem Matki Natury. Ona jest Stwórcą".








Uważamy się za panów Ziemi – za rasę, która ma prawo rozporządzać tym, co daje nam natura, która ma prawo dostosowywać przyrodę do swoich ciągle niezaspokojonych potrzeb. Jakimi jesteśmy ignorantami i egoistami. Czas sobie ten niezaprzeczalny fakt uświadomić.

Melissa Darwood to ukrywająca się pod pseudonimem polska pisarka, pochodząca z małego, ale jakże urokliwego miasteczka w środkowej Polsce. Romantyczna dusza, kochająca przyrodę, zwierzęta i książki. Swoją twórczość kieruje do czytelniczek młodych duchem, spragnionych romantyzmu i intensywnych emocji.

Siedemnastoletnia Chloris zostaje pewnego dnia uratowana od niechybnej śmierci przez wielkiego orła, którym jest dwudziestoletni chłopak o imieniu Gratus. Bohaterka zostaje zabrana przez swojego wybawcę do Luonto – miejsca, które próżno szukać na mapie świata. Tam Chloris poznaje siłę uczucia jaka rodzi się pomiędzy nią, a Gratusem, a także dowiaduje się o swojej roli w próbie uratowania świata.

Lektura tej książki zapowiadała się dość sztampowo. Wydawało mi się bowiem, że to kolejna powieść dla młodzieży o miłości pomiędzy człowiekiem, a istotą nadnaturalną dlatego też nie spodziewałam się po niej wielkich emocji czy też momentów zaskoczeń. A jednak, Melissa Darwood wyciągnęła asa z rękawa i zupełnie niespodziewanym zwrotem akcji, całkowicie odmieniła moją dalszą koncepcję na tę historię. Rozwiązanie fabularne zaczerpnięte rodem z filmu "Matrix" skierowało całą akcję na zupełnie nowe tory. Przyznam, że autorka tym właśnie zabiegiem skupiła moją uwagę i wielu czytelników z pewnością ten aspekt również zaskoczy.

"Luonto" to powieść z widocznymi elementami fantastycznymi, jednak pod płaszczem opowieści o zakazanym uczuciu dwojga młodych ludzi, Melissa Darwood przekazuje widoczne proekologiczne przesłanie. Otóż ta książka nie jest tylko literaturą rozrywkową, gdyż liczne przywoływane przez autorkę obszary niszczycielskiej działalności człowieka, w tym katastrof ekologicznych, które skaziły naszą planetę i niehumanitarnego traktowania zwierząt, pobudzają do głębokich refleksji. Obrazowe opisy katastrofy w Czarnobylu, czy też ferm kurczaków to drastyczne fragmenty książki, ale jakże prawdziwe. Realizm ten niejako wymusza na czytelniku zmierzenie się z okrutną prawdą o nas samych – trudno bowiem uciec przed myślą, że jedząc kurczaka kupionego w markecie, wszyscy przyczyniamy się do wielkiego cierpienia zwierząt. Trudno przejść do porządku dziennego przy tego typu fragmentach, czyniących z tej powieści coś znacznie więcej niż tylko zwykłą młodzieżówkę.

Wątek uczucia pomiędzy Chloris, a Homanilem Gratusem dla wielu czytelników z pewnością najistotniejszy, nie został zbyt szeroko wyeksponowany. W płaszczyźnie tej czuję lekki niedosyt, gdyż relacja bohaterów wydała mi się zbyt powierzchowna, podbudowana zbyt małą dawką emocji. Cieszę się natomiast, że zakończenie, jakie zaserwowała Melissa Darwood z pewnością zaskoczy wielu odbiorców i skłoni do przemyśleń w temacie ingerencji człowieka w przyrodę.

Słowo "luonto" to z języka fińskiego natura. Melissa Darwood napisała książkę z widocznym przesłaniem, które z pewnością skłoni do refleksji wielu młodych czytelników i nie tylko. Powieść pełna zaskoczeń, pełna prawdy o całej ludzkości.

Strona Melissy Darwood


              Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce


26 komentarzy:

  1. Brzmi bardzo ciekawie, będę musiała przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, a ja ją spisałam na straty, gdyż wydawała mi się typową młodzieżówką paranormalną. Może spróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam,że jest niezbyt dobra.Może w takim razie ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ zazdroszczę Ci, że już zapoznałaś się z tą historią. Tak o niej głośno, że nie wyobrażałam sobie niezapoznania się z nią. Koniecznie muszę po nią sięgnąć :) Zwłaszcza, że tak wiele mogę w niej odnaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Larista" tej autorki mi się podobała. Na tę pozycję też zwróciłam już uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie słyszałam o tej autorce, ale po lekturze Twojej recenzji czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam nosa, ponieważ książka kusi mnie już od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moda na ekologię wkracza do literatury młodzieżowej? Jestem na tak. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie znam autorki,trochę nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam tej autorki, ale książka prezentuje się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przed chwilą czytałam recenzję na innym blogu. Teraz tutaj. Książkę dodałam już do planowanych, bo wydaje mi się, że to opowieść w moim guście :)

    Pozdrawiam, Juztyna z www.w-temacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawie się zapowiada - myślę, że sięgnę po nią w wolnej chwili.
    Zapraszam na konkurs na moim blogu, jeśli masz ochotę - są trzy zastawy nagród do wygrania. :-)

    Pozdrawiam,
    kosmetykiani.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Słyszałam o tej książce już tak wiele różnych opinii, że nie pozostaje mi nic innego, jak tylko sięgnąć po jej lekturę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. "Siedemnastoletnia Chloris zostaje pewnego dnia uratowana od niechybnej śmierci przez wielkiego orła, którym jest dwudziestoletni chłopak o imieniu Gratus. " - to mnie chyba przekonuje, choć nie czytam z reguły typowych młodzieżówek :)

    No i fajnie, że książka niesie za sobą jakieś przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
  15. A to mnie zaskoczyłaś, w życiu bym nie powiedziała, że autorka jest Polką.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawy pomysł na książkę, lecz też wolałabym, by wątek miłosny był bardziej wyraźny i rozwinięty.

    OdpowiedzUsuń
  17. Marzę o tym, aby przeczytać tę książkę <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapowiada się interesująco - dodaję do listy do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger