"Klątwa przeznaczenia" – Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka
"Jeśli decydujecie się poznać prawdę o przyszłości, to musicie pamiętać o tym, że każde wypowiedziane słowo staje się Przeznaczeniem. To, co zakryte, może się zmienić, ale raz ujawniona przepowiednia zawsze się ziści".
Po literaturę fantasty sięgam chyba najrzadziej w porównaniu z innymi gatunkami. Po lekturze wielce obszernej, bo składającej się z ponad 800 stron powieści pt. "Klątwa przeznaczenia" mój apetyt na tego typu klimaty został w pełni zaspokojony. To była prawdziwa "cegła" książkowa, którą trudno trzymało mi się w ręku. Na szczęście wszelkie techniczne trudy czytelnicze zrekompensowała treść, która zapewniła mi godziny dobrej rozrywki.
Autorkami powieści są Monika Magoska-Suchar oraz Sylwia Dubielecka – przyjaciółki, które poznały się w liceum, a które połączyło zamiłowanie do filmów kostiumowych, muzyki filmowej, mangi i anime. Monika uwielbia rysować, jest wielką fanką mody, natomiast Sylwia pasjonuje się językiem angielskim, kocha śpiewać i tańczyć.
Arienne to młoda i atrakcyjna czarodziejka, która przybywa do Czarnej Twierdzy w Ravillonie – siedziby Związku kształcącego w przeróżnych sztukach – wojennych, łowiectwie, czy też etykiety. Jej losy zostają splecione z jednym z najbardziej pożądanych Mistrzów – Severem, który czynią ją swoją faworytą. Pomiędzy bohaterami zaczyna rodzić się uczucie, które jak się okazuje jest im przeznaczone.
Dwie autorki, osiemset stron, czyli praktycznie dwie książki scalone w jedną całość. Taka jest właśnie "Klątwa przeznaczenia" - powieść, w której w zasadzie jest wszystko, co znajdziemy w utworach fantastyczno-romansowych. Autorki w największy z możliwych sposobów rozbudowały świat przedstawiony, który składa się z wielu wątków i wielu postaci. Są oto bowiem walki na śmierć i życie, jest magia, są intrygi, nienawiść i jest także miłość, która otulona lekką erotyką, nadaje bieg całej fabule. Jest także trochę sztampy, która jakoś specjalnie nie przeszkadzała mi w całościowym odbiorze książki. Bardziej przeszkadzała mi jej waga, od której trzymania w pewnym momencie rozbolała mnie ręka.
Monika Magoska-Suchar oraz Sylwia Dubielecka w swoim debiucie bardzo szeroko wyeksponowały brutalną płaszczyznę życia kobiet w siedzibie Związku. Pod tym względem zasady rządzące światem Ravillonu stanowiły dla mnie intrygujący obszar. Otóż świat ten to sadyzm, upadlające traktowanie kobiet jako obiektów spełniania zachcianek seksualnych, barbarzyństwo i brak jakichkolwiek zasad moralnych. Wielokrotnie podczas tej lektury moje wzburzenie sięgało zenitu, a surowe łamanie regulaminu łącznie z karą śmierci, wywoływało lawinę przekleństw. Myślę, że autorki celowo zestawiły ze sobą barwny świat fantasy ze światem totalnego upodlenia i brakiem empatii. Takie połączenie bowiem zawsze wywołuje wiele emocji wśród czytelników i we mnie właśnie takowe wywołało.
Mocno niejednoznaczni bohaterowie to kolejna cecha prozy młodych debiutantek. Mowa tutaj głównie o Severze, który pod wpływem Arienne, zaczyna zmieniać swoje podejście do wielu spraw, a także do własnych słabości. Istnieje jednak także dość liczna grupa bohaterów drugoplanowych, którzy dość często wywołują ambiwalentne uczucia – od sympatii do pogardy. Gdy jeszcze dodać do tego wszechobecną namiętność, sceny seksu i swoiste zezwierzęcenie niektórych z nich, tworzy się iście wybuchowa mieszanka.
Po zakończonej lekturze "Klątwy przeznaczenia" cały czas zastanawiam się nad tym, czy nie lepszym wyjściem okazałoby się podzielenie powieści na dwa tomy. Za takim wyjściem przemawiają dwa aspekty – zakończenie nie pozostawiające wątpliwości w temacie powstania kontynuacji oraz obszerność tego tomu, który spokojnie mógłby zostać podzielony. Jedno jest jednak pewne - jestem bardzo ciekawa, co też autorki wymyślą w kolejnej książce.
Z autorkami
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorkom
|
Książka jest rzeczywiście sporą cegiełką. W czerwcu planuję zabrać się za "Klątwę" i jestem ciekawa co też tam autorki nawyrabiały. :)
OdpowiedzUsuńJa mam znów ogromny dystans do polskich autorów, ostatnio się sparzyłam ;/ Na razie podziękuję :)
OdpowiedzUsuńprzeczytaalbym ale raz ze gruba to i krotk iczas czytania iwec moze keiyds indzije sie skusze :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem interesująco. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa Twojej opinii na temat tej książki :) Mi również się podobała.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że wolę dwa tomy zamiast tomiska - to znacznie praktyczniejsze i lżejsze rozwiązanie. :)
OdpowiedzUsuńPopieram.
UsuńNiby wygodniejsze - ale mniej ekonomiczne. Takie książki wychodzą sporo taniej. Przy okazji, mam sporo książek +700 stron i... spokojnie je ze sobą nosze :D
UsuńA co do samej książki - fantastyka jest fajna, romans niekoniecznie. Bałabym się tego.
ciekawy cytat
OdpowiedzUsuńCzuję, że mogłaby mi się spodobać, ale potrzebowałabym dużo wolnego czasu. ;]
OdpowiedzUsuńTo na pewno ciekawa książka i może faktycznie, byłoby lepiej, gdyby była podzielona na dwie albo więcej osobnych części.
OdpowiedzUsuń800 stron fantasy to jednak nie do końca dla mnie, ale książka zbiera tak pozytywne opinie, że nawet ja się nad nią zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńWitam. Jeżeli jedynym ,,ale" jest objętość książki to uprzejmie informuję, że do nabycia jest e-book :-)
OdpowiedzUsuńLubię fantastykę, ale nie przepadam za romansami, więc chyba książka niekoniecznie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam zbytnio za romansami, ale przy Klątwie dobrze się bawiłam. Moim zdaniem dobrze, że jest to jeden tom, a ilość stron czy ciężar książki wcale mi nie przeszkadzały. Z niecierpliwością czekam na drugą część.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu jest cała recenzja Klątwy. W wolnej chwili zapraszam :)
Pozdrawiam
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Też rzadko sięgam po taki gatunek ale powiem Ci, że swoją recenzją mnie zaciekawiłaś :).
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się pisze książkę w dwie osoby ... :).
To coś dla mnie :) Ja lubię fantasy, a skoro komuś, kto rzadko czyta ten gatunek, podoba się, to i mi pewnie się spodoba :)
OdpowiedzUsuńCzasem lubię poczytać fantastykę, póki co jednak do tej nie ciągnie mnie szczególnie. Może ze względu na ukazane w niej okrucieństwo o którym piszesz, a może ze względu na to, że póki co próbuję czytać inne, cudowne książki, które wciąż zalegają na moich półkach, i wciąż dochodzą nowe. ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja książki: https://2latado30charyszka.wordpress.com/2017/07/31/dwie-autorki-jedna-powiesc-witamy-w-alkowie-lwa/
OdpowiedzUsuńDwie autorki – jedna powieść… Witamy w alkowie Lwa
Co może powstać, gdy do jednego garnka dodamy szczyptę Wiedźmina Sapkowskiego, odrobinę Księżniczek Pilipiuka, okruchy Gry o tron R.R. Martina? Z takiego miksu wyjawia się Klątwa przeznaczenia. Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka, przyjaciółki ze szkolnej ławki, pasjonatki gier RPG postanowiły sięgnąć po jeden z najtrudniejszych gatunków literackich – powieść fantasy.
Osiemset stronicowa powieść, a raczej pierwsza część z trylogii? Sagi? Cyklu? (Tego jeszcze nie wiemy, kontynuacja zapowiedziana jest znamiennym „CDN.”) zamknięta została w niezbyt zachęcającej okładce. Łączą się na niej najrozmaitsze symbole i motywy pojawiające się w treści, w kolorystyce brązu i czerni. Jednak tytuł zapisany jest, moim zdaniem, brzydkim fontem w żółtym kolorze. Jeżeli okładka jest dziełem grafików z wydawnictwa, powinni postarać się bardziej, aby książki przykuwały oko, zachęcały do ściągnięcia ich ze sklepowej półki. Nie należy jednak oceniać po okładce, przejdźmy zatem do treści.