"Zabawne, że naukowcy z innych krajów częściej piszą o naszej słowiańskiej historii niż my sami" - wywiad z Jarosławem Prusińskim, autorem książki "Zapomniani bogowie. Słowiańska opowieść"
Jarosław Prusiński
swoją słowiańską opowieścią zaserwował mi zupełnie nieprzewidywalną podróż w
przeszłość dotyczącą państwa Lechickiego, o którego istnieniu do tej pory nie
miałam pojęcia. Chciałabym was dzisiaj zaprosić na rozmowę z tym nietuzinkowym pisarzem.
Recenzja książki "Zapomniani bogowie. Słowiańska opowieść" - KLIK
Jarosław
Prusiński to absolwent Politechniki i zarządzania. Jest miłośnikiem literatury,
poezji śpiewanej oraz fotografii. Zadebiutował powieścią fantasy pt.
"Szary Mag", która została dobrze przyjęta wśród czytelników. Wydał
także zbiór opowiadań science-fiction pt. "Vortex".
Wioleta Sadowska: Jarosławie,
szerszemu gronu czytelników kojarzysz się z prozą fantasty. Co więc było
inspiracją do tego, by napisać książkę dotykającą tematu historii
naszego kraju?
Jarosław Prusiński: Któregoś
pięknego dnia pojawiła się w mojej głowie dokuczliwa myśl: dlaczego Otton III
miałby koronować Chrobrego na króla? Nie byliśmy niezależnym państwem? No i
zacząłem drążyć temat. Potem wystarczyło to jedynie opisać.
Wioleta Sadowska: Dokuczliwa, ale jakże inspirująca myśl. W książce „Zapomniani
bogowie. Słowiańska opowieść” pokazujesz mało znane fakty dotyczące powstania państwa polskiego. Jak
wyglądał Twój reserach przy jej pisaniu?
Jarosław Prusiński: Szukałem źródeł.
Tych najstarszych. Nie chciałem czytać opinii historyków, tylko sam chciałem
wyciągnąć wnioski na podstawie dokumentów i badań archeologicznych. Zacząłem od
Biblii (Księga Rodzaju – wzmianki o Scytach), potem pod lupę wziąłem Herodota,
Strabona, Ptolemeusza aż po naszych kronikarzy: Galla Anonima, Długosza i
Kadłubka. Czytałem dziesiątki opracowań na temat wczesnego średniowiecza od
Słowiańszczyzny poprzez kroniki celtyckie i sagi Wikingów. Zbierałem skrawki
informacji, a potem starałem się ułożyć z nich spójną i logiczną całość. Na
przykład fakt, że Słowianie nie jedli ryb odnalazłem u Długosza, który z
satysfakcją odnotował, że dopiero Chrobry nauczył pogan jeść ryby. Wydawało mi
się wcześniej, że ryby były podstawowym pokarmem dawnych ludzi. Jak to –
nauczył? Potem odnalazłem legendę o tym, jak bóg Piorun zniszczył całą osadę za
to, że jeden z jej mieszkańców zjadł rybę. A na koniec - odkrycia
archeologiczne wskazują, że na biesiadach z czasów Chrobrego odnajdowano
szkielety ryb rzecznych, które mogły mieć po 150 kg, co potwierdza hipotezę, że
ryb wcześniej nie odławiano. Kolejną poszlaką są chrześcijańskie posty, które w
dziwny sposób pomijają ryby (chociaż inne rodzaje mięs są zakazane w poście).
No i czy znak pierwszych chrześcijan oznaczający rybę nie zyskuje nowych
znaczeń? Mamy tu: legendę, zapisy w kronice, badania archeologiczne i obrządki
(sposób obchodzenia postów). To kilka słabych poszlak, bo wiadomo, że Długoszowi
też nie możemy w pełni ufać, ale układają się w spójną całość. Tak to wyglądało
w każdym przypadku: wierzeń, zwyczajów, przesądów i obrządków. Szukałem i
sklejałem do kupy.
Wioleta Sadowska: To musiała być iście mrówcza praca. Ile czasu
zajęło Ci zebranie wszystkich materiałów?
Jarosław Prusiński: Nie liczyłem
dokładnie, ale z pewnością grubo ponad rok. Jakieś 18 miesięcy (wliczając
okres, gdy już zacząłem pisać książkę, ale ciągle miałem wątpliwości odnośnie
szczegółów).
Wioleta Sadowska: Co najbardziej zaskoczyło Cię podczas jej pisania?
Jarosław Prusiński: Niewiele wiedziałem o tamtych czasach, więc zaskakiwany byłem co chwila: tym, że Marzanna wcale nie była złą boginią zimy, że Słowianie czcili dęby, że w ogóle istniało państwo przed rokiem 966, że prawie wszystkie tradycje (w tym święta) sięgają czasów pogańskich. Im głębiej grzebałem w materiałach, tym bardziej byłem zdziwiony. Choćby świeczki w wigilię, dodatkowe nakrycie - to wszystko nagle nabrało sensu. Nie umiem podać jednej rzeczy, która zaskoczyła mnie najbardziej. Chociaż... właściwie jest jedna. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że tak mało się o tym pisze! :)
Wioleta Sadowska: Co najbardziej zaskoczyło Cię podczas jej pisania?
Jarosław Prusiński: Niewiele wiedziałem o tamtych czasach, więc zaskakiwany byłem co chwila: tym, że Marzanna wcale nie była złą boginią zimy, że Słowianie czcili dęby, że w ogóle istniało państwo przed rokiem 966, że prawie wszystkie tradycje (w tym święta) sięgają czasów pogańskich. Im głębiej grzebałem w materiałach, tym bardziej byłem zdziwiony. Choćby świeczki w wigilię, dodatkowe nakrycie - to wszystko nagle nabrało sensu. Nie umiem podać jednej rzeczy, która zaskoczyła mnie najbardziej. Chociaż... właściwie jest jedna. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że tak mało się o tym pisze! :)
Wioleta Sadowska: Ja też po lekturze Twojej książki jestem tym zaskoczona. Czy nie
obawiałeś się, że dość kontrowersyjna treść powieści przysporzy Ci różnej
maści hejterów?
Jarosław Prusiński: Bardzo. Jednak
na szczęście większość z nich mało czyta, albo nie jest tak źle z naszą
inteligencją jak sądziłem.
Wioleta Sadowska: A czy po
premierze, spotkałeś się z jawną krytyką?
Jarosław Prusiński: Poza jedną
osobą, która książki nie trzymała w rękach, ale nazwała ją „bełkotliwą
fałszywką”, nie było żadnych incydentów. Jednak wszystko jeszcze może się
zdarzyć.
Wioleta Sadowska: Tak, wszystko przed Tobą. Dlaczego
według Ciebie oficjalna historia milczy w sprawie powstania państwa
Lechickiego?
Jarosław Prusiński: Na jednym z
moich spotkań autorskich zabrał głos profesor historii. Stwierdził, że w
fałszowanie historii mocno zaangażowany był średniowieczny Kościół. A potem już
poszło tym torem. Nie skomentuję. Powiem tylko, że np. Pierwsza Komunia w wieku
lat 7 to nic innego jak zaadoptowany pogański zwyczaj nadawania imienia (małe
dzieci nie miały imion, żeby złe duchy nie mogły ich zabrać), a bierzmowanie w
wieku lat 15 było obrządkiem przejścia dziecka w wiek dojrzały.
Wioleta Sadowska: Czy
powinniśmy więc według Ciebie zmienić nasze podręczniki do historii?
Jarosław Prusiński: Moim zdaniem tak.
Zabawne, że naukowcy z innych krajów częściej piszą o naszej słowiańskiej
historii niż my sami. Np. włoski profesor Mario Alinei dowodzi metodami
autodatowania lingwistycznego, że Słowianie są ludnością autochtoniczną i tzw.
Kultura łużycka (1800 lat p.n.e – pokrywająca się z początkiem państwa zwanego
Samracja), a nawet znacznie starsza kultura starczewska (6 tys. lat p.n.e.) są
niczym innym, tylko śladami naszych przodków - Słowian.
Wioleta Sadowska: W książce
ukazujesz także różne zwyczaje i powiedzenia, które dotrwały do naszych czasów.
Jaki był cel tego zabiegu?
Jarosław Prusiński: Żaden. Po prostu
byłem zaskoczony, że tak wiele ich przetrwało. I chciałem się tym podzielić z
Czytelnikami.
Wioleta Sadowska: Twoja powieść
w otwartym umyśle czytelnika wywoła z pewnością zaciekawienie i chęć szukania
większej ilości materiałów. Gdzie więc według Ciebie w pierwszej kolejności
należałoby zajrzeć?
Jarosław Prusiński: Kilkanaście osób
już mnie o to pytało i chyba nie mam dobrej odpowiedzi. Nie znalazłem pozycji
godnych polecenia w całości. Jak łatwo bym miał, gdybym mógł przeczytać tylko
jedną książkę! Wartościowa jest z pewnością „Mitologia Słowian” Gieysztora
(ciekawa, ale z podziwu godnym uporem autor pomijał kobiece bóstwa i w kilku
miejscach się mylił), druga – Bruknera (pod tym samym tytułem), „Polska
demonologia ludowa” (niestety nie pamiętam autora) i dziesiątki innych, których
nie sposób wymienić. Myślę też o tym, żeby kiedyś napisać (zebrać) książkę już
typowo historyczną z podaniem wszystkich źródeł, kronik, cytatów, map (np.
Pomponiusza Meli z 1 w.n.e. czy Strabona), odkryć archeologicznych, zdjęć
przedmiotów, urn, itd. No, więc może polecę Prusińskiego J. Ale to nie wcześniej niż za
jakieś dwa lata.
Wioleta Sadowska: I to jest myśl. „Zapomniani
bogowie. Słowiańska opowieść” to także romantyczna historia miłosna. Lubisz
szczęśliwe zakończenia?
Jarosław Prusiński: Uwielbiam!
Zaskoczę Cię może, ale miało się to skończyć źle. Pogromem pogan, wycięciem
świętych gajów, utopieniem w rzece posągów słowiańskich bogów i spaleniem na
stosie Kapłanki. Byłoby to bliższe prawdy historycznej, ale nie mogłem im tego
zrobić! Zbyt się do nich przywiązałem.
Wioleta Sadowska: Rzeczywiście mnie zaskoczyłeś. Jaka jest
geneza powstania tytułu tej powieści?
Jarosław Prusiński: Nawiązuje
przewrotnie nie do bogów, ale do Jarowita – głównego bohatera. Przez niektórych
uznawany jest za boga wojny. Moim zdaniem był jedynie bohaterem (bogiem wojny u
Słowian był Lado). Tytuł odnosi się do niego.
Wioleta Sadowska: W jaki
sposób nadawałeś bohaterom imiona?
Jarosław Prusiński: Szukałem w
źródłach imion starosłowiańskich. Poza tym pamiętajmy, że Słowianie nadawali
imiona starszym dzieciom, więc one odzwierciedlały w dużej mierze ich
charakter. Stąd na przykład Dobrawa oraz Dobrosława.
Wioleta Sadowska: Kto według
Ciebie najbardziej zainteresuje się Twoją najnowszą książką?
Jarosław Prusiński: To chyba książka
dla każdego. Jest trochę nienachalnie podanej historii, jest wątek romantyczny,
a nawet kryminalny. Na spotkaniach autorskich widzę, że interesują się wszyscy
(od dzieci po emerytów).
Wioleta Sadowska: Nie dziwi mnie to. Jakie są
Twoje dalsze plany pisarskie?
Jarosław Prusiński: Pracuję nad
zbiorem opowiadań S-F pod roboczym tytułem „NiedopOwiedziaNE” z akcentem
na „ONE”, bo to zbiór o kobietach. Będzie tam kolejne spotkanie z bohaterami
Zapomnianych bogów (a konkretnie z Niunią, która jest już dorosłą kobietą), Amazonką
Ksayą, sumeryjską boginią Isztar. Są w niej kobiety z przeszłości i z
przyszłości. A każde z tych opowiadań jest w jakiś sposób niedopowiedziane,
dające możliwość do własnej interpretacji i osądu.
A co będzie
dalej? Nie wiem. Może Czytelnicy będą chcieli kontynuacji Słowiańskiej
opowieści? A może wpadnie mi do głowy kolejny pomysł? Prawdę mówiąc już mi po
niej chodzi.
Wioleta Sadowska: Kontynuacja to bardzo dobry pomysł. Co na koniec
chciałbyś przekazać czytelnikom mojego bloga?
Jarosław Prusiński: Przede wszystkim
podziękować, że zechcieli poświęcić chwilkę, żeby to przeczytać. Chciałbym
podziękować też Tobie za to, że zainteresowałaś się właśnie moją książką.
Dziękuję też za wpis na okładkę. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i do…
przeczytania.
Musicie koniecznie poznać książkę Jarosława Prusińskiego. A już niebawem będziecie mieli szansę ją wygrać w konkursie. Bądźcie więc czujni!
Ciekawy wywiad. Chciałabym przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu wywiadu też autentycznie sięgnęłabym po tą książkę.
OdpowiedzUsuńKolejny bredniopisarz. Dziękuję za ten wywiad - po jego przeczytaniu wiem, że za darmo bym jego książki nie wziął. Szkoda miejsca na półkach...
OdpowiedzUsuńps.
UsuńWidzę, że to kolejny niedouczony rewolucjonista historyczny, który po przeczytaniu Długosza zjadł wszystkie rozumy. Akurat niedawno pisałem o wartości Długosza dla badań nad XI wiekiem i okresem wcześniejszym:
https://seczytam.blogspot.com/2017/04/turbolechickie-zidiocenie-czyli-dojenie.html
wiesz jestem historykiem i no cóż, z niechęcią odnoszę się po pana inżyniera, który zabiera się za analizę historii,mając zerowy warsztat. Także zdecydowanie nie dla mnie, chyba,żeby traktować tę pozycję jako książkę fantasy.
OdpowiedzUsuńFajny wywiad, chętnie przeczytałabym tą książkę :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam szczęśliwe zakończenia :)
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad.
Okładka sugeruje, że będzie to książka raczej o legendach Słowian, a nie ich faktycznej historii. Wywiad utwierdził mnie w tym przekonaniu. Chyba nie przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjak znajdę czas to może czytnę;)
OdpowiedzUsuńDo pani historyk Leny i Pana Pawła obrażającego innych - postawię wam flaszkę (bo książki raczej nie chcecie), jeśli powiecie kto był pierwszym królem Polski. Proste pytanie sprawdzające.
OdpowiedzUsuńPS. Rozmawiałem z profesorami historii, także slavianistami i nikt nie był tak kategoryczny jak wy. Ale bezkompromisowość osądów jest funkcją wiedzy.
JP
PS. Uwielbiam takie stwierdzenia- nie czytałem, ale autor to świnia i nieuk. :)
Proponuję Ci leczyć się u magistrów plastyki, wiedzy o astronomii szukać u historyków, a o historii u inżynierów. Na pewno będziesz od tego zdrowszy i mądrzejszy... A sprawdzać to sobie możesz tych rzekomych-wymyślonych profesorów, z którymi równie rzekomo rozmawiałeś.
Usuń"slavianistami"?
Usuńa cóż to takiego?
Po przemyśleniu - wycofuję się z zakładu. To nie ma sensu, bo sobie sprawdzicie w necie. Zapraszam na spotkanie ze mną (najbliższe dzisiaj, kolejne jutro - MBP w Bielsku Podlaskim). Pobijecie mnie siłą argumentów: obalicie badania DNA, twierdzenia paleolingwistów, udowodnicie, że wszyscy kronikarze (nie tylko Długosz), to bajarze. Wtedy pójdę z płaczem do domu, mając myśli samobójcze. :)
OdpowiedzUsuńSwohą "argumentacją" tylko zdradzasz jakim amatorem jesteś.
Usuń1. Badania DNA nic nie mówią o etniczności - mówią tylko i wyłącznie o pochodzeniu biologicznym. To zauważy każdy, kto porówna tureckojęzycznych Turków z tureckojęzycznymi Jakutami, a zobaczy romańskojęzycznych czarnoskórych Kolumbijczyków.
2. twierdzenia paleolingwistów - nie wiem, które masz na myśli, ale żadne z nich nie potwierdza istnienia pradawnego państwa lechickiego.
3. Kronikarze... Cóż, nie masz zielonego pojęcia o metodologii badań historycznych, w tym krytyce źródeł. Po prostu - jesteś inżynierze zielony jak ogórek. Może tu doczytaj:
http://seczytam.blogspot.com/2016/07/turbolechickie-zidiocenie-czyli-dojenie.html
Dalej masz linki do kolejnych 5 części.
Jesteś historycznym niedoukiem - kłamcą - szamanem.
ps.
UsuńTo nie jest obrażanie, to nazwanie rzeczy po imieniu.
Ciekawy wywiad :) Podchodzę z rezerwą do kolejnych opracowań o początkach państwa polskiego ale każdy ma prawo do swoich badań i wniosków. Początki naszych dziejów trudno jest określić, gdyż prawie nie ma źródeł na ten temat, jedynie szczątkowe relacje. Gall Anonim żył 100 lat po Chrobrym, więc jego relacje też są podważane. Podobnie Długosz nie jest wiarygodnym źródłem. Możemy jedynie snuć domysły i składać kolejne fragmenty w całość. Myślę, że książka "Zapomniani Bogowie" może choć w części pokazać kolejną możliwość, więc chętnie poznałabym jej treść i dopiero wtedy mogłabym się odnieść do rzetelności opracowania.
OdpowiedzUsuńWidzisz, jesteś kolejna osobą, która postanowiła się wypowiedzieć bez znajomości tematu. Mamy całkiem sporo źródeł do dziejów Polski w X wieku - choćby Widukind (współczesny Mieszkowi I) czy Thietmar (współczesny Chrobremu). A książka "Zapomniani Bogowie" - napisana przez amatora nie mającego pojęcia o metodologii badań historycznych - jest żadną możliwością.
UsuńŁatwo oceniasz ludzi... Nie znasz ani mnie ani autora a już wydajesz opinię. A do tego boisz się ujawnić nazwisko i wizerunek? Na jakiej podstawie sądzisz, że nie mam wiedzy? Poza tym to jest blog o książkach a nie o historii.
UsuńPo 1. Odnosisz się do historii, a już sam fakt, że nie potrafisz wymienić źródeł dowodzi, że wypowiadasz się w temacie Ci obcym.
UsuńPo 2. Nie muszę znać ani Ciebie, ani autora, żeby mieć zdanie o Waszej wiedzy historycznej. Wystarczą mi Wasze wypowiedzi.
Po 3. Ustalenie moich danych personalnych dla przeciętnie inteligentnego człowieka nie jest problemem.
I jeszcze jedno - nie uważam braku wiedzy z danej dziedziny za jakąś wadę/kompromitację. Ja np. jestem noga z fizyki czy chemii. Kompromitacją natomiast byłoby, gdybym próbował pouczać fizyków czy chemików w sprawach związanych z ich dziedzinami. Dlatego uważam, że Prusiński się tutaj kompromituje.
UsuńCiekawy wywiad, kompletnie nie znam autora. Tematyka trochę nie dla mnie, ale wiem komu polecić. :-)
OdpowiedzUsuńPolecę chłopakowi :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńPolecam taką kolejność: przeczytajcie i dopiero potem oceniajcie.
OdpowiedzUsuńWiele komentarzy jest krzywdzących. Napisze coś co chyba niektórych zaskoczy. Ta książka to POWIEŚĆ. Autor dobrze przygotował się do jej napisania i naprawdę znajomość wszystkich dat i idealne odzwierciedlenie wydarzeń nie jest w POWIEŚCI konieczne. Aczkolwiek zrobił to dobrze. Czytałam, mam prawo do osądu i stwierdzam: bardzo mi się podobało, a mam spore wymagania.
Teraz hejterzy możecie hejtować i mnie. Pozdrawiam.
Nie odnoszę się do powieści, tylko głupot, które opowiada(sz) w wywiadzie. Natomiast co do samej powieści, to wydawnictwo specjalizujące się w self publishingu mówi wszystko.
UsuńDobrze, że przeczytałem ten wywiad. Dzięki niemu zaoszczędziłem pieniędze i czas, które niechybnie bym zmarnował gdybym sięgnął po książkę.
OdpowiedzUsuń"Kolejną poszlaką są chrześcijańskie posty, które w dziwny sposób pomijają ryby (chociaż inne rodzaje mięs są zakazane w poście). No i czy znak pierwszych chrześcijan oznaczający rybę nie zyskuje nowych znaczeń? Mamy tu: legendę, zapisy w kronice, badania archeologiczne i obrządki (sposób obchodzenia postów)." A w tłumaczeniu na ludzki język?
OdpowiedzUsuń"dlaczego Otton III miałby koronować Chrobrego na króla?" a miało miejsce coś takiego? Żyjący 100 lat później Gall pisze jedynie, że cysorz nałożył Bolesławowi własny diadem na głowę i tyle.
OdpowiedzUsuń"że w ogóle istniało państwo przed rokiem 966" poczytałby "Polskę Piastów" Jasienicy to dopiero były zaskoczony jaki sam jest mało odkrywczy.
A że dodatkowe nakrycie w Wigilię jest przedchrześcijańskie, ale Amerykę odkrył.