"Książki są ważne, ale ważniejsi są ludzie!" - wywiad z Joanną Stovrag, autorką książki "Chwila na miłość"
Życie pisze najlepsze scenariusze, które warto przelewać na papier, by poznali je inni. Przekonuje o tym Joanna Stovrag, która swoją autobiograficzną książką pt. "Chwila na miłość", poruszyła mnóstwo czytelników w naszym kraju. Zapraszam na rozmowę z autorką.
Joanna Stovrag to rodowita krakowianka,
absolwentka slawistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, tłumaczka i lektorka
języków chorwackiego, bośniackiego i serbskiego. Miłośniczka podróży po Bałkanach,
która zamiast obiadu woli zjeść słodką baklavę. Współautorka przewodnika
turystycznego "Chorwacja" oraz "Słownika pisarzy świata".
Wioleta Sadowska: Pani Joanno,
którą rocznicę ślubu ostatnio świętowała Pani z mężem?
Joanna Stovrag: Muszę pomyśleć…
bo śluby były trzy! Pierwszy „studencki ślub” zorganizowali nam przyjaciele w
uczelnianym bufecie Uniwersytetu w Sarajewie. Nie zabrakło świadków, kwiatów, bałkańskiej
muzyki, poczęstunku i wspaniałych życzeń od roześmianych studentów, a nawet
profesorów. To była taka zabawa, chyba prorocza, wiele lat temu, zanim Bałkany
nawiedziła wojna.
Drugi ślub –
cywilny braliśmy w oblężonym Sarajewie, kiedy końca otaczającego nas wojennego
szaleństwa nie było widać. Radość miała wtedy zupełnie inny wymiar.
Ślub kościelny natomiast
odbył się w Krakowie, moim rodzinnym mieście. Żeby uogólnić, wszystkie te, dla
nas bardzo ważne uroczystości, odbyły się już ponad 20 lat temu…
Wioleta Sadowska: Jak ten czas szybko mija. Pani
autobiograficzna książka ukazująca, jak rodziła się wielka miłość pomiędzy
Panią a mężem w swoim pierwszym wydaniu nosiła nazwę „Jeszcze żyję...”. Z
jakiego powodu postanowiła ją Pani odświeżyć i wydać po raz kolejny?
Joanna Stovrag: Powód był bardzo
prosty. Nie chodzi o książkę, chodzi o człowieka, a raczej ujmę to tak: książki
są ważne, ale ważniejsi są ludzie! Bo choć pierwsze skrzypce w mojej
bałkańskiej opowieści gra miłość, to jest to również książka o ludziach, którzy
kibicowali naszemu uczuciu i pomagali mu trwać w wyjątkowo trudnym czasie wojny
w Bośni. O wszystkich tych osobach pamiętam - o ich wsparciu, bezinteresownej
pomocy, szlachetnych gestach i dobrych słowach. I tą pamięcią o nich chciałam
raz jeszcze podzielić się z czytelnikami. Jeśli człowiek otrzyma w życiu tak
wiele dobrego od innych, ile ja otrzymałam, to chce, by to nie odeszło w
niepamięć. Ta książka to swoisty rodzaj mojej wdzięczności.
Wioleta Sadowska: Dobrze, że książka otrzymała drugie życie. Jakie różnice zauważy
czytelnik, biorąc do ręki obydwa wydania?
Joanna Stovrag: Pierwszego
wydania już raczej nie weźmie :). Spory nakład
rozszedł się błyskawicznie, aczkolwiek w bibliotekach książka jest dostępna.
Teraz nadszedł czas na „Chwilę na miłość”, która jest bogatsza w treści o wszystko, co może przybliżyć czytelnikom fenomen Bośni i Sarajewa, nazywanego miastem-legendą, tętniącego bałkańską muzyką, pachnącego aromatyczną kawą i zachwycającego południowym temperamentem z domieszką Orientu. W książce jest też więcej zdjęć, ułożonych chronologicznie, aby ukazać, jakimi ścieżkami chodziła historia mojego życia oraz Historia przez duże H.
Według Joanny egzystencja na Bałkanach ma smak i aromat kawy :-) Obok ulubiona przez nią słodka baklava. |
Wioleta Sadowska: Nie dziwię się, że pierwszy nakład rozszedł się błyskawicznie. Pani przykład jest świetnym potwierdzeniem tego, że to życie pisze najlepsze scenariusze. Jaki cel przyświecał Pani przy wydaniu swoich wspomnień?
Joanna Stovrag: Życie
rzeczywiście pisze najlepsze scenariusze. Uważam, że życie każdego człowieka
jest niepowtarzalne i może być tematem, pomysłem na publikację. Może po
przeczytaniu mojej opowieści, ktoś z czytelników zapragnie opisać swoją
historię? Jednak mimo tego pewnika, że historie prawdziwe są niezwykle ciekawe,
nie każdy się na to decyduje, a też nie jest to wcale takie proste. Niełatwo
wybrać z życia to, czym człowiek pragnie się podzielić, a zdecydowanie trzeba
wybrać, nadać historii odpowiednią literacką formę, dostosować język, ułożyć
tak, by ciekawiło, trzymało w napięciu… Ja mogłabym z okresu, jaki opisałam w
„Chwili na miłość” wybrać wiele innych tematów i powstałaby kolejna książka.
Życie bowiem, i to życie każdego człowieka, jest bogate w treść. Z każdego
ludzkiego życia może powstać wiele książek… Po wydaniu mojej opowieści, dzieląc
się swoim czasami bardzo osobistymi doświadczeniami niczego nie straciłam,
wręcz przeciwnie…
Wioleta Sadowska: Zgadzam się z Panią. Dlaczego według
Pani Bałkany, tak kolorowe oraz tak otwarte, nagle zwróciły się ku
nietolerancji i takiej widocznej wrogości?
Joanna Stovrag: Odpowiem jak
zwykle szczerze: nie wiem. Nie wiem też, dlaczego wybuchają na świecie wojny,
dlaczego na świecie jest tyle zła. Może gdzieś głęboko mam swoje subiektywne
podejrzenia, ale tym razem nie podzielę się nimi. Po prostu nie chcę wypowiadać
się na ten temat.
Każdy, każda
strona konfliktu ma swoją prawdę, swoje postrzeganie tej sytuacji. Nie mnie to
oceniać. Mogę jedynie powiedzieć, że mam przyjaciół wśród wszystkich stron
konfliktu, jaki miał miejsce w Bośni i Hercegowinie – zarówno wśród bośniackich
Chorwatów, bośniackich Muzułmanów i bośniackich Serbów.
Wioleta Sadowska: Czym obecnie są
dla Pani Bałkany?
Joanna Stovrag: Bałkany są dla
mnie tym, czym zawsze były – moją wielką pasją, moją wielką miłością. Są
niezwykłą mieszanką piękna, emocji i ciekawej historii. Zacytuję tu słowa
znanego Polakom bośniackiego reżysera, Emira Kusturicy (który niestety ostatnio
stał się postacią niezwykle kontrowersyjną): "Bałkany są jednocześnie piękne i przerażające, tragiczne i komiczne, pełne kontrastów. Łatwo przechodzimy od miłości do
nienawiści, od przyjaźni do wrogości, ze skrajności w skrajność, czerpiemy z
życia pełnymi garściami, nigdy nie mając dosyć". Właśnie tym są dla mnie
moje Bałkany.
Wioleta Sadowska: Czy wraz z mężem
odwiedzacie tamte rejony?
Joanna Stovrag: Oczywiście tak!
Rodzina męża mieszka prawie we wszystkich republikach byłej Jugosławii. Dawniej
to było jedno państwo, teraz żyją w różnych krajach. Najczęściej jeździmy do
Bośni i Hercegowiny oraz Chorwacji. Nasze dzieci w jednej chorwackiej
miejscowości znają każdy kamień, każdą roślinę, a nawet dno Adriatyku, gdyż
całe wakacyjne dzieciństwo spędziły tam właśnie. Spędziły je radośnie, chłonąc
i zapamiętując przepiękne krajobrazy, słuchając wpadającej w ucho bałkańskiej
muzyki (z przewodnim tematem, jakim jest obowiązkowo MIŁOŚĆ), smakując
tamtejszych potraw, pływając w ciepłych wodach Jadranu, poznając ludzi, w
których żyłach, tak samo jak w ich, płynie gorąca południowa krew,
Wioleta Sadowska: Czy na co dzień
zdarza się Pani i mężowi wspominać trudny czas, jakim była tamta wojna?
Joanna Stovrag: Na co dzień nie,
ale po powrocie z Sarajewa najpierw przez co najmniej dwa tygodnie milczymy. Bo
choć od wojny minęło wiele lat, to kiedy jesteśmy w Sarajewie, wszystko się
przypomina, uwiera i kłuje. Tak więc po powrocie milczymy, z wzajemnym
szacunkiem dla naszych uczuć, a potem czasami wymieniamy spostrzeżenia. Jednak
o nich nie chcę mówić, gdyż są dla mnie zbyt trudne, zbyt osobiste. Powiem
tylko, że w powojennym Sarajewie niewiele się zmienia i to jest bardzo bolesne.
Wioleta Sadowska: To bardzo smutne. Czy Pani mąż
ingerował w treść drugiego wydania książki?
Joanna Stovrag: Nie, absolutnie
nie. Mimo że mąż jest również filologiem i często dostaje do korekty teksty
związane z rejonem Bałkanów, to żadnej ingerencji nie było, choć oczywiście
poprosiłam go o przeczytanie, bo co dwie głowy to nie jedna. Chodziło mi o to,
aby historia i fakty zostały oddane wiernie, a mój mąż – sarajewianin może to najlepiej
ocenić. Tak więc przed oddaniem tekstu do druku przeczytał, za co jestem mu
wdzięczna.
Wioleta Sadowska: Na okładce
„Chwili na miłość” widnieją rekomendacje takich osób, jak Magda Umer, Konstanty
Gebert i O. Leon Knabit. Jaka jest geneza ich powstania?
Joanna Stovrag: Ci wspaniali
recenzenci należą do grona osób mi życzliwych. A to grono - piszę o tym w
książce – jest bardzo duże.
Magda Umer to niezwykle wrażliwa osoba, czyli osoba, która rozumie i współczuje. Jej rekomendacja - dzisiaj, kiedy na świecie znowu narastają nacjonalizmy jest wyjątkowo trafna: „Jakże ta książka jest dzisiaj potrzebna! Dzisiaj, to znaczy w czasach wyjątkowej nietolerancji, niechęci rozumienia jakiejkolwiek inności”.
Znajomość z
Konstantym Gebertem (starszym osobom znanym pod pseudonimem Dawid Warszawski),
znawcą Bałkanów, który towarzyszył Tadeuszowi Mazowieckiemu, kiedy ten był specjalnym wysłannikiem ONZ
w Bośni i
Hercegowinie jest długa…
(szczegóły w „Chwili na miłość”).
Ojciec Leon to
kochana bratnia dusza – mieszka niedaleko w klasztorze benedyktynów w podkrakowskim
Tyńcu. Sam stracił ojca w czasie II wojny światowej, więc na wojenne losy
patrzy inaczej, podobnie jak mój mąż i ja…
Wioleta Sadowska:
Wspaniałe postacie. Jaka jest geneza powstania okładki do drugiego wydania
książki?
Mostar |
Zależało mi, by
okładka wprowadzała czytelnika do mojego świata, by nie była szablonowa jak
obecne ostatnio na polskim rynku wydawniczym okładki z wizerunkami dziewczyn,
które często zupełnie nie kojarzą się z bohaterkami powieści, mimo że chyba
powinny. Te kobiece twarze tworzą kalejdoskop tak wielki, że rozmywają się i
nie zostają zapamiętane przez czytelników.
A ja chciałam,
aby okładka „Chwili na miłość” oddawała klimat Bośni. Zatem jest na niej leteći ćilim (latający dywan), czyli
misternie tkany niebieską, białą i srebrną nicią sarajewski dywanik, zakupiony
na Baščaršiji, czyli w starej orientalnej dzielnicy targowej Sarajewa.
Wioleta Sadowska: Okładka niewątpliwie się wyróżnia. Co na koniec
chciałaby Pani przekazać czytelnikom mojej strony?
Joanna Stovrag: Na zakończenie
chcę z góry podziękować czytelnikom, którzy zechcą wziąć do ręki moją bałkańską
opowieść i zagłębić się w mój świat. Jeśli ktoś zechce podzielić się ze mną
wrażeniami po lekturze, będę wdzięczna za choćby jedno, dwa zdania opinii.
Proszę śmiało pisać na: https://pl-pl.facebook.com/joannastovrag/ Dla autora
każda opinia jest cenna. A dla autora, który decyduje się opowiedzieć o swoim
życiu i tym samym nie chowa się za zasłoną fikcji, lecz ujawnia swój
światopogląd, swoje doświadczenia (czasami trudne), taka opinia jest bezcenna!
Zaglądajcie na fanpage autorki, naprawdę warto. Warto także poznać historię prawdziwej miłości Joanny i Seja, która zagwarantuje wam mnóstwo emocji i wzruszeń!
Pierwszy raz słyszę o tej Pani, ale wydaje się bardzo sympatyczną osobą.
OdpowiedzUsuńNiezwykle interesujący wywiad, a książka wspaniała :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nie słyszałam ani o książce, ani o autorce. Fajnie, że udało Ci się przeprowadzić wywiad :)
OdpowiedzUsuń... świetny wywiad :-) ... gratuluję :-) ...
OdpowiedzUsuńWywiadem tym zaciekawiłaś mnie Wiolu do sięgnięcia po książkę.
OdpowiedzUsuńCiekawa rozmowa:)
OdpowiedzUsuńprzyjemnie się czytało
OdpowiedzUsuńautorka jest śliczna kobietką:)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad Wiolu i jakże inny od mojego! :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ksiązka została jeszcze raz wydana, inaczej pewnie bym o niej nie usłyszala.
OdpowiedzUsuńLooooove!
OdpowiedzUsuńBloglovin
STYLEFORMANKIND.COM
Widać, że autorka jest bardzo sympatyczną osobą. Chciałabym przeczytać niebawem jej książkę :)
OdpowiedzUsuńKobieta która już nie doświadczyła wiele złego i dobrego w swoim życiu ale widać że pozostaje pogodna osoba 😃
OdpowiedzUsuńKobieta która już nie doświadczyła wiele złego i dobrego w swoim życiu ale widać że pozostaje pogodna osoba 😃
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, Autorka bardzo ok, ale książka nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńChociaż książka nie dla mnie, to bardzo chętnie przeczytałam ten ciekawy wywiad. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać wywiady, zazwyczaj przekonują mnie do książek danego autora czy autorki :)
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad!
OdpowiedzUsuńŻycie rzeczywiście pisze najlepsze scenariusze :)
OdpowiedzUsuń