"Sposób pisania pokazuje bardzo mój charakter, też jestem szybka, konkretna, chwilami oschła" - wywiad z Natalią Nowak-Lewandowską, autorką książki "Pozorność"
Natalia Nowak-Lewandowska to jedna z niewielu debiutujących polskich pisarek, która z pełną pokorą podchodzi do krytycznych uwag dotyczących swojego pierwszego dzieła. A ja takich właśnie ludzi darzę ogromnym szacunkiem. Zapraszam was dzisiaj na rozmowę, w której nie unikamy trudnych i niewygodnych tematów - ba! autorka sama chciała o nich dyskutować!
Recenzja książki pt. "Pozorność" - KLIK
Natalia Nowak-Lewandowska to miłośniczka psów, morza i ostrego rocka. Ekstrawertyczka, nie potrafiąca ukrywać swoich emocji, pasjonująca się analizowaniem uczuć i relacji społecznych. Kocha żyć w mieście, im większe i głośniejsze, tym lepiej. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła z przekory i tak już zostało. „Pozorność” to jej debiut prozatorski.
Wioleta Sadowska: Natalio, książki to towarzysze Twojego życia. Czy pamiętasz ten moment, w którym postanowiłaś, że napiszesz własną?
Natalia Nowak-Lewandowska: Nie powiedziałabym, żeby książki były czy są towarzyszami
mojego życia. Owszem, lubię czytać, ale nie mam problemu z tym, jeśli przez
dłuższy czas nie sięgam po żadną pozycję. Nie załamuję rąk, że nie mogę się na
żadnej skupić, że nic mi nie odpowiada. Daję sobie czas. Kiedyś czytałam niemal
nałogowo, dzisiaj to się zmieniło, znalazłam złoty środek, bo był mi potrzebny.
A moment nie był jakimś szczególnym, niestety nie wiąże się z tym żadna
wzniosła historia. Zwyczajnie, usiadłam i napisałam. Jak większość osób kiedyś
myślałam, żeby spróbować napisać coś swojego. I odważyłam się.
Wioleta Sadowska: Myślę, że większość osób nie myśli o napisaniu własnej
książki, to raczej mniejszość. Skąd czerpałaś inspirację do tego, aby swoim
debiutem rzucić się „na głęboką wodę” i dotknąć tak trudnego tematu, jakim jest
przemoc domowa – zarówno psychiczna jak i fizyczna?
Natalia Nowak-Lewandowska: OK, źle się wyraziłam, większość, która czyta nałogowo ;) Inspiracją,
jak najczęściej to bywa, jest życie. Może to trywialne, ale prawdziwe. A czy
„woda jest głęboka”? Mam inne zdanie. Nie ma takiego tematu, który bałabym się
poruszyć, gdyż uważam, że należy rozmawiać o wszystkim. Trudność jest sprawą
indywidualną i zaczyna się najczęściej wtedy, kiedy problem dotyka kogoś
bezpośrednio, ale nadal jest to problem konkretnej jednostki. Jako czytelnik
też lubię, kiedy książka wywołuje u mnie emocje i zostaje ze mną na długo po
tym, jak ją zamknę, więc starałam się to samo dać innym.
Wioleta Sadowska: W swojej recenzji „Pozorności” napisałam, że książka
posiada niedociągnięcia warsztatowe. Pierwszym z moich zarzutów w tym temacie
jest bardzo ubogi świat przedstawiony, którego praktycznie w swojej książce nie
nakreśliłaś. Czy uważasz, że powieść dotykająca tak trudnego tematu, winna
zawierać aż tak okrojoną do minimum przestrzeń literacką?
Natalia Nowak-Lewandowska: Początkowo chciałam się skupić tylko na głównym wątku, na
samych emocjach, ba! moi bohaterowie w
ogóle nie mieli imion, byli jako on i ona, a pozostali bohaterowie byli jedynie
tłem, nie uczestniczyli w żaden sposób w życiu tej dwójki ludzi. Nie chciałam
odciągać czytelnika od, wydawało mi się, niepotrzebnych pobocznych wątków.
Kiedy sczytywałam powieść, doszłam do wniosku, że jest trochę ubogo, choć
intensywnie, szybko, konkretnie, więc naniosłam poprawki.
Sposób pisania pokazuje bardzo mój charakter, też jestem
szybka, konkretna, chwilami oschła. Także o ile same wydarzenia nigdy nie były
moim udziałem, o tyle styl pokazuje mnie, jako człowieka.
Wioleta Sadowska: Takich wydarzeń chyba nikt nie chce doświadczyć. Tytuł Twojej książki jest dość symboliczny. Jaka jest
geneza jego powstania?
Natalia Nowak-Lewandowska: Tytuł powstał w trakcie pisania, a symbolika jest obecna w
całej książce. Lubię niedopowiedzenia, ale i proste komunikaty, stąd być może
niedosyt u niektórych czytelników.
Wioleta Sadowska: Niedopowiedzenia to świetny środek literacki. W kontekście tym intryguje mnie użycie w powieści
archetypu wrony – motywu, który o tej pory budzi moje dreszcze. Jaki
przyświecał Ci cel przy jego użyciu?
Natalia Nowak-Lewandowska: Symboliczne ujęcie problematyki może przynieść lepszy skutek
niż wyłożenie kart na stół. Poza tym archetypy towarzyszą nam przez całe życie,
nawet ich czasem nie zauważamy. Myślę, że dzięki temu zabiegowi czytelnik może
wejść głębiej w psychikę bohaterki, a przynajmniej miałam nadzieję, że tak się
stanie.
Wioleta Sadowska: Psychika bohaterki – to mój kolejny zarzut dotyczący
Twojej książki. Czy w trakcie budowania rysu psychologicznego Ani, czyli ofiary
oraz jej męża, czyli oprawcy, korzystałaś z jakichkolwiek źródeł, z literatury
fachowej?
Natalia Nowak-Lewandowska: Oczywiście, korzystałam z wielu opracowań dotyczących
przemocy, które są ogólnie dostępne. Oglądałam programy telewizyjne, w których
brały udział ofiary przemocy, to bardzo dużo wniosło. Reszta, to moje
wyobrażenia o życiu w toksycznej relacji.
Wioleta Sadowska: A czy nie uważasz, że korzystanie z takich opracowań to za
mało, by wiarygodnie przedstawić psychologię postaci w takim przypadku. Nie
myślałaś o tym, by porozmawiać z takimi osobami na przykład na różnorodnych
forach internetowych, a może nawet na żywo?
Natalia Nowak-Lewandowska: Fora internetowe pomogły mi w innym temacie – poronień i
traktowania kobiet na oddziałach położniczych. Myślałam, że to przeszłość, że
personel traktuje te kobiety godnie, a okazuje się, że niekoniecznie. Nawet w
ostatnim numerze Wysokich Obcasów jest artykuł, który idealnie wpisuje się w tę
problematykę. W zrozumieniu psychiki maltretowanej osoby z pewnością pomogły mi
studia. Ale masz rację, pewnie najlepiej byłoby, gdybym mogła porozmawiać z
osobą, która tego doświadczyła i paradoksalnie teraz mam taką możliwość, bo
piszą do mnie kobiety, które przeczytały książkę i pytają wprost, czy to moje
przeżycia, bo one tak właśnie się czuły, ich myślenie i zachowania były takie
same, bo pokazałam zależność pomiędzy ofiarą a katem tak, jak wygląda ona w
rzeczywistości, więc chyba nie jest tak źle z tym rysem psychologicznym, choć
szanuję Twoje zdanie.
Wioleta Sadowska: To tylko mój subiektywny odbiór. Twoja książka, pomimo słabej reprezentacji ogółu świata
przedstawionego jest świetnym studium pełnego obrazu przemocy domowej. Czy
chciałabyś, aby Twoje czytelniczki w historii głównej bohaterki znalazły jakieś
konkretne przesłanie?
Natalia Nowak-Lewandowska: Moim celem nie było stworzenie poradnika ani wielkiego dzieła
z przesłaniem. To opowieść o konkretnym problemie, bez moralizowania. Jeśli
ktoś znajdzie w sobie siłę, żeby przeczytać książkę, mając swój bagaż podobnych
wydarzeń, być może poczuje, że nie jest sam?
Wioleta Sadowska: Ania nie była sama, miała Janka. Wydaje mi się jednak, że
ukazałaś ich relację w dość dużym uproszczeniu. Naprawdę sądzisz, że mężczyzna
jest w stanie znieść tyle upokorzenia od kobiety – porzucenie, ślub z innym,
zajście w ciążę, a następnie kilkuletnie zerwanie kontaktów, by potem do niej
wrócić praktycznie w jednej chwili?
Natalia Nowak-Lewandowska: Nie wraca tak szybko, trochę się waha ;) Poza tym on
doskonale wiedział, że Anka ma problemy małżeńskie, a pomimo tego nie potrafi
zostawić Piotra. Dlatego się odsunął, nie zareagował na prośbę Niewiadomskiego,
odmówił pomocy, prawda? Ale czasem tak jest, że stara miłość nie rdzewieje. A
czy jest w stanie tyle znieść? Wydaje mi się, że człowiek nie zdaje sobie
sprawy, jak wiele może wytrzymać, jak odporna jest ludzka psychika, póki czegoś
nie przeżyje, nie doświadczy pełnej gamy emocji, tych dobrych i tych złych.
Wioleta Sadowska: Tak, troszeczkę się waha, to fakt :) Nadal jednak uważam, że Janek
to taka trochę papierowa postać – zbyt idealna. Czy patrząc z dzisiejszej
perspektywy, zmieniłabyś nieco jego kreację – dodałabyś mu swoistego pazura?
Natalia Nowak-Lewandowska: Hmm, wiesz, że chyba nie? Tak sobie myślę, że Anka miała tak
dużo negatywnych przeżyć, które spowodowały jej załamanie nerwowe, zagubiły ją,
że kolejny cios ze strony dawnego znajomego byłby już nadmiarem wrażeń. Zgadzam
się, że w życiu tak bywa, czasem dostajemy kopniaki z każdej strony, ale to
jest książka, fikcja i taką niech pozostanie. Pozwólmy sobie na marzenia.
Wioleta Sadowska: Tak, marzenia są piękne. Podczas lektury „Pozorności” zastanawiałam się nad tym,
czy ktoś może pod wpływem tej lektury zmienić swoje życie. Myślisz, że jest to
możliwe?
Natalia Nowak-Lewandowska: Nie wiem. Nigdy pod wpływem fikcyjnych wydarzeń nie
zmieniałam swojego życia, nigdy książki nie miały na mnie takiego wpływu, ale
jeśli tak się stanie, choćby w jednym przypadku, to zaliczę to jako sukces tej
osoby i mojej książki.
Wioleta Sadowska: I tego Ci życzę. Ile zajęło Ci napisanie i doszlifowanie swojego debiutu?
Natalia Nowak-Lewandowska: Mniej więcej cztery miesiące.
Wioleta Sadowska: Czy w trakcie pisania konsultowałaś fragmenty z kimś, kto
potrafił przedstawić Ci konstruktywną krytykę?
Natalia Nowak-Lewandowska: Nie i to był mój podstawowy błąd, który popełniłam.
Napisałam, poprawiłam, wysłałam. Zdecydowanie zwyciężyła naiwność debiutanta.
Dzisiaj postępuję już inaczej. W trakcie pisania przesyłam fragmenty,
dyskutujemy, poprawiam lub nie, dopisuję, analizujemy bohaterów, ich
zachowania, charaktery. Po skończonym tekście poprawiam całość, staram się
wyłapać błędy, a potem książkę czyta jeszcze jedna osoba, która oprócz poprawek
językowych opisuje mi swoje wrażenia. Te dwie osoby są zupełnie różne, mają
inną wrażliwość, są swoimi przeciwieństwami, więc patrzą na ten sam tekst
zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że w przyszłości zaowocuje to lepszymi
tekstami.
Wioleta Sadowska: Jestem tego pewna, że tak się właśnie stanie. Czy gdybyś mogła cofnąć czas, odłożyłabyś swoją książkę
na jakiś czas, by potem do nie wrócić i zminimalizować powstałe
niedociągnięcia?
Natalia Nowak-Lewandowska: Z jednej strony tak, wprowadziłabym więcej opisów, aby tekst
był bardziej plastyczny, z drugiej strony wiem, że byłoby mi trudno, bo od
początku chciałam, żeby czytelnik skupiał się na emocjach, wszedł w świat
bohaterki, a nie zajmował się drzewem za oknem.
Wioleta Sadowska: Na tych chyba jednak polega rozwijanie warsztatu – na
pokonywaniu własnych ograniczeń. Dobrze bowiem, gdy emocje współgrają z trafnie
wykreowanym światem przedstawionym. Czy w tej materii zamierzasz uczyć się na
przykładzie prozy jakiejś polskiej współczesnej pisarki?
Natalia Nowak-Lewandowska: Podziwiam plastyczność w innych książkach, ale staram się
jednak być sobą i uczyć na własnych błędach. Stąd moje rozmowy z osobami, które
przeczytały książkę i chcą mi opowiedzieć o tym, co było złe, co jest
niedopracowane, czego zabrakło. Słucham, analizuję, i mam nadzieję, wyciągam
wnioski. Wiesz, to jest trochę walka z samą sobą, ze swoimi przyzwyczajeniami,
sposobem pisania, który był ze mną od dawna.
Wioleta Sadowska: To na pewno nie jest łatwe. Jakie są twoje dalsze plany literackie? Tworzysz nową
książkę?
Natalia Nowak-Lewandowska: Owszem, pewne projekty są już gotowe, inne są w trakcie
tworzenia.
Wioleta Sadowska: Zdradzisz nam coś więcej na ten temat?
Natalia Nowak-Lewandowska: Z pewnością nie będzie spokojnie, bo nawet jak próbuję, to i
tak wychodzi inaczej. Nie chcę się trzymać sztywno jednego gatunku, jako
czytelnik też za tym nie przepadam. Lubię wprowadzać elementy, które szokują,
denerwują, powodują, że czytelnik ma ochotę potrząsnąć bohaterami, a może i
mną. A tematyka? Znowu przemilczana w społeczeństwie, zamiatana pod dywan.
Wioleta Sadowska: Zapowiada się bardzo ciekawie. Czy czytanie wielu książek pomaga w Twoim przypadku w
późniejszym pisaniu własnych?
Natalia Nowak-Lewandowska: Z pewnością nie przeszkadza. Mało czytam beletrystyki, a
przynajmniej w ostatnich latach, więc nie ma na mnie wpływu sposób pisania
innych autorów. Stawiam raczej na książki, które dostarczą mi nowej wiedzy, z
różnych dziedzin, niekoniecznie tylko tych, o których piszę u siebie. Jestem
osobą ciekawską, lubię dużo wiedzieć.
Wioleta Sadowska: Jak wygląda Twój zwykły dzień. Piszesz codziennie?
Czekasz na osławioną wenę literacką?
Natalia Nowak-Lewandowska: Nie czekam na nią i nie sądzę, żeby w ogóle istniała. Piszę
codziennie, od poniedziałku do piątku, rzadziej w weekendy. Niestety, każda
dłuższa przerwa w pisaniu powoduje, że wybijam się z rytmu, z historii i potem
mam problem, żeby wrócić. Dlatego jestem wobec siebie rygorystyczna.
Wioleta Sadowska: Jak oceniasz obecny rynek wydawniczy w Polsce?
Natalia Nowak-Lewandowska: Bardzo dobrze. Jest różnorodny, bogaty. Pojawia się wiele
pozycji, po które warto sięgnąć, do tego graficznie jest coraz lepiej, bo
okładki zaczęły bardzo przyciągać czytelnika i niektóre to prawdziwe dzieła sztuki.
Dziękuję Natalii Nowak-Lewandowskiej za tę niezwykle szczerą rozmowę. A was oczywiście zachęcam do lektury "Pozorności" i zapraszam na konkurs, który ogłoszę już nadchodzącym tygodniu. Będziecie mieli szansę wygrać debiut autorki.
... bardzo ciekawy wywiad :-) ...
OdpowiedzUsuńbardzo lubię czytać wywiady! zawsze przez nie można bliżej poznać jakąs osobę, a nawet czasem po samym wywiadzie można zacząć bliżej śledzić czyjąś karierę
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Na razie nie mam jednak w planach tej pozycji.
OdpowiedzUsuńja też lubię psy
OdpowiedzUsuńŚwietna rozmowa!
OdpowiedzUsuńciekawy wywiad:)
OdpowiedzUsuńAutorka sprawia wrażenie mądrej, rozsądnej osoby. Bardzo mi się podoba jej podejście do krytyki, do błędów.
OdpowiedzUsuńNie grozi jej woda sodowa ;-)
a na książkę czekam w "book tour" :-)
też lubię niedopowiedzenia:) to zmusza do interakcji pisarza z czytelnikiem:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wywiady,super !
OdpowiedzUsuńZ okładkami faktycznie jest coraz lepiej, ale niestety polskim książkom cały czas daleko do zagranicznych projektów. Brakuje fantazji.
OdpowiedzUsuńLubię wywiady, zawsze dowiaduje się czegoś o autorach, których do tej pory nie miałam jeszcze okazji "poznać".
OdpowiedzUsuńZ zainteresowaniem zapoznałam się z wywiadem, książka mocno obecna w blogosferze, zbiera pozytywne opinie, a taki wywiad to dodatkowy bonus dla czytelników. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Kiedyś dam tej książce szansę, ale jeszcze nie teraz.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. ;) Pozorności jeszcze nie miałam okazji czytać, ale mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. ;)
OdpowiedzUsuń