"Gniazdo żmij. Rzecz o laborantach z Karkonoszy" – Magdalena Woźniak
"Nazywano go diabłem
ryfejskim albo Duchem Gór. Był złośliwy, a nawet niebezpieczny".
W XVII i XVIII wieku karkonoscy zielarze, zwani wówczas laborantami, dali się poznać całej Europie, stosując ziołolecznictwo jako naturalną i
skuteczną metodę uzdrawiania z wielu chorób. Dzisiaj w dobie świetnie
prosperującego całego świata farmaceutycznego, zauważyć można niestety dość
nikłe zainteresowanie zielarstwem. Może gdyby powstawało więcej takich książek,
jak ta – łączących fikcję fabularną z historią – czytelnicy chętniej
stosowaliby licznie dostępne rośliny do leczenia wielu schorzeń, spędzając przy
tym przyjemnie czas.
Magdalena Woźniak to urodzona w 1961 r. pisarka, z wykształcenia
biolog i chemik, która w wolnych chwilach zajmuje się genealogią. Autorka
prowadzi także w internecie blog pt. "Zapiski na serwetkach". "Gniazdo żmij. Rzecz o laborantach z
Karkonoszy" to książka, która zajęła I miejsce w
konkursie wydawnictwa Ad Rem i jest jednym z tomów serii zatytułowanej "Z
Biblioteki Ducha Gór".
Na polach, łąkach i w lasach
karkonoscy laboranci zbierają zioła. Są obecni także jednak nielegalni zielarze oraz
aptekarze. Gdy w dość dziwnych okolicznościach ginie Jeremias Mirus – jeden z
koncesjonowanych zielarzy, pozostali zastanawiają się, kto zajmie jego miejsce
na urzędowej liście. Tymczasem Agnes – kobieta
parająca się zielarstwem musi wybrać pomiędzy aptekarzem Mato z Italii, a
laborantem Tobiasem z Karpacza.
"Gniazdo żmij. Rzecz o laborantach z
Karkonoszy" to fascynująca, aczkolwiek stanowczo za
krótka, podróż w przeszłość łącząca w sobie wątek kryminalny, miłosny i historyczny.
Pomimo tego, że książka została wydana w formacie kieszonkowym i posiada
zaledwie niecałe sto dwadzieścia stron, autorce udało się połączyć ze sobą
kilka wątków, tworzących razem ciekawą historię, która prosi się o swoje
rozbudowanie, by można nazwać ją pełnowartościową epicką powieścią,
zapewniającą kilka godzin dobrej rozrywki z zabarwieniem edukacyjnym. Mam więc
nadzieję, że Magdalena Woźniak weźmie pod uwagę taką możliwość i rozwinie
skrzydła swojej prozy, tym bardziej, że niektóre wątki fabulane jak mniemam nie zostały
zakończone celowo.
Ta minipowieść to przede wszystkim książka promująca region Karkonoszy,
pozwalająca rozbudzić w czytelniku głód wiedzy. Biorąc do ręki historię
napisaną piórem autorki nie wiedziałam bowiem, że laboranci to inaczej zielarze
oraz, że w pewnym momencie ludzie tacy musieli posiadać licencję na wykonywanie
tej profesji. A ponieważ liczba licencji była okrojona, zdarzali się zielarze
nielegalnie zbierający te rośliny w celach leczniczych. W książce pojawia się tego
dobitny przykład pod postacią Ernsta Nitsche,
który niezrzeszony do żadnego cechu, wcale nie jest gorszy od swoich kolegów.
Wątek ten skłonił mnie do sięgnięcia po bardziej rozbudowane źródła, gdyż byłam
ciekawa, jaka kara groziła takim osobom z ramienia samego urzędnika państwowego.
Na pierwszy plan całej fabuły wysuwa się Agnes, córka zielarza, która sama pragnie uprawiać ziołolecznictwo, ale jako
kobieta, nie ma niestety do tego prawa. Wątek miłosny z jej udziałem został
zbyt mocno okrojony i szkoda, że Magdalena Woźniak nie rozbudowała go bardziej.
W książce pojawia się także Duch Gór zwany inaczej diabłem ryfejskim, który
odgrywa dość istotną rolę i stanowi jednocześnie element ciekawego wątku.
Magdalena Woźniak dała mi się już poznać jako świetna
autorka krótkiej formy za sprawą swoich opowiadań. "Gniazdo żmij. Rzecz o
laborantach z Karkonoszy" potwierdziło jedynie to, że pisarka potrafi tworzyć
ciekawe historie. Czas więc na coś bardziej rozbudowanego, czekam na to z
niecierpliwością.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce
Tak jak i Ty, ja również nie słyszałam o takich zielarskich laborantach, i to z licencją! Ciekawi mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńKsiążka niestety nie dla mnie .
OdpowiedzUsuńlubię czasem poczytam o zielarstwie czy medycynie naturalnej, ale raczej w formie artykułu czy nawet felietonu, a nie książki:)
OdpowiedzUsuńTym razem podziękuję. Nie czuję, żebym odnalazła się w tym klimacie :)
OdpowiedzUsuńIlość wątków i ciekawych historii, które skrywa Dolny Śląsk mnie stale zdumiewa. Książka wywarła na mnie wrażenie, lada dzień notka także u mnie:)
OdpowiedzUsuńZnam bloga autorki, słyszałam też o tej minipowieści. Dobrze, że wątki łączą się ciekawą całość. Chętnie kiedyś tę pozycję przeczytam. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńRaczej mnie to nie interesuje... te zielarstwo skutecznie mnie odstrasza XD
OdpowiedzUsuńKiedy spojrzałam na okładkę pomyślałam, że to książka nie dla mnie, ale po lekturze Twojej recenzji sądzę, że mogłabym ją przeczytać :) Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńojej! nie wiedziałam, że takie cudo istnieje. Musze ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco, ciekawa tematyka :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, zainteresowałaś mnie tą pozycją.
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki i jak na razie nie jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńCiekawy temat na powieść, ale faktycznie chyba z korzyścią byłoby bardziej szczegółowe rozwinięcie wątków.
OdpowiedzUsuńLubię poczytać o ziołach, ale w formie poradnika. Tym razem raczej spasuję.
OdpowiedzUsuńCiekawa, nietuzinkowa tematyka. Myślę, że jeśli publikacja "poszerza horyzonty" czytelnika, skłania go do sięgnięcia do innych źródeł, poszukania informacji, by zgłębić temat, to jest ona bardzo wartościowa :). Może to takie "przedbiegi" Autorki, swoiste rozeznanie przed obszerniejszą książką, która - jak wynika z recenzji - z pewnością znalazłaby spory krąg czytelników, w którym ja również bym się znalazła. Życzę Autorce, aby swoją niewątpliwie szeroką wiedzą nt. ziołolecznictwa, Karkonoszy... - przepuszczoną przez "biologiczne, chemiczne..." wykształcenie, podzieliła się raz jeszcze jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńs-a
Po prostu chcę tą książke:)
OdpowiedzUsuńCiekawa tematyka, z chęcią przeczytałabym tą książkę.
OdpowiedzUsuńIntrygujący tytuł :) Ciekawy wątek zielarski i z pewnością uroki Karkonoszy to zalety powieści :)
OdpowiedzUsuńSkoro ma nieco ponad 100 stron, to nawet na próbę można by poświęcić jej dwie godzinki :)
OdpowiedzUsuńnie moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńMoże w wolnej chwili. Czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńOkładka niestety jakoś mnie odrzuca, treść też niezbyt wydaje mi się czymś co trafi w mój gust, więc raczej podziękuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Na jakimś blogu czytałam już wcześniej o tej książce. Wydaje się ciekawa, zwłaszcza, że region Karkonoszy to najbliższe mi góry. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję wszystkim za zainteresowanie i czas, który znaleźliście, aby dodać tutaj komentarz. A przede wszystkim dziękuję Tobie, Awiolu za to, że tak pięknie zaprezentowałaś moją książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Magdalena Woźniak