"Persona non grata" – Piotr Liana
"Człowiek to dziwne stworzenie. Zawsze dąży do prawdy, lecz ciągle żyje fałszem. Kłamstwo nazywa półprawdą, a zły wybór – alternatywą".
Napisanie dobrego kryminału nie jest łatwym przedsięwzięciem. Napisanie dobrego kryminału będącego jednocześnie czarną komedią to jeszcze trudniejsze wyzwanie, gdyż trzeba wiedzieć, ile komediowego absurdu dodać do warstwy kryminalnej, by wszystko idealnie ze sobą współgrało. Okazuje się, że można to zrobić będąc nawet dopiero co raczkującym w literackim świecie, debiutantem.
Piotr Liana to farmaceuta z Gorlic, uwielbiający Beskidy, zapomniane miasteczka i wsie. Jest niepoprawnym optymistą oraz entuzjastą eleganckiej, salonowej prozy, jak i brutalnego naturalizmu. Autora bawią ironia i czarny humor, lubi zmagać się z trudnymi tematami.
Bożydar Szczocarz próbuje otrząsnąć się po wielkiej tragedii, jaką było morderstwo jego rodziców. Bohater w tym celu postanawia wyjechać do małej miejscowości Kłobuczki zlokalizowanej na Podkarpaciu, skąd otrzymał list od swojej nieznanej dotychczas ciotki Wichrzysławy. Będąc na miejscu zostaje wplątany w śledztwo dotyczące zabójstwa lokalnej prostytutki – Maryny Hurman.
"Persona non grata" to dość obszerna, bo licząca ponad sześćset stron powieść w głównej mierze kryminalna, z której gdyby wyciąć wszelakie wątki humorystyczne, groteskowe i absurdalne, jej objętość zostałaby skrócona o połowę. Wątkiem przewodnim tej książki jest bowiem zbrodnia, ale cała otoczka wokół niej nosi już znamiona czarnej komedii, co początkowo mnie szczerze zdziwiło, gdyż czytając opis na okładce, nie spodziewałam się właśnie takiej konwencji i takiej hybrydy gatunkowej. Hybrydy, która udała się autorowi nadzwyczaj dobrze, pomimo faktu, że niektóre składowe fabuły pod postacią zbyt rozwlekłych opisów czy też nie wnoszących niczego nowego niektórych dialogów, mogłyby zostać usunięte bez szkody dla całej książki. Nie da się także ukryć, że debiut Piotra Liany czyta się w ekspresowym tempie, ale jednocześnie lektura ta bardzo absorbuje, wymuszając konieczność chwilowych przerw pomiędzy jednym a drugim rozdziałem.
Farmaceuta z Gorlic zupełnie odwrócił archetyp wiejskiej, sielskiej wsi, pokazując to, co w lokalnych społecznościach najgorsze – zaściankowość, hipokryzję, obłudę i nienawiść. W Kłobuczce chyba nigdy nie chciałabym zamieszkać, gdyż poczet bohaterów jakich wykreował autor, pomimo ich groteskowego wydźwięku, zwyczajnie mnie przeraził. Nie chciałabym mieć do czynienia ze zdewociałą i obłudną Faustyną Abramek – gospodynią parafialną, której zawartość lodówki do tej pory wywołuje moje mdłości. Nie chciałabym także, aby w mojej miejscowości swoje obowiązki służbowe policjanta wykonywał Szymon Podlaski – biurokrata z krwi i kości, nie potrafiący logicznie myśleć. Długo by tak wymieniać listę postaci wśród których promienieje jedna, czyli ciotka Bożydara ze swoim kultowym już powiedzeniem: "O ja się zastrzelę!", które wielokrotnie wywoływało na mojej twarzy uśmiech. Nie mogę więc odmówić autorowi rewelacyjnej konstrukcji tak barwnych charakterów bohaterów jego debiutu, które ze swoją groteskowością, zapadają w pamięci czytelnika.
Na temat samej intrygi kryminalnej mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że Piotr Liana potrafił mnie zwodzić, podsuwając co chwilę nowe tropy i zapędzając mnie w ślepy zaułek. Zakończenie, a tym samym poznanie sprawcy morderstwa i okoliczności jakie towarzyszyły zbrodni, zupełnie mnie zaskoczyły. Wielkie brawa za tę tak skutecznie poprowadzoną kryminalną płaszczyznę.
"Persona non grata" to debiut dobry, a nawet bardzo dobry. Trzeba jednak przed jego lekturą wiedzieć, że nie jest to jedynie pełnokrwisty kryminał, ale także satyra na współcześnie panujące stosunki między ludźmi. Tak czy inaczej, polecam.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi
Słyszałam o autorze już jakiś czas temu, przy okazji debiutu Marty Reich w tym samym wydawnictwie. Kiedyś przeczytam tę książkę, ale jeszcze nie teraz, bo kryminał jak wiesz leży nieco poza moimi upodobaniami ;) Farmaceuta z Gorlic, dobrze brzmi ;) trzymam kciuki za autora!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką. Kryminał połączony z czarną komedią brzmi naprawdę intrygująco.
OdpowiedzUsuńCiekawe polaczenie gatunkowe.
OdpowiedzUsuńLubię czarny humor, także to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy cytat
OdpowiedzUsuńO i kolejny autor kryminałów w Polsce nam się objawił. Ostatnio dużo tego u nas i to na dobrym poziomie, więc nic tylko się cieszyć. ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę na tę pozycję.
OdpowiedzUsuńJuż zapisuję i będę poszukiwać tej książki bardzo mnie nią zainteresowałaś.
OdpowiedzUsuńach mój smak literacki:D chętnie czytnę:)
OdpowiedzUsuńZgodzę się z drugim zdaniem - łączenie kryminału i komedii to naprawdę sztuka. Bądź co bądź napisanie dobrej (czarnej) komedii to już jest wyzwanie. Dlatego z przyjemnością sięgnę po książkę, by sprawdzić debiutanta :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie słyszałam o tej powieści no ale póki co nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną muszę spasować, bo inne, pilniejsze lektury czekają, ale jak tylko będę miała większy czytelniczy luz, to wezmę pod uwagę powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńLubię takie debiuty.
OdpowiedzUsuńKolejny udany debiut o którym dzisiaj czytam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie trafia na listę książek do przeczytania :)
Uwielbiam czytać debiuty. Szczególnie polskich autorów, a już w ogóle jeśli są udane :) Będę miała na uwadze ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za taką tematyką :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym debiutem. Sam Bożydar i jego ciotka już mnie zapraszają do siebie, a ja na to: O ja się zastrzelę! ;)
OdpowiedzUsuńZima jest idealna na kryminały, a udane debiuty to coś, co tygryski lubią najbardziej xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Ciekawe podejście do kryminału:) Trochę przeraża mnie ilość stron :)
OdpowiedzUsuńCzarna komedia i satyra- hmm, jestem nawet ciekawa
OdpowiedzUsuń