"Chciałam zjednać sobie ludzi, aby potem uderzyć z czymś mocniejszym" - wywiad z Magdaleną Majcher, autorką książki "Jeden wieczór w Paradise"
Moja koleżanka po tak zwanym "fachu" oraz świeżo upieczona pisarka, która dopiero zaczyna się rozkręcać w literackim świecie - to Magdalena Majcher, z którą udało mi się ostatnio porozmawiać. Zapraszam do przeczytania wywiadu z autorką.
Recenzja książki - KLIK
Fot. FotoMania Paulina Mirek |
Magdalena Majcher to znana blogerka książkowa, prowadząca swoją stronę
pod nazwą "Przegląd czytelniczy". Na co dzień, autorka pracuje jako
copywriter, publikuje swoje opowiadania w kobiecej prasie. Prywatnie szczęśliwa
żona i mama dwóch synów, kochająca Bałtyk. "Jeden wieczór w Paradise"
to jej debiut literacki.
Wioleta Sadowska: Magdo,
chciałabym wiedzieć, jak to się stało, że recenzując książki, zapragnęłaś
pewnego dnia napisać własną?
Magdalena Majcher: Ta
myśl dojrzewała we mnie od dłuższego czasu. Pierwsze, dość nieudane próby
podejmowałam już wówczas, kiedy o recenzowaniu książek nawet nie myślałam. Cóż,
myślę, że określenie „od zawsze” nie będzie tutaj nadużyciem, gdyż ja naprawdę
chciałam pisać niemal od zawsze. Brakowało mi śmiałości i warsztatu, które
zdobyłam dzięki blogowi.
Wioleta Sadowska: Pisanie bloga pomaga wyrobić warsztat, to fakt. Ile
trwało napisanie i doszlifowanie Twojego debiutu?
Magdalena Majcher: Niespełna
dwa miesiące. Nie lubię, kiedy projekt wisi nade mną miesiącami. Joasia Sykat,
z którą się bardzo lubimy prywatnie, śmieje się ze mnie, że jestem zboczona, bo
„jak można napisać arkusz (czyli 40 tysięcy znaków) w jeden dzień?”.
Wracając
do „Jednego wieczoru w Paradise”, zaczęłam pisać 22 sierpnia ubiegłego roku, a
skończyłam w połowie października. Poprawki zajęły mi kilka dni. Później
jeszcze dłubałam w trakcie opracowywania redakcyjnego tekstu.
Fot. FotoMania Paulina Mirek |
Wioleta Sadowska: Przyznam, że jestem zaskoczona taką szybkością. Fabuła
„Jednego wieczoru w Paradise” jest dość schematyczna. Czy nie bałaś się, że
czytelniczki czują już przesyt takich powieści obyczajowych?
Magdalena Majcher: Z
doświadczenia wiem, że czytelniczki właśnie takie historie lubią najbardziej.
Nie mówię tu o nas, recenzentkach i blogerkach, które czytają po kilkanaście
książek w miesiącu i są bardziej wymagające, ale właśnie o czytelniczkach, a
jak wiadomo – autor bez czytelników nie istnieje. Kobiety przepadają za takimi
historiami. Dostałam mnóstwo pełnych ciepła i zachwytów wiadomości, chociaż ja,
jako blogerka, z pewnością wytknęłabym tej historii swego rodzaju
schematyczność. Dłuższą chwilę
zajęło mi zrozumienie potrzeb przeciętnego czytelnika. Wystarczy spojrzeć na
listy sprzedażowe. To właśnie takie schematyczne, dość przewidywalne i lekkie
historie najlepiej sprzedają się w dziale „literatura obyczajowa”. Ten mój
debiut to był właśnie taki ukłon w stronę czytelników. Chciałam zjednać sobie
ludzi, aby potem uderzyć z czymś mocniejszym.
Wioleta Sadowska: Rozumiem, czyli to przemyślana strategia. Czy
losy trzydziestoletniej Marianny były inspirowane jakąś prawdziwą historią, czy
to jednak w całości zmyślona opowieść?
Magdalena Majcher: W
każdej bajce jest trochę prawdy. Najlepsze
historie pisze samo życie. To nie jest książka inspirowana jakąś konkretną
historią, ale nie jest też w całości zmyślona. Chociażby wątek medyczny,
którym, jak napisałam w podziękowaniach, podzieliła się ze mną znajoma.
Wioleta Sadowska: Zgadzam się, życie jest najlepszym reżyserem. Jestem
ciekawa, czy sama wybierałaś okładkę swojej debiutanckiej książki?
Magdalena Majcher: Nie,
nie miałam na wygląd okładki najmniejszego wpływu. Wydawnictwo ją wybrało.
Wioleta Sadowska: Moim zdaniem przykuwa uwagę. Prowadzisz
popularnego bloga książkowego „Przegląd czytelniczy”. Czy nie bałaś się, że
internetowi recenzenci będą wobec Ciebie bardziej surowi niż wobec zwykłych
autorów?
Magdalena Majcher: Nie,
raczej nie. Liczyłam na rzetelne recenzje i mam nadzieję, że wszystkie opinie o
mojej książce właśnie takie są, a na zdanie recenzenta nie wpłynęła sympatia do
mojej osoby lub też jej brak.
Wioleta Sadowska: Myślę, że tak właśnie jest. Jak
ze swojej własnej perspektywy, oceniasz blogosferę książkową?
Magdalena Majcher: No
cóż, mało jest blogów naprawdę godnych uwagi. Wiele osób doszło do wniosku, że
„pisać każdy może”, chociaż niekoniecznie potrafi. Blogerzy, nie wszyscy, chociaż
wielu, jest gotowych zrobić naprawdę wiele za książkę, co psuje środowisko i
sprawia, że wydawcy mają nie zawsze najlepsze zdanie o internetowych recenzentach.
Długo można by opowiadać o blogosferze, pewne zjawiska wciąż mnie dziwią, inne
irytują. Nie rozumiem spoilerowania, jedna z blogerek streściła całą moją
książkę, łącznie z zakończeniem, robiąc tym samym krzywdę nie tylko
czytelnikom, ale też mnie, jako autorce. Grzechem byłoby nie wspomnieć o
blogerkach, które mają problemy z poprawnym skonstruowaniem zdania, a ich
opinie pojawiają się na okładkach, podczas gdy one same są rozchwytywane i
tłumaczone przez autorów, bo „przecież są takie młode”… Ja tego nie rozumiem,
dlatego pilnuję, aby recenzje moich książek ukazywały się na naprawdę dobrych
blogach.
Wioleta Sadowska: Czy
uważasz, że rozwój blogów książkowych zmierza w dobrym kierunku?
Magdalena Majcher: Poniekąd
już odpowiedziałam na pytanie. Nie, nie zmierza w dobrym kierunku, gdyż
akceptuje się nijakość. Teraz niemal każdy może się pochwalić współpracą z
wydawnictwami, nawet jeśli popełnia rażące błędy ortograficzne i gramatyczne.
Wioleta Sadowska: Surowa, ale jakże uzasadniona krytyka. Jakie
są Twoje dalsze plany literackie? Piszesz nową książkę?
Magdalena Majcher: Zaczynam
zbierać materiały do czwartej. W maju ukazała się moja debiutancka powieść,
„Jeden wieczór w Paradise”, a ja jestem takim pracoholikiem, że teksty moich
dwóch nowych książek już są w wydawnictwie. Druga powieść została ukończona
jeszcze przed premierą „Jednego wieczoru w Paradise”, a trzecią skończyłam na
dniach. Podpisałam z Wydawnictwem Pascal umowę na wydanie kolejnych powieści,
premiera pierwszej z nich planowana jest na początek roku. Teraz przystępuję do
pracy nad czwartą książką, a w głowie już mam pomysły co najmniej na cztery
kolejne.
Fot. FotoMania Paulina Mirek |
Wioleta Sadowska: W takim tempie, niedługo prześcigniesz samego Remigiusza Mroza. A
te blogowe plany?
Magdalena Majcher: Cóż,
oprócz bloga i pisania książek, mam jeszcze zlecenia (pracuję w charakterze
copywritera), publikowane w prasie kobiecej opowiadania, męża i dwójkę dzieci,
więc nie przewiduję rewolucji na blogu, gdyż najzwyczajniej brakuje mi na to
czasu. Jestem w dobrym momencie mojego życia, pasja, jaką jest blog, zaczęła
przynosić również korzyści finansowe, nie są to regularne wpływy, ale cieszą.
Czuję się doceniona i widzę, że to, co robię, ma sens. Mój grafik jest bardzo
napięty, ale dalej zamierzam robić swoje, gdyż przynosi mi to niemałą
satysfakcję.
Wioleta Sadowska: Co
Magdalena Majcher czyta na co dzień?
Magdalena Majcher: Obecnie
czytam opracowania i wspomnienia z życia w okupowanej Warszawie i z czasów
Powstania Warszawskiego, gdyż moja czwarta książka będzie powieścią
historyczno-obyczajową, z tajemnicą rodzinną sięgającą właśnie czasów Powstania
w tle.
Prawdę
mówiąc, niewiele czytam poza książkami, jakie otrzymuje do recenzji. Ich liczba
sięga kilkunastu tytułów w miesiącu, więc nie starczyłoby mi czasu, aby czytać
więcej, poza tym nie odczuwam takiej potrzeby, gdyż niemal wszystkie powieści,
jakie wzbudzają moje zainteresowanie, otrzymuję od wydawców. Lubię obyczajówki
i kryminały. Gdybym miała podzielić moje serce, sześćdziesiąt procent oddałabym
obyczajom, a czterdzieści – powieściom kryminalnym.
Wioleta Sadowska: Co
jako wieloletnia blogerka i świeżo upieczona pisarka, poradziłabyś osobom
chcącym wydać swoją pierwszą książkę?
Magdalena Majcher: Nie
jestem zwolenniczką selfpublishingu i sugerowałabym, aby nie tracić czasu na
wydawnictwa pobierające od autora pieniądze za wydanie książki.
Fot. FotoMania Paulina Mirek |
Wioleta Sadowska: Ciekawi mnie jeszcze, jak
postrzegasz obecny rynek wydawniczy w Polsce?
Magdalena Majcher: Jest
bardzo podzielony. Z jednej strony – na listach bestsellerów królują poradniki
i publikacje, które cofają nas do epoki pisma obrazkowego. Z drugiej jednak –
mamy świetnych autorów, którzy piszą bardzo dobre, ambitne powieści. Cóż,
najważniejsza dzisiaj jest reklama, bez której po prostu książka nie istnieje.
Wioleta Sadowska: Reklama to podstawa. Czego
nie może zabraknąć w Twoim ulubionym antykwariacie?
Magdalena Majcher: Szczerze
mówiąc, nie korzystam z usług antykwariatów. Może jestem dziwna, ale nie lubię czytać
książek, które już ktoś przede mną trzymał w dłoniach, kartkował, dotykał…
Uwielbiam mieć kontakt ze świeżym drukiem. Jestem mało romantyczna. ;)
Wioleta Sadowska: Co
na koniec chciałabyś przekazać czytelnikom mojego bloga?
Magdalena Majcher: Moim
mottem życiowym jest: „Marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia”.
Myślę, że tymi słowami można podsumować moje życie. Życzę tego i wam.
A ja życzę Magdzie wielu sukcesów w blogowej oraz w pisarskiej karierze. I nie mogę się już doczekać jej kolejnej książki!
Wiola, świetne pytania!! Ale ja nie mogę czytać o tym jak ta niewiasta, wypowiada się o rynku czytelniczym... czytam o tym, wszędzie od kilku tygodni(miesięcy?) i bez względu na argumenty interlokutorów ciągle wraca to samo. Za ksiażkę to na pewno podziękuję.
OdpowiedzUsuńMotto znam i przyznaję, że nawet je lubię. Sytuacja na rynku czytelniczym faktycznie opiera się przede wszystkim na reklamie, która jest dźwignią handlu. Nie kojarzę tej książki, jednak mam wrażenie że gdzieś spotkałam się ze zdjęciem tej autorki. Coś mi dzwoni, ale nie wiem w którym kościele ;)
OdpowiedzUsuńMi tematycznie książka nie odpowiada, ale możliwe, że polecę siostrze. Całkiem ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńWywiad ciekawy, czytałam z zainteresowaniem :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jestem zaskoczona tym, w jaki sposób autorka ocenia blogosferę książkową ... "mało jest blogów naprawdę godnych uwagi". Dobrze, że bez przykładów :).
Ciekawe też jest pisanie na potrzeby "przeciętnego czytelnika". Jaki jest ten przeciętny czytelnik? Po tym określeniu natychmiast przypomniały mi się słowa Krzysztofa Zanussiego, przytaczane niedawno na tym blogu, że sztukę, a więc i literaturę podnosi do określonego statusu to, że pozwala szerzej patrzeć na świat i lepiej rozumieć pewne rzeczy.
To może warto pisać też dla nieprzeciętnego czytelnika, chcącego po lekturze popatrzeć szerzej? Mimo że schematyczne, przewidywalne historie najlepiej się sprzedają...
Interesująca rozmowa
OdpowiedzUsuńJestem zszokowana cynizmem i wyrachowaniem, który autorka książki nazywa "ukłonem w stronę czytelnika". Po takiej deklaracji nie mam ochoty na nic "mocniejszego", co w domyśle ma chyba wg autorki znaczyć "ambitniejszego".
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad książką tej autorki. Jeszcze zobaczę :)
OdpowiedzUsuńGdybym może znała tę autorke albo jej książkę, to być może bardziej zainteresowałby mnie ten wywiad. Również marzę o napisaniu własnej ksiazki, lecz to się chyba nigdy nie zdarzy. Pozostanę na marzeniach:) Bardzo sprawnie przeprowadziłaś ten wywiad, gratuluje;)
OdpowiedzUsuń(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
O książce oczywiście ,,słyszałam", ale jeszcze nie miałam okazji czytać. Ciekawe pytania:)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Mogłabym Cię prosić o poklikanie w linki u mnie w najnowszym poście, będę Ci bardzo wdzięczna :)
Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tego wywiadu. Odnośnie książki - czy schematyczność rzeczywiście ma być kluczem do sukcesu? No nie wiem, mnie akurat opis pozycji szczególnie nie zachęcił.
OdpowiedzUsuńnie znam jej twórczości. ale to nie są moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńMocny. Gratuluję wywiadu i Twoich zdolności dziennikarskich!
OdpowiedzUsuńRaczej nie zajrzę do książek tej autorki.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją książkę :P
OdpowiedzUsuńKsiążki nie znam, ale bardzo mnie zaciekawiła osoba Pani Magdaleny :)
OdpowiedzUsuńSubiektywne Recenzje
Obawiam się, że tak się ludzi nie zjedna. Nie wszyscy ludzie są przeciętni. Dobrze jest traktować ludzi przyzwoicie, a nie przedmiotowo, z celem do osiągnięcia.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie odpowiedzi Twojej rozmówczyni mi się podobały. Po debiut autorki nie mam zamiaru sięgać, właśnie z uwagi na schematyczność, która bije już z samego opisu.
OdpowiedzUsuńbardzo zajęta osóbka, to się chwali. A o niej i o książce dowiedziałam się od Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńTaka spokojna wydaje się ta autorka :)
OdpowiedzUsuńNo tak, potrzeby czytelnika a potrzeby blogera ;)
OdpowiedzUsuńA za życzenia od Magdy dziękuję :)
Świetny wywiad ze świetną pisarką :D Po tej rozmowie zapragnęłam poznać jej powieści.
OdpowiedzUsuń