"Przeklęta" – Iga Wiśniewska
Recenzja przedpremierowa
"Bezsilność,
nawet wobec losu, to najgorsza rzecz, jaka może spotkać mężczyznę".
Urban fantasy to podgatunek literacki fantastyki, po jaki
nie sięgam zbyt często. W zasadzie na palcach jednej ręki mogę policzyć przeczytane
przeze mnie książki, których akcja rozgrywa się w wielkomiejskich realiach, a magia i technika mieszają się ze
sobą, tworząc zupełnie odrealniony klimat, pełen współistniejących ze sobą sprzeczności. Proza taka jednak od czasu do czasu staje się obiektem mojego zainteresowania i wówczas wtedy smakuje mi najlepiej.
Iga Wiśniewska to dwudziestodwuletnia blogerka, pochodząca
z Kielc, która obecnie studiuje w Lublinie. Miłośniczka kultury rosyjskiej i
wysokich temperatur, która zanim napisała swoją pierwszą książkę, przeczytała setki
innych. Autorka pomimo dość młodego wieku, ma już na swoim koncie kilka
utworów, debiutowała w 2013 r. powieścią pt. "Nocny motyl".
W Wolnym Mieście Rades życie ludzi jedynie pozornie
biegnie sobie spokojnym rytmem. Nie jest to bowiem miejsce zwyczajne, gdyż
zamieszkują je Zmiennokształtni z ich przywódcą Davidem na czele. Gdy rasa to
zaczyna być zwierzyną dla jakiejś innej istoty, David zwraca się o pomoc do
Miriam i Iwana, jedynych ludzi mających możliwość rozwiązać tę zagadkę. Czas ucieka, a
tajemniczy morderca jest coraz bliżej.
Iga Wiśniewska w swojej książce pokusiła się o
poprowadzenie fabuły w narracji pierwszoosobowej, ale pod postacią
relacjonowania wydarzeń przez kilku bohaterów. To dość trudny zabieg, gdyż
ciężko wykreować jednocześnie kilka dobrze nakreślonych postaci wraz z ich
rysami psychologicznymi w taki sposób, by podczas lektury osoby te były wyraziste i niepowtarzalne. Odnosząc się więc do tego aspektu, przyznam, że na początku lektury
miałam z takim poprowadzeniem fabularnym właśnie problem, gdyż myliły mi się
postacie, między innymi Vivian z Liz. Zabrakło więc tutaj niewątpliwie pogłębionej
kreacji tych bohaterów tak, bym od razu potrafiła ich od siebie odróżnić. Na
szczęście takie zagubienie nie trwało długo, gdyż z każdą stroną charaktery
konkretnych osób były coraz bardziej zróżnicowane, a jest ich w książce naprawdę spora
ilość – władca Zmiennokształtnych, kobieta medium, spragniony wiedzy naukowiec,
czy też wierny przyjaciel głównej bohaterki. Najlepszą kreacją, która od pierwszej strony
wyróżnia się pewnym elementem tajemnicy, niepokoju i zagadki jest oczywiście
tytułowa przeklęta, czyli Miriam. Kobieta posiadająca wiele twarzy, ukrywająca
swoje prawdziwe oblicze, maskująca uczucia poprzez epatowanie
niezależnością i wszechobecną ironią. Widać, że autorka to właśnie tej bohaterce poświęciła
najwięcej swojej uwagi, a to zaprocentowało.
Świat wykreowany przez Igę Wiśniewską to dwie
przenikające między sobą płaszczyzny – normalnego świata, w jakim w zasadzie żyjemy
na co dzień i świata paranormalnego, pełnego duchów, dziwnych istot i zjawisk,
które nie podlegają żadnym ziemskim prawom. Autorka do tego wszystkiego, czyli dość sztampowej kreacji świata przedstawionego, dokłada pewien element, który mnie
zaskoczył. Mowa tutaj o odwołaniu do mitów greckich, a w szczególności do jednej z
historii, jaką wielu z nas może nie znać bądź też nie pamiętać z lekcji języka
polskiego. Takie połączenie pozwoliło mi z autentycznym zaciekawieniem śledzić rozwój wypadków, nie narażając się na nudę w powtarzalności pewnych motywów występujących w tego typu powieściach.
Zakończenie "Przeklętej" pozwala mi wysnuć wniosek, że
Iga Wiśniewska zostawiła sobie furtkę do napisania kolejnej części, i jest to
nawet więcej niż pewne. Zakończenie, które autentycznie mnie zaskoczyło dzięki
obrazowemu opisowi ostatniej sceny fabularnej. Moje pierwsze spotkanie z prozą
tej młodej jeszcze pisarki okazało się udane, pomimo lekkich
niedociągnięć warsztatowych, nad którymi autorka na pewno jeszcze popracuje. Dla
miłośników fantastyki i urban fantasty to na pewno lektura godna uwagi.
Iga Wiśniewska Źródło zdjęcia - KLIK |
Myślę, że mogła by mi się spodobać ta książka :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, ale jeśli kiedyś ją zekranizują to mój mąż zapewne z przyjemnością obejrzy. Niestety on z tych "nieczytających" nad czym szczerze ubolewam ;/
OdpowiedzUsuńA ja w ogóle nie miałam problemu z rozróżnieniem danej postaci. Od razu ''zajarzyłam'' kto jest kim :)
OdpowiedzUsuńChyba coś w moich klimatach ;)
OdpowiedzUsuńJaka młoda autorka! I już kilka utworów ma na swoim koncie - brawo!
OdpowiedzUsuńJestem w stanie jej odmówić, niestety.
OdpowiedzUsuńWzmianka o zmianach w narracji, zwłaszcza, że jest ona w pierwszoosobowa - nie dla mnie, nie lubię w ogóle powieści pisanych w pierwszej osobie, muszą mnie naprawdę zauroczyć fabułą, by mi się podobały... Chyba jednak sobie tę powieść odpuszczę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ksiązki w klimatach SciFi, niestety w ostatnich latach ciężko o taką, która wyróżniałaby się od reszty. Zaintrygowała mnie, szczególnie tym, że fabuła osadzona jest w miejskich realiach. Myślę, że na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://ifeelonlyapathy.blogspot.com/
Dla miłośników urban fantasy? Jestem! :D Biorę! :D
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Całkiem mnie ciekawi, wiec nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisujesz książkę Igi Wiśniewskiej, ale tym razem to lektura nie dla mnie. Myślę, że to lepsza propozycja dla mojej nastoletniej kuzynki, której polecę ten tytuł. :)))
OdpowiedzUsuńCzęsto czytam fantastyke, więc ta książka to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
zapoczytalna.blogspot.com
Jestem ogromnie ciekawa tej historii ;)
OdpowiedzUsuńWchodzę po długiej przerwie w blogosferze, a tutaj ta książka wszędzie rzuca mi się w oczy. Coś musi w tym być. Muszę jej szukać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną powieść tej autorki i sięgnę po kaźdą kolejną bo piszę cudownie!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo i to bardzo ciekawa tej książki. Mam nadzieję, że przeczytam jeszcze w czasie wakacji:)
OdpowiedzUsuńnie znam jej stylu ani możliwości kreacyjnych ale może po nią sięgnę kiedyś:)
OdpowiedzUsuńTym razem, niestety, nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńUrban fantasy nie czytałam jeszcze...
OdpowiedzUsuńWłaśnie to nagromadzenie postaci i nie wyróżnienie ich indywidualnych cech było największym defektem powieści. Jednak całość i doskonałe zakończenie powodują,że książkę uważam za bardzo dobrą :) cieszę się, że przeczytałaś.
OdpowiedzUsuńDam się skusić, jeśli będzie okazja :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam :P melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUrban fantasy to chyba nie do końca dla mnie. Jakoś kompletnie nie czuje powieści fantastycznych ;)
OdpowiedzUsuńPowieścią urban fantasy raczej mówię nie, tym bardziej o zmiennokształtnych
OdpowiedzUsuńNiestety to nie mój klimat ale z pewnoscią znajdzie ona swoich czytelników, bo miłośników opowiadań fantazyjnych nie brakuje :)
OdpowiedzUsuńPewnie sięgnę po tę książkę. Poza tym sam zajmuję się pisaniem recenzji trochę o książkach, trochę o sztuce. Piszę na blogu: blog literacko-artystyczny
OdpowiedzUsuńrecenzje i szkice Paweł Nowicki pod adresem http://kulturat.blogspot.com/