"Od lat nurtuje mnie pytanie, jakie motywy i emocje mogą okazać się na tyle silne, by popchnąć mordercę ku zabójstwu" - Wywiad z Martą Reich, autorką książki "Morderstwo i cała reszta"
Ponad 800 stron debiutanckiego kryminału! Kryminału, który wciąga i co najważniejsze - nie męczy tak dużą ilością stron. Nie mogłam sobie odmówić porozmawiania z autorką takiego dzieła. Zapraszam na wywiad z Martą Reich.
Recenzja książki "Morderstwo i cała reszta" - KLIK
Marta Reich,
rocznik 1985, z wykształcenia politolog, romanistka i ekonomistka, z zawodu
marketingowiec, a z zamiłowania – pisarka. Szkołę średnią oraz studia ukończyła
w Wielkiej Brytanii. Jest Warszawianką z urodzenia i wyboru, pasjonuje się
gotowaniem, modą, odwiedzaniem wystaw i czytaniem. "Morderstwo i cała
reszta" to jej debiut, jaki pisała na przestrzeni wielu miesięcy w Paryżu
i Warszawie.
Wioleta Sadowska (awiola): Marto,
jak to jest u Ciebie z tymi morderstwami? Śledzisz kroniki kryminalne?
Interesuje cię szeroko pojęta zbrodnia i jej motywy?
Marta Reich: Jak
najbardziej :) Może nie powinnam przyznawać się do tego głośno, ale zbrodnia
interesuje mnie, i to bardzo. Jednak pociąga mnie w niej nie sama przemoc czy
fakt użycia siły, a zagadka, która się za nią kryje. Od lat nurtuje mnie
pytanie, jakie motywy i emocje mogą okazać się na tyle silne, by popchnąć
mordercę ku zabójstwu. Zresztą, czym dłużej się nad tym zastanawiam, tym
bardziej myślę, że nie ma ich tak wiele, tylko łatwo umykają nam wśród znacznie
bardziej spektakularnych hipotez.
Wioleta Sadowska (awiola): Wiedziałam! A
co zresztą, ukazaną w Twojej książce? Świat wielkich rekinów biznesu i
śmietanki towarzyskiej – pasjonuje cię salonowe życie?
Marta Reich: Na
swój sposób tak, choć nie po prostu z powodu pięknych wnętrz, drogiego wina czy
zdjęć na tle ścianki, które można potem dla szpanu umieścić na facebooku ;)
Mnie pasjonują ludzie – ich słabe i mocne strony, aspiracje, marzenia czy
ambicje. Ale też małe i duże grzeszki, ułomności, słabości… Tak zwane
„warszawskie salony” (choć nie przepadam za tym określeniem) to świetne pole do
międzyludzkich obserwacji, bo to tam takie motywy czy dążenia mają dużą szansę
się ujawnić. Czyjaś żona, walcząca o swoje miejsce w towarzystwie. Wielki
przedsiębiorca, który chce zaznaczyć swoją obecność. Piękna, ale mało jeszcze
znana gwiazdeczka, która za wszelką cenę chce wypłynąć, wszystko jedno jak i na
czym. Od razu mówię – takie zachowania mnie nie gorszą, one mnie fascynują, bo
uważam je za nieodłączny element ludzkiej natury. Możemy je oceniać pozytywnie
albo negatywnie, możemy się z nich śmiać, ale nikt z nas nie jest od nich
wolny, w ten czy w inny sposób. Dlatego moich bohaterów także staram się
opisywać wielowymiarowo. Nie oceniam ich, nie gromię… no, co najwyżej trochę
się z ich śmieję. Ale to tylko dlatego, że z siebie potrafię śmiać się także.
Życie jest bardziej kolorowe, gdy podchodzimy do niego z poczuciem humoru.
Wioleta Sadowska (awiola): Trafne spostrzeżenia. Skąd w ogóle wziął się pomysł na napisanie kryminału? Dlaczego nie powieść obyczajowa?
Marta Reich: Zawsze
lubiłam pisać, ale nigdy nie myślałam o tym, by stworzyć powieść. Pomysł
napisania książki zaszczepiła we mnie moja Mama, i to od razu właśnie w
kontekście kryminału. Żaliłam się jej właśnie, że przeczytałam tych książek
tyle, iż niemal zawsze wpadam na rozwiązanie, a autorom trudno mnie czymś
zaskoczyć. Nie ma w tym zresztą mojej zasługi – to cecha tego gatunku. Liczba
możliwych wyjaśnień, profilów morderców czy motywów jest ogromna, ale
skończona, i gdy przeczyta się tych powieści bardzo dużo, to niemal zawsze w
kolejnych odkrywa się już znajome warianty. Moja Mama zasugerowała, że skoro
tak, to może czas, by samej coś napisać – a ja wzięłam sobie jej słowa do serca
:) Kryminał to zresztą bardzo wdzięczny rodzaj powieści, bo z jednej strony
zapewnia gotową fabułę, a z drugiej – pozwala na wariacje, które tę fabułę
urozmaicają. I tak w mojej książce znalazły się też motywy obyczajowe czy lekko
zarysowane wątki miłosne – nie mogłam ich sobie odmówić, a wydaje mi się, że
jedne nie przeszkadzają drugim.
Wioleta Sadowska (awiola): Absolutnie nie. Ile trwało napisanie i doszlifowanie Twojego niezwykle obszernego debiutu?
Marta Reich: Książkę
pisałam przez półtora roku, a kolejne pół spędziłam na sczytywaniu jej pod
kątem „mini redakcji”, czyli wyłapania błędów językowych, niespójności czy
zgrzytów merytorycznych. W tym czasie dałam ją też do przeczytania kilku
osobom, które także spisywały swoje uwagi i robiły poprawki w tekście. Było to
bardzo pomocne, bo wiele z tych błędów sama przeoczyłam, a zależało mi, by
wysłać książkę do wydawnictw w stanie dopracowanym na tyle, na ile to tylko
możliwe.
Wioleta Sadowska (awiola): Jesteś więc perfekcjonistką. Nie bałaś się, że zbyt duża ilość tekstu może odstraszyć potencjalnych
wydawców?
Marta Reich: Wtedy
o tym nie myślałam, choć dziś już wiem, że tak grube książki, w dodatku
anonimowe debiuty, niemal z automatu się odrzuca. Może i dobrze, bo pewnie bym
się zniechęciła, albo zaczęła na siłę skracać książkę. Ja jednak wierzyłam w tę
objętość, bo po prostu wierzę w tę historię. Sama lubię grube powieści, mogę
wtedy naprawdę zanurzyć się w ich świat i zaprzyjaźnić z bohaterami. Wydaje mi
się, że mimo objętości „Morderstwo…” tworzy spójną i ciekawą całość, zarówno
jako kryminał, jak i opowieść obyczajowa. Szkoda byłoby mi rezygnować z
niektórych jej wątków czy postaci.
Wioleta Sadowska (awiola): Długo szukałaś wydawcy?
Marta Reich: Chyba
miałam wiele szczęścia, bo zaledwie kilka miesięcy. Owszem, wysłałam teksty do
kilku wydawnictw, a wiele z nich nie odpowiedziało mi nigdy. Do dziś
zastanawiam się, czy ktokolwiek je tam przeczytał, bo zdaję sobie sprawę, że
wydawnictwa zalewane są ogromem manuskryptów i większość ginie pod stertą
pozostałych. Ale mnie naprawdę się poszczęściło, bo „Oficynka” nie tylko
zwróciła uwagę na propozycję, ale też zaakceptowała jej objętość i podeszła do
niej z otwartym umysłem. W końcu w ostatnich latach na rynku wydawniczym nawet
największe bestsellery kryminalne miewają po 800+ stron, czemu więc nie
zaryzykować?
Wioleta Sadowska (awiola): Pewnie, a kto nie ryzykuje, ten nie ma. Czy czytelnicy mogą spodziewać się kontynuacji kryminalnej przygody Poli?
Marta Reich: Ależ
tak! Jestem w trakcie pisania drugiej części, mam pomysły na kilka kolejnych.
Za bardzo zaprzyjaźniłam się z Polą, by tak szybko się z nią rozstawać ;)
Wioleta Sadowska (awiola): Dobra wiadomość. Zdradź w takim razie, o czym będzie kolejna część?
Marta Reich: Tym
razem Pola będzie musiała zmierzyć się z zabójstwem znanej polskiej aktorki,
która została brutalnie zastrzelona pod własnym domem. Sprawa, pozornie prosta,
okaże się bardzo zagmatwana i pełna mylnych, nieraz sprzecznych ze sobą tropów,
a w poszukiwaniach Pola otrze się o niebezpieczne i wpływowe środowiska. Do
tego tajemnice i znaki zapytania pojawią się także w jej życiu prywatnym,
zmuszając dziewczynę do poddania próbie własnych uczuć, oraz tych ludzi, którym
ufa najbardziej. Nie wiem, czy książka przypadnie Czytelnikom do gustu
(oczywiście mam nadzieję, że tak!), ale jedno mogę obiecać – będzie się działo!
:) :)
Wioleta Sadowska (awiola): Wierzę, że będzie to kolejny sukces. „Morderstwo i cała reszta” posiada szeroko
rozbudowaną warstwę obyczajową. Dlaczego nie skupiłaś się jedynie na zbrodni?
Marta Reich: Jako
człowiek mam chroniczny problem z podejmowaniem decyzji. Wszystko mnie korci,
wszystko mnie nęci, więc tam, gdzie mogę, staram się nie narzucać sobie
ograniczeń. Dlatego lubię kuchnię fusion, wystroje mieszkań stanowiące
kompozycję różnych stylów, albo takie wakacje, gdzie zwiedzanie można połączyć
z leżeniem na plaży. Krótko mówiąc: uwielbiam mieszać! Łączyć ze sobą to, co mi
najbardziej odpowiada. Jako czytelniczka przepadam i za kryminałami, i za
literaturą obyczajową. Bardzo cenię sobie te powieści, które zawierają oba te
elementy. Jako autorka także chciałam więc spróbować swoich literackich sił
zarówno w pisaniu kryminału, jak i historii o ludziach. Wbrew pozorom te dwa
motywy się nie wykluczają: przecież kryminał to opowieść nie tylko o śmierci,
ale też o życiu, bo to w życiu musi wydarzyć się coś, co popchnie mordercę do
zbrodni. Osoby badające zabójstwo muszą skupić się na śladach z miejsca
zdarzenia, to prawda, ale też sięgnąć do otoczenia ofiary, jej zwyczajów,
aspiracji, dążeń, lęków… ale też do
sfery jej przyjaciół, wrogów, ludzi
zaufanych i znienawidzonych, bliskich i dalszych.
Wioleta Sadowska (awiola): Jestem ciekawa, kto według Ciebie zasługuje na miano królowej polskiego
kryminału?
Marta Reich: Zygmunt
Miłoszewski nazwał królową polskiego kryminału Katarzynę Bondę i osobiście
jestem gotowa się z nim zgodzić. Uważam, ze wśród polskich autorek nie ma
drugiej, która równie wnikliwie zgłębiłaby tajniki postępowania
operacyjno-dochodzeniowego i wniknęłaby w kulisy pracy policji. To w jej
książkach ogromnie sobie cenię i jestem pod wrażeniem nakładu pracy, którą
trzeba włożyć, by tak solidnie przygotować materiał do powieści.
Ale z
drugiej strony moim zdaniem Bondę coraz bardziej goni Katarzyna Puzyńska. Jej
książki są zupełnie inne, to prawda, brak im aż takiego przygotowania
merytorycznego (choć i ona nie ucieka przed ukazaniem pracy policji), ale
psychologicznie i literacko jej powieści są naprawdę świetne. Przemycić
zbrodnię do małej, sennej wioski – to naprawdę osiągnięcie! I choć czasem
myślę, że zasady statystyki płaczą wraz z każdą kolejną premierą książki z
cyklu o Lipowie (bo ileż mordów może zdarzyć się w jednej małej,
prowincjonalnej okolicy!) to jednak ja sama na każdą czekam z utęsknieniem. A
pracowitość i systematyczność Pani Kasi sprawia, że ma szansę dorobić się
autorskiej biblioteczki równie szerokiej, co Agatha Christie.
Wioleta Sadowska (awiola): Ciekawi mnie, co na co dzień czyta Marta Reich?
Marta Reich: Zdradziłam
już, że między innymi właśnie kryminały ;) i to chętnie kryminały polskie.
Uwielbiam je, bo zawsze fascynuje mnie to, jak autorzy przedstawiają
rzeczywistość, którą tak dobrze znam. Oprócz rodzimych, bardzo lubię w tym
gatunku także powieści brytyjskie i rosyjskie, nie przepadam natomiast za
skandynawskimi, które są dla mnie zbyt mroczne i makabryczne, a zagadka nieraz
okazuje się dość prosta. Ponieważ na co dzień pracuję, a książki czytam głównie
w autobusie, kryminał jest dla mnie częstym wyborem – te książki wciągają tak
bardzo, że spokojnie można je zgłębiać nawet w mało wygodnej pozycji wśród
tłumów pasażerów.
Oprócz
tego uwielbiam literaturę anglosaską w całej swojej okazałości i krasie,
zarówno tę współczesną, jak i historyczną, tę bardziej ambitną, jak i zupełnie
popularną. Uważam, że napisanie wciągającej książki rozrywkowej wcale nie jest
łatwe, a Anglicy i Amerykanie to mistrzowie takich powieści. A z innych
klimatów – bardzo lubię beletrystykę czeską, żydowską, rosyjską i francuską,
nie wspominając już o poezji wszelkiej maści.
Wioleta Sadowska (awiola): Ja też najczęściej czytam w autobusie. Jakich rad udzieliłabyś osobie chcącej wydać swoją pierwszą książkę?
Marta Reich: Przede
wszystkim – żeby się nie zrażała negatywnymi komentarzami, przestrogami z forów
internetowych i „dobrymi radami” różnych specjalistów dookoła, którzy będą
tłumaczyć, że to się nie może udać. Trzeba wierzyć w siebie i w swoją pracę,
jakkolwiek to nieraz trudne, bo i trudny jest niewątpliwie cały ten wydawniczy
proces. To prawda, że większość manuskryptów trafia na dno stosu i nikt ich nie
czyta. To prawda, że konkurencja jest spora. To prawda wreszcie, że większość
wydawnictw dostaje rocznie kilkanaście lub kilkadziesiąt debiutów, którymi jest
potencjalnie zainteresowana, a może wydać tylko trzy. Ale to nie znaczy, że w
końcu się nie uda! Trzeba uzbroić się w cierpliwość i mieć oczy dookoła głowy,
bo czasem przypadek potrafi zdecydować, że wydawnictwo zwróci uwagę właśnie na
nas.
ALE mając w głowie powyższe, mam też pewną radę
praktyczną: wysyłając pracę do wydawnictwa, trzeba starać się nadać jej
maksymalnie atrakcyjną oprawę. Koniecznie dodać krótkie, ale zachęcające
streszczenie i informację o sobie. Jeśli tylko jest taka możliwość – warto
dołączyć też listy polecające z kursu pisania albo rekomendację rozpoznawalnego
autora czy recenzenta. Każda rzecz, która może wyróżnić nas z tłumu, jest na
wagę złota.
Wioleta Sadowska (awiola): Oby ktoś wziął sobie do serca Twoje rady. Co sądzisz o osobach piszących o książkach, czyli o tzw. blogosferze
książkowej?
Marta Reich: Uważam,
że blogerzy robią naprawdę świetną robotę w propagowaniu czytelnictwa. Nie
tylko pomagają czytelnikowi rozeznać się w dostępnych na rynku tytułach i
wydawanych nowościach, ale też swoją miłością do książek zarażają innych.
Nawzajem sobie kibicują, dopingują, zachęcają… i to moim zdaniem jest na wagę
złota. Sama byłam kiedyś blogerką kulinarną i wiem, ile dobrego ten ruch zrobił
dla promowania gotowania i zdrowego jedzenia. To, że dziś półki w księgarniach
uginają się od książek kucharskich, to w dużej mierze zasługa właśnie
kulinarnej blogosfery i wydaje mi się, że w środowisku czytelniczym jest
podobnie.
Jestem
też zdania, że opinie blogerów literackich są bardzo cenne, bo stanowią głos
nie tylko recenzenta, ale też Czytelnika. Recenzje prasowe czy komentarze
krytyków są bardzo ważne, ale trochę inne, a głos blogerski stanowi ważne
uzupełnienie w dostępnych opiniach o danej książce.
Oczywiście,
nie wszystkie blogerskie postawy mi się podobają. Konstruktywna krytyka jest
ważna, wręcz niezbędna, ale nie podoba mi się, gdy ktoś konsekwentnie miażdży
dosłownie każdą pozycję, która trafi w jego ręce, i to bez merytorycznych uwag,
a tylko na zasadzie: „tak, bo tak”. Nie jest to ani wiarygodne, ani motywujące,
ani pomocne dla Czytelnika (bo jak ma odróżnić książkę wartą uwagi od tej
słabej?). Wydaje mi się jednak, że takie zachowania, choć nieraz „wywoływane do
tablicy” i krytykowane, są tak naprawdę bardzo rzadkie. Większość blogów, z którymi dane mi się było spotkać, zapewnia
różnorodność opinii, cenne merytoryczne uwagi, ciekawy wachlarz propozycji
czytelniczych i przemiłą atmosferę.
Wioleta Sadowska (awiola): Cieszy mnie taka opinia. Czego nie może zabraknąć w Twoim ulubionym antykwariacie?
Marta Reich: Szekspira,
Gałczyńskiego, Leśmiana i Tuwima – to moi mistrzowie słowa :)
Wioleta Sadowska (awiola): Co na koniec chciałabyś przekazać czytelnikom mojego bloga?
Marta Reich: Bardzo
serdecznie Was wszystkich pozdrawiam i dziękuję, że dotrwaliście do końca tego
wywiadu! (wiem, wiem, że jestem gadułą… co zrobić!). Dziękuję Wam, że czytacie
książki, kochacie je i interesujecie się nimi. To dzięki Wam autor ma powód, by
rano wstać i przelać swoje przemyślenia na papier, wiedząc, że będzie miał się
nimi z kim podzielić :) A jeśli są wśród Was tacy, którzy sami coś piszą lub o
tym myślą, pamiętajcie – kibicuję Wam z całego serca! Warto podążać za swoimi
marzeniami i zdolnościami :)
Wiolu
– wreszcie Tobie serdecznie dziękuję, zarówno za recenzję „Morderstwa…”, która
naprawdę mnie wzruszyła, jak i za przemiły kontakt i bardzo ciekawy dobór
pytań. Była to dla mnie wielka przyjemność!
Czuję, że o Marcie Reich polscy czytelnicy usłyszą jeszcze nie raz, a mam do takich przeczuć przysłowiowego nosa. Dziękuję autorce za udzielenie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, a was zapraszam do wzięcia udziału w konkursie, w którym możecie wygrać "Morderstwo i cała reszta" - KLIK.
Ciekawy wywiad :D Ja uwielbiam kryminały, więc napewno przeczytam :D
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :D Ja uwielbiam kryminały, więc napewno przeczytam :D
OdpowiedzUsuńWiola, świetny wywiad. Ja przeczytałam jednym tchem, dziękuję Ci, że mogłam poznać nową autorkę i nieźle zapowiadający się kryminał.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Książka nadal wciąż przede mną.
OdpowiedzUsuńAutorki nie znam, podobnie jak książki ale widzę, że dużo tracę :)
OdpowiedzUsuńMarta - I bardzo dobrze, że zaprzyjaźniłaś się z Polą! Nie mogę doczekać się kontynuacji. Przyznaję, że jakby moja Mama namawiała mnie na napisanie książki, to kryminał byłby ostatni. Wolałaby coś bardziej ckliwego :)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, też prowadziłam kiedyś bloga kulinarnego, który nadal wisi w sieci i czeka na zbłąkanych "blogowędrowców".
Wiola - Świetny wywiad!
Naprawdę? Jak fajnie! A długo go prowadziłaś? Mój też jeszcze wisi w cyberprzestrzeni :) :) Kontynuacja będzie - mam nadzieję ;) w każdym razie się pisze :)
UsuńMam nadzieję, że książka kiedyś trafi w moje łapki, skoro tak rekomendujesz. Autorka wydaje się być bardzo ciekawą osobą. 800 stron jak na debiut jest niesamowite :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zarówno książkę Marty jak i jej styl bycia. Jak zwykle się rozgadała ☺ i nie mogę się doczekać kolejnego tomu przygód Poli.
OdpowiedzUsuń:))))) Ojejku trzymaj kciuki za ten drugi tom, przede wszystkim za to, żeby wyszedł mi krótszy :P bardzo się staram, naprawdę!
UsuńBardzo ciekawa osoba! Już jakiś czas temu właśnie dzięki blogerskim recenzjom miałam ochotę na książkę Pani Marty, ale teraz jestem już pewna, że z wielką przyjemnością sięgnę po to tomisko!
OdpowiedzUsuńFajna babeczka i dobrze pisze - oby więcej takich autorów i tak zajmujących dzieł! :) Ogromnie podoba mi się, że Marta jest taka naturalna, umie się wzruszyć, ucieszyć, a nie zadziera nosa, bo wydała książkę. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak losy Białohorskiej i spółki potoczą się w kolejnych tomach. :)
Pozdrawiam :)
:) ja też jestem ciekawa ;) to znaczy w zasadzie wiem, jk się potoczą, ale nie wątpię, że bohaterowie czymś mnie zaskoczą :P
UsuńCiekawy wywiad. :) A książkę mam w planach przeczytać. ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje wywiady. Będę musiała zapoznać się z książkami tej autorki :) Pozrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad. Nie poznałam jeszcze twórczości pisarki, ale postaram się to zmienić :)
OdpowiedzUsuńNiezwykle interesujący wywiad. Mam w planach twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńnie znana mi osoba:)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad. Książkę już widziałam i faktycznie nieco przeraziła mnie objętością, a jednak teraz mam na nią wielką ochotę. Dobrze, że jednak autorka nie myślała o tym podczas pisania, bo gdyby zaczęła ją skracać, mogłoby to jej bardzo zaszkodzić.
OdpowiedzUsuńautorka jest piękną kobietą:) i ciekawie się tak wypowiada!
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad,a na książkę tej Pani mam wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńOkoło 2 lata pracy ale jednak się opłacało i to jak, pozytywne recenzje mówią same za siebie. A te wydawnictwa które nie odpowiedziały to dziś pewnie tego żałują;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszedł wam ten wywiad! Widać, że Pani Marta to ciepła i (nie) zwykła kobieta, jak my wszystkie.
OdpowiedzUsuń:) zwykła zupełnie! Ale niestety mimo moich wielkich starań czasem potrafię też być nieznośna... ;)
UsuńŚwietny wywiad! :D
OdpowiedzUsuńWywiad, który bardzo dobrze się czytało :) Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach :)
Wydaje mi się, że autorka może wnieść naprawdę dużo w sferze kryminału.
OdpowiedzUsuńTen gatunek uwielbiam, więc jeśli będę mieć okazję na pewno ją wykorzystam.
Gratuluję wspaniałego wywiadu.
Po taki wywiadzie nic tylko zabierać się za lekturę tej cegiełki:)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad! ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :) Też uważam, że Puzyńska pisze ciekawe kryminały.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze raz dziękuję! I za gościnę na łamach bloga, i za tyle ciekawych pytań, i za tyle miłych komentarzy :) Była to dla mnie ogromna przyjemność :)
OdpowiedzUsuń