"Czułam się jak posłaniec, który musi zakomunikować pewną prawdę, lecz może być narażony na ośmieszenie. Postanowiłam zaryzykować i opowiedzieć swój sen" - Wywiad z Magdaleną Markiewicz autorką książki "Szeol"
O marzenia warto niewątpliwie walczyć. Przekonuję się o tym cały czas, a pod wpływem takich osób, jak Magdalena Markiewicz, jeszcze bardziej wierzę w moc naszych myśli. Zapraszam Was dzisiaj na inspirującą rozmowę z debiutującą autorką książki pt. "Szeol".
Recenzja książki - KLIK
Magdalena Markiewicz to z zawodu ekonomistka, która debiutowała swoimi felietonami na łamach miesięcznika "Ogrody". W latach 2010-2011 współredagowała kwartalnik "Wnętrze i Ogród", a w latach 2013-2015 była także wydawcą e-magazynu "Inkubator Kreatywności". Autorka na co dzień prowadzi Ogrody Pokazowe oraz Motylarnię, mieszka w Marcinkowie. Napisała książkę popularnonaukową pt. "Motyle z mojego ogrodu". "Szeol" to jej debiut powieściowy.
Wioleta Sadowska (awiola): Pani Magdaleno, pisała Pani felietony, współredagowała kwartalnik. Jestem
ciekawa jak rozpoczęła się Pani przygoda ze słowem pisanym?
Magdalena Markiewicz: Tak, pisałam felietony oraz zajmowałam się redagowaniem czasopism
branżowych, wówczas jednak nie sądziłam, że przygoda za słowem pisanym
przerodzi się w dłuższe randez vous. Obecnie nie piszę już do kolorowych
magazynów, a skupiam się jedynie na beletrystyce.
Wioleta Sadowska (awiola): Bardzo mnie to cieszy. Kiedy wpadła Pani na pomysł, by napisać własną powieść?
Magdalena Markiewicz: Nie planowałam napisać książki, ona mi się po prostu przytrafiła. Nigdy
nie miałam ambicji zostać pisarką, gdyż miałam zupełnie odmienne zainteresowania.
Impulsem do podjęcia decyzji o napisaniu swojej debiutanckiej powieści był sen,
który przyśnił mi się kilkanaście lat temu. Był to sen proroczy, bardzo
tajemniczy i niepokojący. Przez wiele lat trzymałam go w swojej głowie, nie
dzieląc się nim z innymi, w obawie przed niezrozumieniem. Miałam jednak
świadomość, że muszę przekazać wiedzę szerszej publiczności. Czułam się jak
posłaniec, który musi zakomunikować pewną prawdę, lecz może być narażony na ośmieszenie.
Postanowiłam zaryzykować i opowiedzieć swój sen. Oczywiście przedstawiłam temat
bardzo metaforycznie, z wieloma niedopowiedzeniami, celowo zostawiając duży
margines Czytelnikowi na subiektywną interpretację.
Wioleta Sadowska (awiola): Tak, Pani prozę można wieloznacznie interpretować. Ile trwało napisanie i doszlifowanie Pani debiutanckiej książki?
Magdalena Markiewicz: Pisanie tekstu zajęło mi kilka miesięcy. Nie miałam wydawcy, który
narzucałby mi termin, stąd byłam wolna od presji czasu. Książkę napisałam w
self-publishingu, sama byłam sobie sterem i okrętem. Jednak takie rozwiązanie
obarczało mnie dodatkowymi działaniami typu: wydanie książki, dystrybucja oraz
promocja.
Wioleta Sadowska (awiola): Self-publishing to niełatwy kawałek chleba. Dlaczego słowo oznaczające miejsce pobytu zmarłych, pozbawione nadziei
i radości, stało się tytułem Pani dzieła?
Magdalena Markiewicz: Słowo „Szeol” wywodzi się ze Starego Testamentu i oznacza miejsce
pobytu zmarłych, otchłań, przepaść. W moim śnie znajdowałam się w tym strasznym
miejscu i tę przestrzeń opisałam w książce, dlatego też adekwatnie nadałam
taki, a nie inny tytuł. Oczywiście utwór "Szeol" nie prawi tylko i wyłącznie o piekle, byłoby to zbyt dużym
uproszczeniem. Powieść opisuje zwykłe życie Leny Szauer, głównej bohaterki
utworu, która przez swoje błędne decyzje życiowe zatraca się, co może skutkować
zawitaniem u bram piekieł. Bramy te zostały również mocno podkreślone w trzech
miejscach utworu, poprzez zastosowanie symboliki. Nie powiedziane jest wprost, że Lena tam
trafia. Tu świadomie dałam ten margines, o którym wspomniałam wcześniej. Lena
jest tylko przykładem fikcyjnym, a właściwy drogowskaz Czytelnik musi odczytać
sam.
Wioleta Sadowska (awiola): Jestem ciekawa, czy odwiedziła Pani miejsca, do których przybywa bohaterka Pani
książki?
Magdalena Markiewicz: Staram się być autentyczna w tym co piszę, gdyż Czytelnik łatwo
wychwyci fałsz. Tak, byłam w opisywanych miejscach tj. w Chinach, Maroku i
Hiszpanii. Poznałam je na tyle dobrze, by móc opisać i nadać charakter fabule. Zawsze przed przystąpieniem do pracy
robię research otoczenia, aby być wiarygodna w opisach. Oczywiście nie odbyłam
tych podróży specjalnie na potrzeby książki, to byłoby zbyt szalone i
lekkomyślne z mojej strony. Miałam możliwość zwiedzenia tych miejsc dzięki
wykonywanej wcześniej pracy zawodowej.
Wioleta Sadowska (awiola): Byłam pewna, że taka właśnie będzie Pani odpowiedź. Nie mogę nie zapytać o fenomenalną okładkę, którą wszyscy się
zachwycają. Czy miała Pani w jej tworzeniu swój udział?
Magdalena Markiewicz: W początkowej fazie tworzenia okładki, zdjęcie znacznie odbiegało od
oryginału. Przedstawiało ono jedynie zarys rąk i twarzy kobiety stojącej za
białą poświatą. Stwierdziłam, iż fotografia jest mało marketingowa, zbyt
monochromatyczna. Zastąpiłam ją zdjęciem żywszym, wnoszącym energię, a
jednocześnie przekazującym sedno utworu. Myślę, że to był dobry wybór, gdyż
spora liczba Czytelników zachwyca się tą okładką. Zdaję sobie sprawę, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale oprawa jest równie istotna
co zawartość działa.
Wioleta Sadowska (awiola): Tak, w dzisiejszych czasach dobra okładka to pół sukcesu. Za Panią pierwsze spotkania autorskie. O co najczęściej pytają Panią czytelnicy?
Magdalena Markiewicz: Czytelnicy, którzy są już po lekturze "Szeolu", dopytują się o kolejne
części. Jest to niezwykle pochlebne dla debiutanta. Tu
muszę niestety zasmucić moich Czytelników i poinformować, iż nie planuję kontynuacji tematu. Owszem, mogłabym napisać
kolejne części, ale naprawdę nie ma takiej potrzeby. Clou problemu zostało
przedstawione na kilku przykładach, zbędnym jest więc rozwijanie dalszych
treści Dekalogu na potrzeby książki.
Wioleta Sadowska (awiola): Może kiedyś jednak zmieni Pani zdanie. Czy zanim zdecydowała się Pani na samodzielne wydanie swojej
debiutanckiej książki, szukała Pani tradycyjnego wydawcy?
Magdalena Markiewicz: Nie szukałam tradycyjnego wydawcy. Od początku wiedziałam, że stworzę
książkę samodzielnie. Chciałam mieć całkowitą kontrolę na każdym etapie
powstawania utworu. Dzięki tradycyjnemu wydawcy zapewne miałabym dużo łatwiej z
dotarciem do Czytelnika oraz nie pojawiłyby się chochliki w korekcie, jednak
nie miałabym wpływu na wiele istotnych spraw takich jak okładka, czy chociażby
termin oddania materiału do druku.
Wioleta Sadowska (awiola): Gratuluję zatem odwagi wyboru takiej ścieżki wydawniczej. Wydała Pani także książkę popularnonaukową pt. „Motyle z mojego ogrodu”.
Przybliży ją Pani czytelnikom?
Magdalena Markiewicz: Na co dzień prowadzę Ogrody tematyczne oraz Motylarnię, stąd zrodził
się pomysł na wydanie książeczki opisującej bioróżnorodność Mazur. Książeczka
ta jest leksykonem motyli mazurskiego ogrodu dla wszystkich miłośników
przyrody, zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dorosłych. Opisuję w nim podstawowe
gatunki motyli, jakie występują w naszej strefie klimatycznej. Każdy gatunek
opisany jest bardzo drobiazgowo, z uwzględnieniem cyklu życiowego owada oraz
okresami występowania poszczególnych faz rozwojowych. Książka bardzo
pouczająca, poparta latami badań i analiz świata motyli. Polecam tą lekturę
wszystkim.
Wioleta Sadowska (awiola): Czytelnicy mojego bloga już zainteresowali się tą publikacją. Jakie są Pani dalsze plany literackie?
Magdalena Markiewicz: Moje randez vous ze słowem pisanym jeszcze się nie kończy. Planuję
wydanie kolejnej powieści psychologicznej, tym razem akcja będzie się toczyła w
więzieniu. Tak jak wcześniej wspominałam, również do napisania tego utworu literackiego
potrzebny był research.
Aby oddać wiarygodnie szczegóły rzeczywistości zza krat, spędziłam dobrowolnie miesiąc czasu w zakładzie karnym na Mazurach. Był to ciężki okres próby mojej psychiki. Dzięki temu doświadczeniu jestem pewna, że książka będzie bardziej autentyczna.
Aby oddać wiarygodnie szczegóły rzeczywistości zza krat, spędziłam dobrowolnie miesiąc czasu w zakładzie karnym na Mazurach. Był to ciężki okres próby mojej psychiki. Dzięki temu doświadczeniu jestem pewna, że książka będzie bardziej autentyczna.
W kolejce czekają jeszcze dwa nowe tematy non-fiction oraz nowela, ale
to są plany na kolejny rok.
Wioleta Sadowska (awiola): Research w Pani przypadku to mistrzostwo świata. Jakich rad udzieliłaby Pani osobom chcącym wydać swoją pierwszą
książkę?
Magdalena Markiewicz: Jeśli ktoś chciałby tak jak ja wydać książkę w self-pubishingu zalecam dużą dozę samozaparcia i cierpliwości oraz odporności na ból, jaki zostanie zadany przy próbach przebicia się przez betonowy mur świata literatów – naprawdę nie jest łatwo tam się dostać. Kto ma więcej czasu, zachęcam do wydania książki metodą tradycyjną – jednak uważajcie na skonstruowanie umowy, aby nie zostać niewolnikiem wydawnictwa.
Magdalena Markiewicz: Spektrum mojego księgozbioru jest naprawdę różnorodne. Podczytuję
czasami kryminały Miłoszewskiego – jest genialny i dobrze rokuje. Lubię
literaturę non-fiction, Papusza
A. Kuźniak mój numer jeden. Uwielbiam Stasiuka Kucając – wprost fenomenalna narracja, idealnie wkomponowana w formę utworu. Moim idolem jest Szczepan Twardoch. Opanował on do perfekcji zabawę słowem oraz idealnie pracuje z frazą. Jako osoba prywatna strasznie mnie drażni, ma swoje fanaberie, ale to zostawiam gdzieś z boku, przecież najistotniejsze są jego utwory i to na nich powinnam skupiać uwagę – Morfina i Drach – rewelacyjne.
Tak mocno krytykowane Wieloryby i ćmy, mają w sobie duszę Szczepana i pomimo tego, iż nie jest to literatura wysokich lotów, jak zostało to ocenione, mnie osobiście one urzekły. Podczytuję również Orbitowskiego, bardziej jego przemyślenia blogowe, niż książki których jest autorem. Jednakże polecam Szczęśliwą ziemię i Inną duszę. Niezaprzeczalnym numerem jeden, w mojej subiektywnej ocenie jest Olga Tokarczuk. To co ona wyprawia w swoich utworach to istny majstersztyk. Chciałabym umieć opanować warsztat literacki tak jak ona. Tokarczuk potrafi skonstruować piękną koronkę za pomocą idealnie dobranych słów, przez co całość utworu jawi się nam jako dopracowane pod każdym względem arcydzieło.
A. Kuźniak mój numer jeden. Uwielbiam Stasiuka Kucając – wprost fenomenalna narracja, idealnie wkomponowana w formę utworu. Moim idolem jest Szczepan Twardoch. Opanował on do perfekcji zabawę słowem oraz idealnie pracuje z frazą. Jako osoba prywatna strasznie mnie drażni, ma swoje fanaberie, ale to zostawiam gdzieś z boku, przecież najistotniejsze są jego utwory i to na nich powinnam skupiać uwagę – Morfina i Drach – rewelacyjne.
Tak mocno krytykowane Wieloryby i ćmy, mają w sobie duszę Szczepana i pomimo tego, iż nie jest to literatura wysokich lotów, jak zostało to ocenione, mnie osobiście one urzekły. Podczytuję również Orbitowskiego, bardziej jego przemyślenia blogowe, niż książki których jest autorem. Jednakże polecam Szczęśliwą ziemię i Inną duszę. Niezaprzeczalnym numerem jeden, w mojej subiektywnej ocenie jest Olga Tokarczuk. To co ona wyprawia w swoich utworach to istny majstersztyk. Chciałabym umieć opanować warsztat literacki tak jak ona. Tokarczuk potrafi skonstruować piękną koronkę za pomocą idealnie dobranych słów, przez co całość utworu jawi się nam jako dopracowane pod każdym względem arcydzieło.
Z klasyków cenię sobie Dostojewskiego, Flauberta, Manna.
Lubię wracać do przemyśleń Kołakowskiego – to był wielki człowiek.
Wioleta Sadowska (awiola): Czego nie może zabraknąć w Pani ulubionym antykwariacie?
Magdalena Markiewicz: I tu mnie Pani ma :)
Mam taką osobliwą fobię, iż czuję odrazę do używanych książek. Moje
fiksum-dyrdum. Wiem, że to dziwne, ale nie mogę przełamać swojej awersji do
brudnych stronic, cudzych zakreśleń, dopisków na marginesach itp. Może
uogólniam, może wyolbrzymiam problem, ale nie przekonam się do książek, które
przeszły przez ręce nieznanych mi osób.
Wioleta Sadowska (awiola): Nie jest Pani pierwszą osobą, która nie lubi używanych książek. Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom mojej strony?
Magdalena Markiewicz: Korzystając ze sposobności przekazania kilku słów Czytelnikom Subiektywnie o książkach, chciałabym zachęcić
Was abyście walczyli o swoje marzenia. Marzenia naprawdę się spełniają, tylko
trzeba w to uwierzyć. A gdy już będziecie sięgać po te marzenia, pamiętajcie
aby zawsze pozostać człowiekiem.
Mam przeczucie, że o prozie Magdaleny Markiewicz będzie jeszcze głośno. Dziękuję autorce za poświęcony czas, a Was zachęcam do sięgnięcia po "Szeol". Dwa egzemplarze tej książki możecie wygrać w konkursie, jaki obecnie trwa na moim blogu - KLIK.
no cóż, autorka wygląda na miłą kobietę, determinacji i siły też jej nie może brakować skoro zdecydowała się sama wydać książkę
OdpowiedzUsuńświetny wywiad :)
OdpowiedzUsuńpopieram:)
UsuńSuper wywiad! A co do konkursu, życzę powodzenia. ;)
OdpowiedzUsuńRozsądna autorka - nie będzie pisać kontynuacji powieści na siłe! Brawo :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że nie słyszałam o tej autorce, książka musi być bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńBardziej zainteresowała mnie publikacja o motylach. Niezwykle ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńJa w przeciwieństwie do autorki, uważam, że książka winna krążyć i służyć jak największej liczbie osób. Sama chętnie puszczam w obiego posiadane przez sieboe powieści - skoro już wydałam pieniądze, to niech się jeszcze komuś przydadzą. To z biblioteki pewnie p. Markiewicz też nie chcialaby korzystać ;-) Autorka zaimponowała mi tym researchem. Rozumiem ją, dobrze jest pisać to, co się czuje :-)
OdpowiedzUsuńgratuluję wywiadu! oby więcej takich było :)
OdpowiedzUsuńZawsze twierdziłam, że trzeba zapisywać sny :)
OdpowiedzUsuńCzasem są tak oderwane od rzeczywistości, że zastanawiam się skąd się biorą.
to ważne by na autora nie oddziaływała presja czasu, wszak wena tchnie kiedy i kędy chce:)
OdpowiedzUsuńGratuluję wywiadu!
OdpowiedzUsuńKsiążka coraz bardziej mnie kusi i na pewno prędzej, czy później się za nią zabiorę ;D
Nie wiem czy to książka dla mnie, ale ciekawią mnie opisywane przez autorkę miejsca.
OdpowiedzUsuńSny czasem bywają prorocze i pozwalają spełnić marzenia. Ciekawy wywiad:)
OdpowiedzUsuńkochana czekam na maila od Ciebie:)
OdpowiedzUsuńBiorę sobie do serca ostatnie słowa Pani Magdaleny:)
OdpowiedzUsuńBardo dobry wywiad, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznać bliżej twórczości tej autorki:) wywiad świetny:)
OdpowiedzUsuńteż czasem mam awersję jak czytam niechlujnie użytkowane książki :)
OdpowiedzUsuńta ksiązka jest na mojej liście i z pewnością przeczytam ją jak najszybciej;)bardzo fajny wywiad.
OdpowiedzUsuńZawsze jak do Ciebie trafiam, to masz ciekawe propozycje;p i jak po nie sięgam to naprawdę jestem zadowolona;)
Sandicious
Gratuluję kolejnego interesującego wywiadu Wiolu, książkę oczywiście pragnę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń