"(...) możemy żyć według doskonałego planu Szefa Kasyna albo według własnego" - wywiad z Renatą Dominek autorką książki "Kasyno życia"
Szef Kasyna zawsze ustala zasady gry. I tylko od nas zależy, jakie decyzje staną się naszym udziałem. Renata Dominek i jej niezwykle obszerny debiut to książka, która pozwoliła mi na nowo uwierzyć w anioły czuwające nad naszym ziemskim losem. Wywiad z autorką, jaki dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować, wiarę tę tylko umocnił.
Recenzja książki "Kasyno życia" - KLIK
Renata Dominek to miłośniczka poezji, botwinki,
morskich fal, kawy frappe, zapachu bzu, a także wolności słowa.
Kocha książki, króliczki-miniaturki, podróże dookoła świata,
lipcowe uczty jagodowo-jogurtowe i kolekcjonuje figurki aniołów.
Autorka jest dyrektorką przedszkola w Poznaniu, a także szczęśliwą
żoną i matką. Aby wydać swoją debiutancką książkę, utworzyła
wydawnictwo "Tęczowa kropka".
Wioleta Sadowska (awiola): Pani Renato, czy pamięta Pani ten
moment, gdy w głowie zaświtała myśl o napisaniu książki?
Renata Dominek: Czytam pierwsze pytanie i w oku
pojawia się łza… Pamiętam jakby to było wczoraj. Nosiłam się
z zamiarem napisania książki odkąd skończyłam 15 lat. To było
marzenie mojego życia. Chciałam zostawić po sobie ślad. Ot, takie
nastoletnie myślenie… Ale nie wiedziałam o czym mogłabym
napisać, więc czytałam, czytałam i jeszcze raz czytałam powieści
innych autorów. Czytałam bez opamiętania, na przerwach w szkole, w
tramwaju, w kolejce do lekarza, w nocy, pod kołdrą z latarką.
Czytałam dokładnie tak, jak Felipe w „Kasynie Życia”-
powieści, kryminały, dokumenty, biografie, bajki dla dzieci i
dzienniki statystyczne. I po dziesięciu latach czytania odkryłam,
że są takie książki, o które zapytana, potrafiłam
odpowiedzieć bez mrugnięcia okiem - Tak! Czytałam! To było
świetne! Takie kłamstwo, taka intryga, tak się uśmiałam albo tak
się wzruszyłam, taki cytat sobie nawet zapisałam w pamiętniku…
A były też i takie książki, z których zapamiętałam tylko tytuł
i nic więcej. Już wiedziałam, że jeśli kiedykolwiek napiszę
książkę - to taką, którą się zapamięta, choćby z jednego
wątku, z jednego pocałunku, z jednego rozdziału, z jednego cytatu.
Z upływem kolejnych lat podzieliłam w swojej głowie przeczytane
książki na: „te zapamiętane”, „te niezapamiętane” i „te,
które zmieniły moje życie”. Zaczęłam marzyć o napisaniu
książki, która byłaby nie tylko zapamiętana, ale która też
mogłaby zmienić coś w ludzkim życiu. Na lepsze oczywiście.
Wysłuchałam po drodze setek ludzkich historii, które tego
dokonały. Pisałam pamiętniki i nie przestawałam czytać. Pewnego
grudniowego dnia, w mroźny biały poranek, poszłam na spacer. Było
to siedem lat temu, zmówiłam krótką modlitwę i w głowie
pojawiła mi się myśl - „Już czas. Jesteś gotowa”.
Wioleta Sadowska (awiola): Taki dzień widocznie musiał po prostu nadejść. Pani debiut pod wiele mówiącym
tytułem, czyli „Kasyno życia” jest wielopłaszczyznowy. Skąd wziął się pomysł na zbudowanie fabuły
w oparciu o cztery płaszczyzny?
Renata Dominek: Tak właściwie to w zamiarze były
3 płaszczyzny. Wzięło się to z faktu, że nie chciałam być
pisarką. Chciałam napisać jedną, jedyną, ale wyjątkową książkę, jak Margaret Mitchell, która stworzyła „Przeminęło z wiatrem”.
Ale miałam, tak wiele przemyśleń i tak wiele do napisania, że na
początku zrobił się totalny bałagan. Właściwie, to chciałam
napisać książkę o aniołach, o szukaniu Boga, o szukaniu
odpowiedzi na pytania: „po co żyjemy?”, „czy Bóg tworzył
ludzi parami?” (co wynika z moich licznych obserwacji), „czy
istnieje życie po życiu?”, no i „o co chodzi z pomawianą o
wszystko reinkarnacją”? Jest to poziom +1 – ja go tak nazywam
światem rzeczy niewidzialnych. Po czasie stwierdziłam, że to chyba
raczej będzie bardzo nudne. Dołożyłam więc fabułę na poziomie
0 - czyli to, co robimy na co dzień - pracujemy, jemy, pijemy, bawimy
się, smucimy, rozczarowujemy, zakochujemy się, umieramy, rodzimy
itd. W ten sposób powstał w „Kasynie Życia” świat rzeczy
widzialnych. Ale …historia to także moja pasja… wiele wydarzyło
się w czasach przed naszym narodzeniem... Historię – czyli poziom
-1- dołożyłam do mojej powieści na samym końcu, ponieważ nie
chciałam zdobytej wiedzy zatrzymać tylko dla siebie. Historię z
Titanicem opowiedział mi indiański misjonarz. Sprawdziłam ją
dokładnie szukając książki „101 dowodów na istnienie Boga”,
co zajęło mi dobrych parę lat (nie było wówczas jeszcze
internetu). Historię z bombą atomową zrzuconą na Hiroszimę
opowiedział mi mój teść, który jest pułkownikiem i podarował
mi niewiarygodną książkę na ten temat. Historię jednego,
jedynego dzieła sprzedanego za życia przez Van Gogha śledziła dla
mnie w niemieckich bibliotekach przyjaciółka. Wszystkie dostępne w
języku polskim źródła mówiły tylko o tym, jaki obraz sprzedał
Van Gogh. Ale ja chciałam wiedzieć więcej - komu, za ile i
dlaczego? Wówczas pojawił się pomysł, że można historię
połączyć z pytaniem o reinkarnację w …snach. I tak narodziła
się czwarta płaszczyzna, czyli sny.
Świat byłby bez sensu…ludzkie
życie byłoby bez sensu, gdybyśmy funkcjonowali tylko na poziomie
0.
Wioleta Sadowska (awiola): Podoba mi się cyfrowe nazewnictwo poszczególnych wymiarów. Nie mogę nie zadać tego
pytania, chociaż odpowiedź może być tylko jedna – wierzy Pani w
opiekę aniołów nad naszym życiem?
Renata Dominek: Nie tylko wierzę, ale doznałam jej
wielokrotnie i spotkałam wielu ludzi, którzy również tej opieki
doświadczyli. Dzięki mojemu Aniołowi Stróżowi doszło do
poważnej rozmowy w rektorem uczelni, z której mnie wyrzucił
dziekan i do napisania pracy magisterskiej pod okiem wybitnej
osobowości w świecie edukacji. Innym razem mój anioł
przeprowadził mnie bez szwanku przez bardzo niebezpieczną sytuację,
w której znalazłam się przez zwyczajną, ludzką głupotę i nikt
spośród znajomych oraz przyjaciół nie mógł uwierzyć własnym
oczom, że nic mi się nie stało. Mam wiele spisanych w pamiętniku
historii ludzi, którym opieka aniołów uratowała życie. Książkowy
Bogdan opowiedział mi całe swoje smutne dzieciństwo w jeden
wieczór. Jego mama naprawdę wieszała mu na szyi kiełbasy i
prosiła anioły, aby znalazły mu towarzyszy zabaw choćby w świecie
zwierząt. Przeczytałam w tym dziale dziesiątki książek. Anioł
Stróż mojej przyjaciółki ocalił jej istnienie, kiedy zabłądziła
w górach. Bogdan jako dziecko widział anioły i bawił się z nimi.
Dzieci w ogóle są moim zdaniem magicznymi istotami - widzą więcej
niż dorośli, są cudownie spontaniczne, szczere, żyją „tu i
teraz” oraz miewają czasem wyimaginowanych przyjaciół… Ale
dorośli nie słuchają ich zbyt uważnie. Z reguły też nie biorą
na poważnie żadnych dziwnych doświadczeń i wymyślanych z pasją
historii, typowych dla kilkulatków.
Wioleta Sadowska (awiola): To fascynujące, co Pani mówi. Czy w Elenie, głównej bohaterce
książki, jest coś z Pani, czyli autorki?
Renata Dominek: Hmmm..trudne pytanie…Każdą
postać w „Kasynie Życia” obdarowałam cząstką siebie. Co
podarowałam Elenie?... Na pewno zainteresowanie snami oraz słabość
do zakupów rozmaitych pościeli. Uwielbiam ich zapach, kiedy są
wypłukane w konwaliowym płynie do tkanin i wysuszone przez wiatr, w
ogrodzie. Aha i jeszcze - „słoniowe ucho”, czyli brak talentu
muzycznego. Dla wyrównania niedoborów - przypisałam jej moje
zdolności plastyczne i pisanie pamiętników… Tak się wahałam
czy to powiedzieć, ale powiem (co tam!) - najważniejsze co jej
podarowałam, to najpiękniejsze wspomnienie i największe marzenie
mojego dzieciństwa czyli… pierwszy taniec z Santiago i pragnienie
zobaczenia Boga, o którym tyyyyyyyle się mawiało na lekcjach
religii, a którego nikt nie widział. To byłoby na tyle, dużo
więcej mnie jest chyba jednak w Ninie.
Wioleta Sadowska (awiola): Nina, a to niespodzianka. Jestem ciekawa ile czasu zajęło
Pani napisanie i doszlifowanie tej obszernej, bo mającej prawie
tysiąc stron, książki?
Renata Dominek: Dwa lata pisania dzień w dzień
– czasem jednego rozdziału, czasem dwóch, czasem zaledwie kilku
myśli lub połowy dialogu, który nawet nie wiedziałam dokąd mnie
zaprowadzi… To było ekscytujące doświadczenie. Pisząc żyłam
na granicy dwóch światów. Czasem zdarzało mi się utknąć w
pracy na dwie minuty przed komputerem i na pytanie: „Pani dyrektor,
może w czymś pomóc?” - odpowiadałam: „Nie wiem czy lepiej
zatrzymać kopalnię diamentów czy studio filmowe. No i właściwie…
po co mi to wszystko?” albo „Zastanawiam się czy akwarium
morskie to dobry pomysł na prezent” i widząc zdziwienie w oczach
osoby pytającej - zaraz dodawałam „Oj dobrze, dobrze, nie
zwariowałam… przecież książkę piszę….”. Raz zdarzyło mi
się kupić sok pomarańczowy do wzbogacenia smaku gotowanej
marchewki z groszkiem, którą… akurat gotowała babcia Agnieszka w
książce, a my mieliśmy w tym dniu do obiadu mizerię.
Konsternacja podczas otwarcia lodówki - bezcenna :)
Wioleta Sadowska (awiola): To musiał być zatem niezwykły czas. Wiem, że aby wydać swoją
debiutancką powieść, utworzyła Pani wydawnictwo "Tęczowa
Kropka". Czy przed tą decyzją, długo szukała Pani wydawcy?
Renata Dominek: Nie długo. Zdarzyło mi się
swojego czasu magiczne spotkanie z Leonem Wiśniewskim. Myślę, że
mój Anioł Stróż także i w tym wydarzeniu maczał palce,
ponieważ wcale a wcale tego nie planowałam, a on zrobił wiele
niespodziewanych rzeczy, aby do tego spotkania jednak doszło. Kiedy
pan Leon promujący akurat książkę pt. „Na fejsie z moim synem”
powiedział mi, że wydania „Samotności w sieci” odmówiło mu
12 wydawnictw - powiedziałam sobie – „O nie! Jakie to straszne!
Nie mogę tak długo czekać…. Do trzech razy sztuka.”
Pierwszym wydawnictwem, w którym
Kasyno przeszło kilka etapów kwalifikujących do wydania był „Zysk
i Spółka”. Przyznam, że dzień w którym odmówili na zasadzie
„nie bo nie” bez żadnych wskazówek na przyszłość, bez
podania powodu, przyczyny był jednym z najgorszych dni w moim życiu.
Przepłakałam cały. Potem było już łatwiej. Wysłałam
streszczenie do kilku wydawnictw, już nawet nie pamiętam ich nazw.
Zamieniliśmy parę zdań, a następnie zostawiłam maszynopis w
Media Rodzina of Poznań. Przeleżał tam prawie rok, ponieważ ponoć
był ciekawy, ale wciąż było coś ważniejszego niż zwykły
debiut. Ten okres wspominam jako okres wielkiej burzy. W moim życiu
osobistym i zawodowym zaszło wiele bardzo istotnych zmian, które
spowodowały, że jak tylko odebrałam „Kasyno” z Media Rodzina
of Poznań (z odmową wydania oczywiście) - wprowadziłam w nim
setki poprawek. Wówczas pojawiły się w mojej głowie myśli typu:
„W życiu nie chodzi o to żeby przeczekać burzę, ale o to, by
nauczyć się tańczyć w deszczu” . Dowiedziałam się o mojej
książce jednego - jest zbyt obszerna jak na debiut, w który ktoś
chciałby zainwestować. Ja nawet nie wiedziałam ile stron będzie
miało Kasyno, bowiem nosiłam je w zwyczajnym segregatorze, a
rozdziały - w formacie A4 ponumerowane były od 1 do 23, albo od 1 do
27 albo od 1 do naście. Wówczas mój Anioł Stróż, z którym
codziennie negocjowałam wydanie mojej powieści postawił na mojej
drodze wariata. Tak – wariata,w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Wariata, który powiedział: „Wydaj sama tę książkę. To jest
proste. Pokażę Ci jak się to robi, a ja się potem zajmę
sprzedażą!” Był tak przekonujący, tak entuzjastycznie
nastawiony do życia oraz do naszego wspólnego przedsięwzięcia, że
…zaraził mnie swoim optymizmem. „To nie może być takie
proste"…pomyślałam wówczas. Ale jak na ironię losu - to naprawdę
było niesamowicie proste! Założenie wydawnictwa i zorganizowanie
pieniędzy na spełnienie mojego marzenia zajęło mi zaledwie kilka
dni. Dziwnym trafem wszystko szło jak z przysłowiowego „płatka”.
Ale prawda jest też taka, że miałam u boku wspierającego męża i
wspaniałą przyjaciółkę, która jest księgową. Bez nich nie
byłoby Tęczowej Kropki.
Wioleta Sadowska (awiola): Ten optymizm jest u Pani bardzo wyczuwalny. Jakie główne przesłanie mają
odnaleźć czytelnicy na łamach Pani debiutu?
Renata Dominek: Mamy jedno życie. Reinkarnacja to
mit. Życie jest cholernie dobre i nieprawdopodobnie piękne, choć
nie jest sprawiedliwe. Zamiast użalania się nad sobą i patrzenia
wstecz - zawsze patrzmy do przodu. Wyciągajmy wnioski z lekcji i nie
nazywajmy ich błędami. Sięgajmy wzrokiem dalej, niż horyzont.
Patrzmy sercem, ponieważ to, co najważniejsze jest niewidoczne dla
oczu. Tego, co w życiu jest najpiękniejsze - nie można kupić za
żadne pieniądze. W życiu liczy się tu i teraz ponieważ wczoraj
już minęło, a jutro może nie nadejść. W życiu najbardziej
liczy się człowiek, który właśnie stoi przed tobą. Kochajmy nie
oczekując nic w zamian. Nie bagatelizujmy świata rzeczy
niewidzialnych – on naprawdę istnieje. Nie słuchajmy ignorantów
mówiących, że nie ma Boga. Bóg istnieje, jest żywy, realny i
potężny, a jego dzieła - zdumiewające. Codziennie posyła swoich
aniołów, by pomagać nam przezwyciężać trudności dnia
codziennego. Znajdźmy odpowiedź na pytania: po co żyjemy i jaki
jest sens naszego życia?
Wioleta Sadowska (awiola): Piękne słowa. Biorąc pod uwagę początki każdego
z rozdziałów, które nazwała pani słowem kluczem używanym w
nomenklaturze osób grających, zastanawia mnie czy Pani gra w
jakiekolwiek gry?
Renata Dominek: Nie. :) W dzieciństwie grywałam z
babcią i mamą w karty. Na studiach graliśmy z przyjaciółmi w
kości. Dla zabawy. Nigdy nie byłam w kasynie. Pomyślałam, że
byłoby ciekawie, gdyby do tytułu pasowały rozdziały. Na początku
starannie dobierałam tytuły rozdziałów do fabuły, ale
zaprzestałam, kiedy zrozumiałam, że tak naprawdę każdy tytuł
pasuje do każdego rozdziału.
Wioleta Sadowska (awiola): Byłam pewna, że Pani odpowiedź będzie zupełnie inna. Powieść obfituje także w
różnorakie teksty w postaci fragmentów piosenek czy też cytatów,
których różnorodność i przekrój są zdumiewające. Skąd taki
pomysł i jak wyglądał proces ich dopasowywania do konkretnych
rozdziałów?
Renata Dominek: Szczerze…nie wiem. To stało się
samo - jeśli można tak powiedzieć. Lubię czytać książki z
cytatami z innych książek. Jak mi się któryś spodoba - już wiem
po jaką książką sięgnę po przeczytaniu bieżącej. Marzyłam
też o napisaniu książki innej niż wszystkie. Cytaty zbierałam
przez kilkanaście lat. Same dopasowały się do poszczególnych
rozdziałów :) Największym
zaskoczeniem był dla mnie wiersz Jana Twardowskiego, który „sam
się wybrał” na epilog. Świadomie wybrałam wiersz na prolog.
Podobał mi się. Idealnie pasował do początku książki. W połowie
pisania „Kasyna” , okazało się , że ów poeta napisał wiersz, którego nie znałam (pt. „Do albumu po raz drugi”). Nie mogłam
uwierzyć własnym oczom, nie mogłam marzyć o lepszym zakończeniu.
Wioleta Sadowska (awiola): Anioły nad Panią po prostu czuwają. Jakie ma Pani dalsze plany
literackie? Powstaje już nowa powieść?
Renata Dominek: Jak już wspomniałam „Kasyno
Życia” miało być jedną, jedyną napisaną przeze mnie książką.
Długo zastanawiałam się nad zakończeniem powieści - czy zakończyć
definitywnie, czy…zostawić sobie furtkę. Jak Pani już
wie…postanowiłam zostawić otwartą furtkę, ale tylko na wypadek
potrzeby opisania dalszych losów znajomych nam bohaterów, a w
szczególności Ity. Mam też o wiele głębsze przemyślenia. Nowe,
wesołe i smutne historie. Jestem już inną osobą niż ta, która
pisała Kasyno Życia. Zrobiłam ogromny postęp, jestem w innym
miejscu, choć w tej samej rzeczywistości. Oczyma wyobraźni widzę
Itę tańczącą z Tonio, jak para na teledysku „Thinking out laud”
Eda Sheeran’a, a potem dramatyczną scenę zazdrości prowadzącą
na krawędź śmierci…, błądzi mi w myślach podzielenie scenerii
na świat współczesny i 2015 lat wcześniej, dialogi w języku
hebrajskim, ale…. Jak to się mówi potocznie : „pożyjemy -
zobaczymy”. Na pewno nie napiszę całkiem nowej powieści z innymi
bohaterami, osadzonymi w innej scenerii. Nie jestem pisarką. Czasem
żałuję. Podziwiałam przez lata pomysły Danielle Steel, Doroty
Terakowskiej, Kasi Grocholi, Judi Picoult, Agathy Christie - mają dar,
którego ja nie mam. Myślę, że ja miałam po prostu misję do
spełnienia, aby otworzyć czytelnikom oczy na pewne kwestie związane
z naszym życiem ….tu i teraz. Na Ziemi. Gdybym napisała drugą
część - to chyba pokusiłabym się o próbę opisania odpowiedzi na
pytanie „Zatem, jak żyć, aby po śmierci dostać się do Nieba?”
i udowodnić, że Niebo istnieje naprawdę.
Wioleta Sadowska (awiola): Mam nadzieję, że jednak to nie koniec Pani przygody z pisaniem. Co czyta na co dzień autorka
„Kasyna życia”?
Renata Dominek: Wszystko oprócz fantastyki. „Nie
kręcą” mnie trolle, hobbici i wilkołaki. Jedyne co mnie
urzekło, to „Harry Potter” i geniusz Joanne Rowling. Chyba
dlatego, że akcja powieści rozgrywa się na granicy dwóch światów -
naszego prawdziwego i tego drugiego: magicznego, niewidzialnego, ale
jakże realnego. Co ciekawe - nie wybieram książek do czytania. One
wybierają mnie. To jest niesamowite. Mam książki, które biorę do
ręki i odkładam, ponieważ akurat ktoś mi coś fantastycznego
pożycza i szybko, szybko trzeba przeczytać i podać dalej. Mam
książki, które gubię na wakacjach i odnajduję po latach, takie -
które pożyczam i zapominam oraz takie, które wydobywam z
zakamarków szafy, przy okazji porządków wielkanocnych i nie mogę
wyjść ze zdumienia, że jestem ich właścicielką. Często czytam
dwie książki naraz. Preferuję książki o tematyce
chrześcijańskiej. Zawsze chciałam zobaczyć Jezusa na własne
oczy. Aktualnie czytam „Sposób na niewidzialnego Boga” Philipa
Yancey’a i „Ostatni taniec Chaplina” Fabio Stassi. Obie są
niezwykłe. Polecam.
Wioleta Sadowska (awiola): Jakich rad udzieliłaby Pani osobom
chcącym wydać swoją pierwszą książkę?
Renata Dominek: Wydać książkę w wydawnictwie,
które zainwestuje w pomysł wydania jest bardzo trudno. Radziłabym
aby debiut nie był zbyt obszerny. Wydać to jedno, a wypromować
książkę i sprzedać, to dopiero jest wyzwanie!. Nie umiem
odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Najłatwiej jest wziąć
kredyt i wydać ją samemu, ale wówczas nie uniknie się błędów
jakich raczej nie popełniają fachowcy zatrudniani przez
profesjonalne wydawnictwa i zawsze istnieje ryzyko, że utkniemy
sami z własną książką - w piwnicy w liczbie tysiąca
egzemplarzy. Kiedy wchodzę do księgarni lub do biblioteki i patrzę
na regały, od podłogi po sufit zapełnione książkami, wydaje mi
się, że wydanie książki to była najzwyklejsza rzecz pod słońcem.
Każdy to robi - myślę. Pisze i jakoś wydaje, na swój sposób. Ale
jak sprawić, żeby czytelnik spośród tysięcy książek wziął z
półki do ręki właśnie tę? Tę moją? Tę jedną jedyną?- Nie
wiem… To chyba musi być jakiś cud.
Wioleta Sadowska (awiola): Bardzo słuszne spostrzeżenia. Co sądzi Pani o amatorach piszących
o książkach, czyli o tzw. blogosferze książkowej?
Renata Dominek: Nic o nich nie wiem. Nie miałam
dotąd czasu w swoim życiu na przeanalizowanie działalności
blogerów. Ani książkowych, ani kulinarnych, ani muzycznych….ani
żadnych…bez ujmy dla książkowych. Wiem jedno - będąc amatorem
trzeba w każdej dziecinnie ostrożnie dobierać słowa. I, że
najmniejszy ludzki organ może być naprawdę niebezpieczny. Język.
Może wznieść na wyżyny, pokrzepić, a nawet cofnąć samobójcę
z krawędzi oddzielającej go o sekundę od planowanej śmierci. Ale
może też wcisnąć człowieka w glebę, załamać, powalić na
kolana, zburzyć wszystko, co budowaliśmy przez lata… W jednej
sekundzie. Czasem wystarczy jedno słowo.
Wioleta Sadowska (awiola): Tak, słowo to mocny oręż. Czy ludzkie życie jest sumą
przypadkowości jak w kasynie, czy może istnieje jednak jakiś plan?
Renata Dominek: Nigdy nie byłam w kasynie, ale
uważam, że przypadkowość jest w nim tylko pozorna. Ubrania
dobiera się starannie, nie wpuszczą nas tam w jeansach. Kobiety
zakładają na wizytę w kasynie swoje najpiękniejsze suknie.
Wybieramy także dzień i godzinę wizyty. Planujemy gotówkę,
którą chcemy zainwestować, zabieramy z sobą określoną pulę
pieniędzy, szacujemy możliwość wygranej i ryzyko, wybieramy grę…
Myślę, że to nie jest tak, że wszyscy grają we wszystko. Ktoś
jest dobry w pokera, ktoś inny preferuje ruletkę. Jedni idą tam
po prostu zabawić się, a inni liczą na szybkie wzbogacenie się.
Znam osobę, która weszła do kasyna tylko raz w życiu, choć
wcale tego „nie planowała” ( :) ) i zdobyła niewyobrażalnie wielkie pieniądze na operację
swojego umierającego dziecka. Istnieje plan. Dla każdego inny. Dla
każdego najlepszy, najpiękniejszy, najbardziej wartościowy,
najlepiej dobrany do osobowości, temperamentu, wrażliwości. Ale
wybór należy do każdego z nas - możemy żyć według doskonałego
planu Szefa Kasyna albo według własnego. Bóg nie ma z tym
problemu. Oczywiście martwi się, że grając po swojemu nie
wygrywamy głównej wygranej, nie rozbijamy banku, nie jesteśmy
szczęśliwi …ale nic na siłę. Słowo „grzech”, tłumaczone z
języka hebrajskiego lub greckiego nie oznacza wcale naruszenia
jakiegoś punktu z listy ustalonej przez kościół. Grzech oznacza
„chybiony celu”. Wynika z tego, że idąc przez życie, możemy
realizować nasz własny plan, możemy iść pod prąd, realizować
własne marzenia, możemy być kimś i robić coś, czego nie
zakładał plan, tyle że… przez cały czas grzeszymy. To norma w
naszym świecie. Także w „Kasynie Życia”. Tu tylko Elena
realizuje Plan. W życiu nie ma przypadków, są tylko znaki mówiące,
że czas już zjechać z autostrady, jeśli chcemy trafić do
właściwego celu. Czasem je przeoczamy, pomijamy, ignorujemy, a
czasem jedziemy zbyt szybko, żeby w ogóle je dostrzec.
Wioleta Sadowska (awiola): Co na koniec chciałaby Pani
przekazać czytelnikom mojej strony?
Renata Dominek: Żeby nigdy nie przestawali czytać
i kochać książek oraz żeby nigdy nie przestawali wierzyć w
swoje marzenia. Żeby w tym zabieganym świecie, w którym doba trwa
za krótko - korzystali z czasu, który Pani poświęca recenzjom i
opisom. Ja sobie robię notatki albo zapisuję na swojej osi czasu,
tylko dla siebie, pozycje, którymi mnie Pani kusi :) Albo które pasują do zainteresowań moich znajomych i przyjaciół.
Nie ma lepszego prezentu „pod choinką” czy z okazji urodzin,
niż książka z własnymi życzeniami. Nie wiem kiedy miałabym
znaleźć czas na buszowanie po księgarniach…
I jeszcze chciałabym powiedzieć, że w życiu na serio nie chodzi o to, aby przeczekać burzę - jedną, drugą, dziesiątą (bo będzie ich na pewno wiele), tylko o to,
aby nauczyć się tańczyć w deszczu oraz, że podczas jednej z
takich burz, mój Anioł Stróż, który wycierał moje łzy
mankietem niewidzialnego rękawa, zaprowadził mnie pośród tysiąca
różnych stron właśnie na tę: Subiektywnie o książkach.
A na sam
koniec dopowiem, że do dziś uśmiecham się na wspomnienie zamiany
Wiolety na Widletę. Wszystkie znaki na Ziemi i Niebie wskazują na
to, że zrobił to Pani Anioł, ponieważ podkreśliło to w sposób
nietuzinkowy wyjątkowość i niepowtarzalność Pani strony. Jest
klasa. Jest styl. Dziękuję Pani za wszystko: za uwagę, za okazane
serce, za otwartość, piękną recenzję, za profesjonalizm i za
możliwość udzielenia wywiadu :)
Cóż ja mogę Wam więcej napisać? Wzruszyłam się niesamowicie... Musicie koniecznie przeczytać "Kasyno życia" i już!
Dwa lata, 1000 stron... niezły wynik :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam ani tej pani, ani jej twórczości. Choć okładkę kojarzę, bo czytałam Twoją recenzję z tego co pamiętam :)
Fantastyczny wywiad :) A pies uroczy :)
OdpowiedzUsuńWywiad ciekawy, a nawiązując do imienia na Fb na pewno nietuzinkowe :)
OdpowiedzUsuńOczywiście psiak natychmiast zwrócił moją uwagę :) Tak słowo , ma ogromną moc, czasem wystarczy o jedno za dużo i można zniszczyć czyjeś plany i marzenia, czy dotychczasowy spokój, zgadzam się z autorką :) Ciekawy wywiad, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny cytat z autografem. Ciekawy wywiad. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wywiad :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad ;) Co prawda nie znam twórczości autorki, ale może kiedyś sięgnę, choć raczej w dalszej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńjaki śliczny golden <3
OdpowiedzUsuńPieseł pacza! <3
OdpowiedzUsuńZdradzisz, ile masz już książek z podpisami? Bo ciągle jakieś u Ciebie widzę i jestem mega ciekawa. :D
A Widletę to i ja pamiętam i kojarzę. :D
piesio<3
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujący wywiad. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad i piekny cytat z autografem. Ksiazka obszerna, ale bardzo jestem jej ciekawa:)
OdpowiedzUsuńDziekuje za wywiad i serdecznie Cie pozdrawiam, Wiolu:)
Bardzo ciekawy wywiad. Wspaniała dedykacja.
OdpowiedzUsuńksiążka rozmiarów srogich:D kilka wieczorów na pewno by poszło:)
OdpowiedzUsuńktorego przedszkola?:P
OdpowiedzUsuńLubię czytać wywiady :) nawet takie dłuuugie :) uwielbiam dialogi, nie cierpię monologów
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze przeprowadzony wywiad a pani pisarka wydaje się cudowną osobą :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita, bardzo mądra kobieta, świetny wywiad. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale po takim wywiadzie, aż chce się po nią sięgnąć;)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
...nie przestawać wierzyć w swoje marzenia...tak ważne słowa! Trzeba o nich pamiętać i dążyć do ich realizacji :)
OdpowiedzUsuńWy ludzie nie zachwycajcie się wywiadem, tylko po książkę sięgnijcie :)
OdpowiedzUsuńno i jak tego nie kupić? jak nie przeczytać? słyszałem już opowieść o pisaniu ale to... jeśli macie wyobraźnię to zacznijcie jej używać
OdpowiedzUsuńczytanie książek to jak zaglądanie do czyjejś głowy, duszy i serca a to niezwykle piękne wycieczki. no to w drogę :)
OdpowiedzUsuń