"Fascynują mnie ograniczenia, uzależnienia różnego rodzaju i bohaterowie nimi doświadczeni, a także patologiczne relacje na linii matka – córka" - Wywiad z Katją Tomczyk
Wolność - każdy z nas rozumie to słowo całkowicie inaczej. I w tym tkwi sedno, bowiem różnorodność to coś, dzięki czemu świat mieni się wieloma barwami. Różnorodność to także element, który bardzo cenię sobie w zbiorach opowiadań. A dzisiaj chciałabym Was zaprosić na rozmowę z Katją Tomczyk, pomysłodawczynią projektu "Wykup słowo", dzięki któremu powstała świetna antologia krótkich form prozatorskich.
Recenzja antologii - KLIK
Katja Tomczyk – autorka opowiadania „Mam na imię Madison”. Urodzona w 1981 roku na Lubelszczyźnie. Matka chrzestna irracjonalnych pomysłów. Wnuczka Leokadii. Pomysłodawczyni projektu „Wykup Słowo”.
awiola: Czym jest dla Ciebie słowo? Co
znaczy w Twoim życiu?
Katja Tomczyk: Mówi się, że na początku było
Słowo. I choć w moim przypadku można powiedzieć, że
rzeczywiście tak było, to mimo wszystko samo słowo nie jest dla
mnie niczym wyjątkowym. Czasem przywiązuję szczególną wagę do
niektórych wyrazów, zwłaszcza tych dziwnych i nietypowo
brzmiących, ale tylko po to, by wykorzystać je w tekście lub
nadbudować im kontekst. Przyznam, że niekiedy jedno słowo sprawia,
że wymyślam całą historię. Tak było na przykład ze słowem
żelatyna.
awiola: To dość oryginalne zajęcie. Jesteś inicjatorką projektu
„Wykup słowo”, czyli akcji crowdfundingowej, w której osoby
wspierające projekt, mogły wybrać słowa, imiona czy frazy, jakie
następnie pojawiły się w zbiorze opowiadań. Jak narodził się w
Twojej głowie ten niecodzienny pomysł?
Katja Tomczyk: Projekt Wykup Słowo powstał
z marzenia o byciu szczupłą. To trochę zabawna historia, która z
pewnością nadawałaby się na początek komedii romantycznej: oto
korpulentna dziewczyna bierze przydługą kąpiel, i kiedy uświadamia
sobie, że jest jej o jakieś dziesięć kilo za dużo, postanawia
uzbierać pieniądze na liposukcję na jednym z portali
crowdfundingowych. Wspierający akcje crowdfundingowe w zamian
otrzymują nagrody, ale dziewczyna nie może im nic ciekawego
zaoferować. Jedyne co umie robić dobrze, to pisać. Postanawia więc
obdarowywać ludzi słowami, a właściwie brać od nich słowa i
wpisywać je w swój tekst. Jednak kiedy zdaje sobie sprawę, że
sama nie da rady, wpada na pomysł, by do współpracy zaprosić
dziewięć innych kobiet. I tak zaczyna się ta historia…
awiola: Niebanalna historia. No właśnie, ciekawi mnie, na jakiej zasadzie
pozostałe autorki zostały zaproszone do współtworzenia książki.
Przyjaźnicie się prywatnie?
Katja Tomczyk: Trzy dziewczyny znałam wcześniej,
pozostałe poznałam przez Internet, na portalu „Jak minął Twój
pisarski tydzień”. Do projektu zaprosiłam autorki, których
teksty czytałam wcześniej i po prostu bardzo mi się ich pisanie
podobało. Dużo ryzykowałam, bo w kilku przypadkach nie wiedziałam
kim są prywatnie, jaki mają temperament i jak będzie przebiegać
współpraca.
awiola: Rzeczywiście, sporo ryzykowałaś. Nie bałaś się, że osoby,
które wykupią słowo, wymyślą jakąś niecodzienną frazę, którą
trudno będzie umieścić w Twoim opowiadaniu?
Katja Tomczyk: Nie. Liczyłam na to, że będzie
trudno, że frazy będą oryginalne. Lubię wyzwania, zwłaszcza
literackie. Dzięki projektowi i wspierającym poznałam kilka słów,
o których nie miałam zielonego pojęcia, a które stały się dla
mnie inspiracją. Myślę, że to jedna z największych wartości,
jakie przyniósł mi projekt. Wyobraź sobie: dostajesz słowo
heksakosjoiheksekontaheksafobia. Sięgasz do słownika i okazuje się,
że termin ten stosuje się dla nazwania lęku przed liczbą 666. I w
Twojej głowie zapala się żarówka, otwierają się nowe obszary do
zapełnienia, powstają obrazy. Oczywiście nie zawsze było tak
łatwo. Miałam duży problem ze słowem kontrawencjonalizacja.
Zupełnie nie pasowało do mojej koncepcji. Mogłam wpisać je w
tekst ot tak, po prostu. Na przykład nazwać tak psa, ale zależało
mi, by wspierający był zadowolony; by jego słowo „zagrało” w
opowiadaniu jedną z ważniejszych ról. Mam nadzieję, że nikogo
nie zawiodłam.
awiola: Przy czymś takim żadne kreatywne treningi nie są potrzebne. Ile trwało zebranie wszystkich,
dziesięciu utworów i wydanie w je w takiej formie, jaką czytelnicy
mają okazję widzieć na półkach?
Katja Tomczyk: Na napisanie tekstów miałyśmy
czas do 31.12.2014 roku. Książka miała premierę 8 marca 2015 r.
Czas pomiędzy tymi dwiema datami to był czas wytężonej pracy.
Redakcja, korekta, sprawy techniczne, ustalanie koloru okładki,
wyłapywanie błędów, słowem: mało przyjemne sprawy. Ale efekt
przeszedł moje oczekiwania. Jestem naprawdę bardzo zadowolona z
tego, jak Autostop(y) prezentują się na półkach.
awiola: Tak, prezentują się bardzo okazale. Dlaczego tytuł zbioru to
„Autostop(y)”, czyli autostop i stopy?
Katja Tomczyk: Na początku nie chciałyśmy
pokazywać naszych twarzy, a zależało nam na przyciągnięciu
uwagi. Dłonie byłyby zbyt oczywiste, dlatego pomysł ze stopami
wydał się idealny. Stopy na co dzień ukrywamy w pantoflach,
szpilkach, trampkach. Nie każdy może je zobaczyć. My tymczasem
chciałyśmy pokazać coś bardzo osobistego, naszego, po prostu
autonomicznego. Tak jak nasze teksty miały być bardzo osobiste. Z
kolei autostop nasuwa skojarzenie z przygodą, wyzwaniem,
niebezpieczeństwem, ale też radością z podróżowania i cieszenia
się prawdziwą wolnością i niezależnością. A nasze opowiadania
stanowią o wolności właśnie, która czasem jest jedynie przygodą,
a czasem niesie ze sobą niebezpieczeństwo i ryzyko.
awiola: Rozumiem ten zamysł. Wasze opowiadania nawiązują do
dość szeroko rozumianej wolności. Czym więc jest dla Ciebie
wolność w codziennym, zwykłym życiu?
Katja Tomczyk: Może będzie gorzkie i
prostolinijne to, co powiem, ale dla mnie prawdziwie wolni ludzie to
tacy, którzy nie mają ograniczeń finansowych i zdrowotnych. To
osoby, które czerpią satysfakcję z pracy, uzyskując przy tym
zadowalający dochód, a ich rodziny nie cierpią z powodu ich
nieobecności w domu. Do tego mają dużo wolnego czasu, który mogą
przeznaczać na realizowanie pasji. Osobiście znam jedną taką
rodzinę, więc wiem, że taki model, choć bliski utopii, jest
możliwy do zrealizowania.
awiola: Mamy więc podobne definicje wolności. Twoje opowiadanie pt. „Mam na
imię Madison” to frapujące studium uzależnienia się od drugiej
osoby. W jaki sposób wpadłaś na pomysł takiej właśnie fabuły
swojego utworu?
Katja Tomczyk: Już od dłuższego czasu myślałam
o bohaterce, która błądzi w mroku. Fascynują mnie ograniczenia,
uzależnienia różnego rodzaju i bohaterowie nimi doświadczeni, a
także patologiczne relacje na linii matka – córka. Imię Madison
doskonale pasowało do takiej właśnie postaci. Już od początku
wiedziałam, że w opowiadaniu kluczowe będzie zdanie: Otwórz
oczy, Madison. Dlatego prowadziłam fabułę tak, by powstała
interesująca historia zakończona powyższą sugestią. Bardzo
chciałabym, żeby czytelnik po przeczytaniu tego tekstu ze zdania
Otwórz oczy, Madison wykreślił imię bohaterki, a wstawił
własne i spojrzał na świat jeszcze raz. Ciekawi mnie, co wtedy
zobaczy.
awiola: A mnie ciekawi, ile trwało napisanie Twojego
opowiadania?
Katja Tomczyk: Nie pamiętam, na pewno nie długo,
może dwa tygodnie. Zanim powstała „Madison”, napisałam dwa
inne teksty, ale odstawiłam je na półkę. To takie „niedoróbki”,
do których może kiedyś wrócę.
awiola: Na pewno wrócisz. Jesteś wielbicielką karykatury
i groteski. Jakie książki czytasz więc na co dzień?
Katja Tomczyk: Lubię niecodzienność,
nieoczywistość i wyolbrzymienie, stąd karykatura i groteska.
Uwielbiam być zaskakiwana; uwielbiam, kiedy autor puszcza do mnie
oko i śmieje mi się w twarz. Nieczęsto zdarzają się publikacje,
które spełniają te wymagania. Na co dzień czytam książki
rekomendowane przez znajomych albo takie, które zainteresują mnie
po pierwszych dwóch stronach. Teraz czytam Dostatek Michaela
Crummey’a.
awiola: Czy możemy w przyszłości
spodziewać się Twojego powieściowego debiutu? Masz już takowe
plany?
Katja Tomczyk: Plany mam, ale czy któreś
wydawnictwo zechce je zrealizować, to już inna kwestia. Pracuję
nad powieścią, która dotyka problemu eutanazji oraz chorej relacji
między matką a córką. Opracowałam też zbiór opowiadań, który
niebawem zacznę rozsyłać do wydawnictw.
awiola: Wierzę, że się uda. Jak oceniasz obecny rynek
wydawniczy w Polsce?
Katja Tomczyk: Jest bogaty, dużo się u nas
wydaje. Jest kilku obiecujących debiutów. Krótko mówiąc –
ciasno. Myślę jednak, że można znaleźć niszę i czytelników.
Jednak bez właściwej promocji mało prawdopodobne jest to, że
talent zostanie dostrzeżony.
awiola: Nawiązując właśnie do promocji. Co sądzisz o zjawisku pisania
przez amatorów o książkach, czyli o tzw. blogosferze książkowej?
Katja Tomczyk: Bardzo dobrze, kiedy ludzie dzielą
się swoimi spostrzeżeniami i opiniami. Im więcej opinii, zarówno
tych profesjonalnych, jak i pisanych przez amatorów, tym czytelnik
ma większą możliwość porównania. Zawsze czytam recenzje
interesującej mnie książki znalezione w sieci, ponieważ tzw.
blurby, to często marketingowe slogany, które mają niewiele
wspólnego z tym, co jest między okładkami.
awiola: Cieszy mnie taka opinia. Czego nie może zabraknąć w
Twoim ulubionym antykwariacie?
Katja Tomczyk: Nie bywam w antykwariatach. Nie
lubię zapachu starych książek. Odziedziczyłam po dziadku pokaźną
biblioteczkę, która zawiera wiele wartościowych pozycji literatury
polskiej i obcej z różnych epok literackich. Najstarsze wydanie,
jakie mam w swoich zbiorach, to Grażyna A. Mickiewicza z
początku dwudziestego wieku.
awiola: Co na koniec chciałabyś
przekazać czytelnikom mojej strony?
Katja Tomczyk: Chciałabym zaprosić wszystkich do
lektury antologii Autostop(y) i podzielenia się z nami
refleksją na temat zawartych w książce opowiadań, a także życzyć
Państwu wielu intrygujących podróży literackim autostopem po
krainie słowa.
Zapraszam wszystkich do odwiedzenia strony antologii - KLIK. I zachęcam również do czytania opowiadań, dają tyle różnorodnych przemyśleń i refleksji. Warto!
Podoba mi się sformułowanie "Matka chrzestna irracjonalnych pomysłów". :)
OdpowiedzUsuńSam pomysł na „Autostop(y)” jest bardzo ciekawy. :)
Świetny wywiad, bardzo wciągający. :)
OdpowiedzUsuńciekawa osoba z Pani Katji
OdpowiedzUsuńŻyczę autorce, by udało jej się wydać książkę o eutanazji, gdyż bym takie coś przeczytała.
OdpowiedzUsuńOdnośnie zbioru opowiadań o wolności czuję się nim coraz bardziej zainteresowana!
Zawsze mnie cieszy pozytywny odbiór blogosfery.
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad i ciekawa osobowość.
OdpowiedzUsuńsympatyczna pani:) można się z nią zakumplować:D
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka o eutanazji byłaby wstrząsająca, ale na pewno wiele osób by po nią sięgnęło szczególnie, że jest to temat co trochę pojawiający się w mediach.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Autostop(y)". To prawda, że na polskim rynku wydawniczym robi sie ciasno, a blurby to tylko chwyty marketingowe.
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszych sukcesów! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Państwu za pozytywny odbiór mojej osoby :-), a Tobie, Awiolu, za świetnie przygotowane pytania i zaproszenie :-)
OdpowiedzUsuńKatja