"33 dni prawdy" - Thomas Arnold
"Wie Pan, co jest największym grzechem ludzkości? (…) - Nieświadomość".
Gdybyście po przeczytaniu thrillera kryminalnego
Thomasa Arnolda zostali zobligowani do odpowiedzi na pytanie, jakiej
narodowości jest pisarz – z pewnością większość z Was odpowiedziałaby, iż Amerykaninem. Dlaczego? Otóż wśród czytelników panuje przeświadczenie, że powieść w
typowo amerykańskim stylu może napisać wyłącznie
cudzoziemiec, na pewno nie Polak. Otóż, powiem Wam, że w przypadku tej książki polska maksyma mówiąca, że "cudze chwalicie, swego nie znacie" jest jak najbardziej adekwatna, bowiem jej autor jest naszym rodakiem. Polakiem, który napisał powieść, jaka
spokojnie mogłaby konkurować z największymi światowymi klasykami
gatunku. Nadal nie mogę ochłonąć z wrażenia po jej lekturze.
Thomas Arnold to pseudonim literacki Arnolda R.
Płaczka, rocznik 1985, urodzonego w Rybniku. Autor skończył
farmację na Śląskim Uniwersytecie Medycznym i pracuje w swoim
zawodzie. W 2013 r. zadebiutował thrillerem medycznym pt. "Anestezja". Obecnie mieszka w Rydułtowach – małej
miejscowości na Śląsku, a kiedy nie pisze, sam chętnie czyta
książki sensacyjne, przygodowe, kryminały oraz thrillery.
Dona Jonson, nie wyróżniająca się z tłumu
mieszkanka osiedla w Cleveland, otwierając drzwi swojego domu,
doznaje szoku. Ktoś bowiem porozwieszał na ścianach jej mieszkania
pełno czarno-białych zdjęć, będących powrotem do jej
przeszłości. Dwa dni później, jej ciało zostaje znalezione w
wannie i wszystko wskazuje na to, iż kobieta popełniła
samobójstwo. Proste, wydawałoby się śledztwo nieoczekiwanie
zaczyna przybierać niecodzienny obrót. Kluczem do rozwiązania
zagadki jest stare zdjęcie Dony, która stoi w zakonnym habicie
wraz z dziećmi z sierocińca, w którym przed laty pracowała.
Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa, jak wyglądał
plan fabularny powieści Thomasa Arnolda, bowiem karuzela pełna
nieoczekiwanych zwrotów akcji, jaką zafundował autor swoim
czytelnikom, musiała zostać najpierw szczegół po szczególe
zaplanowana. Autorowi bowiem udało się stworzyć taką konstrukcję
fabularną, która mnie dosłownie wbiła w fotel, na
którym czytałam książkę. Otóż, początkowo czytelnik doznaje
uczucia mocnego zdezorientowania, bowiem Thomas Arnold wprowadza do
fabuły kilka, zupełnie nie związanych ze sobą wątków, wywołując
tym samym uczucie zaskoczenia i lekkiego zdziwienia. Co bowiem
wspólnego może mieć ze sobą śmierć zakonnicy z morderstwem
przyłapanych na zdradzie znanych osobistości, czyli pani prokurator
i sędziego stanowego, czy chociażby z zabiciem znanego organom ścigania
gangstera. Okazuje się, że wiele, bowiem autor fabułę swojej
książki dokładnie przemyślał i zaplanował, budując w ten
sposób dość wielowątkową intrygę kryminalną, która w
ostatecznym rozrachunku szokuje zakończeniem. I nie tylko odkryciem
tożsamości osoby związanej z tymi morderstwami, ale przede
wszystkim samym poprowadzeniem jej losów. Wielkie, wielkie brawa dla
Thomasa Arnolda.
"33 dni prawdy" to także oprócz przewodniego
wątku kryminalnego, historia pokazująca, że demony przeszłości
mogą pozostać w uśpieniu, lecz nigdy nie opuszczają nas na zawsze.
Śledztwa, jakie prowadzą dwaj najlepsi policjanci z wydziału
zabójstw, czyli James Adams i David Ross, a które w końcowym
etapie łączą się w jedną sprawę, pokazują dobitnie, że błędy
przeszłości powracają do człowieka jak bumerang. A w
szczególności krzywdy, jakie kiedyś stały się naszym udziałem.
Muszę również wspomnieć o rewelacyjnym wydaniu
powieści, którą otrzymałam owiniętą w żółty pasek z napisem "Crime scene. Do not cross". Dobrej jakości papier, oprawa z widocznymi,
odblaskowymi żłobieniami i do tego skrzydełka. I oczywiście sama
okładka, której obraz intryguje i idealnie wpisuje się w całą
książkę. Trzymanie tej powieści w rękach to sama przyjemność,
podobnie jak jej czytanie.
Nie jestem w stanie powiedzieć żadnego złego
słowa o powieści Thomasa Arnolda. Umiejscowienie akcji poza
granicami Polski to dla mnie atut, książka bowiem może i powinna
stać się naszym towarem eksportowym, ukazującym kunszt kryminalny
naszych rodzimych autorów. Totalnie zagmatwana fabuła, która
początkowo wywołuje spore zdezorientowanie, ostatecznie zachwyca
pomysłem i zaskakującym zakończeniem. "33 dni prawdy" to książka zapewniająca rozrywkę na najwyższym poziomie, musicie ją przeczytać.
Thomas Arnold |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi
Ogromnie się cieszę, że tak pozytywnie odbierasz tę książkę :) Ja od razu wiedziałam, że autor ma wielki potencjał, tylko jest mało doceniany na naszym rynku wydawniczym. Ale mam nadzieję, że niebawem się to zmieni.
OdpowiedzUsuńChciałabym ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMusimy:) ? To przeczytamy, a przynajmniej ja:) Lubię zaskakujące zakończenia:)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zaskakujące zakończenia. Chętnie przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest niesamowicie mroczna i przyciąga wzrok! Ale Twoja recenzja! Wiola, jestem pewna, że nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo Twój wpis mnie zaciekawił! Sięgnę po tą książkę, jestem o tym po prostu przekonana. :)
OdpowiedzUsuńporozmawiajmy-o-ksiazkach.blogspot.com
Co do konkursu z poprzedniej notki, to niestety nie dam rady się zgłosić. Ale fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie nią :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji doszłam do wniosku, że koniecznie muszę sięgnąć po tą książkę :))
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, zresztą jak zwykle ;) Wcześniej nie słyszałam o tym autorze, swoją recenzją zachęciłaś mnie do sięgnięcia po jego książki :)
OdpowiedzUsuńLubię takie wielowątkowce, sama również męczę sie nad takim (w sensie twórczym, tak dla pasji pisania), tylko czy kiedykolwiek dobrnę do brzegu tak jak T.A. czy może w końcu zaplaczę sie we własne sidła ;-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę kusisz tą recenzją :)
OdpowiedzUsuńJak tylko napisałaś, że autor jest polakiem, a do tego urodził się w Rybniku (moim rodzinnym mieście) od razu poszukałam go w necie czy go może znam chociaż z widzenia. Jednak nie ...
OdpowiedzUsuńHihi, a na koniec posta wstawiłaś jego zdjęcie :).
Też byłabym ciekawa zakończenia :).
Tak dobra książka, której nic nie możesz zarzucić, a ja nigdy wcześniej o niej nawet nie słyszałam, nie mówiąc już o samym nazwisku autora. Może okładkę kojarzę, ale teraz wiem, że warto, a nawet trzeba poznać zawartość :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się fajna lektura! Kupię, choćby z faktu, że Rydułtowy to miasto niemal sąsiadujące z moją miejscowością :)
OdpowiedzUsuńokładka genialna:D i klimat zacny!
OdpowiedzUsuńZarys fabuły mnie zaintrygował:)
OdpowiedzUsuńWow! Zapowiada się ciekawie!
OdpowiedzUsuńto mnie zachęciłaś!:)
OdpowiedzUsuńOoo, może być ciekawie, już rozglądam się za tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe i konkretne przedstawienie,zainteresowała mnie książka
OdpowiedzUsuńDo przeczytania jak tak! :D
OdpowiedzUsuńSzczególnie, jeżeli Tobie się spodobała!
Czuję się bardzo zachęcona. Jak widać Polacy też potrafią pisać świetne powieści.
OdpowiedzUsuńCzytałam już, że to całkiem niezła powieść, ale nie spodziewałam się, że jest aż tak dobra! W takim razie na pewno się nią zainteresuje, zwłaszcza że gatunek jak najbardziej mój :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki. Fajnie, że mamy u siebie w kraju takich świetnych pisarzy. Tyle żeby chcieli ich czytać za granicą...
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Zainteresowałaś mnie nią :)
OdpowiedzUsuńTyle pochwalnych słów, ciekawa, trzymająca w napięciu i zaskakująca fabuła! Muszę koniecznie poznać bliżej tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPrawda, że śmiało mógłby próbować opchnąć prawa do tłumaczenia? :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :).
OdpowiedzUsuńJak piszesz że musimy przeczytać, to musimy, brzmi ciekawie a Ty bardzo zachwalasz książkę i widzę że mi też się spodoba.
OdpowiedzUsuńSam fakt, że autorem jest Polak zacheca mnie do tej pozycji :>
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie informacjami o autorze - świetnie, że mamy takich zdolnych farmaceutów :). Muszę ją zdobyć, bo Twoja opinia bardzo zachęca.
OdpowiedzUsuńNiesamowita siła oddziaływania, magnetyzująca tej subiektywnej opinii! Nie pierwszy raz, notabene. Wierzę i to bardzo! Słyszę jeszcze Twoje oklaski. Chcę przeczytać! :) Dziś kupiłam (w Biedronce) "Kiedy cię poznałam"-Cecelii Ahern- po "Subiektywnej" recenzji, nie mogłam o niej zapomnieć! Zwłaszcza ten wymowny cytat zapadł mi w pamięć: "Żeby pofrunąć, trzeba najpierw oczyścić skrzydła z gówna", brzmi, jak brzmi, ale to święta prawda!
OdpowiedzUsuńIntrygujące :)
OdpowiedzUsuń