"Sztuka, literatura może niektórych szokować i nie ma w tym nic zdrożnego" - Wywiad z autorem książki "Dwanaście"
Jakiś czas temu przedstawiałam Wam książkę M. Grossmana, który ukazał historię mężczyzny poszukującego miłości, okraszoną erotyczną treścią. Dzisiaj, przy okazji wznowienia tego dzieła, chciałabym Wam przedstawić bliżej sylwetkę pisarza.
Recenzja książki - KLIK
M. Grossman to autor ukrywający się pod pseudonimem. Jest absolwentem Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Stworzył projekty Apostozja.pl oraz Pedofile.info, a od 10 lat współpracuje z Tygodnikiem NIE. Jest również przewodniczącym Zarządu Okręgu Gdyńsko-Słupskiego Twój Ruch.
awiola: Co było inspiracją do napisania historii o mężczyźnie, który
nie potrafi odnaleźć miłości swojego życia, a przy tym wplątuje
się w kolejne erotyczne historie?
M. Grossman: Inspiracją
do napisania tej powieści było zdarzenie w trakcie mojej podróży
po Azji. Byłem wtedy w jednej z dzielnic Bangkoku, paliłem na ulicy
papierosa i uznałem, że jestem gotowy, by opisać pewną historię.
To był impuls. Do książki przymierzałem się od kilku lat, ale
potrzebowałem czasu, by dojrzeć i tego właśnie momentu w
Bangkoku… Pokrętne tłumaczenie? Za to prawdziwe… [śmiech].
awiola: Ważne, że prawdziwe. Czy mężczyźni w dzisiejszym świecie pełnym pokus – mają
szansę na prawdziwe uczucie?
M. Grossman: Czy
ludzie potrzebują uczuć? Bezwzględnie tak. Pokusy nie zawsze
wykluczają uczucia, czasem są ich dopełnieniem, gorzej, gdy je
zastępują lub uniemożliwiają doświadczenia tego, co określiła
Pani jako prawdziwe uczucia. Myślę, że w części traktuje o tym "Dwanaście".
M. Grossman: Pytanie
z gatunku poniżej pasa [śmiech]. Cokolwiek bym nie odpowiedział,
będzie źle. Twórca w tym, co tworzy, zawiera zawsze cząstkę
siebie. Mój przyjaciel, pisarz K.S. Rutkowski, udzielił mi dobrej
rady, bym na tego rodzaju pytania odpowiadał, że to, co napisałem,
jest niemal w stu procentach prawdą [śmiech]. Może więc
zaryzykuję… to prawie sama prawda [śmiech].
awiola: Pozostaje mi więc przyjąć taką wykrętną odpowiedź. Ciekawi mnie dlaczego użył Pan pseudonimu literackiego?
M. Grossman: Na pewno nie dlatego, by się ukrywać. Inaczej moje zdjęcie nie znalazłoby się na tylnej okładce książki. Ponieważ realizuję się na wielu płaszczyznach, a literatura, twórczość kulturalna to dla mnie świętość, nie chciałem mieszać tych dwóch zupełnie odmiennych światów, zresztą wiele lat temu pisałem scenariusze, krótkie formy literackie i tam też używałem godła literackiego.
awiola: Rozumiem Pana doskonale. Dlaczego "Dwanaście" posiada dwie okładki – tę oficjalną, i
tę drugą – mało obyczajową, za którą zostałam zablokowana na
Facebooku, gdy udostępniłam jej zdjęcie?
M. Grossman: Niesamowity
paradoks. Pierwsze wydanie książki miało swoją ostrą, wyrazistą
okładkę, akt autorstwa Krzysztofa "Sado" Sadowskiego.
Przedstawiała ona kobietę, a dokładniej intymny fragment jej
ciała. Limitowany nakład ukazał się z tą okładką, ale cenzura
Google Play (dawniej Google Books), Amazon oraz Itunnes odrzuciła
ją. Dlatego w np. w Amazonie książka ma alternatywną okładkę,
taką, która została dopuszczona. Nawiasem mówiąc, to też
fotografia Sadowskiego. O dziwo, ta sporna okładka została
zaakceptowana przez polskiego wydawcę i powieść "Dwanaście" w takiej szacie graficznej jest dziś dostępna na polskim rynku
księgarskim. Polski wydawca, podobnie jak Pan Tomasz Raczek, uznał,
że książka z taką "kontrowersyjną" okładką spokojnie
może stać na księgarskiej półce, np. w Empiku. Okazuje się. że
Polska jest bardziej tolerancyjnym i liberalnym krajem niż USA. To
jest bardzo optymistyczne.
M. Grossman: Robienie
notatek rozpocząłem już w Bangkoku, po tym jak uznałem, że już
jestem gotowy do napisania powieści. To był wrzesień. W lutym
książka była gotowa. Czyli mniej więcej po pół roku. Nieco
ponad miesiąc trwały finalne prace i spory z moją redaktorką co
do pewnych niuansów w konstrukcji tekstu.
awiola: Przyznam, że to dość szybko. Ciekawi mnie, czy spotkał się Pan z negatywnym odbiorem powieści?
M. Grossman: O
dziwo, nie. Myślę, że dopóki na książkę nie trafią radykalna
prawica lub katoliccy księża, nikt nie opluje Grossmana. Na razie
płyną, w zdecydowanej większości, pozytywne komentarze i opinie
czytelników, głównie kobiet, którym ta książka nie daje spać.
awiola: Skoro nie daje spać, to chyba najlepsza rekomendacja. Na Pana blogu można znaleźć hasło: "A
kto mi nie wierzy, niech mu się stolec wypsnie". Lubi Pan
szokować i wzbudzać kontrowersje?
M. Grossman: To
cytat z Francois Rabelais. Sztuka, literatura może niektórych
szokować i nie ma w tym nic zdrożnego. Coś, co dla mnie jest
zupełnie naturalne i zwykłe, dla kogoś innego może być
obrazoburcze i szokujące, bo jesteśmy różni i inaczej widzimy
świat. Rzeczywiście mogę być postrzegany jako osoba, która
szokuje, choćby przez pryzmat "Dwanaście", ale sam nie uważam
się za osobę ani kontrowersyjną, ani taką, która lubi szokować.
awiola: Jakie są Pana dalsze plany literackie?
M. Grossman: Niedawno
został wydany mój zbiór satyr politycznych pt. "Świniaki",
który zawiera opowiadania publikowane m.in. w "Dzienniku Trybuna",
która nota bene do dziś mi za ich publikację nie zapłaciła, ale
taka widać jest lewicowa wrażliwość wydawcy. "Świniaki" ilustrował znakomity artysta, satyryk, Pan Michał Graczyk. Ta
książka jest też wydana w formie audiobooka, gościnnie
opowiadania czytają: piosenkarka, pisarka i aktorka, Pani Lidia
Stanisławska i dziennikarz, Pan Mariusz Gzyl.
Pracuję
też nad kolejnymi dwoma projektami literackimi, ale teraz nie mogę
więcej na ten temat powiedzieć. W odpowiedzi na często docierające
do mnie pytania oraz prośby o kontynuację "Dwanaście" powiem
tak – zdecydowanie tego nie planowałem, ale dziś już tak
kategorycznie tego nie wykluczam. Zobaczymy… [śmiech].
awiola: No proszę, kontynuacja "Dwanaście" to całkiem dobry pomysł. Obserwuje Pan rozrastającą się blogosferę książkową? Co sądzi Pan o zjawisku pisania o książkach przez amatorów?
M. Grossman: Obserwuję
to ze zdecydowanym zadowoleniem, myślę, że ci pojedynczy blogerzy
i blogerki literackie robią więcej dla polskiej kultury niż
niejedna instytucja publiczna. Uważam, że Polska powinna wdrożyć
racjonalną formę wspierania tego dynamicznie rozwijającego się
nurtu. Mogą to być dotacje, konkursy… można byłoby wiele
zrobić, by pomóc ludziom takim jak Pani. Robicie kawał dobrej
roboty dla czytelnictwa. Gdybyście mogli liczyć na pomoc państwa,
jestem pewien, że zrobilibyście jeszcze więcej. Ale Polska woli
budować czołgi, a nie wspierać kulturę…
awiola: Tak, koncepcja z dofinansowaniem takiej działalności to interesujący pomysł, jednak raczej bez szans na spełnienie. Jak postrzega Pan rynek wydawniczy w Polsce?
M. Grossman: Zamknięta,
skostniała struktura, która może zdecydować o wszystkim. O tym,
że fatalna książka trafi na listy bestsellerów lub że arcydzieło
nie zobaczy nigdy światła dziennego. Ktoś, kto ma pieniądze. może
wypromować wszystko… Książka staje się takim samym towarem
jak wędliny, komputery lub samochody. To przygnębiające. Książki
powinny podlegać dwóm kryteriom oceny… w jednej loży powinni
zasiadać czytelnicy, w drugiej krytycy… ale jak krytyk bądź
czytelnik może coś ocenić, jeśli rynek wydawniczy nie dopuści
książki na rynek? To się oczywiście powoli zmienia, mozolnie,
lecz stale, rośnie rynek książki elektronicznej, jednak tu znów
Państwo nakłada 23% podatku VAT. Odwagą wykazali się ostatnio
Włosi, który obniżyli ten podatek do 5%, uznając, że "książka
to książka" bez znaczenia, w jakiej formie wydana. Może premier
Kopacz zechce się pochylić nad tym tematem?
awiola: Jakich więc rad udzieliłby Pan osobom chcącym wydać swoją pierwszą
książkę?
M. Grossman: Powiedziałbym to samo, co Pan Aleksander Doba, znany polski żeglarz: "Marzenia przekuwać w plany, a plany realizować". Chcesz wydać swoją pierwszą książkę? To po prostu to zrób, choć musisz być gotowy na porażkę. Ale przynajmniej nigdy nie wyrzucisz sobie, że nie spróbowałeś lub nie spróbowałaś.
Bardzo podoba mi się złota myśl, jaką zacytował M. Grossman. Należy się do niej stosować, obowiązkowo! Dziękuję autorowi za odpowiedzi na moje pytania. Polecam Wam oczywiście zajrzeć do dzieła pisarza, "Dwanaście" bowiem może rozpalić Wasze zmysły.
Fabuła książki brzmi oryginalnie, bo w ksiązkach o podłożu erotycznym najczęściej główną rolę zajmuje kobieta ;) miło, że Autor tak wypowiada się o recenzentach! Jakby się zastanowić, to chyba jesteśmy tą najwięcej czytającą częścią społeczeństwa...
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wywiad :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się historia z tą okładką. :D
OdpowiedzUsuńNo i opinia o blogerach-recenzentach jest niesamowicie miła.
Bardzo ciekawy wywiad. :) Do tego to w jaki sposób autor wypowiedział się o blogerach...No miło, nie ma co! Ponadto książkę czytałam i bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńps. Zapraszam na konkurs :) http://getatimewithbooks.blogspot.com/2015/03/konkurs.html
Podoba mi się ten wywiad, ale przyznam szczerze, że autora nie kojarzę.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście kontrowersyjna ta pierwsza okładka..
Twórczość autora znam i cenię. Pisze tak, jak lubię, czyli konkretnie, bez owijania w bawełnę, a jednocześnie potrafi rozpalić wyobraźnię i zmysły.
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na tę książkę. Po tym wywiadzie mam naprawdę na nią ochotę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad!
OdpowiedzUsuńTwórczość autora mam na swojej półce, ale ciągle nie mogę się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci się przeprowadzić kolejny ciekawy wywiad:)
OdpowiedzUsuń„Dwanaście” to zdecydowanie nie mój typ literatury.
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad, zabrakło mi pytań: jak się ma pseudonim pisarza do Wasilija Grossmana, a tytuł powieści "Dwanaście" do powieści Marcina Świetlickiego o tym samym tytule. Może nijak, może to przypadek?
OdpowiedzUsuńMonotema: Ani w jednym, ani w drugim przypadku nie ma żadnego związku.
OdpowiedzUsuńfajny autor z poczuciem humoru i dystansem do siebie i ziom blogerów dodatkowo :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się jego teoria dotycząca rynku wydawniczego u nas. Ja też jestem pewna, że ktoś placem w sygnet ubranym wskazuje na przypadkowe książki, które promuje i które trafiają na listy tzw. bestsellerow (od których trzymam się z daleka). Dlatego dużo niefajnej literatury okupuje najbardziej wyeksponowane półki w księgarniach.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad
OdpowiedzUsuńKsiążki nie planuję, ale wywiad interesujący.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, coś czuję, że i ja zapoznam się z tą pozycją. Tym bardziej, że Rutkowski zachwala ;)
OdpowiedzUsuń