"Sudan. Czas bezdechu" – Konrad Piskała
"Seksem zabija się biedę i głód. Jedyne, czego tu jest w bród, to rozkosze ciała. Nocą Czarna Afryka nie śpi. Afryka się pieprzy".
Sudan to
państwo położone na kontynencie afrykańskim, graniczące z
Egiptem, którego historia, kultura i podział religijny były mi
dotąd zupełnie nieznane. Moje mgliste pojęcie o specyfice tej
krainy stało się doskonałym pretekstem do tego, by sięgnąć po
książkę, która stanowić będzie wspaniały wstęp do poznania
Sudańczyków i otaczającej ich rzeczywistości. Publikacja Konrada
Piskały sprawdziła się w roli pierwszego przewodnika niemal
doskonale.
Konrad Piskała
to z wykształcenia geolog, obecnie zaś fotograf i od kilkunastu lat
niezależny dziennikarz, piszący na tematy społeczne. Jest
podróżnikiem, wielokrotnie bywał w Afryce, Azji oraz na Bliskim
Wschodzie. Wyróżniany w konkursach dziennikarskich: nominacja
w 2004 r. do nagrody "Oczy Otwarte", konkurs "WWW
Widzieć, Wiedzieć, Wspierać". Autor współpracuje z
"Tygodnikiem Powszechnym".
"Sudan. Czas bezdechu" to publikacja podzielona na dwie części noszące tytuły: Północ i Południe. Każda z tych części składa się natomiast z wielu, objętościowo mniejszych, lub większych rozdziałów. Dziennikarz zabiera czytelnika w podróż z Północy na Południe, w czasie, gdy w Sudanie panuje chwilowe zawieszenie walk. Książkę uzupełniają liczne zdjęcia z podróży autora.
Książka Konrada Piskały to w całej swojej formie reportaż o Sudanie, w którym nie brakuje jawnego i przede wszystkim własnego oglądu zastanej przez dziennikarza sudańskiej rzeczywistości. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to publikacja będąca swoistym kolażem kilku możliwych w tym przypadku form, czyli anegdot, relacji, różnorodnych opowieści, czy nawet notatek z podróży, które stanowią integralną całość. Nie jest to więc typowa książka, jaką znajdziecie na półce z literaturą podróżniczą. To książka, której specyfika połączenia kilku form literackich może nie każdemu odpowiadać. A w szczególności tym czytelnikom, którzy preferują tradycyjną formę tego typu literatury. Mnie taki zlepek różnych myśli i refleksji chyba najbardziej odpowiada.
Sudan i jego specyfika kulturowa były mi dotychczas zupełnie nieznane. Dlatego też wszelkie informacje, jakie w swojej książce przedstawił Konrad Piskała, chłonęłam niemalże do ostatniej strony. A trzeba przyznać, że jest tych informacji naprawdę wiele. Obserwacje, jaki przedstawia dziennikarz dotyczą wielu sfer życia Sudańczyków, jak chociażby zaszłości historyczne, które nadal mają wpływ na mentalność Sudańczyków, powodując wielkie rozwarstwienie społeczne. Autor stara się także jak najprościej pokazać, dlaczego istnieją tak wielkie różnice pomiędzy poszczególnymi plemionami zamieszkującymi tę krainę. Konrad Piskała pokazuje również dysproporcje pomiędzy bogatymi i biednymi, akcentując nieograniczoną niczym zależność od wszelakiej maści urzędników. Dotyka także tematu niewolnictwa, oficjalnie zakazanego przez władze, jednak nadal istniejącego. Trzeba przyznać, że patrząc w perspektywy Europejczyka, świat Sudanu widziany oczami Konrada Piskały zaskakuje wieloma kontrastami. I ten koloryt czarnego lądu oraz wszechobecne zjawiska, nie występujące w naszym cywilizowanym świecie – czynią z publikacji polskiego dziennikarza lekturę ciekawą i przede wszystkim zajmującą.
Państwo tworzą ludzie i Konrad Piskała doskonale o tym pamięta, bowiem w swojej relacji z podróży po Sudanie, przytacza wiele rozmów z mieszkańcami tej części Afryki. Przekrój społeczeństwa, jaki przetacza się przez jego opowieść jest naprawdę imponujący - od członków różnych plemion, żołnierzy, lekarzy - po ludzi, którzy tworzą zwykłą, szarą masę ulic Sudanu. W literaturze podróżniczej cenię sobie chyba najbardziej relacje z takich właśnie rozmów, które pokazują w pełni kondycję danego społeczeństwa, ale także wszelkie różnice jakie dzielą ludzi. Warto również wspomnieć, iż dziennikarz w swojej podróży dociera także do Polaków, którzy mieszkają w Sudanie – siostry zakonnej, czy pracowników organizacji humanitarnych, w tym Adama Świerczyńskiego, dla którego los niestety nie okazał się łaskawy. To z pewnością interesująca warstwa, która jeszcze bardziej rozjaśnia skomplikowaną sytuację tego kraju.
Konrad Piskała posługuje się plastycznym językiem, akcentując często swoje własne przemyślenia i wnioski. W pewnych fragmentach, podczas tej lektury czułam niemalże zapach sudańskiego miasteczka, zapachy targu, czy gorąco i suchość w gardle. Książka posiada także obowiązkowe dla tego typu publikacji zdjęcia, które można napotkać dosyć często. Szkoda jedynie, że fotografie te są czarno białe, a nie kolorowe. Takie barwy bowiem potęgują dość przygnębiający wizerunek tego kraju.
Sudan, widziany oczami Konrada Piskały to państwo pełne kontrastów, które równocześnie zachwyca i przeraża. Państwo, w którym nigdy nie wiadomo, czy panuje pokój, czy może jest już wojna. Cieszę się, że na swoje pierwsze spotkanie z kulturą i tradycją tej części Afryki, wybrałam właśnie tę publikację. Zostawiam jednak otwartym pytanie, czy kiedykolwiek czas bezdechu w tym kraju się skończy?
"Sudan. Czas bezdechu" to publikacja podzielona na dwie części noszące tytuły: Północ i Południe. Każda z tych części składa się natomiast z wielu, objętościowo mniejszych, lub większych rozdziałów. Dziennikarz zabiera czytelnika w podróż z Północy na Południe, w czasie, gdy w Sudanie panuje chwilowe zawieszenie walk. Książkę uzupełniają liczne zdjęcia z podróży autora.
Książka Konrada Piskały to w całej swojej formie reportaż o Sudanie, w którym nie brakuje jawnego i przede wszystkim własnego oglądu zastanej przez dziennikarza sudańskiej rzeczywistości. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to publikacja będąca swoistym kolażem kilku możliwych w tym przypadku form, czyli anegdot, relacji, różnorodnych opowieści, czy nawet notatek z podróży, które stanowią integralną całość. Nie jest to więc typowa książka, jaką znajdziecie na półce z literaturą podróżniczą. To książka, której specyfika połączenia kilku form literackich może nie każdemu odpowiadać. A w szczególności tym czytelnikom, którzy preferują tradycyjną formę tego typu literatury. Mnie taki zlepek różnych myśli i refleksji chyba najbardziej odpowiada.
Sudan i jego specyfika kulturowa były mi dotychczas zupełnie nieznane. Dlatego też wszelkie informacje, jakie w swojej książce przedstawił Konrad Piskała, chłonęłam niemalże do ostatniej strony. A trzeba przyznać, że jest tych informacji naprawdę wiele. Obserwacje, jaki przedstawia dziennikarz dotyczą wielu sfer życia Sudańczyków, jak chociażby zaszłości historyczne, które nadal mają wpływ na mentalność Sudańczyków, powodując wielkie rozwarstwienie społeczne. Autor stara się także jak najprościej pokazać, dlaczego istnieją tak wielkie różnice pomiędzy poszczególnymi plemionami zamieszkującymi tę krainę. Konrad Piskała pokazuje również dysproporcje pomiędzy bogatymi i biednymi, akcentując nieograniczoną niczym zależność od wszelakiej maści urzędników. Dotyka także tematu niewolnictwa, oficjalnie zakazanego przez władze, jednak nadal istniejącego. Trzeba przyznać, że patrząc w perspektywy Europejczyka, świat Sudanu widziany oczami Konrada Piskały zaskakuje wieloma kontrastami. I ten koloryt czarnego lądu oraz wszechobecne zjawiska, nie występujące w naszym cywilizowanym świecie – czynią z publikacji polskiego dziennikarza lekturę ciekawą i przede wszystkim zajmującą.
Państwo tworzą ludzie i Konrad Piskała doskonale o tym pamięta, bowiem w swojej relacji z podróży po Sudanie, przytacza wiele rozmów z mieszkańcami tej części Afryki. Przekrój społeczeństwa, jaki przetacza się przez jego opowieść jest naprawdę imponujący - od członków różnych plemion, żołnierzy, lekarzy - po ludzi, którzy tworzą zwykłą, szarą masę ulic Sudanu. W literaturze podróżniczej cenię sobie chyba najbardziej relacje z takich właśnie rozmów, które pokazują w pełni kondycję danego społeczeństwa, ale także wszelkie różnice jakie dzielą ludzi. Warto również wspomnieć, iż dziennikarz w swojej podróży dociera także do Polaków, którzy mieszkają w Sudanie – siostry zakonnej, czy pracowników organizacji humanitarnych, w tym Adama Świerczyńskiego, dla którego los niestety nie okazał się łaskawy. To z pewnością interesująca warstwa, która jeszcze bardziej rozjaśnia skomplikowaną sytuację tego kraju.
Konrad Piskała posługuje się plastycznym językiem, akcentując często swoje własne przemyślenia i wnioski. W pewnych fragmentach, podczas tej lektury czułam niemalże zapach sudańskiego miasteczka, zapachy targu, czy gorąco i suchość w gardle. Książka posiada także obowiązkowe dla tego typu publikacji zdjęcia, które można napotkać dosyć często. Szkoda jedynie, że fotografie te są czarno białe, a nie kolorowe. Takie barwy bowiem potęgują dość przygnębiający wizerunek tego kraju.
Sudan, widziany oczami Konrada Piskały to państwo pełne kontrastów, które równocześnie zachwyca i przeraża. Państwo, w którym nigdy nie wiadomo, czy panuje pokój, czy może jest już wojna. Cieszę się, że na swoje pierwsze spotkanie z kulturą i tradycją tej części Afryki, wybrałam właśnie tę publikację. Zostawiam jednak otwartym pytanie, czy kiedykolwiek czas bezdechu w tym kraju się skończy?
"Przepaść cywilizacyjna między nowoczesnym światem a Afryką to otchłań. Czy można się zrozumieć w tak odmiennych fizycznie rzeczywistościach?
Konrad Piskała |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi
Nominacja do LBA
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjemystic.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html
Zapewne jest to niezwykle interesująca książka, tak przynajmniej wynika z twojej recenzji, ale ja jednak się na nią nie skuszę, bo obecnie szukam czegoś zupełnie innego tematycznie i gatunkowo.
OdpowiedzUsuńReportaż to mój ulubiony dziennikarski gatunek i chętnie sięgam po te zebrane w książkowej formie. Dodatkowo, bardzo interesują mnie wszystkie publikacje związane z tematyką afrykańską, więc na pewno się i na tę książkę skuszę.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Już pierwszy cytat robi wrażenie...
OdpowiedzUsuńKsiążka idealna dla mnie ;) Na pewno po nią sięgnę, ponieważ uwielbiam książki o Afryce ;) Za lekturą w moim przypadku przemawia również fakt, iż autor tak jak ja jest z wykształcenia geologiem ;)
OdpowiedzUsuńO, to coś dla mnie. Lubię czytać o afrykańskich państwach, a o Sudanie póki co słyszałam niewiele, jedynie prze okazji relacji korespondentów wojennych w telewizji.
OdpowiedzUsuńja polecam książkę "ARABSKA ŻONA"...ktoś czytał?
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem nic o Sudanie, więc lektura na pewno byłaby dla mnie nowością.
OdpowiedzUsuńNo właśnie czy ten czas bezdechu sie skończy?
OdpowiedzUsuńChyba kompletnie nie moja bajka, może zbyt trudny temat, jak dla mnie
OdpowiedzUsuńKsiążka porusza dość trudny temat, jednak od samego początku zaintrygowała mnie Twoja recenzja... Postaram się znaleźć czas, by sięgnąć po tą pozycję.
OdpowiedzUsuńOstatnio poszukuję książek z regionów lub o regionach świata, o których mało wiem, zatem dziękuję za cenną wskazówkę.
OdpowiedzUsuńTen tytuł jest bardzo intrygujący i te kontrasty... Przyznam, że taka literatura nie gości u mnie często, ale gdy będę chciała wiedzieć więcej o Sudanie - na pewno sięgnę po tę pozycję. Dobrze, że autor w swojej relacji tak wiele miejsca poświęca ludziom i ich spojrzeniu na ten kraj.
OdpowiedzUsuńTakie książki bardzo lubię, choć nie sięgam zbyt często. Pomagają spojrzeć na świat z innej perspektywy ;)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie teraz jakoś do niej, a w mojej biblioteczce jest tyle nieprzeczytanych powieści, tak że ...
OdpowiedzUsuńChciałabym ją przeczytać, ale nie teraz. Może z jakieś 3 lata, kiedy będę gotowa stawić czoła tej książce.
OdpowiedzUsuńReportaży nie czytam za często, ale ten o Sudanie wydaję się ciekawy, gdyż w ogóle nie jestem obeznana w temacie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Wybrałaś ciekawą lekturę na święta. Myślę, że mogłabym polecić te książkę mojej przyjaciółce.
OdpowiedzUsuńostatnio czytałam jedną książkę o Afryce, póki co mi wystarczy;)
OdpowiedzUsuńchetnie bym ja pozyczyla od ciebie :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie w moim guście.
OdpowiedzUsuńnie czytałam jeszcze takowej pozycji może się skuszę by się rozgrzać przy wizjach pustynnych gdy za oknem mróż ;p
OdpowiedzUsuńSudan zawsze w pierwszej kolejności kojarzy mi się z "W pustyni i w puszczy", bo to wtedy pierwszy raz znalazłam się w tym kraju za sprawą literatury. Co do samej książki - ogromnie zaniedbałam reportaże na rzecz lżejszych książek, ale zainteresowania światem nie straciłam, więc myślę, że w końcu zabiorę się za nadrabianie tego typu lektur.
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałem, aczkolwiek, choćby ze względu na cytat i tytuł, chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! Sporo czytałam o Sudanie w kontekście paw kobiet. Powyższa zaś prezentuje, dla mnie, zupełnie nieznaną twarz Sudanu. Koniecznie muszę przeczytać. Polecam książkę "40 batów za spodnie".
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie!!!!
OdpowiedzUsuńChyba wystarczającą zachętą jest cytat, będący wstępem do recenzji. :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie! O Sudanie bliżej jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam żadnego reportażu. Czas to zmienić! Może sięgnę właśnie po tę pozycję?
OdpowiedzUsuńTrudna to książka, ale będę ją miała na oku. Ja także lubię taki misz-masz, czyli zlepki, myśli, kartki z podróży etc.
OdpowiedzUsuń