"Przebudzenie" – Stephen King
"Religia to teologiczny odpowiednik klasycznego przekrętu ubezpieczeniowego, polegającego na tym, że rok po roku wnosisz składki, po czym, kiedy chcesz ze swojej sumiennie opłacanej polisy skorzystać, dowiadujesz się, że firma, która brała od ciebie pieniądze, tak naprawdę nie istnieje".
Najbardziej
wyczekiwana przeze mnie premiera tego roku, na długo przed
pojawieniem się książki na półkach - zajmowała moje myśli.
Nie mogłam się bowiem doczekać, kolejnego przebłysku tak
niewiarygodnej wyobraźni króla horroru, która od wielu lat mnie
fascynuje i przeraża jednocześnie. I powiem Wam jedno – kolejny
raz Stephen King swoją wizją rozłożył mnie na łopatki. Nadal włos jeży mi się na głowie, gdy pomyślę o zakończeniu jego najnowszej
powieści.
Od dawna
wiadomo, że król jest tylko jeden i niewątpliwie jest nim Stephen
King (nazwisko jak najbardziej adekwatne do zajmowanej pozycji). Któż nie zna tego
poczytnego, amerykańskiego pisarza, który publikował swoje książki
także jako Richard Bachman, czy John Swithen. Autor wydał swoje dzieła w nakładzie przekraczającym trzysta pięćdziesiąt
milionów egzemplarzy, a wiele z nich doczekało się ekranizacji filmowych.
King znany jest głównie z literatury grozy, jednak w swoim dorobku posiada książki z pogranicza różnych gatunków. Autor posiada
córkę i dwóch synów, również pisarzy.
Jamie Morton mieszka wraz ze swoją rodziną w małym miasteczku Harlow, nieopodal Castle Rock. W 1962 r., gdy bohater ma sześć lat, do miasteczka przybywa nowy pastor parafii – Charles Jacobs wraz ze swoją żoną i dwuletnim synkiem. Sympatyczna rodzina wielebnego od razu zyskuje sympatię mieszkańców, a Jamie zafascynowany jego pasją do elektryczności, zaprzyjaźnia się z pastorem. Pewnego dnia niestety, Charlesa dotyka wielka tragedia, zabierając mu na zawsze rodzinę. Straszne Kazanie, jakie później wygłasza, okazuje się jego ostatnim w tym miasteczku. Losy Jamiego i Charlesa Jacobsa zazębiają się ze sobą jeszcze przez kolejne pół wieku, prowadząc do przerażającego zakończenia.
Małe miasteczko i jego społeczność, dobry portret psychologiczny głównych bohaterów, duża porcja wątków obyczajowych oraz mroczne zakończenie, powodujące podniesienie się ciśnienia krwi – tym właśnie jest znana nam z wcześniejszych książek proza Stephena Kinga. I takie jest również "Przebudzenie", które nie jest typową powieścią grozy, bowiem w zasadzie przez większą część powieści, akcja rozwija się powoli, by na końcowych stronach wybuchnąć niczym żarówka pod wpływem skoku napięcia. Najnowsze dzieło Kinga to w zasadzie w dużej mierze powieść obyczajowa, która dopiero w końcówce przeradza się w horror, jeżący włosy na naszej głowie. Muszę jednak podkreślić, iż napięcie i swoistą mroczność wyczuwa się przez wszystkie etapy życia Jamiego, aż do zaskakującego finału. Jeśli więc nie znacie prozy Stephena Kinga z jego wcześniejszych książek i nastawiacie się na typowy horror, możecie poczuć małe rozczarowanie. Dla znawców specyficznego stylu autora, "Przebudzenie" będzie natomiast powrotem do starego, dobrego Kinga, jakiego ja osobiście kocham i kochać nie przestanę.
"Przebudzenie" to w swojej istocie polemika króla horroru z wiarą w Boga i wiarą w to, co nas czeka po śmierci. Autor kreśląc postać pastora, który pod wpływem osobistej tragedii, wyrzeka się swojej wiary, stając się w późniejszych latach fałszywym kaznodzieją, zafascynowanym elektrycznością – pokazuje jak ulotna jest nasza wiara i jak samolubny jest stwórca, jeśli w ogóle istnieje. Kwintesencją negacji samego Boga i chorego fanatyzmu religijnego jest zakończenie powieści, które wbiło mnie w fotel, skłaniając do głębokiej refleksji. Od dawna utrzymuję, że Stephen King tworząc od lat takie przerażające wizje, musi posiadać ponadprzeciętną wyobraźnię i przede wszystkim odbiegającą od wszelkich przyjętych norm - psychikę, i po lekturze jego kolejnego dzieła, zdanie to podtrzymuję. Po raz kolejny bowiem przekonałam się, że mroczne wizje autora potrafią mną wstrząsnąć. Chyba nigdy nie zapomnę sceny, będącej preludium do makabrycznego zakończenia, w której w śnie Jamiego Mortona, w towarzystwie zmarłej rodziny, ze zgniłego, urodzinowego tortu wychodzą mrówki.
W powieści występuję dwóch głównych bohaterów, pomimo faktu, że pierwszoosobowa narracja została oddana Jamiemu, który przedstawiając koleje swojego życia, ukazuje swoje wszystkie spotkania z Charlesem Jacobsem. Stephen King, po raz kolejny z mistrzowską precyzją, kreśli dość nietuzinkowe portrety psychologiczne – byłego narkomana i rockmana, oraz szaleńca opętanego magią elektryczności. Obydwie kreacje zapadają w pamięć, jednak to osoba pastora fascynuje, nie pozwalając przejść obok niej obojętnie. W książce znajdziecie także swoistą warstwę muzyczną, pod postacią tytułów piosenek z różnych lat, a także wiele nawiązań do wcześniejszej twórczości pisarza. Dla fanów autora to na pewno wielka gratka.
Z pewnością każdy z Was wielokrotnie zastanawiał się, co czeka nas po śmierci. Po lekturze "Przebudzenia" zastanowicie się dwa razy, zanim zamarzycie o tej nieznanej nikomu wiedzy. W tym przypadku bowiem, lepiej jest nie poznawać prawdy, jak twierdzi sam mistrz horroru. Polecam, najnowsza książka Stephena Kinga zelektryzuje Wasze włosy!
Jamie Morton mieszka wraz ze swoją rodziną w małym miasteczku Harlow, nieopodal Castle Rock. W 1962 r., gdy bohater ma sześć lat, do miasteczka przybywa nowy pastor parafii – Charles Jacobs wraz ze swoją żoną i dwuletnim synkiem. Sympatyczna rodzina wielebnego od razu zyskuje sympatię mieszkańców, a Jamie zafascynowany jego pasją do elektryczności, zaprzyjaźnia się z pastorem. Pewnego dnia niestety, Charlesa dotyka wielka tragedia, zabierając mu na zawsze rodzinę. Straszne Kazanie, jakie później wygłasza, okazuje się jego ostatnim w tym miasteczku. Losy Jamiego i Charlesa Jacobsa zazębiają się ze sobą jeszcze przez kolejne pół wieku, prowadząc do przerażającego zakończenia.
Małe miasteczko i jego społeczność, dobry portret psychologiczny głównych bohaterów, duża porcja wątków obyczajowych oraz mroczne zakończenie, powodujące podniesienie się ciśnienia krwi – tym właśnie jest znana nam z wcześniejszych książek proza Stephena Kinga. I takie jest również "Przebudzenie", które nie jest typową powieścią grozy, bowiem w zasadzie przez większą część powieści, akcja rozwija się powoli, by na końcowych stronach wybuchnąć niczym żarówka pod wpływem skoku napięcia. Najnowsze dzieło Kinga to w zasadzie w dużej mierze powieść obyczajowa, która dopiero w końcówce przeradza się w horror, jeżący włosy na naszej głowie. Muszę jednak podkreślić, iż napięcie i swoistą mroczność wyczuwa się przez wszystkie etapy życia Jamiego, aż do zaskakującego finału. Jeśli więc nie znacie prozy Stephena Kinga z jego wcześniejszych książek i nastawiacie się na typowy horror, możecie poczuć małe rozczarowanie. Dla znawców specyficznego stylu autora, "Przebudzenie" będzie natomiast powrotem do starego, dobrego Kinga, jakiego ja osobiście kocham i kochać nie przestanę.
"Przebudzenie" to w swojej istocie polemika króla horroru z wiarą w Boga i wiarą w to, co nas czeka po śmierci. Autor kreśląc postać pastora, który pod wpływem osobistej tragedii, wyrzeka się swojej wiary, stając się w późniejszych latach fałszywym kaznodzieją, zafascynowanym elektrycznością – pokazuje jak ulotna jest nasza wiara i jak samolubny jest stwórca, jeśli w ogóle istnieje. Kwintesencją negacji samego Boga i chorego fanatyzmu religijnego jest zakończenie powieści, które wbiło mnie w fotel, skłaniając do głębokiej refleksji. Od dawna utrzymuję, że Stephen King tworząc od lat takie przerażające wizje, musi posiadać ponadprzeciętną wyobraźnię i przede wszystkim odbiegającą od wszelkich przyjętych norm - psychikę, i po lekturze jego kolejnego dzieła, zdanie to podtrzymuję. Po raz kolejny bowiem przekonałam się, że mroczne wizje autora potrafią mną wstrząsnąć. Chyba nigdy nie zapomnę sceny, będącej preludium do makabrycznego zakończenia, w której w śnie Jamiego Mortona, w towarzystwie zmarłej rodziny, ze zgniłego, urodzinowego tortu wychodzą mrówki.
W powieści występuję dwóch głównych bohaterów, pomimo faktu, że pierwszoosobowa narracja została oddana Jamiemu, który przedstawiając koleje swojego życia, ukazuje swoje wszystkie spotkania z Charlesem Jacobsem. Stephen King, po raz kolejny z mistrzowską precyzją, kreśli dość nietuzinkowe portrety psychologiczne – byłego narkomana i rockmana, oraz szaleńca opętanego magią elektryczności. Obydwie kreacje zapadają w pamięć, jednak to osoba pastora fascynuje, nie pozwalając przejść obok niej obojętnie. W książce znajdziecie także swoistą warstwę muzyczną, pod postacią tytułów piosenek z różnych lat, a także wiele nawiązań do wcześniejszej twórczości pisarza. Dla fanów autora to na pewno wielka gratka.
Z pewnością każdy z Was wielokrotnie zastanawiał się, co czeka nas po śmierci. Po lekturze "Przebudzenia" zastanowicie się dwa razy, zanim zamarzycie o tej nieznanej nikomu wiedzy. W tym przypadku bowiem, lepiej jest nie poznawać prawdy, jak twierdzi sam mistrz horroru. Polecam, najnowsza książka Stephena Kinga zelektryzuje Wasze włosy!
Stephen King |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni Bonito
Czekałam na Twoją recenzję tej książki! Przyznam szczerze, że samo "Przebudzenie" dało mi do myślenia i faktycznie zelektryzowało moje włosy. Oby więcej takich książek!
OdpowiedzUsuńKing jest królem, dosłownie i w przenośni :)
OdpowiedzUsuńPolać koleżance. :)
UsuńOde mnie też :P
UsuńA ja tam za Kingiem nie przepadam. Może go nie rozumiem? Ale horrory to nie moja bajka. To bardzo wydajny pisarz i cenię go za to, ale jego książki, poza Zieloną milą, jakoś mnie nie wciągają :)
OdpowiedzUsuńJa bym jeszcze dodał "Mroczną wieżę" i resztę wypowiedzi mogę przepisać. ;)
UsuńMnie akurat cieszy, że nie mamy do czynienia z dreszczowcem. Lubię Kinga w bardziej obyczajowym wydaniu, choć nadal mrocznym.
OdpowiedzUsuńOgromnie się ciesze, że mistrz grozy nadal pisze i wydaje książki. Koniecznie musze się w nią zaopatrzyć, bo jako wielbicielka twórczości tego autora nie mogę przegapić tej książki!
OdpowiedzUsuńDostałam tę książkę po angielsku od siostry. Jeszcze jej nie czytałam, ale po Twojej recenzji zaczynam sobie na nią robić ochotę :)
OdpowiedzUsuńChoć ostatnio nieco się zraziłam do twórczości Kinga, to jednak na powyższą pozycję mam wyjątkowo ochotę.
OdpowiedzUsuńKiedyś wypozyczyłam "Pod kupułą" z biblioteki i było to moje pierwsze nieudane podejście do twórczości Kinga. Chyba odstraszył mnie ten mały druk i objętość... Mimo to mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zapoznać z książkami tego pisarza.
OdpowiedzUsuńKinga najpierw chcę przeczytać Zieloną milę i Wielki Marsz, później pomyślę nad innymi jego książkami, w tym tą.
OdpowiedzUsuńJa niestety byłam rozczarowana:( Uwielbiam Kinga, czytam wszystkie jego książki. Tutaj popełniłam błąd, bo nastawiłam się na zupełnie inny klimat, a otrzymałam coś innego. Warstwa obyczajowa jak zwykle świetna, nieustannie towarzyszący niepokój też fajny. Ja się nie przeraziłam wcale a wcale:) Niestety.
OdpowiedzUsuńMoje zdanie już znasz, więc nie będę się powtarzać :-) byłam ciekawa Twojej recenzji tej pozycji :-)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią przeczytałabym "Przebudzenie", przede wszystkim ze względu właśnie na dobry portret psychologiczny bohaterów, z którego słyną książki Kinga :)
OdpowiedzUsuńNie jestem jakąś zagorzałą fanką Kinga, ale tę książkę z chęcią bym przeczytała, gdyż czytam tak wiele różnorodnych opinii, że z ciekawością sama sprawdzę jakie robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńZmierzam ku twórczości króla ale to jeszcze nie ta chwila;) O tej książce słyszałam już tyle, że jestem ciekawa czy by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego autora! Widziałam kilka ekranizacji jego powieści, muszę kiedyś coś jego autorstwa przeczytać.
OdpowiedzUsuńWszędzie ostatni Kinga pełno. I to nie tylko za sprawą "Przebudzenia". Osobiście mam z nim dziwną "relację". Niby jest jednym z moich ulubionych autorów, ale jego książki dzielą się dla mnie albo na arcydzieła albo na niewypały. Nie znalazłam jeszcze niczego pomiędzy. Po raz kolejny robię sobie od niego przerwę, tak by za jakiś czas znów spróbować swojej przygody z nim.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. :) - http://smieszna-nazwa.blogspot.com/
Dziś w jakimś programie mówili o tej książce i jeszcze bardziej mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńTo książka odpowiednia dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKinga tak naprawdę dopiero poznaję - wielu jego książek jeszcze nie czytałam. "Przebudzenie" dostałam w prezencie, ale tak sobie myślę, że chyba odłożę je na później - najpierw poczytam trochę więcej starego Kinga, wtedy pewnie inaczej podejdę do jego najnowszej powieści. Cieszę się, jednak, że "Przebudzenie" wypada tak dobrze.
OdpowiedzUsuńTak, lepiej nie wiedzieć za dużo i żyć w błogiej nieświadomości, bo to co nas czeka po śmierci może nam się zdecydowanie nie spodobać:)
OdpowiedzUsuńKurczę aż mi wstyd, że nie znam jeszcze twórczości Kinga. Muszę się poprawić w przyszłym roku!
OdpowiedzUsuńKiedyś z pewnością sięgnę po twórczość Kinga, ale ta pozycja raczej nie będzie pierwsza.
OdpowiedzUsuńKsiążki tego autora ciągle przede mną.
OdpowiedzUsuńnie lubię Kinga, 'nie podchodzi mi'
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że to zawiązanie do Boga i spraw ze śmiercią, tym bardziej zamysł mi się podoba.
OdpowiedzUsuńKinga biorę w ciemno, więc i na najnowszą powieść mam ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńkinga uwielbiam, przeczytałam chyba wszystkie książki jakie mogłam znaleźć na chomikuj xd
OdpowiedzUsuńNie lubię twórczości Kinga i po trzech przeczytanych książkach, raczej już sobie daruję.
OdpowiedzUsuńOj, King potrafi zjeżyć włos na głowie :)
OdpowiedzUsuńNie jestem znawczynią prozy Kinga, jednak chętnie sięgam po jego książki. Tę na pewno też kiedyś przyczytam.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami Kinga i chyba nie chcę by "włos zjeżył mi się na głowie."
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie czytałam nic Kinga, w końcu muszę przeczytać coś z jego twórczości :)
OdpowiedzUsuńJeszcze tyle książek autora przede mną! :)
OdpowiedzUsuńZastawiałam się nad tą książką, a teraz już jestem pewna że muszę ją dopisać do mojej listy zakupowej na przyszły rok:)
OdpowiedzUsuńW nowym roku zamierzam przeczytać "Pan Mercedes" :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam autora, więc na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKsiąża zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Bardzo się cieszę, bo po "Panu Mercedesie" obawiałam się, że King troszeczkę podupadł literacko...
OdpowiedzUsuńTa książka to moje marzenie- może kiedyś się spełni.
OdpowiedzUsuńOd miesiąca czeka na mnie na półce, ale jakoś nie mogę się zdobyć na jej przeczytanie, chociaż Kinga cenię i uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNie mogę się do niego przekonać, ale może w wersji obyczajowej bardziej mnie zaciekawi. ;)
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze i mam bardzo podobne odczucia co do Twoich :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Mikołaj wiedział co Ci kupić :) Dla mnie "Przebudzenie" było wręcz oszałamiające - mocne, klasyczne i pozostawiające wiele niepewności w sercu.
OdpowiedzUsuńto King więc na pewno przeczytam! cytat jakże ciekawy! Na razie jednak wezmę się za jego książkę TO, która już się pyszni na mojej półce!
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam za twórczością tego autora.
OdpowiedzUsuńKing to również mój król :-)
OdpowiedzUsuńA na odtrutkę po kingowskiej wizji "po" nadaje się chyba tylko "Dowód" Ebena Alexandra.