"Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli" – Ałbena Grabowska
"Nie ma winnych, synku, kiedy jest wojna...".
Niektórzy
pisarze nie przestają mnie zadziwiać. Do takiego, dość elitarnego
grona dołączyła właśnie Ałbena Grabowska, która oprócz tego,
że pisze uwielbiane przez młodszych czytelników książki i wydaje
wspaniałe powieści obyczajowe dla dorosłych z nieodłącznym
suspensem - pokusiła się rozszerzyć obszar literacki, z którego była do tej pory znana. Autorka, oddając bowiem do rąk czytelników swoje najnowsze dzieło -pierwszy tom sagi rodzinnej - udowodniła, że nieobce są jej eksperymenty, zamieniające się w prawdziwą ucztę literacką.
Ałbena
Grabowska to z wykształcenia lekarz neurolog epileptolog, pracująca
w Szpitalu Dziecięcym w Dziekanowie Leśnym. Autorka posiada bułgarskie korzenie, a jej imię Ałbena oznacza Kwitnącą Jabłoń. W
swoim dorobku literackim może poszczycić się książkami dla
dzieci, książką non-fiction, oraz trzema powieściami dla
dorosłych. Prywatnie matka trójki dzieci, uwielbiająca teatr i
film. "Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli" to pierwszy
tom zaplanowanej sagi rodzinnej.
W pewien, wiosenny dzień 1914 r., w Brwinowie, podczas porodu bliźniaczek – Marii i Anny umiera ich matka. Owdowiały mąż – Stanisław Winny musi pozbierać się po utracie ukochanej żony, tym bardziej, że oprócz nowo narodzonych córek, ma na wychowaniu jeszcze dwóch synów. Tymczasem, na świecie wybucha I wojna światowa, która zmienia życie mieszkańców Brwinowa. Bliźniaczki dorastają z każdym rokiem, a rodzina odkrywa niepokojący dar Anny, będący jednocześnie jej przekleństwem. Pierwszy tom sagi obejmuje okres dwudziestu pięciu lat z życia rodziny Winnych, do wybuchu II wojny światowej.
XX wiek, ze swoimi dramatycznymi wydarzeniami, już niejeden raz stanowił inspirację do przedstawienia losów polskiej rodziny pod postacią sagi rodzinnej. Nie dziwi więc fakt, że autorzy nadal chwytają się tego okresu, to bowiem źródło z którego można czerpać pełnymi garściami, budując fabułę swojej książki. Muszę przyznać, że do czasu zagłębienia się w typowo epickie dzieło Ałbeny Grabowskiej, postrzegałam autorkę, jako mistrzynię powieści psychologicznej i obyczajowej, a przede wszystkim mistrzynię w budowaniu suspensu. Tymczasem, jej kolejno dzieło to w pełnym tego słowa znaczeniu, pierwsza część sagi rodzinnej, ukazująca losy zwykłych ludzi na tle ważnych wydarzeń dziejowych. Temat, silnie eksploatowany w naszej polskiej literaturze, ale jak pokazuje pisarka – nadal chwytający czytelników za serca. Za wiele serc.
Wielowątkowość, spójna fabuła w której występują niespodziewane zwroty akcji, bogate tło historyczne i społeczne, a przede wszystkim barwny panteon bohaterów, z którymi łatwo się utożsamiać – to główne cechy książki "Stulecie Winnych", będącej prozą poruszającą, ukazującą uniwersalne prawdy i wskazującą na konieczność trudnych wyborów, które często prowadzą do cierpienia i nieszczęścia. Wraz z rodziną Winnych będziecie przeżywać bowiem wzloty i upadki, chwile grozy ale i szczęścia, wszelkie emocje, wzruszenia i małe radości. Różnorodność kreacji postaci z pewnością wskaże Wam waszego faworyta, któremu będziecie kibicować. Dla mnie taką osobą niewątpliwie była pierwszoplanowa bohaterka, jedna z bliźniaczek, czyli Anna, obdarzona talentem i jednocześnie przekleństwem zdolności proroczych. To właśnie ona zaskarbiła moją największą sympatię. I to w głównej mierze na jej dalsze losy czekam w następnej części sagi.
W powieści Ałbeny Grabowskiej znalazłam także pewien element, którego bym się nie spodziewała. Otóż pisarka, w fikcyjne losy rodziny Winnych, zamieszkujących podwarszawski Brwinów, wplotła losy autentycznych postaci, które wielu czytelnikom będą z pewnością znane. Losy Winnych splatają się bowiem z willą "Stawisko", w którym mieszka Jarosław Iwaszkiewicz ze swoją żoną Anną. Na łamach książki znajdziecie także dyplomatę Tadeusza Wierusz-Kowalskiego, czy lekarza Janusza Korczaka. Wraz z bohaterami zwiedzicie pałac Wierusz-Kowalskich, a także usłyszycie o znanej, żeńskiej szkole im. Cecylii Plater–Zyberkówny w Warszawie. Taki kolaż, połączenia fikcji z realizmem okazał się prawdziwie trafionym zabiegiem, uwiarygadniającym dzieło i wprowadzającym element różnorodności. Ałbena Grabowska zaskoczyła mnie przede wszystkim wprowadzeniem postaci Jarosława Iwaszkiewicza z akcentem na jego skłonności homoseksualne. Dodało to całej książce swoistego smaczku i przede wszystkim autentyzmu.
Warto wspomnieć również kilka słów o samym wydaniu książki, które jest w moim przekonaniu wydawniczą perełką, a nawet majstersztykiem. Okładka przedstawiająca dwie kobiety, ukazane do połowy twarzy, bliźniaczki z magnetycznym spojrzeniem – niewątpliwe przyciąga uwagę ukrytą w ich wzroku tajemnicą. Do tego wszystkiego, dobrej jakości papier aż chce się trzymać w dłoniach. Tak, temu wydaniu nie można nic zarzucić. Mogłabym się przyczepić jedynie o brak drzewa genealogicznego rodu Winnych, jednak o dziwo, w tym tomie nie potrzebowałam takiego załącznika. Jak będzie w kolejnej części, zobaczymy.
"Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli" to kolejna książka Ałbeny Grabowskiej, która urzekła mnie od pierwszej do ostatniej strony. Jednym mankamentem, jaki da się zauważyć to... brak następnego tomu, w którym będę mogła przeżywać kolejne lata z Anną i pozostałymi członkami rodziny Winnych. Nie czujcie się więc w żaden sposób winni, gdy przez lekturę najnowszej powieści mojej ulubionej autorki zarwiecie noc. Warto!
W pewien, wiosenny dzień 1914 r., w Brwinowie, podczas porodu bliźniaczek – Marii i Anny umiera ich matka. Owdowiały mąż – Stanisław Winny musi pozbierać się po utracie ukochanej żony, tym bardziej, że oprócz nowo narodzonych córek, ma na wychowaniu jeszcze dwóch synów. Tymczasem, na świecie wybucha I wojna światowa, która zmienia życie mieszkańców Brwinowa. Bliźniaczki dorastają z każdym rokiem, a rodzina odkrywa niepokojący dar Anny, będący jednocześnie jej przekleństwem. Pierwszy tom sagi obejmuje okres dwudziestu pięciu lat z życia rodziny Winnych, do wybuchu II wojny światowej.
XX wiek, ze swoimi dramatycznymi wydarzeniami, już niejeden raz stanowił inspirację do przedstawienia losów polskiej rodziny pod postacią sagi rodzinnej. Nie dziwi więc fakt, że autorzy nadal chwytają się tego okresu, to bowiem źródło z którego można czerpać pełnymi garściami, budując fabułę swojej książki. Muszę przyznać, że do czasu zagłębienia się w typowo epickie dzieło Ałbeny Grabowskiej, postrzegałam autorkę, jako mistrzynię powieści psychologicznej i obyczajowej, a przede wszystkim mistrzynię w budowaniu suspensu. Tymczasem, jej kolejno dzieło to w pełnym tego słowa znaczeniu, pierwsza część sagi rodzinnej, ukazująca losy zwykłych ludzi na tle ważnych wydarzeń dziejowych. Temat, silnie eksploatowany w naszej polskiej literaturze, ale jak pokazuje pisarka – nadal chwytający czytelników za serca. Za wiele serc.
Wielowątkowość, spójna fabuła w której występują niespodziewane zwroty akcji, bogate tło historyczne i społeczne, a przede wszystkim barwny panteon bohaterów, z którymi łatwo się utożsamiać – to główne cechy książki "Stulecie Winnych", będącej prozą poruszającą, ukazującą uniwersalne prawdy i wskazującą na konieczność trudnych wyborów, które często prowadzą do cierpienia i nieszczęścia. Wraz z rodziną Winnych będziecie przeżywać bowiem wzloty i upadki, chwile grozy ale i szczęścia, wszelkie emocje, wzruszenia i małe radości. Różnorodność kreacji postaci z pewnością wskaże Wam waszego faworyta, któremu będziecie kibicować. Dla mnie taką osobą niewątpliwie była pierwszoplanowa bohaterka, jedna z bliźniaczek, czyli Anna, obdarzona talentem i jednocześnie przekleństwem zdolności proroczych. To właśnie ona zaskarbiła moją największą sympatię. I to w głównej mierze na jej dalsze losy czekam w następnej części sagi.
W powieści Ałbeny Grabowskiej znalazłam także pewien element, którego bym się nie spodziewała. Otóż pisarka, w fikcyjne losy rodziny Winnych, zamieszkujących podwarszawski Brwinów, wplotła losy autentycznych postaci, które wielu czytelnikom będą z pewnością znane. Losy Winnych splatają się bowiem z willą "Stawisko", w którym mieszka Jarosław Iwaszkiewicz ze swoją żoną Anną. Na łamach książki znajdziecie także dyplomatę Tadeusza Wierusz-Kowalskiego, czy lekarza Janusza Korczaka. Wraz z bohaterami zwiedzicie pałac Wierusz-Kowalskich, a także usłyszycie o znanej, żeńskiej szkole im. Cecylii Plater–Zyberkówny w Warszawie. Taki kolaż, połączenia fikcji z realizmem okazał się prawdziwie trafionym zabiegiem, uwiarygadniającym dzieło i wprowadzającym element różnorodności. Ałbena Grabowska zaskoczyła mnie przede wszystkim wprowadzeniem postaci Jarosława Iwaszkiewicza z akcentem na jego skłonności homoseksualne. Dodało to całej książce swoistego smaczku i przede wszystkim autentyzmu.
Warto wspomnieć również kilka słów o samym wydaniu książki, które jest w moim przekonaniu wydawniczą perełką, a nawet majstersztykiem. Okładka przedstawiająca dwie kobiety, ukazane do połowy twarzy, bliźniaczki z magnetycznym spojrzeniem – niewątpliwe przyciąga uwagę ukrytą w ich wzroku tajemnicą. Do tego wszystkiego, dobrej jakości papier aż chce się trzymać w dłoniach. Tak, temu wydaniu nie można nic zarzucić. Mogłabym się przyczepić jedynie o brak drzewa genealogicznego rodu Winnych, jednak o dziwo, w tym tomie nie potrzebowałam takiego załącznika. Jak będzie w kolejnej części, zobaczymy.
"Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli" to kolejna książka Ałbeny Grabowskiej, która urzekła mnie od pierwszej do ostatniej strony. Jednym mankamentem, jaki da się zauważyć to... brak następnego tomu, w którym będę mogła przeżywać kolejne lata z Anną i pozostałymi członkami rodziny Winnych. Nie czujcie się więc w żaden sposób winni, gdy przez lekturę najnowszej powieści mojej ulubionej autorki zarwiecie noc. Warto!
Ałbena Grabowska |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Zwierciadło
Okładka w niesamowity sposób przykuwa uwagę.
OdpowiedzUsuńmiałam to samo napisać, trudno od niej oderwać wzrok
UsuńWiele dobrego słyszałam o twórczości tej autorki. Tytuł już dawno zapisany.
OdpowiedzUsuńByłam początkowo zdecydowana nie sięgać po tę powieść. W końcu historia nie jest moją mocną stroną. Ale przecież to Ałbena! I sięgnęłam... Nie żałuję. Podobała mi się jeszcze bardziej niż "Coraz mniej olśnień" i "Lot nisko nad ziemią". Rewelacja! Mogłabym wypowiadać się tylko o pozytywnych stronach tej książki, nie inaczej. Czekam z niecierpliwością na kolejne tomy. I moją ulubioną bohaterką również była Anna.
OdpowiedzUsuńA co do okładki... Męczyła mnie ona. Aż pewnego dnia, w paincie, wkleiłam dwie te okładki obok siebie by sprawdzić, czy to jedna i ta sama osoba. I tak! To jedna postać, która podzielona na pół i rozsunięta na okładce daje wrażenie dwóch innych kobiet, bliźniaczek właśnie. Zabieg rewelacyjny!
Nie znam twórczości tej autorki, ale słyszałam na jej temat bardzo wiele dobrego, dlatego postaram się sięgnąć po jakąś jej książkę, być może nawet po niniejszą pozycję.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale czuje, ze książka raczej by mnie nie wciągnęła do swojego świata :)
OdpowiedzUsuńMiło zobaczyć znajome polskie nazwisko. A jeszcze milej przeczytać coś takiego. Muszę sięgnąć po tę książkę i w ogóle po cokolwiek tej Autorki. Tematyka idealna dla mnie. Dopisałam do listy Must Have :)
OdpowiedzUsuńMuszę, koniecznie muszę napisać o okładce książki, która robi piorunujące wrażenie. Sama treść również brzi dość ciekawie, więc byłabym skłonna ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńRównież sporo pozytywnych opinii czytałam o książkach autorki, jednak póki co jeszcze nie udało mi się po żadną z nich sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zabrać się za książki tej autorki!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o Pani Ałbenie, same dobre słowa, muszę wreszcie zdobyć jakąś pozycję ej autorki, może zacznę właśnie od tej recenzowanej przez Ciebie?
OdpowiedzUsuńRodzinną sagę z suspensem i autentycznymi bohaterami muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale swoją recenzją sprawiłaś, że mam ogromną chęć przeczytać tę książkę:) Sagi rodzinne i wojenne tło, to coś zdecydowanie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńBędę musiała przeczytać !
OdpowiedzUsuńAch, uwielbiam sagi rodzinne. Właśnie wczoraj skończyłam ostatni tom pewnej genialnej sagi i już powoli rozglądam się za kolejną. Dzięki Tobie wiem, że tym razem sięgnę po książkę polskiej autorki.
OdpowiedzUsuńPolecam
UsuńTrzy odbicia w lustrze oraz
Lodowe Pąki róż
Świetnie się je czyta, podobnie jak te trylogie
Polecam
UsuńTrzy odbicia w lustrze oraz
Lodowe Pąki róż
Świetnie się je czyta, podobnie jak te trylogie
Tak bardzo Ci zazdroszczę lektury tej książki, mam wielką ochotę na twórczość autorki, ale jakoś nie mogę się zebrać. Twoja recenzja sprawiła, że jestem krok bliżej ;)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy czytam u Ciebie recenzję książki pani Ałbeny jestem pod wrażeniem. Piszesz tak sugestywnie, że nie sposób zapomnieć tytułu. Tym razem też z pewnością sięgnę po książkę, tym bardziej że mocno uwierzyłam w to, że to Twoja ulubiona autorka i przekonały mnie te "smaczki" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Angelika
Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tej autorki, muszę w końcu sięgnąć po którąś z jej książek :)
OdpowiedzUsuńPo tę książkę z pewnością sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie najlepsza książka pisarki, ja również nie mogę doczekać się kontynuacji:)
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że nie miałam do tej pory okazji zapoznać się z twórczością tej autorki. Kusisz, kusisz!
OdpowiedzUsuńFaktycznie pani Ałbena jest bardzo wszechstronna. Mam nadzieję, że niebawem uda mi się zakosztować jakiegoś jej dzieła. Ta zapowiada się bardzo ciekawie, ale inne też chętnie przygarnę. :)
OdpowiedzUsuńPóki co mam inną książkę autorki, ale coś czuję, że na tej jednej się nie skończy. Pozdrawiam ):
OdpowiedzUsuńMamy 3 książki tej autorki, Paulina przeczytała wszystkie. Ja na razie nie, ale może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o autorce, ale chętnie sięgnęłabym po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńNie mogłam się oprzeć i kupiłam tę książkę. Ale z czytaniem to chyba jednak poczekam na drugi tom, sagi lubię czytać "hurtem";)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu sięgnąć po książki tej autorki. Widzę, że zdecydowanie warto :)
OdpowiedzUsuńTo pozycja, która dość szybko trafi do mojej biblioteczki. Jestem niesamowicie ciekawa tego tytułu, sporo dobrego czytałam na jego temat :)
OdpowiedzUsuńTak opisałaś, że chciałoby się już, natychmiast zatopić się w lekturze :)
OdpowiedzUsuńAłbena to chyba najdziwniejsze imię z jakim sie spotkałam.
OdpowiedzUsuńTwórczością Ałbeny Grabowskiej zainteresowałam właśnie dzięki Tobie. Nie wiem, którą książką najbardziej.
OdpowiedzUsuńLubię takie wielowątkowe sagi rodzinne ;-)
OdpowiedzUsuńPierwsza część sagi rodzinnej, ukazująca losy zwykłych ludzi na tle ważnych wydarzeń dziejowych- a wiesz, to mnie przekonuje do tej lektury.
OdpowiedzUsuńUwierzysz, że jeszcze żadnej książki autorstwa pani Ałbeny nie czytałam? wstyd... :/
OdpowiedzUsuńSaga to idealna propozycja na jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać!!! :D
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji z chęcią sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńNa swojej liście książek do przeczytania mam "Lot nisko nad ziemią", więc pewnie po ten tytuł sięgnę najpierw, ale zaciekawiłaś mnie tą nową publikacją autorki.Cenię książki, które chwytają za serce, więc to mogłoby być coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie sięgnąć po tą książkę!
OdpowiedzUsuńWlasnie skonczylam czytac , ostatni tom i jest mi przykro ,ze to.juz koniec .Istnieje na prawde nieliczne grono ksiazek ( a polykam je.garsciami ) ktore czytajac ostatnia kartke chcialabym ,zeby ta chwila przeciagnela sie.jak najdluzej !Ksiazki godne polecenia- czytana z ciekawoacia ,jednym tchem =) Na pewno znajduje sie w gronie moich ulubionych powiesci =) Ciesze sie ,ze wzielam od razu 3 tomy bo.inaczej ciekawosc po przeczytaniu 1 nie dalaby mi.=p I do tego Polska autorka =)
OdpowiedzUsuń..nie dala by mi spac =p Przepraszam za bledy ,wina telefonu =p
UsuńZ twórczością Ałbeny Grabowskiej spotykam się po raz pierwszy. Stulecie jeszcze przede mną ale Kości proroka narobiły mu apetytu. Połączenie kryminału sensacji z elementami mistycyzmu. Klimatem trochę przypomina Dana Browna, ale jest dużo lepsza. Autorka w genialny sposób łączy watki teraźniejsze z przeszłością. Mimo trzech różnych historii czytelnik nie gubi się w zawiłościach fabuły. Czy Stulecie jest równie dobre?
OdpowiedzUsuń