"Miasteczko Ostatnich Westchnień" – Grzegorz Gortat
"Są ścieżki, które trzeba wydeptywać własnymi stopami".
Bardzo bliska
jest mi pewna myśl George'a Bernarda Shawa, który stwierdził, że im bardziej poznaje ludzi, tym bardziej kocha zwierzęta.
Myśl, która zawiera w sobie bardzo silny przekaz, a przede
wszystkim prawdę o nas – o ludziach. Zwierzęta na naszej planecie
nie mają bowiem łatwego życia, a książka "Miasteczko
Ostatnich Westchnień" pokazuje pełnię ludzkiego okrucieństwa,
będącego niestety naszą drugą naturą.
Grzegorz
Gortat to anglista, tłumacz i pisarz. Jest z urodzenia Łodzianinem,
a z wyboru Warszawiakiem. Autor w swojej twórczości może pochwalić
się różnorodnymi tematycznie utworami – fantasty, kryminał,
powieści obyczajowe i powieści dla dzieci. Jest laureatem wielu
nagród literackich. Jego powieść pt. "Szczury i wilki"
została przetłumaczona na język czeski. "Miasteczko
Ostatnich Westchnień" to trzecia część w serii "Lepiej
w to uwierz!".
Tytułowe Miasteczko Ostatnich Westchnień to kraina do jakiej przybywają zwierzęta po swojej śmierci. Pewnego dnia, dwa szczury – Remus i Romulus znajdują nad rzeką ludzkie niemowlę, które nie powinno trafić do tego miejsca. Po długich dyskusjach, pitbull Raben postanawia, że zwierzęta zaopiekują się chłopcem, pomimo wielu cierpień, jakich doświadczyli z ręki człowieka. Kiedy chłopiec ma sześć lat, wyrusza wraz z Rabenem do świata ludzi, by poznać tajemnicę swojego pochodzenia. Świat za rzeką okazuje się niestety pełen okrucieństwa.
Czytając przed rozpoczęciem tej lektury opis na okładce, i biorąc pod uwagę całą szatę graficzną książki – byłam przekonana, że to literatura stricte dziecięca, którą będę mogła czytać swojemu przyszłemu dziecku i polecać innym rodzicom. Z każdym, kolejnym rozdziałem utworu, moje wątpliwości jednak rosły, gdyż treści, jakie zawiera fabuła są często drastyczne i w mojej opinii, pierwszą grupą wiekową, do jakiej mogłabym skierować dzieło Grzegorza Gortata byłaby dopiero młodzież. Wątki dotyczące znęcania się nad zwierzętami różnej maści, wymiary okrucieństw do jakich zdolny jest człowiek i widoczna przemoc – to cechy charakteryzujące tę książkę. Atmosfera grozy, swoista brutalność oraz zapadająca w pamięć kreacja człowieka - potwora, jakim był niewątpliwie Teuffel – nie pozwalają skierować tego dzieła do małego dziecka. Do tej prozy trzeba po prostu trochę dorosnąć.
"Miasteczko Ostatnich Westchnień" to także wymowna w swoim przekazie uniwersalna historia odwiecznej walki dobra ze złem. Ukazana z perspektywy zwierząt, wyzwala swoją treścią wielkie pokłady empatii i zrozumienia dla wszelkich, żyjących istot. Jestem pewna, że każdego czytelnika, będącego równocześnie miłośnikiem zwierząt – zbulwersują, zszokują i wielce zasmucą przykłady ludzkiego okrucieństwa. Nie jest to jednak nic o czym byśmy już wcześniej nie słyszeli, bowiem wszystko to codziennie oglądamy w telewizyjnych wiadomościach, jak również czytamy o tym w internecie. Niestety, życie potrafi pisać o wiele gorsze scenariusze, niż wykreowana przez autora fabuła.
Koncepcja istnienia krainy, do której udają się zwierzęta po swojej śmierci, może niektórych zbulwersować. W szczególności ludzi wierzących, którzy twierdzą, że tylko człowiek posiada duszę. Mnie pomysł ten przypadł do gustu i pocieszam się tym, że być może rzeczywiście, gdzieś tam istnieje takie miejsce, w którym każdy z naszych pupili odnajdzie upragniony spokój. Wątek reinkarnacji, czyli zamiany zwierząt w ludzi również zdobył moja aprobatę.
Warto napisać także kilka zdań o samym wydaniu książki. Okładka ze skrzydełkami i dobrej jakości papier niewątpliwie umilają jej lekturę. Pomiędzy poszczególnymi rozdziałami znajdziecie także zabarwione szarością obrazki, które dopełniają przygnębiającego klimatu całej historii. Kolorowe rysunki, zdecydowanie nie pasowałyby do przekazu tego utworu.
Jestem pewna, że wydając "Miasteczko Ostatnich Westchnień", autorowi udało się dokonać najważniejszego – wywołać w czytelniku szereg przemyśleń dotyczących naszej, często brutalnej natury i bezsilności zwierząt, które skazane na nasze humory – cierpią niewyobrażalne męki. Myślę, że ze względów światopoglądowych nie każdemu tytuł ten przypadnie do gustu, jednak warto zaryzykować i po prostu sprawdzić, czy "Miasteczko Ostatnich Westchnień" przypadnie Wam do gustu.
Tytułowe Miasteczko Ostatnich Westchnień to kraina do jakiej przybywają zwierzęta po swojej śmierci. Pewnego dnia, dwa szczury – Remus i Romulus znajdują nad rzeką ludzkie niemowlę, które nie powinno trafić do tego miejsca. Po długich dyskusjach, pitbull Raben postanawia, że zwierzęta zaopiekują się chłopcem, pomimo wielu cierpień, jakich doświadczyli z ręki człowieka. Kiedy chłopiec ma sześć lat, wyrusza wraz z Rabenem do świata ludzi, by poznać tajemnicę swojego pochodzenia. Świat za rzeką okazuje się niestety pełen okrucieństwa.
Czytając przed rozpoczęciem tej lektury opis na okładce, i biorąc pod uwagę całą szatę graficzną książki – byłam przekonana, że to literatura stricte dziecięca, którą będę mogła czytać swojemu przyszłemu dziecku i polecać innym rodzicom. Z każdym, kolejnym rozdziałem utworu, moje wątpliwości jednak rosły, gdyż treści, jakie zawiera fabuła są często drastyczne i w mojej opinii, pierwszą grupą wiekową, do jakiej mogłabym skierować dzieło Grzegorza Gortata byłaby dopiero młodzież. Wątki dotyczące znęcania się nad zwierzętami różnej maści, wymiary okrucieństw do jakich zdolny jest człowiek i widoczna przemoc – to cechy charakteryzujące tę książkę. Atmosfera grozy, swoista brutalność oraz zapadająca w pamięć kreacja człowieka - potwora, jakim był niewątpliwie Teuffel – nie pozwalają skierować tego dzieła do małego dziecka. Do tej prozy trzeba po prostu trochę dorosnąć.
"Miasteczko Ostatnich Westchnień" to także wymowna w swoim przekazie uniwersalna historia odwiecznej walki dobra ze złem. Ukazana z perspektywy zwierząt, wyzwala swoją treścią wielkie pokłady empatii i zrozumienia dla wszelkich, żyjących istot. Jestem pewna, że każdego czytelnika, będącego równocześnie miłośnikiem zwierząt – zbulwersują, zszokują i wielce zasmucą przykłady ludzkiego okrucieństwa. Nie jest to jednak nic o czym byśmy już wcześniej nie słyszeli, bowiem wszystko to codziennie oglądamy w telewizyjnych wiadomościach, jak również czytamy o tym w internecie. Niestety, życie potrafi pisać o wiele gorsze scenariusze, niż wykreowana przez autora fabuła.
Koncepcja istnienia krainy, do której udają się zwierzęta po swojej śmierci, może niektórych zbulwersować. W szczególności ludzi wierzących, którzy twierdzą, że tylko człowiek posiada duszę. Mnie pomysł ten przypadł do gustu i pocieszam się tym, że być może rzeczywiście, gdzieś tam istnieje takie miejsce, w którym każdy z naszych pupili odnajdzie upragniony spokój. Wątek reinkarnacji, czyli zamiany zwierząt w ludzi również zdobył moja aprobatę.
Warto napisać także kilka zdań o samym wydaniu książki. Okładka ze skrzydełkami i dobrej jakości papier niewątpliwie umilają jej lekturę. Pomiędzy poszczególnymi rozdziałami znajdziecie także zabarwione szarością obrazki, które dopełniają przygnębiającego klimatu całej historii. Kolorowe rysunki, zdecydowanie nie pasowałyby do przekazu tego utworu.
Jestem pewna, że wydając "Miasteczko Ostatnich Westchnień", autorowi udało się dokonać najważniejszego – wywołać w czytelniku szereg przemyśleń dotyczących naszej, często brutalnej natury i bezsilności zwierząt, które skazane na nasze humory – cierpią niewyobrażalne męki. Myślę, że ze względów światopoglądowych nie każdemu tytuł ten przypadnie do gustu, jednak warto zaryzykować i po prostu sprawdzić, czy "Miasteczko Ostatnich Westchnień" przypadnie Wam do gustu.
Grzegorz Gortat |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Agencji Edytorskiej EZOP
Już sama okładka mnie do siebie przyciąga:)
OdpowiedzUsuńOj nie wiem, czy mogłabym tę książkę przeczytać. Jestem strasznie wyczulona na złe traktowanie zwierząt...
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Tym razem nie dla mnie niestety ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie raczej też nie
UsuńWiesz, ja jestem wierząca i bardzo wierzę, że one na nas czekają po drugiej stronie. Tej książki nie dam rady przeczytać, ponieważ poważnie ją odchoruję. I wydaje mi się, że po lekturze miałabym ochotę zabijać ludzi :(
OdpowiedzUsuńKażdego człowieka nie pozbawionego człowieczeństwa wzrusza los zwierząt... z chęcią przeczytałabym tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy opublikowałam poprzedni komentarz bo rozłączyło mi internet, więc pisze jeszcze raz. :P
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa, w sam raz na długie, jesienne wieczory. Lubię książki, które zmuszają do refleksji.
Kurczę, aż żałuję, że nie mam tej książki na półce, bo z chęcią bym ją przeczytała. Podaruję kuzynce na gwiazdkę, bo to zdecydowanie jej klimaty :)
OdpowiedzUsuńInteresujący, choć smutny temat, chciałbym przeczytać.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuńGroza? Okrucieństwo? Dla co najmniej nastolatków? Też bym się nie spodziewała po okładce. Zaintrygowało mnie.
OdpowiedzUsuńO, takiej książki potrzebuję na te jesienne, deszczowe wieczory!
OdpowiedzUsuńWspaniałe ma oczy ten Człowiek!
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to niecodzienna lektura, jednak myślę, że się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńKsiążka intryguje - to na pewno. :)
OdpowiedzUsuńOkładka intryguje, ale nie wiem czy treść mnie nie przerasta. Nienawidzę scen przemocy wobec zwierząt. Po prostu.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to książka na moje zdrowie. Podejrzewam, że wiele jej momentów wytrąci mnie z równowagi, ale że lubię trudne lektury, to może się na nią odważę.
OdpowiedzUsuńNie lubię złego traktowania zwierząt, więc nie wiem, czy to książka dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńChyba nie podołałabym tej książce. Jestem po prostu chora, jak słyszę cokolwiek o znęcaniu się nad zwierzętami, i jak widzę coś o tym w telewizji, to wychodzę z pokoju.
OdpowiedzUsuńTeż byłam przekonana, że to literatura stricte dziecięca, a tu takie zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńOkładka też mnie zmyliła. Aż muszę zapoznać się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tym razem odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na okładkę rzeczywiście wydaje się, że to książka dla dzieci. Sama z chęcią po nią sięgnę, choć czuję, że ciężko będzie mi czytać o okrucieństwie dotyczącym zwierząt.
OdpowiedzUsuńPS Mój blog działa już pod nowym adresem, wpadnij pojawiła się nowa recenzja :)
Ja również po spojrzeniu na okładkę myślałam, że to książka dla dzieci. Cóż, pozory mylą. To rodzaj literatury, który bardzo lubię - nie tylko opowiada jakąś historię, ale też zmusza do myślenia.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej książki ale nie mogłabym znieść opisów znęcania się nad zwierzętami.
OdpowiedzUsuńTrochę przeraża mnie tematyka książki. Pewnie nie sięgnę po nią, bardzo boli mnie krzywda zwierząt, nie jestem w stanie znieść myśli o tym, że ktoś bezmyślnie staje się oprawcą słabszej istoty. Mam nadzieje, że książka wzbudzi emocje i stanie się przestrogą dla tych, którzy dręczą zwierzęta, a przynajmniej naświetli problem.
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie. Myślałam, że to książka dla mnie, ale ja nie nadaję się po prostu to czytania historii, w których poruszany jest temat znęcania się nad zwierzętami. Ale naprawdę bardzo się cieszę, że takie pozycje w ogóle powstają.
OdpowiedzUsuńdość ciekawa fabuła powieści, więc nie mówię nie! Chciałam także poinformować, iż przeniosłam się na własną domenę: okiemMK.com i dodałam Ciebie do odwiedzanych blogów, by nic mi nie umknęło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Brutalność ludzi i bezsilność zwierząt- nie jestem gotowa na taką tematykę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jestem gotowa na tą pozycje, pomimo tego, że jestem bardzo wrażliwą osoba i z pewnością po tej książcę nie będę mogła sie pozbierać, a lzy będą lecieć. Ale takie doświadczenia są mojej duszy naprawdę potrzebne, wiec zapisze sobie tytuł i przy najbliższej okazji zakupię ksiażkę :)
OdpowiedzUsuńSugerując się okładką kupiłabym tę książkę jakiemuś dziecku. Oboje byśmy tego żałowali...
OdpowiedzUsuń