"Jak u siebie" - Izabella Frączyk
"Wszystko w życiu dzieje się po coś".
Po przeczytaniu ostatniej
strony najnowszej powieści Izabelli Frączyk, w Waszych umysłach
może zakorzenić się pewna przestroga, w postaci pamiętania o
dochowaniu należytej ostrożności, w przypadku stanięcia przed
decyzją dotyczącą przyjęcia jakiegokolwiek spadku. Spadek bowiem,
kojarzący się najczęściej ze zwiększeniem naszych aktywów
materialnych, może także czasami przysporzyć wielu problemów.
Może także, jak pokazuje autorka, przewrócić poukładane życie do góry nogami.
Izabella Frączyk to
urodzona w Krakowie, absolwentka Akademii Ekonomicznej oraz
Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych w Warszawie.
Autorka posiada szerokie doświadczenie w pracy korporacyjnej, a
pisaniem zajmuje się od 2009 r. Jest szczęśliwą żoną, matką
dwójki dzieci, oraz właścicielką kota i psa. Jej debiutem
literackim była powieść pt. "Pokręcone losy Klary". "Jak u
siebie" jest piątą książką w dorobku pisarskim autorki.
Eliza prowadzi bardzo poukładane życie. Posiada chłopaka, wykonuje swoją wymarzona pracę – jest pielęgniarką w dość ekskluzywnym domu seniora na Marcowym Wzgórzu, oraz uwielbia swoje małe mieszkanko na warszawskiej Starówce. Pewnego dnia, w sędziwym już wieku umiera jedna z jej ulubionych podopiecznych, która pozostawia dla Elizy spadek w postaci nieruchomości. Bohaterka, w wyniku swojego niedopatrzenia w ulicznej numeracji, przyjmuje ostatnią wolę zmarłej. Okazuje się, że zamiast klimatycznej posiadłości, otrzymuje zapuszczony hotel. Przywrócenie go do dawnej świetności, zmienia diametralnie jej życie.
Czy zdajecie sobie sprawę, jak od przysłowiowej "kuchni" wygląda praca w hotelu? Wyobraźcie więc sobie, że nagle, praktycznie z dnia na dzień, musicie zacząć zarządzać takim miejscem. W takiej sytuacji właśnie została postawiona główna bohaterka książki Izabelli Frączyk. Jej przezabawne perypetie dotyczące pracy od podstaw w branży hotelarskiej, wielokrotnie wzbudzały na mojej twarzy uśmiech. Powieść ta jest prawdziwą skarbnicą wiedzy dotyczącej prowadzenia hotelu i hotelowej restauracji. Przypuszczam, że autorce zajęło naprawdę dużo czasu zagłębienie się w specyfikę takiej pracy, bowiem wierność w oddaniu wielu detali, o których zwykły zjadacz chleba nie ma pojęcia – jest bardzo widoczna. Jeśli zastanawialiście się kiedyś, od czego zaczyna się remonty w takich miejscach, jak dobiera się sztućce, albo z jakimi klientami można mieć do czynienia, to z historii Elizy i jej niechcianego spadku – z pewnością się tego dowiecie. Muszę przyznać, że zgłębianie wraz z bohaterką tajemnic branży hotelarskiej i gastronomicznej – było dla mnie bardzo ciekawą przygodą, bowiem dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy. Brawo dla autorki, za tak dobre przygotowanie merytoryczne w tym temacie.
Izabella Frączyk, na przykładzie Elizy – dziewczyny, która początkowo żyje w bezpiecznym dla siebie świecie – pokazała, że to właśnie wyzwania rozwijają osobowość człowieka i skłaniają do czynów, które normalnie nie miałyby miejsca. Ze zdrowym zaciekawieniem obserwowałam metamorfozę głównej bohaterki, która dzięki nieocenionej pomocy przyjaciółki Igi i pozostałych pracowników hotelu "Zacisze", wypływała na szerokie wody branży hotelarskiej. Przeróżne wpadki i porażki, początkowo zmniejszały entuzjazm Elizy, by za chwilę dopingować ją do jeszcze większej aktywności na tym polu. To była fascynująca i bardzo optymistyczna wędrówka po ludzkiej psychice, zabarwiona dużą dawką humoru.
"Jak u siebie" to ciepła powieść obyczajowa z nieodłącznym dowcipem, która nie odbiega od znanych nam schematów, często powielanych w tym właśnie gatunku. Wątek pojawienia się przystojnego gościa hotelowego – Karola, oraz rodzące się uczucie pomiędzy nim a Elizą – to przewidywalny scenariusz. Podobnie jak szczęśliwe zakończenie. Przewidywalność ta nie umniejszała jednak mojej przyjemności z tej lektury, gdyż wybierając taką właśnie powieść, liczę na dobre zakończenie, które poprawi mój nastrój. Myślę, że targetem książki winny stać się głównie kobiety, chociaż i mężczyzna z pewnością odnajdzie się w jej klimatach.
Jeśli jakiegoś, melancholijnego dnia, będziecie mieli ochotę na urzekającą powieść obyczajową z fascynującym wątkiem dotyczącym sekretów branży hotelarskiej, lektura powieści "Jak u siebie" sprawdzi się z pewnością znakomicie. Hotel "Zacisze" zdobył moje serce, a ja chętnie spędziłabym w nim kilka miłych chwil w otoczeniu tylu, wspaniałych i nieprzeciętnych ludzi.
Eliza prowadzi bardzo poukładane życie. Posiada chłopaka, wykonuje swoją wymarzona pracę – jest pielęgniarką w dość ekskluzywnym domu seniora na Marcowym Wzgórzu, oraz uwielbia swoje małe mieszkanko na warszawskiej Starówce. Pewnego dnia, w sędziwym już wieku umiera jedna z jej ulubionych podopiecznych, która pozostawia dla Elizy spadek w postaci nieruchomości. Bohaterka, w wyniku swojego niedopatrzenia w ulicznej numeracji, przyjmuje ostatnią wolę zmarłej. Okazuje się, że zamiast klimatycznej posiadłości, otrzymuje zapuszczony hotel. Przywrócenie go do dawnej świetności, zmienia diametralnie jej życie.
Czy zdajecie sobie sprawę, jak od przysłowiowej "kuchni" wygląda praca w hotelu? Wyobraźcie więc sobie, że nagle, praktycznie z dnia na dzień, musicie zacząć zarządzać takim miejscem. W takiej sytuacji właśnie została postawiona główna bohaterka książki Izabelli Frączyk. Jej przezabawne perypetie dotyczące pracy od podstaw w branży hotelarskiej, wielokrotnie wzbudzały na mojej twarzy uśmiech. Powieść ta jest prawdziwą skarbnicą wiedzy dotyczącej prowadzenia hotelu i hotelowej restauracji. Przypuszczam, że autorce zajęło naprawdę dużo czasu zagłębienie się w specyfikę takiej pracy, bowiem wierność w oddaniu wielu detali, o których zwykły zjadacz chleba nie ma pojęcia – jest bardzo widoczna. Jeśli zastanawialiście się kiedyś, od czego zaczyna się remonty w takich miejscach, jak dobiera się sztućce, albo z jakimi klientami można mieć do czynienia, to z historii Elizy i jej niechcianego spadku – z pewnością się tego dowiecie. Muszę przyznać, że zgłębianie wraz z bohaterką tajemnic branży hotelarskiej i gastronomicznej – było dla mnie bardzo ciekawą przygodą, bowiem dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy. Brawo dla autorki, za tak dobre przygotowanie merytoryczne w tym temacie.
Izabella Frączyk, na przykładzie Elizy – dziewczyny, która początkowo żyje w bezpiecznym dla siebie świecie – pokazała, że to właśnie wyzwania rozwijają osobowość człowieka i skłaniają do czynów, które normalnie nie miałyby miejsca. Ze zdrowym zaciekawieniem obserwowałam metamorfozę głównej bohaterki, która dzięki nieocenionej pomocy przyjaciółki Igi i pozostałych pracowników hotelu "Zacisze", wypływała na szerokie wody branży hotelarskiej. Przeróżne wpadki i porażki, początkowo zmniejszały entuzjazm Elizy, by za chwilę dopingować ją do jeszcze większej aktywności na tym polu. To była fascynująca i bardzo optymistyczna wędrówka po ludzkiej psychice, zabarwiona dużą dawką humoru.
"Jak u siebie" to ciepła powieść obyczajowa z nieodłącznym dowcipem, która nie odbiega od znanych nam schematów, często powielanych w tym właśnie gatunku. Wątek pojawienia się przystojnego gościa hotelowego – Karola, oraz rodzące się uczucie pomiędzy nim a Elizą – to przewidywalny scenariusz. Podobnie jak szczęśliwe zakończenie. Przewidywalność ta nie umniejszała jednak mojej przyjemności z tej lektury, gdyż wybierając taką właśnie powieść, liczę na dobre zakończenie, które poprawi mój nastrój. Myślę, że targetem książki winny stać się głównie kobiety, chociaż i mężczyzna z pewnością odnajdzie się w jej klimatach.
Jeśli jakiegoś, melancholijnego dnia, będziecie mieli ochotę na urzekającą powieść obyczajową z fascynującym wątkiem dotyczącym sekretów branży hotelarskiej, lektura powieści "Jak u siebie" sprawdzi się z pewnością znakomicie. Hotel "Zacisze" zdobył moje serce, a ja chętnie spędziłabym w nim kilka miłych chwil w otoczeniu tylu, wspaniałych i nieprzeciętnych ludzi.
Izabella Frączyk |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater
To coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńi dla mnie:)
UsuńNie dla mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się sympatycznie, myślę, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńJa bym chętnie sięgnęła :) mój gatunek, odpowiedni klimat, zajęłaby pewnie odpowiednie miejsce na półce :)
OdpowiedzUsuńOstatnio brakuje mi dobrych obyczajówek, więc będę mieć tę książkę na uwadze..
OdpowiedzUsuńLubię książki, które przedstawiają metamorfozę bohaterki :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuńA ja chyba spasuję i nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz częściej czytam książki polskich autorek, wiec może kiedyś się na tę skuszę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Lubię takie klimaty, a hotelowe otoczenie to miły dodatek. Chętnie przeczytam;)
OdpowiedzUsuńZgrałyśmy się w czytaniu :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, bo udało mi się ją niedawno wygrać w jednym z blogowych konkursów, z czego bardzo się cieszę:))
OdpowiedzUsuńKsiążkę już przeczytałam i na dniach podzielę się swoimi wrażeniami z tej lektury.
OdpowiedzUsuńchętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam tego typu książek, ale myślę, że gdy tylko będę miała czas to po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie www.selfihpain.blog.pl
Lubię takie klimaty, lubię książki, w których bohaterki muszą się zmierzyć z nową dla nich sytuacją. Ciekawa jestem, jak poradziła sobie bohaterka z tym hotelem :)
OdpowiedzUsuńUrzekające powieści obyczajowe uwielbiam, a o branży hotelarskiej wiem niewiele, więc chyba muszę poszukać tej książki. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki tej Autorki. Obydwie bardzo mnie rozczarowały, więc po tę raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, lubię książki w tych klimatach. Dlaczego nie, z chęcią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńHmmm, czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznałąbym się z lekturą, tym bardziej, że wiem co nieco o pracy w hotelu ;)
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ta tematyka:)
OdpowiedzUsuńWątek hotelarski mnie zaintrygował. Wyobrażam sobie, że sprawne zarządzanie takim miejscem to musi być niezła harówka. Przewidywalny wątek miłosny jakoś przełknę.
OdpowiedzUsuńChyba uderzyłaś w sedno. To nie przewidywalność nas tak irytuje w tego typu książkach... Kiedy coś jest napisane dobrze, z wyczuciem i prawdziwymi emocjami to przyjemność z czytania nie rozpływa się. Ja bym z chęcią przeczytała, któregoś luźnego wieczoru.
OdpowiedzUsuńDobrze, że autorka dotyka tematu spadku. W wolnej chwili dlaczego nie.
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Ciepła obyczajówka z dowcipem? Chyba coś idealnego dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNo nie, wspaniała historia! Aż się czuje, że jest właśnie taka ciepła i przyjemna :) Skuszę się z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ta książka będzie idealna w czasie przerwy świątecznej - lekka, dowcipna, w sam raz na bożonarodzeniowy czas.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być przyjemna i miła w odbiorze, może kiedyś spróbuję. :)
OdpowiedzUsuńZachęcasz Wiolu, zachęcasz.
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno przygarnę ją na troszkę, jeśli uda mi się na nią trafić w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńDosyć intrygująco brzmią wątki hotelarskie (nigdy się z czymś takim nie spotkałem), jednak to nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie, tym razem podziękuję, schematyczne powieści mnie nie interesują.
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać dla odmiany po nieco cięższych tematach :)
OdpowiedzUsuńo problemach spadkowych ostatnio coraz więcej mówi, więc wątek jak najbardziej na czasie;)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia. Chyba jednak nie dla mnie ;-;
OdpowiedzUsuńIdealna książka dla mnie :) Muszę po nią sięgnąć w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar poznać pióro tej autorki.
OdpowiedzUsuńO branży hotelarskiej nic jeszcze nie czytałam, więc z chęcią to zmienię. Jestem ciekawa, jak to wszystko wygląda.
OdpowiedzUsuń