"Czarna księga karmy dla zwierząt. Szokujące praktyki producentów" – Hans-Ulrich Grimm
"Koncerny
oferują coraz nowsze kompozycje dla każdego zwierzęcia, dla młodych
i starych psów, dla grubych i dla diabetyków, dla poprawienia
wzroku i dla duszy".
Oryginalny,
niezwykle trafiony i nieco ironiczny niemiecki tytuł tej publikacji
brzmi po przetłumaczeniu: "Twój kot kupowałby myszki".
Widzicie analogię do znanej reklamy karmy dla kotów? Większość z
Was z pewnością ją zauważy. Jeśli macie jakieś domowe zwierzaki
i nigdy nie interesowaliście się pochodzeniem karmy, którą im kupujecie w sklepie – książka ta zmieni całkowicie
Wasze podejście do tego tematu. Dla mnie natomiast stała się
uzupełnieniem wiedzy, którą już posiadam. Wiedzy bardzo cennej,
od której zależy zdrowie, a nawet życie naszych mniejszych
przyjaciół.
Dr Hans-Ulrich
Grimm po ukończeniu studiów na kierunkach germanistyka, historia i
pedagogika, w latach 1989 - 1996 pełnił funkcję korespondenta
magazynu informacyjnego "Der Spiegel". Autor pracował
także dla innych mediów, jednak obecnie jest wolnym strzelcem. Wraz
z innymi naukowcami i dziennikarzami prowadzi serwis informacyjny na
temat zdrowego żywienia.
"Czarna
księga karmy dla zwierząt. Szokujące praktyki producentów"
to publikacja podzielona na trzynaście rozdziałów, dotykających
dość głęboko tematu działalności branży zajmującej się
wytwarzaniem karmy dla zwierząt. Wielkie koncerny, wielkie pieniądze
i praktyki, o których większość z konsumentów nie ma zielonego
pojęcia. Z książki dowiecie się, jaki faktyczny skład posiada
kupiona przez Was karma, zdziwicie się poznając dane ukazujące
wielkość rynku karm dla zwierząt, i przede wszystkim przerazicie
się swoją nieświadomością, którą z coraz lepszym efektem budują sielskie reklamy
bombardujące nas z każdej strony.
Pamiętam ten
dzień, jakby to było dzisiaj. Zaniepokojona zachowaniem mojego
kota, który z dnia na dzień przestał zajadać się Whiskasem,
sięgnęłam do wielkiej kopalni wiedzy, jaką jest internet. Na
jednym z forum, znalazłam tak niepokojące informacje, które po
sprawdzeniu w innych źródłach – zmieniły moje przekonania
odnośnie wartości markowych karm dla zwierząt, na które wydawałam
naprawdę duże pieniądze. Byłam zszokowana. Myślę, że dla wielu
czytelników, którzy nigdy nie zastanawiali się nad tym, czy karma
którą kupują jest naprawdę zdrowa – publikacja Hansa-Ulricha
Grimma może być właśnie takim szokiem, po którym już nic nie
będzie takie samo. Kontrowersyjne fakty, jakie autor niemal na tacy
podsuwa swoim czytelnikom uzmysławiają prawdę – jesteśmy cały
czas manipulowani, a piękne reklamy szczęśliwych psów i kotów to
wyłącznie ułuda, w którą każdy z nas chce wierzyć. Z pełną
odpowiedzialnością mogę więc stwierdzić, iż jeśli ktoś
wcześniej nie znał problematyki tajemnic przemysłu tej branży, "Czarna
księga karmy dla zwierząt" winna stać się lektura
obowiązkową.
Dr Hans-Ulrich
Grimm prostym, zwięzłym i często ironicznym językiem przedstawia
niczego nieświadomym konsumentom skład karm dla zwierząt
wyprodukowanych przez różne firmy, w których możecie się
spodziewać osadów ściekowych, fekaliów czy nawet grzybów.
Wyjaśnia, dlaczego współczesne zwierzaki chorują na choroby,
które kiedyś po prostu ich nie dotyczyły: depresja, rak czy
nadciśnienie. Uświadamia przyczynę otyłości, a także obnaża
hipokryzję producentów karm, którzy pod postacią dobroczynności
realizują własne interesy. Te, i wiele, naprawdę wiele faktów
pokazuje w pełnej krasie czym kieruje się świat producentów karm
dla zwierząt, czyli zyskiem. W książce nie zabraknie także wielu
ciekawostek, powiązanych z głównym tematem, a także z wpływem chemii w karmach na środowisko i na nas samych.
To, co ważne to fakt, iż opracowanie niemieckiego doktora niewątpliwie wywołuje wiele różnych przemyśleń dotyczących tego, czy oby na pewno, wydawanie sporych kwot pieniędzy na
drogie karmy przynosi pożądany skutek. Po lekturze tej publikacji,
większość właścicieli psów, kotów ale także gryzoni czy ptaków
zastanowi się dwa razy, zanim kupi sławetny Kitekat czy inną,
znaną markę. Hans-Ulrich Grimm uświadamia bowiem, że nie wiemy
tak naprawdę za co płacimy kolosalne pieniądze, które zamiast pomagać naszym pupilom, bezsprzecznie szkodzą ich zdrowiu. Warto podkreślić, iż niezwykle trafionym zabiegiem zastosowanym w książce są niewątpliwie liczne, ironiczne
nawiązania autora do znanych nam reklam ze szczęśliwymi
zwierzakami, wylegującymi się przed kominkiem. Szokującym
natomiast okazały się dla mnie informacje o powstawaniu klinik plastycznych
dla zwierząt, w których - uwaga - zakłada się implanty w
miejsce wyciętych jąder bądź dokonuje operacji wydłużania
kończyn. Świat chyba oszalał.
Nad lekturą
"Czarnej księgi karmy dla zwierząt" nie można przejść obojętnie. Dla wielu z Was, stanowić będzie bowiem szokującą pigułkę wiedzy na temat branży karm
dla naszych pupili. Dla nielicznych zaś, stanie się swoistym
usystematyzowaniem wiedzy już nabytej. Od chwili, gdy mój kot
przestał jeść kupowaną w sklepie karmę, a ja zastąpiłam ją surowym
mięsem - zwierzak nie choruje i wyjada wszystko z
miski. A moje dwa, duże psy – kupionej puszki nawet nie ruszą. Czy
trzeba więcej argumentów?
Hans-Ulrich Grimm |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater
Fakt, mam aż dwa pupile i przydałaby mi się taka lektura, w końcu muszę dla nich robić jak najlepiej
OdpowiedzUsuńNie posiadam żadnego zwierzęcia, nie posiadałam i posiadać jak na razie nie zamierzam, więc po książkę chyba nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiazki nie czytalam, ale kilkanascie lat temu bylam swiadkiem rozmowy miedzy osobami pracujacymi w Master Foods - takim producentem chrupkow i chipsow - a producentem Pedigree Pal. I okazalo sie, ze ci drudzy kupowali od tych pierwszych pokruszone odpady roznych chropkow, dodawali to do karmy i wpisywali w skladzie warzywa i olej roslinny...
OdpowiedzUsuńMoja mama praktycznie od początku gotuje naszemu psu jedzenie i Misiek jest zdrowy, futerko mu lśni, a co najważniejsze - nie ma problemów z nadmiernym przybieraniem na wadze. Ruch i odpowiednia dieta i pies zalicza tyko coroczne kontrole u weta.
OdpowiedzUsuńAle to prawda, że ludzie wierzą bez zastanowienia w te bzdetne reklamy. Wystarczy piękny rasowy pies czy kot i puszka toksycznej mazi staje się najlepszą ucztą dla pupila. Już sam zapach jest obrzydliwy, nietrudno odgadnąć, że smak i jakoś - podobnie.
Książka trafia na moją listę przedkociej edukacji; w czerwcu zostanę kocią mamusią i zrobię wszystko, żeby moje mruczące dziecko było zdrowe i szczęśliwe.
Znam to częściowo z drugiej strony barykady, jeśli mogę tak powiedzieć. Pracowałam w sklepie spożywczym i starałam się namawiać ludzi do czytania składów tego co dają swoim zwierzakom. Istnieją przecież gotowe karmy, które są zwyczajnie dobre, producenci względnie uczciwi i w ogóle. Ale wiesz co jest najgorsze? Ludzi nie obchodzi to zupełnie, wolą albo te najtańsze, albo te dobrze reklamowane i absolutnie nie chcą tego zmieniać.
OdpowiedzUsuńJeśli komuś zależy na zdrowiu pupila szuka opinii u hodowcy, w sieci - bynajmniej ja tak zrobiłam.
Usuńuwaga Malineczko, wielu hodowców nie zna się na żywieniu i zaleca chrupki, w dodatku takie "przeznaczone dla rasy" jak np. RC british kitten itp.
Usuńhodowcy placisz 1 raz, pozniej musi czekac az tWOJ PIES UMRZE.
UsuńTakże miałam okazję przeczyatć tę książkę i potwierdzam, że jej treść jest szokująca. Mam psa i bardzo mi zależy na jego zdrowiu. Starm się podawać mu jak najwięcej ugotowanych przeze mnie potraw ale czasami daję mu gotową karmę, lecz zwracam uwagę na skład. Książkę polecam, bo rzdako kto pisze tak otwarcie i wprost jak Hans - Ulrich Griimm.
OdpowiedzUsuńNie mam zwierząt, więc się nie zagłębiałam w temat, jednak cieszę się, że takie publikacje powstają.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że dość ciekawy temat. Chyba nie ma za wiele książek w tej kategorii. Mam zwierzaka, ale staramy się dawać mu normalne jedzenia. Chyba większość osób nawet bez lektury tej książki jest świadoma tego, że te gotowe karmy, które nierzadko mają wygórowane ceny, nie są najzdrowsze dla zwierząt.
OdpowiedzUsuńChyba będę musiała rozejrzeć się za tą książką, usilnie walczę z moją mamą, aby jak najmniej kupowała naszym kotom i psu jedzenie z puszek i coraz lepiej mi to wychodzi, a ta lektura byłaby świetnym uzupełnieniem.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację, świat oszalał. Nie wątpię, że mnie też ta książka by zszokowała.
OdpowiedzUsuńAż się boję po takie publikacje sięgać, bo nie potrafię uwierzyć, że człowiek dla (nie)zwykłego zysku jest w stanie tak nienormalną i fałszywą grę prowadzić, kosztem życia naszych pupili.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. W życiu nie przyszłoby mi do głowy sięgnąć po tę książkę, a tu problem poważny...
OdpowiedzUsuńPopularnych karm dostępnych w marketach nie kupuję od dawna, ale nie mam gwarancji, że te niby lepsze i zdrowsze w rzeczywistości takie są. Niestety mój kot nie tknie niczego innego poza swoją karmą i jedzeniem z puszki :/
OdpowiedzUsuńJa swojemu kotu kupuję karmy mniej znanych producentów, ale napędziłaś mi stracha... co w nich jest? Muszę rozejrzeć się za tą książką i dowiedzieć się szczegółów
OdpowiedzUsuńNie kupuję karmy. Mój pupilek je to, co ja, więc na książkę raczej się nie skuszę, ale dla wielu czytelników to będzie zapewne ciekawa publikacja.
OdpowiedzUsuńTo też nie najlepsza opcja, bo w czy w naturze kot lub wilk solą i pieprzą to co upolują?
UsuńChyba by mi się przydała ta książka..
OdpowiedzUsuńKiedyś każde zwierzę pozostające pod opieką człowieka jadło przygotowane przez niego jedzenie. Dopiero wielkie koncerny wytworzyły nową potrzebę karmienia naszych pupili wyprodukowanymi przez nich karmami. Tak przeczuwałam, że nie jest to zdrowe...
OdpowiedzUsuńCoś przydatnego. Najwyraźniej warto się w nią zaopatrzyć.
OdpowiedzUsuńMuszę to przeczytać, mój pies dosłownie modli się nad miską i proszę go o każdy kęs. Może to wina karmy?
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej ale muszę przeczytać tę książkę. Mam zwierzaki w domu ale w sumie nigdy sie nie interesowałam za bardzo składem karm, które jedzą uważając że dobra marka mówi sama za siebie. Chyba muszę to zmienić.
OdpowiedzUsuńTakie książki, które brutalnie burzą naszą rzeczywistość lubię czytać. Są potrzebne i dobrze, że powstałą ta. Jestem pewna, że pomoże wielu zwierzakom, dobrze, że ktoś zabrał w tej sprawie głos.
OdpowiedzUsuńdobrze napisane, świat chyba oszalał!
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnęłabym po ten tytuł, ale szkoda, że nie są podane marki karm. Bo są karmy i karmy. Te dostepne w marketach nijak mają się do tych droższych. Widzę to naocznie. Moją Vikę karmię tymi najdroższymi. Sunia ma 7,5 ale chowa się wspaniale. Efekt widać po sierści, jej wadze itd. Rośnie mi o wiele piękniej niż poprzedni pies tej samej rasy. Karma karmie nie równa, warto zwracać uwagę na skład, te tanie produkty to zwykle zapychacze plus mięsne odpadki. W przypadku psa z hodowli, gdzie oboje rodzice też byli karmieni podobnie nie sposób go chyba przestawić na inne jedzenie. A jaka alternatywa- mięso z kurczaka z fermy karmionego hormonami? Sucha karma ma plus, dzięki któremu moja sunia uniknęła wielu niestrawności i biegunek - szybko się nie psuje. Poprzedni pies miewał sporo biegunek, wysypek po zwykłym jedzeniu i puszkach. Teraz suchej karmy nie zostawię. Swoją drogą sporo za nią płacę i nie wiem czy mogłabym sama tak dokładnie zbilansować posiłki.
OdpowiedzUsuńMogłabyś, gdybyś chciała, a karmę suchą zostawisz w trymiga, gdy tylko zaczną się problemy z nerkami (albo wcześniej, gdy zastanowisz się co tak naprawdę powinien jeść kot jako przedstawiciel rodziny kotowatych) :)
UsuńNajdroższe nie znaczy najlepsze, prostym przykładem jest tu Royal Canin, karma kiepskiej jakości, o dużej zawartości zbóż, baaaardzo dobrze jednak reklamowana i polecana przez wetów i co za tym idzie bardzo droga.
Ja rzadko karmię moje zwierzaki podobnymi karmami. Na szczęście mam możliwość kupienia w sklepie resztek wędlin, które przeznaczone są dla ludzi. Pytanie brzmi, czy one są zdrowe...
OdpowiedzUsuńNie są, bo pełno w nich konserwantów, wypełniaczy i środków szkodliwych nie tylko dla zwierząt ale i dla ludzi. Naturalnym pożywieniem kota jest surowe mięso. Gdzie wędlinie do tego? Przypominam wszystkim, że kot w naturze nie wędzi i nie gotuje swojego posiłku, dlatego najlepiej i najłatwiej dla niego przyswajalne jest surowe mięso, ze względu na, między innymi, inne od ludzkiego pH żołądka. Warto się chwilę zastanowić (używając własnego rozumu) co powinno się podawać danemu zwierzęciu, by karmić je zgodnie z jego naturą.
UsuńSurowe mięso jest ok pod warunkiem, że jest uzupełnione właściwymi suplementami. Rzecz w tym, że w naturze koty i psy zjadają swoje ofiary niemal w całości - wraz z krwią, wnętrznościami i drobnymi kośćmi. W mięsie zakupionym w sklepie tego niestety nie ma. W przypadku kotów szczególnie ważne jest suplementacja tauryny, która występuje obficie w mięsie gryzoni ale w mięsie sklepowym jej prawie nie ma. Dieta oparta na powyższych zasadach nosi nazwę BARF (Biologically Appropriate Raw Food) i zdobywa w świecie coraz większą ilość zwolenników. "Problem" został już zauważony przez producentów śmieciowych karm, którzy regularnie publikują dezinformujące artykuły i sponsorują badania pseudonaukowe mające wykazać, że psy i koty to jakoby roślinożercy.
UsuńMojego psa karmę jedynie Royal Caninem, polecił go nam hodowca. Jak od początku, my do jego diety dodaliśmy co jakiś czas szynkę/warzywo. Sprawdza się. Pepe jest całkiem zdrowy, ale książkę myślę że przeczytam, bo nawet jeśli, to czemu nie? Raczej mi nie zaszkodzi.......
OdpowiedzUsuńRoyal Canin to przereklamowana karma słabej jakości. Hodowcy jak i weci ją polecają bo mają umowy z producentem.
UsuńPolecam dobrej jakości zeolit Crystalina .Jest to naturalny dodatek paszowy posiadający wyjątkowe zdolności wiązania metali ciężkich, amoniaku i innych toksyn ,reguluje Ph i posiada wiele innych korzyści. Jest jednym z nielicznych naturalnie występujących minerałów naładowanym ujemnie (co umożliwia skuteczne wiązanie szkodliwych substancji).
UsuńPo związaniu szkodliwych substancji jest wydalany z organizmu.
Produkt jest poddawany specjalistycznej obróbce termicznej ( w 410˚C ) co pozwala na uzyskanie bardzo wysokiej absorpcji (np.metali ciężkich)
Polecam
Jestem hodowca 15 lat , mam psy cale zycie i jednego nauczylem sie lata temu. Czym prostsza karme dostaja psy tym lepiej się z tym czują. Najlepsza dla psa jest to co zjadlby w naturze. Sucha karma to jedynie wygoda dla wlaściciela, one sątylko złe i gorze, nie ma dobrych . ROyal Canin, Hills czy Eukanuba nie jest duzo lepsza od Chappi, ;-) Idiotyzemm jest tez gotowanie psom czegokolwiek, wilki w naturze zadko sobie gotuja. Najlepsza dla psa jest i zawsze bylo surowe mieso i to takie absolutnie nie najlepszej jakosci. do tego nieczyszczone zalądki, chrzestne czesci kości czasami dobrze nawet jak są lekko nadpsute. Każdy kto ma psy wiele lat i podchodzi do hodowli z głową o tym wie. Nie kazdy tak karmi, bo mu sie nie chce, bo nie ma czasu, bo producenci niezle sponsorują hodowców ( a o niebo lepiej weterynarzy) więc niektórym brak motywacji, ale wiedza ta jest dośc powszechna wśró doświadczonych hodowców. Zasada podstawowa , to nie śłuchac w sprawach zywienia weterynarzy ;-( Jest to srodowisko bombardowane przez producentów karm bonusami, wycieczkami, badaniami sponsorowanymi , a na karmy sprzedawane w przychodniach marza jest czest 100 % i wiecej.
OdpowiedzUsuńKarma RC nie jest karmą drogą, ani dobrą. O whiskasach i innych karmach dostępnych w komercyjnych marketach z zawartością mięsa rzędu 1% nie ma co dyskutować. Drogie karmy typu Orijen Acana mają nienajgorszy skład, a karmienie zwierzaka dietą BARF, mimo wszystko wymaga więcej czasu, niż nasypanie kulek do miski.
OdpowiedzUsuńCoś trzeba zrobić żeby drób nie zakopali w ziemi bo nie ma miesa w karmie
OdpowiedzUsuń