"Owca w krzaku dzikiej róży" - Katarzyna T. Nowak
18:05
28
2014
,
Nowak Katarzyna T.
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
,
Szara Godzina
"Pasowaliśmy
idealnie do Osady. Przynajmniej do feralnego wtorku".
Dziwaczny
tytuł, który nie wzbudza jakichkolwiek, prawdopodobnych scenariuszy
odnośnie fabuły książki, a do tego piękna, jednak kompletnie nie
łącząca się z tytułem okładka – zapowiadały dość
nietuzinkowe dzieło. Po jego lekturze mogę powiedzieć, że
pierwsze wrażenie było jak najbardziej trafne – to bowiem
historia specyficzna pod każdym względem. I co warto podkreślić –
przeznaczona dla czytelników, lubiących nie dające się sklasyfikować nigdzie lektury.
Katarzyna
T. Nowak to urodzona w 1964 r. dziennikarka i pisarka, córka Doroty
Terakowskiej. Przez trzy lata studiowała religioznawstwo na
Uniwersytecie Jagiellońskim, by następnie zrezygnować z nauki i
wyjechać do Chicago. Po powrocie do Polski pisała artykuły do "Gazety Krakowskiej", czy "Przekroju" i "Twojego Stylu".
Po śmierci rodziców zrezygnowała z dziennikarstwa i zajęła się
karierą literacką.
Anna i Michał to małżeństwo z dziesięcioletnim stażem. Od pięciu lat mieszkają w Osadzie, nadmorskiej enklawie, gdzie wszystko jest sterylnie czyste i uporządkowane. Michał zarabia na dom, a Anna w pastelowym wnętrzu – czeka każdego dnia na męża z wysprzątanymi kątami i pysznym obiadem. Pewnego dnia jednak, Michał burzy ustalony porządek egzystencji i nie wraca do domu – nie dając znaku życia. Anna stając się nagle w Osadzie personą non grata, zaczyna wyzwalać się z pastelowych kajdan.
Podczas lektury najnowszej książki Katarzyny T. Nowak plątała się po mojej głowie dawno nie słyszana piosenka zespołu muzycznego Strachy na Lachy pt. "Po prostu pastelowe", bowiem życie Anny i Michała odkąd zamieszkali w Osadzie było właśnie pastelowe - spokojne, nieintensywne, wyprane z emocji i jakichkolwiek uczuć. Z pozoru idealne, którego wielu mogłoby wyłącznie pozazdrościć. Autorka jednak, co warto podkreślić, używa dość widocznej symboliki, uzmysławiając tym samym czytelnikom, że całkowita izolacja od innych prowadzi do katastrofalnych wręcz skutków. Małżeństwo bohaterów to bowiem przykład relacji patologicznej, w której wszystko było robione na pokaz, bez emocji. Tę samą zależność można odnieść do Osady, czyli zamkniętego osiedla, która stanowi widoczną metaforę stylu życia, jaki wybiera coraz więcej ludzi. Studium psychologiczne małżeństwa Anny i Michała pokazuje, że życie nie może być sterylne, zawsze idealne i czyste - pastelowa może być sukienka, ale nie nasza, codzienna egzystencja, w której pojawiają się także krzykliwe i mocne kolory.
Katarzyna T. Nowak osadziła historię Anny i Michała w dość psychodelicznym klimacie, w którym do ostatniej strony nie wszystko jest jasne. W zasadzie w ostatnim akapicie książki czytelnik, pomimo swoich wcześniejszych podejrzeń, jakie pojawiają się już w trakcie lektury – otrzymuje rozwiązanie zagadki zaginięcia męża Anny i samego, dziwacznego tytułu. W tej powieści wiele elementów mogłabym nazwać dziwacznymi, jak chociażby przyjaźń Anny z kochanką męża, stałe chodzenie bohaterki do sklepu rybnego, czy przygarnięcie owcy, która znalazła miejsce w domowym ogrodzie. Cała fabuła jawiła mi się niczym za zasłoną, w zasadzie wydarzenia opisane w książce trudno byłoby umiejscowić w konkretnej przestrzeni. Akcja utworu mogłaby dotyczyć zarówno Polski, jak i każdego, innego miejsca na świecie. Ten uniwersalizm jest mocno widoczny podczas lektury, wpływając na siłę zawartego w niej przekazu.
"Owca w krzaku dzikiej róży" swoją dość uproszczoną konstrukcją fabularną, brakiem dynamicznej akcji i swoistą selekcją realiów, czyli brakiem jasno określonego czasu i miejsca akcji – przywiodła mi skojarzenie z przypowieścią, w której czytelnik zmuszony zostaje do własnej interpretacji faktów i zrozumienia delikatnych metafor. Dlatego też uważam, że lektura tej książki nie każdemu przypadnie do gustu. A niektórych czytelników, niezbyt dopasowaną okładką - zapowiadającą całkiem inną treść - może wręcz rozczarować.
Historia Anny i Michała oraz ich pastelowego życia jest historią dość przewrotną z zaskakującym zakończeniem. Katarzyna T. Nowak skłoniła mnie do głębokiej refleksji nad pogłębiającą się izolacją niektórych klas społecznych, oraz coraz większym wyobcowaniem ludzi. To niewątpliwie lektura na jeden wieczór, o której długo nie zapomnicie.
Anna i Michał to małżeństwo z dziesięcioletnim stażem. Od pięciu lat mieszkają w Osadzie, nadmorskiej enklawie, gdzie wszystko jest sterylnie czyste i uporządkowane. Michał zarabia na dom, a Anna w pastelowym wnętrzu – czeka każdego dnia na męża z wysprzątanymi kątami i pysznym obiadem. Pewnego dnia jednak, Michał burzy ustalony porządek egzystencji i nie wraca do domu – nie dając znaku życia. Anna stając się nagle w Osadzie personą non grata, zaczyna wyzwalać się z pastelowych kajdan.
Podczas lektury najnowszej książki Katarzyny T. Nowak plątała się po mojej głowie dawno nie słyszana piosenka zespołu muzycznego Strachy na Lachy pt. "Po prostu pastelowe", bowiem życie Anny i Michała odkąd zamieszkali w Osadzie było właśnie pastelowe - spokojne, nieintensywne, wyprane z emocji i jakichkolwiek uczuć. Z pozoru idealne, którego wielu mogłoby wyłącznie pozazdrościć. Autorka jednak, co warto podkreślić, używa dość widocznej symboliki, uzmysławiając tym samym czytelnikom, że całkowita izolacja od innych prowadzi do katastrofalnych wręcz skutków. Małżeństwo bohaterów to bowiem przykład relacji patologicznej, w której wszystko było robione na pokaz, bez emocji. Tę samą zależność można odnieść do Osady, czyli zamkniętego osiedla, która stanowi widoczną metaforę stylu życia, jaki wybiera coraz więcej ludzi. Studium psychologiczne małżeństwa Anny i Michała pokazuje, że życie nie może być sterylne, zawsze idealne i czyste - pastelowa może być sukienka, ale nie nasza, codzienna egzystencja, w której pojawiają się także krzykliwe i mocne kolory.
Katarzyna T. Nowak osadziła historię Anny i Michała w dość psychodelicznym klimacie, w którym do ostatniej strony nie wszystko jest jasne. W zasadzie w ostatnim akapicie książki czytelnik, pomimo swoich wcześniejszych podejrzeń, jakie pojawiają się już w trakcie lektury – otrzymuje rozwiązanie zagadki zaginięcia męża Anny i samego, dziwacznego tytułu. W tej powieści wiele elementów mogłabym nazwać dziwacznymi, jak chociażby przyjaźń Anny z kochanką męża, stałe chodzenie bohaterki do sklepu rybnego, czy przygarnięcie owcy, która znalazła miejsce w domowym ogrodzie. Cała fabuła jawiła mi się niczym za zasłoną, w zasadzie wydarzenia opisane w książce trudno byłoby umiejscowić w konkretnej przestrzeni. Akcja utworu mogłaby dotyczyć zarówno Polski, jak i każdego, innego miejsca na świecie. Ten uniwersalizm jest mocno widoczny podczas lektury, wpływając na siłę zawartego w niej przekazu.
"Owca w krzaku dzikiej róży" swoją dość uproszczoną konstrukcją fabularną, brakiem dynamicznej akcji i swoistą selekcją realiów, czyli brakiem jasno określonego czasu i miejsca akcji – przywiodła mi skojarzenie z przypowieścią, w której czytelnik zmuszony zostaje do własnej interpretacji faktów i zrozumienia delikatnych metafor. Dlatego też uważam, że lektura tej książki nie każdemu przypadnie do gustu. A niektórych czytelników, niezbyt dopasowaną okładką - zapowiadającą całkiem inną treść - może wręcz rozczarować.
Historia Anny i Michała oraz ich pastelowego życia jest historią dość przewrotną z zaskakującym zakończeniem. Katarzyna T. Nowak skłoniła mnie do głębokiej refleksji nad pogłębiającą się izolacją niektórych klas społecznych, oraz coraz większym wyobcowaniem ludzi. To niewątpliwie lektura na jeden wieczór, o której długo nie zapomnicie.
Katarzyna T. Nowak |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Tytuł intrygujący, ale fabuła jeszcze bardziej. Myślę, że to książka w stylu, jaki ja lubię.
OdpowiedzUsuńTaka trochę przekorna ta książka się wydaje. I z przekory ją mogę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Szufladopółka
Ciekawi mnie to zaskakujące zakończenie i zniknięcie Michała. Być może kiedyś się natknę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie tytuł i okładka, to raz, a fabuła to już w ogóle! Oj, chyba muszę sięgnąć :) mam nadzieję, że nie będe należeć do tych, którym się nie podoba
OdpowiedzUsuńwyobcowanie ludzi, to niestety widok codzienny, dobrze, że autorka zmierzyła się w jakimś stopniu w tej książce, zdecydowanie wart zwrócenia uwagi :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście okładka sugeruje inną treść, miałabym nawet na nią ochotę. Zobaczymy, co zrobię z tą wiedzą ;)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie swoją recenzją, ale chyba się nie skuszę - mam niemiłe wspomnienia z polskimi autorami.
OdpowiedzUsuńKiedy tak czytam recenzję, pojawiło się skojarzenie z filmem Hitchcocka :)
OdpowiedzUsuńMasz rację tytuł i okładka w ogóle nie zwiastują takiej treści. Ja czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńOkładka mi się podoba, ciekawa jestem zakończenia. :P
OdpowiedzUsuńOsada? Przypomina mi to miejsce, gdzie toczy się akcja powieści "Zapałka na zakręcie"... O ile się nie mylę, tam miasteczko też miało taką nazwę. Zainteresowałaś mnie tą recenzją, zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Intrygująca lektura. Z chęcią przyjrzę się jej bliżej.
OdpowiedzUsuńA ja jakoś mam mieszane uczucia, ale nie mówię nie
OdpowiedzUsuńŻycie w bezbarwnej Osadzie z nudnymi ludźmi i do tego pastelowa przyjaźń żony i kochanki, o rany... muszę uciekać!
OdpowiedzUsuńTo na pewno książka nie dla mnie ;)
Intrygujący tytuł, psychodeliczny klimat - ta książka może mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka i to bardzo :) Jestem ciekawa jakie było życie tego małżeństwa, czy mąż się odnalazł i przede wszystkim czy bohaterowie zmienili się po tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńJaka cudna okładka. Co do samej książki również wzbudziła moje zainteresowanie, więc będę mieć ją na uwadze
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco. Zapisuję ten tytuł.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tej książki i autorki:)
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za ta książką :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną powieść tej autorki i muszę się przyznać, że nic z niej nie zrozumiałam, czyli ona chyba generalnie pisze specyficznie.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę, ale nie teraz. [ Aleja Recenzji ]
OdpowiedzUsuńFaktycznie. Z tego co piszesz, okładka raczej nie pasuje do wnętrza. Lubię takie lektury, więc z pewnością po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńTrochę myślałam, że jednak to będzie inna lektura- mam mieszane odczucia co do tych dziwnych elementów, i nie wiem jak odbiorę ten uniwersalizm. Zastanowię się nad książką.
OdpowiedzUsuńTrudno powiedzieć czy to książka dla mnie, ale postaram się o tym przekonać :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że autorka tej książki jest córką Doroty Terakowskiej, miło wiedzieć:) Książkę mam, ale po Twojej recenzji chyba zaczęłam się jej trochę obawiać. Nie jestem pewna, czy specyfika utworu przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad sięgnięciem po tę książkę już wcześniej, ale spasowałam i sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam...
OdpowiedzUsuń