"Ważne młyny" - Michał Wroński
"Nazywamy, bo boimy
się nicości. Więc nawet nicość nazywamy. Musimy nazwać, żeby
zaistnieć w świecie dźwięku, obrazu, dotyku, smaku i równowagi".
W dedykacji, jaką Michał Wroński umieścił na moim egzemplarzu swojej książki widnieją słowa: "Może spotkamy się kiedyś w Ważnych Młynach?". Po lekturze tego zbioru, mam ochotę odpowiedzieć autorowi: "Panie Michale, kiedy?". Poznać tak interesującego artystę byłoby bowiem dla mnie zaszczytem. Zapraszam na wędrówkę po Ważnych Młynach, po obrzeżach waszych umysłów - ta podróż jest bezcenna.
Michał Wroński
to prozaik, poeta,
publicysta i dramaturg. Jest autorem kilkudziesięciu słuchowisk
radiowych i widowisk telewizyjnych, kilku sztuk teatralnych,
kilkunastu bajek scenicznych i musicali. Pracował
w wielu miejscach, między innymi w Telewizji Katowice, czy w
Wojewódzkiej Agencji Imprez Artystycznych. Obecnie, będąc na emeryturze
swój wolny czas poświęca pisaniu, rzeźbie i fotografii. Mieszka w
Gliwicach.
"Ważne młyny" to zbiór listów, w których korespondują między sobą Anioł Stróż i autor. To również luźne teksty – szkice, a także dialogi nazywane nieteatralnymi. Cała publikacja została podzielona na sześć części. To ponad sto stron literackiej uczty, jaką serwuje nam autor.
Książkę rozpoczynają "Listy do Anioła Stróża", w których Michał Wroński przelewa swoje myśli dotyczące codziennej egzystencji. Zadaje pytania o naturę człowieka, o prawa rządzące naszym światem i drogę, jaką obieramy. Listy te pisane dość lapidarnym językiem, mówią bardzo dużo o naturze autora. Przebija się przez nie duża dojrzałość, ale także i przede wszystkim pokora do życia i wszelkich zdarzeń, jakie napotykamy na drodze naszego życia. To, co mnie zupełnie przekonało do tych krótkich form to fakt, iż czytelnik może otworzyć którąkolwiek stronę z tej części i zanurzyć się w lekturze. Każdy list skłania bowiem do osobistych refleksji i nie trzeba czytać ich w kolejności chronologicznej. Druga część pt. "Listy do Michała" utrzymane są w podobnej konwencji. Nieco dłuższe, ukazują listy Anioła Stróża do autora. Ostatni list Nr 24 z rewelacyjną puentą - mocno mnie rozbawił.
"Lustro" to dość luźny, kilkustronicowy tekst, w którym Michał Wroński zawarł różnorakie myśli i dygresje. Płynność języka i swoista lekkość warsztatu autora, pozwala na szybkie czytanie tego tekstu. Podczas lektury wielokrotnie nasuwało mi się wiele osobistych wspomnień i uczuć.
Tytułowe "Ważne Młyny" to również listy, w których adresatem może być zarówno czytelnik jak i autor. Do tej pory zastanawiam się, czy Michał Wroński pisał je sam do siebie, czy do innego odbiorcy?
"Myśli po myślach, czyli moje pustki" to zbiór krótkich, kilku linijkowych szkiców, w których autor zgodnie z tytułem opisuje swoje pustki. Zapytacie jakie to pustki? Pustki niezwyczajne, czyli pustka ratunkowa, pustka dwuosobowa, czy pustka polityczna. Wyszczególnienie tak różnych rodzajów pustek wraz z ich opisem, zdumiewało mnie przy każdej kolejnej. Michał Wroński wykazał się nie lada kreatywnością w ich stworzeniu. Może podczas lektury, odnajdziecie również swoje pustki?
Ostatnia część pt. "Nazywanie (dialogi nieteatralne)", to swoista sztuka, w której występują trzy postacie: Michał, Wroński i Edward, czyli sam autor podzielony na trzy osoby. Dialogi, jakie stają się udziałem tych trzech kreacji są dosyć oryginalne. W pewnym momencie, podczas ich lektury można poczuć się jak w teatrze. To niezwykle ciekawa i oryginalna forma, która przypadła mi do gustu.
Muszę przyznać, że dzieło Michała Wrońskiego wyróżnia się na tle innych publikacji, swoją oryginalnością i przekazem. Widać, że autor obrał własną drogę w swojej twórczości i konsekwentnie nią zmierza. "Ważne młyny" to dzieło nietuzinkowe - dla osób, które lubią wyzwania, literaturę skłaniającą do osobistych refleksji. Zachęcam do przeczytania.
"Ważne młyny" to zbiór listów, w których korespondują między sobą Anioł Stróż i autor. To również luźne teksty – szkice, a także dialogi nazywane nieteatralnymi. Cała publikacja została podzielona na sześć części. To ponad sto stron literackiej uczty, jaką serwuje nam autor.
Książkę rozpoczynają "Listy do Anioła Stróża", w których Michał Wroński przelewa swoje myśli dotyczące codziennej egzystencji. Zadaje pytania o naturę człowieka, o prawa rządzące naszym światem i drogę, jaką obieramy. Listy te pisane dość lapidarnym językiem, mówią bardzo dużo o naturze autora. Przebija się przez nie duża dojrzałość, ale także i przede wszystkim pokora do życia i wszelkich zdarzeń, jakie napotykamy na drodze naszego życia. To, co mnie zupełnie przekonało do tych krótkich form to fakt, iż czytelnik może otworzyć którąkolwiek stronę z tej części i zanurzyć się w lekturze. Każdy list skłania bowiem do osobistych refleksji i nie trzeba czytać ich w kolejności chronologicznej. Druga część pt. "Listy do Michała" utrzymane są w podobnej konwencji. Nieco dłuższe, ukazują listy Anioła Stróża do autora. Ostatni list Nr 24 z rewelacyjną puentą - mocno mnie rozbawił.
"Lustro" to dość luźny, kilkustronicowy tekst, w którym Michał Wroński zawarł różnorakie myśli i dygresje. Płynność języka i swoista lekkość warsztatu autora, pozwala na szybkie czytanie tego tekstu. Podczas lektury wielokrotnie nasuwało mi się wiele osobistych wspomnień i uczuć.
Tytułowe "Ważne Młyny" to również listy, w których adresatem może być zarówno czytelnik jak i autor. Do tej pory zastanawiam się, czy Michał Wroński pisał je sam do siebie, czy do innego odbiorcy?
"Myśli po myślach, czyli moje pustki" to zbiór krótkich, kilku linijkowych szkiców, w których autor zgodnie z tytułem opisuje swoje pustki. Zapytacie jakie to pustki? Pustki niezwyczajne, czyli pustka ratunkowa, pustka dwuosobowa, czy pustka polityczna. Wyszczególnienie tak różnych rodzajów pustek wraz z ich opisem, zdumiewało mnie przy każdej kolejnej. Michał Wroński wykazał się nie lada kreatywnością w ich stworzeniu. Może podczas lektury, odnajdziecie również swoje pustki?
Ostatnia część pt. "Nazywanie (dialogi nieteatralne)", to swoista sztuka, w której występują trzy postacie: Michał, Wroński i Edward, czyli sam autor podzielony na trzy osoby. Dialogi, jakie stają się udziałem tych trzech kreacji są dosyć oryginalne. W pewnym momencie, podczas ich lektury można poczuć się jak w teatrze. To niezwykle ciekawa i oryginalna forma, która przypadła mi do gustu.
Muszę przyznać, że dzieło Michała Wrońskiego wyróżnia się na tle innych publikacji, swoją oryginalnością i przekazem. Widać, że autor obrał własną drogę w swojej twórczości i konsekwentnie nią zmierza. "Ważne młyny" to dzieło nietuzinkowe - dla osób, które lubią wyzwania, literaturę skłaniającą do osobistych refleksji. Zachęcam do przeczytania.
Michał Wroński |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Gosi-Bibliofilce i autorowi
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Jeśli wyróżnia się oryginalnością, to myślę, że mogę się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, a wyzwania podejmuję:)
OdpowiedzUsuńZapisałam sobie tytuł tej książki. Jeśli jest ona tak dobra, jak o niej piszesz, to ja również chciałabym spotkać w Ważnych Młynach Michała Wrońskiego.
OdpowiedzUsuńRefleksyjna i oryginalna formuła tej książki bardzo mnie zachęca, chciałabym przeczytać tę puublikację.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się niezwykle interesująca. Uwielbiam nieszablonową lekturę, która zmusza do chwili zamyślenia. Po tak pozytywnej opinii sam chciałbym poznać filozofię życiową, którą autor zaprezentował.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora, ale zdecydowanie wolę jego kryminały i na nie będę polować ;)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie nie moja bajka, więc raczej nie będę poszukiwać. Cieszę się, że Tobie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńnie do konca moja tematyka ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że sięgnęłaś po lekturę refleksyjną. Na hasło "Listy do Anioła Stróża" od razu pomyślałam o "Listach starego diabła do młodego" C. S. Lewisa. Zapewne to inny rodzaj rozważań, niemniej warto pamiętać, że i u nas mamy książkę w formie listów.
OdpowiedzUsuńJa bym miał nie podjąć takiego wyzwania? ;)
OdpowiedzUsuńO! Mnie bardzo zaciekawiła ta recenzja :D Zapisuję ten post i w wolniejszej chwili wrócę do niego :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale nie mam ochoty obecnie na taką nietuzinkową publikacje.
OdpowiedzUsuńWygląda na bardzo interesującą pozycję, cytat daje do myślenia, jestem ciekaw książki.
OdpowiedzUsuńLubię wyzwania, dlatego możliwe, że kiedyś skuszę się na tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńTeraz raczej nie, ale może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością musi to być oryginalna pozycja.
OdpowiedzUsuńListy do Anioła Stróża? Ciekawe....
OdpowiedzUsuńLubię zaglądać do Ciebie, bo swoim gustem, recenzjami przekonujesz mnie do książek, których nigdy bym nie wzięła do reki
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe podejście do literatury. Chciałabym to przeczytać.
OdpowiedzUsuńHmm... może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńOryginalności z pewnością nie można tej pozycji odmówić. Na początku twojej recenzji pomyślałam " Jestem niewierząca. Książka o Aniele Stróżu? To nie dla mnie".Ale pod jej koniec zmieniłam zdanie :) Myślę, że przeczytam tę książkę, jeżeli wpadnie mi w łapki, chociażby ze względu na V i VI jej część, które wydają mi się najciekawsze :)
OdpowiedzUsuńWyzwania literackie to ja lubię, wiec tytuł sobie zapiszę.
OdpowiedzUsuńInteresująca recenzja zachęcająca do przeczytania książki :-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta niesamowita oryginalność autora, która zdecydowanie wyróżnia jego dzieło spośród innych utworów. Zapisuję tytuł:)
OdpowiedzUsuń