"Sześć córek" - Małgorzata Szyszko-Kondej
20:07
40
2014
,
Leniwa niedziela
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
,
Szyszko-Kondej Małgorzata
,
Świat Książki
"(...) książkę z bajki to jest ciacho, ale jak go nie ma, to dobrze mieć i kucharza, który to ciacho piecze albo nawet ciecia, który zbiera po nim okruszki".
Rodzicielstwo to rola przeznaczona nie dla każdego. Nie każdy bowiem został stworzony do
tego, by zasługiwać na miano matki czy ojca. Niektórzy po
prostu się do tego nie nadają, co nie oznacza, że nie mają dzieci. Zastanówcie się przez chwilę, co byście
zrobili, gdyby pewnego dnia okazało się, że macie rodzeństwo –
sporą ilość nieznanego Wam rodzeństwa? A Wasz ojciec na łożu
śmierci spłatał Wam niezłego figla? Z odpowiedzią na moje pytanie poczekajcie do leniwej niedzieli, gdy będziecie mogli przeczytać książkę Małgorzaty
Szyszko-Kondej. Emocje i zabawa gwarantowane.
Małgorzata Szyszko-Kondej
to polska poetka, dziennikarka i autorka książek dla dzieci i
dorosłych. Tworzy również musicale i piosenki dla dzieci, a jej
teksty znajdziecie w podręcznikach i poradnikach metodycznych dla
nauczycieli. Autorka jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i
polskiej sekcji IBBY. Współpracowała ze "Zwierciadłem", "Kobietą i Życiem", czy "Misiem". Lubi jeździć pociągiem i
lizać lody na patyku.
Poznajcie sześć kobiet, które wszystko dzieli. 60-letnia Grażyna, była dziennikarka w latach PRL-u, opiekująca się schorowaną matką, nie potrafi odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. Alicja, artystka, której rodzicielstwo popsuło plany na życie, nie potrafi być przykładną matką. Ela, jako młoda dziewczyna uciekła na inny kontynent, do Australii, by tam zacząć nowe życie u boku męża i dwóch synów. Martyna, typowa pracownica korporacji, dla której praca stała się życiem, pragnie zostać matką. Agnieszka, ofiara przemocy domowej ze strony męża, ucieka wraz z dziećmi do stolicy. Milena, 19-letnia nastolatka uzależniona od facebooka, pogubiona we własnych pragnieniach. Sześć kobiet, które łączy osoba Wiktora Krasowskiego – ojca wszystkich bohaterek, który nie interesował się córkami, a na łożu śmierci wysyła do nich listy z zadaniem, które każda ma zrealizować.
"Sześć córek" to książka o kobietach, dla kobiet. Autorka bowiem nakreśliła bardzo ciekawe portrety psychologiczne kobiet, które dzieli niemal wszystko – status majątkowy, wykształcenie, czasy i środowisko w jakich dorastały, oraz przede wszystkim filozofia życiowa i cel do jakiego dążą. Znajdziecie tutaj przekrój różnych osobowości, od silnych charakterów, naznaczonych upływem czasu do chwiejnych, jak chorągiewka na wietrze. Bohaterki powieści Małgorzaty Szyszko-Kondej z pewnością wzbudzą w Was wiele przeróżnych uczuć, a być może w niektórych kreacjach odnajdziecie cząstkę siebie. Z tego też względu, a szczególnie z uwagi na naprawdę duży przekrój osobowościowy książka "Sześć córek" w mojej opinii może stać się lekturą pokoleniową. Możecie przeczytać ją Wy, wasza mama, i babcia, i każda czytelniczka znajdzie w niej coś dla siebie.
Warto zwrócić uwagę na nietypową konstrukcję książki, niezwykle trafioną. Otóż autorka podzieliła fabułę na odrębne historie poszczególnych bohaterek - w ten sposób, że każda jest oddzielnym opowiadaniem. Dopiero na samym końcu sześć córek wyrodnego ojca, który nie sprawdził się w roli rodzica, spotyka się jednocześnie w tym samym planie czasowym. To, co mnie również pozytywnie zaskoczyło to przypadkowe spotkania kobiet w ich odrębnych historiach, które czytelnik odkrywa na samym końcu. To fenomenalna koncepcja, która niewątpliwie zasługuje na uznanie. Nie każdy autor bowiem podołałby tak skomplikowanemu poprowadzeniu fabuły.
Książka Małgorzaty Szyszko-Kondej to także historyczna i społeczna płaszczyzna, którą tak uwielbiam w prozie naszych rodzimych pisarzy. Wraz z bohaterkami bowiem czytelnik przenosi się w czasie, do trudnych lat PRL-u, powojennej Polski, czy lat transformacji. To oddana z wieloma szczegółami lekcja współczesnej historii, odkrywająca przed nami życie zwyczajnych ludzi. Sześć życiorysów i każdy niesie ze sobą coś innego, inny przekaz i myśl przewodnią.
Autorka pozostawiła otwarte zakończenie i cały czas zastanawiam się, czy tak właśnie powinno ono wyglądać. Niezakończone wątki to zabieg, który lubię, jednak w tym przypadku jest ich za dużo. Jeśli Małgorzata Szyszko-Kondej przewiduje kolejną część opowiadającą o tym, jak bohaterki poradziły sobie ze swoją rodzinną spuścizną i nietypowymi zadaniami, które przygotował dla nich ojciec - to takie otwarte zakończenie jestem w stanie zrozumieć. Jeśli jednak autorka nie przewiduje drugiej części, to pozostanie we mnie mały niedosyt.
"Sześć córek" poleciłabym osobom zaczytującym się we wszelkich życiowych historiach, osadzonych głęboko w płaszczyźnie społeczno-obyczajowej. To spokojna, ciepła i mimo wszystko dość optymistyczna lektura. Doskonała na prezent dla mamy i babci. Zachęcam do przeczytania.
Poznajcie sześć kobiet, które wszystko dzieli. 60-letnia Grażyna, była dziennikarka w latach PRL-u, opiekująca się schorowaną matką, nie potrafi odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. Alicja, artystka, której rodzicielstwo popsuło plany na życie, nie potrafi być przykładną matką. Ela, jako młoda dziewczyna uciekła na inny kontynent, do Australii, by tam zacząć nowe życie u boku męża i dwóch synów. Martyna, typowa pracownica korporacji, dla której praca stała się życiem, pragnie zostać matką. Agnieszka, ofiara przemocy domowej ze strony męża, ucieka wraz z dziećmi do stolicy. Milena, 19-letnia nastolatka uzależniona od facebooka, pogubiona we własnych pragnieniach. Sześć kobiet, które łączy osoba Wiktora Krasowskiego – ojca wszystkich bohaterek, który nie interesował się córkami, a na łożu śmierci wysyła do nich listy z zadaniem, które każda ma zrealizować.
"Sześć córek" to książka o kobietach, dla kobiet. Autorka bowiem nakreśliła bardzo ciekawe portrety psychologiczne kobiet, które dzieli niemal wszystko – status majątkowy, wykształcenie, czasy i środowisko w jakich dorastały, oraz przede wszystkim filozofia życiowa i cel do jakiego dążą. Znajdziecie tutaj przekrój różnych osobowości, od silnych charakterów, naznaczonych upływem czasu do chwiejnych, jak chorągiewka na wietrze. Bohaterki powieści Małgorzaty Szyszko-Kondej z pewnością wzbudzą w Was wiele przeróżnych uczuć, a być może w niektórych kreacjach odnajdziecie cząstkę siebie. Z tego też względu, a szczególnie z uwagi na naprawdę duży przekrój osobowościowy książka "Sześć córek" w mojej opinii może stać się lekturą pokoleniową. Możecie przeczytać ją Wy, wasza mama, i babcia, i każda czytelniczka znajdzie w niej coś dla siebie.
Warto zwrócić uwagę na nietypową konstrukcję książki, niezwykle trafioną. Otóż autorka podzieliła fabułę na odrębne historie poszczególnych bohaterek - w ten sposób, że każda jest oddzielnym opowiadaniem. Dopiero na samym końcu sześć córek wyrodnego ojca, który nie sprawdził się w roli rodzica, spotyka się jednocześnie w tym samym planie czasowym. To, co mnie również pozytywnie zaskoczyło to przypadkowe spotkania kobiet w ich odrębnych historiach, które czytelnik odkrywa na samym końcu. To fenomenalna koncepcja, która niewątpliwie zasługuje na uznanie. Nie każdy autor bowiem podołałby tak skomplikowanemu poprowadzeniu fabuły.
Książka Małgorzaty Szyszko-Kondej to także historyczna i społeczna płaszczyzna, którą tak uwielbiam w prozie naszych rodzimych pisarzy. Wraz z bohaterkami bowiem czytelnik przenosi się w czasie, do trudnych lat PRL-u, powojennej Polski, czy lat transformacji. To oddana z wieloma szczegółami lekcja współczesnej historii, odkrywająca przed nami życie zwyczajnych ludzi. Sześć życiorysów i każdy niesie ze sobą coś innego, inny przekaz i myśl przewodnią.
Autorka pozostawiła otwarte zakończenie i cały czas zastanawiam się, czy tak właśnie powinno ono wyglądać. Niezakończone wątki to zabieg, który lubię, jednak w tym przypadku jest ich za dużo. Jeśli Małgorzata Szyszko-Kondej przewiduje kolejną część opowiadającą o tym, jak bohaterki poradziły sobie ze swoją rodzinną spuścizną i nietypowymi zadaniami, które przygotował dla nich ojciec - to takie otwarte zakończenie jestem w stanie zrozumieć. Jeśli jednak autorka nie przewiduje drugiej części, to pozostanie we mnie mały niedosyt.
"Sześć córek" poleciłabym osobom zaczytującym się we wszelkich życiowych historiach, osadzonych głęboko w płaszczyźnie społeczno-obyczajowej. To spokojna, ciepła i mimo wszystko dość optymistyczna lektura. Doskonała na prezent dla mamy i babci. Zachęcam do przeczytania.
Małgorzata Szyszko-Kondej |
Źródło zdjęcia - KLIK
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Zaczytaj się!
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Sama nie wierzę, że to mówię, ale chyba pochłonęłabym tę pozycję. Podoba mi się pomysl. Mamą czy babcią nie jestem, ale to chyba z grona czytelników mnie nie wyklucza ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z zapartym tchem, ale również zakończenie trochę pozostawiło niesmak...
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńW ramach serii "Leniwa niedziela" wydawane są naprawdę ciekawe ksiażki. Ja czytałam tylko jedną, ale marzy mi się ich cała kolekcja, bo większość zyskuje naprawdę pozytywne noty. Uwielbiam zaczytywać się w życiowych historiach, więc "Sześć córek" jest lekturą dla mnie idealną. Przynajmniej tak mi się wydaje...
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mojej półce - zapewne wkrótce przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńJeśli to książka dla kobiet i o kobietach to może być ciekawa. Czytałam o niej wiele pozytywnych recenzji. I jeszcze ciekawe lata, powojenna Polska... Poszukam!
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Chociaż interesują mnie pozycje o tematyce społeczno-obyczajowej, to ta książka niczym mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńSkomplikowana i ciekawa fabuła, czasy PRL-u, czyli coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuńTrochę obawiam się tych niedopowiedzeń na końcu, ale sama fabuła wydaje się być na tyle interesująca, że chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi baardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie czytuję dramatów, ani książek obyczajowych. Raczej unikam powieści takich jak ta. Ale tym razem wydaje mi się, że mogłaby mnie ona w jakiś sposób zaciekawić. I nie wykluczone, że ją przeczytam. Podoba mi się pomysł tych zadań dla córek, tak jakby ten ojciec na łożu śmierci miał wyrzuty sumienia i postanowił zostawić dla każdej z osobna jakąś lekcję (mądrość wyciągniętą z zadań?)..
OdpowiedzUsuńJestem szczerze zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo chcę przeczytać, przekazałaś w swej recenzji całej ciepło tej powieści. Jedyne co mi się nie podoba, to otwarte zakończenie wątków...
OdpowiedzUsuńTo coś w sam raz dla mnie:) Mam nadzieję, że uda mi się tę powieść przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo może być ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale ta powieść skojarzyła mi się z "Kuzyneczkami" T.M.Rudzkiej, które niedawno czytałam. A że "Kuzyneczki" bardzo mi się podobały, więc może i "Sześć córek" to będzie strzał w dziesiątkę? :D
OdpowiedzUsuńcytat powalający:) piękna okładka książki
OdpowiedzUsuńAutorka miała świetny pomysł na książkę. Ja tam wolę zakończenia zamknięte, ale i tak mam ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMatko, nie umiem wyobrazić sobie sytuacji takiej, jak w tej książce - by nagle okazało się, że mam takie stadko rodzeństwa, przerażające. :D
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam, niemniej zamierzam, dlatego cieszę się, że tak pozytywnie ją odebrałaś.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać, ale coś nie mogłam "wejść" w tą powieść. Chyba nie odpowiadał mi styl autorki, ciężko mi stwierdzić, tym bardziej że czytając Twoją recenzję, jestem pewna że książka trafiłaby do mnie tematyką.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać- lubię życiowe historie i dobre psychologiczne portrety bohaterek :)
OdpowiedzUsuńNie czytam zbyt wiele dramatów, z jakiegoś powodu często mnie nudzą. Niemnie jest coś w tej historii, co mnie urzeka i ciekawi. Tylko te niezakończone wątki odstraszają. Raczej poczekam, żeby się upewnić, że będzie jakaś kontynuacja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna okładka i zdaje się, że ciekawa zawartość na pewno zachęcają do przeczytania.
OdpowiedzUsuńTematyka z pewnością inna, niż wszystkie. Jestem ciekawa tych sześciu historii i zadań do wykonania. Też jestem ciekawa,czy będzie kolejny tom.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i jestem jej ciekawa, chociaż otwarte zakończenie mnie martwi. Czasami się sprawdza, czasami nie, ale coraz częściej mam wrażenie, że pisarze nie chcą albo nie potrafią kończyć swoich historii i dlatego decydują się na brak ostatecznych wyjaśnień.
OdpowiedzUsuńNie zaczytuję się niestety w takich historiach i pomimo plusów, nie jest po prostu ona dla mnie
OdpowiedzUsuńZwykle nie sięgam po książki polskich autorek z tej serii, ale zaintrygowałaś mnie tą recenzją.
OdpowiedzUsuńOtóż to, jeśli będzie druga część, to ja również zakończenie jestem w stanie zaakceptować, bo tak ogólnie zabrakło mi właśnie scen z wszystkimi siostrami naraz. Na taki rozwój fabuły się nastawiłam, co nie zmienia faktu, że same historie sióstr są ciekawe:)
OdpowiedzUsuńPomysł ciekawy, struktura też... Tylko jakoś tej gwarantowanej zabawy przy takim zestawie postaci jakoś nie mogę sobie łatwo wyobrazić :). Ale skoro piszesz, że jednak optymistyczna, to może coś w tym jest. Będę się musiała przy okazji sama przekonać.
OdpowiedzUsuńMam w planie, więc kiedyś na pewno sięgnę, ale na dzień dzisiejszy mam co czytać ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio przekonałam się bardziej do tego typu lektur. Brzmi ciekawie i z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTrochę mi ta książka przypomina fabułę Natali5 - O. Rudnickiej, siotry, które o sobie nie wiedzą, umierający ojciec do tej pory nie interesujący się córkami. Zapewne kiedyś przeczytam, ale tym otwartym zakończeniem trochę się do niej zniechęciłam, nie lubię gdy pozostaję ze zbyt dużą ilością pytań bez odpowiedz.
OdpowiedzUsuńMnie również książka przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie myślałam o tej książce i oczywiście chciałabym ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńWiem, komu mogłabym podarować tę książkę.
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo mi się podoba, czuję że książka spodobałaby mi się :) będę chciała ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJaka cudna okładka! I jaka ciekawa książka, bardzo mnie nią zaintrygowałaś. Konstrukcja fabuły faktycznie trafna i zasługuje na pochwałę.
OdpowiedzUsuńbabci na pewno spodobałaby się, a przy okazji przeczytałabym ją ja :)
OdpowiedzUsuńNatykam się co i rusz na opinie o tej książce i zaczynam mieć na nią ochotę. Dlatego zajrzałam na Twojego bloga, żeby poznać i Twoją opinię. Wygląda na to, że książka jest "warta grzechu", czyli wysupłania na nią pieniędzy.
OdpowiedzUsuń