"Paląc trawę na rykowisku" – Agnieszka Urbanowska
17:35
26
2014
,
Nowy Świat
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
,
Urbanowska Agnieszka
"Bo z drugiej strony jest w Polakach coś, co mnie fascynuje. Ta Kiepska, katolicka, wąsata Polska. Co to i do kościoła pójdzie, i żonę zbije, i upije się. Ci panowie spod budek z piwem, z Podlasia, Podkarpacia, z PiS-u, Samoobrony".
Zderzenie
dwóch, całkiem odmiennych stosunków do życia, w
tym do historii,
patriotyzmu i ojczyzny - zawsze stanowić będzie zderzenie bolesne.
Bolesne, o tyle bardziej, gdy tragiczne wydarzenie w dziejach całego
narodu, podkreślać będzie wielki rozdźwięk
światopoglądowy.
Takim
wydarzeniem właśnie, była
bezsprzecznie katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, która z
pewnością wpłynęła na
różne sfery naszego życia – niezależnie, czy tego chcieliśmy,
czy też nie. Wpływ
ten widać w przekazach medialnych,
oraz
w
książce
o dziwnie brzmiącym tytule "Paląc
trawę na rykowisku".
Agnieszka
Urbanowska to urodzona w 1988 r. absolwentka komparatystyki
Uniwersytetu
Jagiellońskiego,
której
praca
magisterska oscylowała
w temacie pensjonarek. Autorka wykazuje słabość do memów z Ryanem
Goslingiem, XIX-wiecznej ramoty, oraz do zdrowych napojów
energetyzujących. Jej recenzje i szkice można znaleźć w
"Pressjach", "Dekadzie Literackiej", oraz
"Polonistyce". "Paląc trawę na rykowisku" to
jej debiut literacki.
Gaja jest studentką krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W trakcie swojej edukacji nawiązuje romans z jednym z wykładowców – Gustawem Majem, będącym dość ekscentrycznym ateistą i do tego biseksualistą. Fascynacja nietuzinkową osobowością Gustawa, wywołuje w bohaterce szereg wspomnień, dotyczących jej niespełnionej miłości – będącej przeciwieństwem wyzwolonego wykładowcy. Tymczasem 10 kwietnia 2010 r. świat obiega informacja o katastrofie prezydenckiego tupolewa. Gaja pod wpływem tego wydarzenia zaczyna zastanawiać się nad własną tożsamością i nadrzędnymi wartościami.
Z fragmentem książki Agnieszki Urbanowskiej spotkałam się przy okazji czytania kwartalnika Fronda, a konkretnie numerem 69. Wówczas już zainteresowała mnie ta książka - wiedziałam bowiem, że będzie to lektura dość specyficzna. Nie omyliłam się w swoim osądzie, bowiem autorka w książce stara się nakreślić portret pokolenia urodzonego w schyłkowej fazie PRL-u. Pokolenia, którym targają różnorodne mody i tradycje, pokolenia rozdartego pomiędzy religią, wiarą i patriotyzmem, a pukającymi do okien nowoczesnością i kosmopolityzmem. Bohaterka jej książki, uwikłana pomiędzy te dwa, tak skrajne od siebie światy – stara się odnaleźć własną tożsamość, co nie jest łatwym zadaniem. Agnieszka Urbanowska posługuje się widocznymi skrajnościami, by oddać wewnętrzne rozdarcie pokolenia JP II. Skrajnościami, które w mojej ocenie zostały zastosowane dość trafnie, ukazując różnice w doświadczeniach ludzi tego samego pokolenia. Skrajności te widać w kreacji dwóch męskich postaci, z którymi główna bohaterka stale polemizuje. Dawna, niespełniona miłość do mężczyzny, pełnego patriotyzmu i polskości. Z drugiej strony gorący i trochę perwersyjny romans z intrygującym biseksualistą, mającym za nic religię i wiarę, kpiącym z patriotyzmu i solidarności z narodem, nieuznającym umiłowania ojczyzny i pragnienia poświęcenia. Te dwie, tak różne postawy życiowe ukazują w pełni rozdźwięk widoczny na co dzień w gazetach, radiu czy telewizji. To mocne porównanie, bez koloryzowania i wytartych frazesów – dające do myślenia, nasuwające różnorakie refleksje. Wprawiające w zdziwienie i zdumienie, wywołujące wściekłość i konsternację. Wobec zderzenia tak różnych modeli, zarówno męskości jak i światopoglądu, nie można przejść obojętnie.
"Paląc trawę na rykowisku" to także obraz Polski przed katastrofą z 10 kwietnia i tuż po niej. Autorka nie boi się zadawać niewygodnych pytań, nie stronie od krytyki i zjadliwych komentarzy, nie daje się porwać ogłupieniu i zmasowanemu atakowi na tak ważne wartości, jak patriotyzm, czy solidarność z innymi. Przypuszczam, że wielu czytelników będzie się utożsamiać z bohaterką książki i jej rozdarciem ideowym po 10 kwietnia.
Debiut literacki Agnieszki Urbanowskiej postawił jej wysoką poprzeczkę w literackim świecie. Lektura jej książki bowiem dotyka tematów ważnych, sfery sacrum i profanum. To proza, którą należy czytać wolno, delektować się każdym słowem, zwracać uwagę na przycinki, zmieniające kontekst danego zdania. Jeśli nie boicie się lektury, która wywoła w Was paletę różnorodnych emocji, zachęcam do jej przeczytania.
Gaja jest studentką krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W trakcie swojej edukacji nawiązuje romans z jednym z wykładowców – Gustawem Majem, będącym dość ekscentrycznym ateistą i do tego biseksualistą. Fascynacja nietuzinkową osobowością Gustawa, wywołuje w bohaterce szereg wspomnień, dotyczących jej niespełnionej miłości – będącej przeciwieństwem wyzwolonego wykładowcy. Tymczasem 10 kwietnia 2010 r. świat obiega informacja o katastrofie prezydenckiego tupolewa. Gaja pod wpływem tego wydarzenia zaczyna zastanawiać się nad własną tożsamością i nadrzędnymi wartościami.
Z fragmentem książki Agnieszki Urbanowskiej spotkałam się przy okazji czytania kwartalnika Fronda, a konkretnie numerem 69. Wówczas już zainteresowała mnie ta książka - wiedziałam bowiem, że będzie to lektura dość specyficzna. Nie omyliłam się w swoim osądzie, bowiem autorka w książce stara się nakreślić portret pokolenia urodzonego w schyłkowej fazie PRL-u. Pokolenia, którym targają różnorodne mody i tradycje, pokolenia rozdartego pomiędzy religią, wiarą i patriotyzmem, a pukającymi do okien nowoczesnością i kosmopolityzmem. Bohaterka jej książki, uwikłana pomiędzy te dwa, tak skrajne od siebie światy – stara się odnaleźć własną tożsamość, co nie jest łatwym zadaniem. Agnieszka Urbanowska posługuje się widocznymi skrajnościami, by oddać wewnętrzne rozdarcie pokolenia JP II. Skrajnościami, które w mojej ocenie zostały zastosowane dość trafnie, ukazując różnice w doświadczeniach ludzi tego samego pokolenia. Skrajności te widać w kreacji dwóch męskich postaci, z którymi główna bohaterka stale polemizuje. Dawna, niespełniona miłość do mężczyzny, pełnego patriotyzmu i polskości. Z drugiej strony gorący i trochę perwersyjny romans z intrygującym biseksualistą, mającym za nic religię i wiarę, kpiącym z patriotyzmu i solidarności z narodem, nieuznającym umiłowania ojczyzny i pragnienia poświęcenia. Te dwie, tak różne postawy życiowe ukazują w pełni rozdźwięk widoczny na co dzień w gazetach, radiu czy telewizji. To mocne porównanie, bez koloryzowania i wytartych frazesów – dające do myślenia, nasuwające różnorakie refleksje. Wprawiające w zdziwienie i zdumienie, wywołujące wściekłość i konsternację. Wobec zderzenia tak różnych modeli, zarówno męskości jak i światopoglądu, nie można przejść obojętnie.
"Paląc trawę na rykowisku" to także obraz Polski przed katastrofą z 10 kwietnia i tuż po niej. Autorka nie boi się zadawać niewygodnych pytań, nie stronie od krytyki i zjadliwych komentarzy, nie daje się porwać ogłupieniu i zmasowanemu atakowi na tak ważne wartości, jak patriotyzm, czy solidarność z innymi. Przypuszczam, że wielu czytelników będzie się utożsamiać z bohaterką książki i jej rozdarciem ideowym po 10 kwietnia.
Debiut literacki Agnieszki Urbanowskiej postawił jej wysoką poprzeczkę w literackim świecie. Lektura jej książki bowiem dotyka tematów ważnych, sfery sacrum i profanum. To proza, którą należy czytać wolno, delektować się każdym słowem, zwracać uwagę na przycinki, zmieniające kontekst danego zdania. Jeśli nie boicie się lektury, która wywoła w Was paletę różnorodnych emocji, zachęcam do jej przeczytania.
Pokoleniowy konflikt :) Zapowiada się ciekawie. Jestem ciekawa debiutu Pani Urbanowskiej. Postaram się przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuńPodobną próbę, aby "nakreślić portret pokolenia urodzonego w schyłkowej fazie PRL-u" podjęła w formie reportażowej Paulina Wilk - "Znaki szczególne". Chyba nadszedł czas na refleksje dotyczące tegoż pokolenia, było, nie było, obecnie ludzi w kwiecie wieku.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to taki udany debiut. Mnie co prawda nie zainteresował swoją tematyką, ale myślę, że znajdzie swoich czytelników.
OdpowiedzUsuńZ pewnością jest to książka inna niż wszystkie, lubię udane debiuty.
OdpowiedzUsuńCytat na początku recenzji - mocny:) myślę, że z chęcią przeczytałabym tę książkę.
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawe, chociaż jestem osobą, która woli stać poza wydarzeniami politycznymi i grzebać w przeszłości naszego kraju, zamiast wdawać się w polityczne gierki. Może to wynika że strachu, że wybiorę źle. A może po prostu to są czasy, kiedy do wyboru dojrzewa się bardzo wolno?
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Kolejna książka na którą warto się skusić
OdpowiedzUsuńMnie już męczy temat 10 kwietnia, więc to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem co myśleć o tej książce. Z jednej strony wydaje mi się bardzo interesująca, ale z drugiej, chyba mam przesyt tej tematyki.
OdpowiedzUsuńMęczy Cię myślenie?
UsuńFabularnie nie do końca książka mnie przekonuje, ale nietypowa okładka zdecydowanie przyciąga wzrok:)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jakim echem odbije się ta książka...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, 10 kwietnia będzie jeszcze wisiał nad nami i to bardzo długo.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znów tutaj jestem :) Pozdrawiam
Osobiście jakoś nie jestem zainteresowana tą książką, ale myślę, że niektóre wątki (10.04) mogą wpłynąć na to, że będzie się o niej mówić :)
OdpowiedzUsuńAutorka wykorzystała ciekawy i kontrowersyjny temat, chętnie podsunę tę książkę mojemu tacie. On uwielbia około-smoleńskie klimaty ;)
OdpowiedzUsuńNie powiem, żeby katastrofa smoleńska wywarła wpływ na wyznawane przeze mnie wartości. Jednak z uwagi na to, że jestem z natury ciekawa - sięgnę po tą pozycję a także po "Znaki szczególne", o których słyszałam wiele dobrego.
OdpowiedzUsuńJa również sięgnę po nią z czystej ciekawości. No... może też dlatego, że kupił mnie cytat rozpoczynający recenzję :)
OdpowiedzUsuńJa również sięgnę po nią z czystej ciekawości. No... może też dlatego, że kupił mnie cytat rozpoczynający recenzję :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy Twoja recenzja, bo książka stoi u mnie na półce i czeka na swoją kolej:)
OdpowiedzUsuńTo zapewne musi być ciekawa książka, w to nie wątpię, jednak jej tematyka trochę do mnie nie przemawia. Jeszcze chyba minie sporo czasu, kiedy sięgnę po jakąś pozycję traktującą o katastrofie smoleńskiej. Wiem, jak to brzmi, ale ten temat mnie drażnił swego czasu, gdy w mediach było go pełno i jeszcze mi chyba nie przeszło...
OdpowiedzUsuńZ jednej strony poczułam się zaintrygowana, z drugiej katastrofa w moich oczach stała się tematem drażliwym i nie wiem, czy teraz mam ochotę o niej czytać.
OdpowiedzUsuńMocny tytuł, ciekawa książka chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej lekturze- intrygujący debiut poprzez tematykę i poruszenie drażliwych kwestii oraz to poszukiwanie tożsamości. Zastanowię się nad książką.
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję "Echa pamięci". Jestem ciekawa, czy książka podobała Ci się tak tak samo, jak mi :)
OdpowiedzUsuńmój blog: http://pasion-libros.blogspot.com
Książka niezwykle intryguje. Poruszana problematyka zachęca do lektury, mimo że sam sposób przeprowadzenia fabuły nieszczególnie przypadł mi do gustu. Może być ciekawy kamyczek do dyskusji. :) Zarówno pokoleniowej, jak i na temat bieżących wydarzeń. Z przyjemnością dopiszę do swojej listy "do przeczytania". :)
OdpowiedzUsuń