"Ostatnia Pani na Millandzie" - Barbara Buczek
20:13
21
2012
,
Buczek Barbara
,
Oficyna Wydawnicza Kucharski
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
"Jest czas zbierania i czas
rozrzucania kamieni,
Jest czas budowania i burzenia tego,
co zostało zbudowane,
Jest czas...".
Koleje
życia powojennych emigrantów nigdy nie nazwałabym identycznymi, a jednak
wszystkie prowadzą do jednego wniosku – każde pokolenie ma swój
własny czas i tylko od nas zależy, czy pozostawimy coś po sobie
dla potomnych. Za każdym razem, czytając historie ludzi, który po
II wojnie światowej wyemigrowali do innego kraju, mamy możliwość
dokonać korekty naszych poglądów na temat emigracyjnego życia. "Ostatnia Pani na Millandzie" przedstawia właśnie taką
historię. Historię kobiety, która wbrew wszelkim przeciwnościom
próbowała żyć na obczyźnie, żyć godnie.
Barbara
Buczek urodziła się w 1922 roku. Podczas II wojny światowej była
pielęgniarką pracującą w szpitalu zakaźnym w Skawinie. W 1946 r.
przekroczyła granice Niemiec, by ostatecznie osiąść w Wielkiej
Brytanii. Po licznych trudach, wraz z drugim mężem zaczęła
prowadzić ekskluzywny pensjonat dla zamożnych Anglików w Milland
Place. Autorka od 1992 r. związana jest z Instytutem Józefa
Piłsudskiego w Londynie, w którym początkowo pracowała jako
wolontariuszka. Obecnie zaś jest jego wiceprezesem.
"Ostatnia Pani na Millandzie" to obszerny zapis wspomnień Barbary Buczek, począwszy od dzieciństwa w rodzinnej Skawinie, trudnych lat II wojny światowej, po wieloletnie zmaganie się z życiem na emigracji w Anglii. To przede wszystkim opowieść o kobiecie, która pomimo wielu przeciwności i trudów, jakich nie szczędziło jej życie, potrafiła być niezależna i dążyła do wytyczonego sobie celu. Publikację przeplata duża ilość kolorowych zdjęć, dopełniających obrazu życia autorki.
Życie Barbary Buczek to wyłącznie pozornie historia o trudach i znojach emigracyjnego życia. To bowiem coś o wiele więcej, historia przedstawiająca ogromną wolę walki kobiety o godne życia dla siebie, swoich dzieci i najbliższych sobie osób. Walkę w zupełnie obcym środowisku, w innej kulturze, przede wszystkim nie w swoim kraju. Przy lekturze tej książki, wielokrotnie zastanawiałam się bowiem nad wielką siłą, jaka drzemie w każdym z nas. Siłą pozwalającą na ryzykowne decyzje, których skutków nikt przecież nie zna. Barbara Buczek swoją autobiografią udowodniła, że zwycięstwa, ale również porażki są po równo wpisane w nasze życie i wyłącznie od nas zależy, jak skutki różnych zdarzeń wykorzystamy w naszej codziennej egzystencji. Sądzę, że wspomnienia autorki pozwolą wielu osobom znaleźć swoistą inspirację do działania, bowiem Barbara Buczek przez całe swoje życie - nawet dzisiaj, pokazuje imponującą żywiołowość i niechęć do stania w miejscu. Zazdroszczę autorce tak barwnego życia, które sama sobie utkała z różnych kolorów codziennej egzystencji.
Interesującym elementem wspomnień autorki jest tytułowy "Milland", położony w Hampshire, wśród pasm zieleni, przy jeziorze, który Barbara Buczek prowadziła wraz z mężem przez ponad trzydzieści lat. Miejsce, które miało swoją historię przed pojawieniem się emigrantki z Polski i nadal pisze kolejne dzieje. Z przyjemnością czytałam opisy urządzania się autorki w pensjonacie, która zastała rezydencję totalnie zapuszczoną, a pozostawiła ekskluzywny hotel z najwyższymi standardami. Nie mniej interesujące były również opisy dni wypełnionych po brzegi artystami, profesorami czy biznesmenami. We wspomnieniach dotyczących tego najważniejszego kawałka życia autorki, można wyczuć wszechobecną nostalgię i tęsknotę - za tym bezpowrotnym czasem, który przeminął.
Warto także wspomnieć o samym wydaniu książki. Twarda oprawa dzieła z pięknym obrazem Millandu z pewnością będzie pięknie prezentować się na waszych półkach. W środku znajdziecie natomiast dobrej jakości, gruby papier i to, co najważniejsze, czyli zdjęcia ukazujące życie Barbary Buczek. Przyznam, że nie wyobrażam sobie takiej autobiograficznej publikacji bez fotografii, które potrafią czasami oddać o wiele więcej, niż nawet najbardziej emocjonalny opis.
Życzyłabym wszystkim czytelnikom, by każdy w jesieni swojego życia, mógł spisać tak barwne wspomnienia, jakie znajdziecie w książce "Ostatnia Pani na Millandzie". To publikacja, której nie można w żaden sposób ocenić. Jak bowiem oceniać czyjeś życie z zupełnie innej perspektywy? Wspomnienia Barbary Buczek polecam wszystkim osobom, kochającym barwne historie o losach emigrantów. Może dla kogoś z Was stanie się ona swoistą inspiracją?
"Ostatnia Pani na Millandzie" to obszerny zapis wspomnień Barbary Buczek, począwszy od dzieciństwa w rodzinnej Skawinie, trudnych lat II wojny światowej, po wieloletnie zmaganie się z życiem na emigracji w Anglii. To przede wszystkim opowieść o kobiecie, która pomimo wielu przeciwności i trudów, jakich nie szczędziło jej życie, potrafiła być niezależna i dążyła do wytyczonego sobie celu. Publikację przeplata duża ilość kolorowych zdjęć, dopełniających obrazu życia autorki.
Życie Barbary Buczek to wyłącznie pozornie historia o trudach i znojach emigracyjnego życia. To bowiem coś o wiele więcej, historia przedstawiająca ogromną wolę walki kobiety o godne życia dla siebie, swoich dzieci i najbliższych sobie osób. Walkę w zupełnie obcym środowisku, w innej kulturze, przede wszystkim nie w swoim kraju. Przy lekturze tej książki, wielokrotnie zastanawiałam się bowiem nad wielką siłą, jaka drzemie w każdym z nas. Siłą pozwalającą na ryzykowne decyzje, których skutków nikt przecież nie zna. Barbara Buczek swoją autobiografią udowodniła, że zwycięstwa, ale również porażki są po równo wpisane w nasze życie i wyłącznie od nas zależy, jak skutki różnych zdarzeń wykorzystamy w naszej codziennej egzystencji. Sądzę, że wspomnienia autorki pozwolą wielu osobom znaleźć swoistą inspirację do działania, bowiem Barbara Buczek przez całe swoje życie - nawet dzisiaj, pokazuje imponującą żywiołowość i niechęć do stania w miejscu. Zazdroszczę autorce tak barwnego życia, które sama sobie utkała z różnych kolorów codziennej egzystencji.
Interesującym elementem wspomnień autorki jest tytułowy "Milland", położony w Hampshire, wśród pasm zieleni, przy jeziorze, który Barbara Buczek prowadziła wraz z mężem przez ponad trzydzieści lat. Miejsce, które miało swoją historię przed pojawieniem się emigrantki z Polski i nadal pisze kolejne dzieje. Z przyjemnością czytałam opisy urządzania się autorki w pensjonacie, która zastała rezydencję totalnie zapuszczoną, a pozostawiła ekskluzywny hotel z najwyższymi standardami. Nie mniej interesujące były również opisy dni wypełnionych po brzegi artystami, profesorami czy biznesmenami. We wspomnieniach dotyczących tego najważniejszego kawałka życia autorki, można wyczuć wszechobecną nostalgię i tęsknotę - za tym bezpowrotnym czasem, który przeminął.
Warto także wspomnieć o samym wydaniu książki. Twarda oprawa dzieła z pięknym obrazem Millandu z pewnością będzie pięknie prezentować się na waszych półkach. W środku znajdziecie natomiast dobrej jakości, gruby papier i to, co najważniejsze, czyli zdjęcia ukazujące życie Barbary Buczek. Przyznam, że nie wyobrażam sobie takiej autobiograficznej publikacji bez fotografii, które potrafią czasami oddać o wiele więcej, niż nawet najbardziej emocjonalny opis.
Życzyłabym wszystkim czytelnikom, by każdy w jesieni swojego życia, mógł spisać tak barwne wspomnienia, jakie znajdziecie w książce "Ostatnia Pani na Millandzie". To publikacja, której nie można w żaden sposób ocenić. Jak bowiem oceniać czyjeś życie z zupełnie innej perspektywy? Wspomnienia Barbary Buczek polecam wszystkim osobom, kochającym barwne historie o losach emigrantów. Może dla kogoś z Was stanie się ona swoistą inspiracją?
"Pokolenia zostały za mną – pokolenia są
przede mną – moje dzieci i wnuki, a ja jestem tylko małym ogniwem
w tym łańcuchu...".
Barbara Buczek |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Oficynie Wydawniczej Kucharski
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Niesamowicie mnie zaciekawiłaś, chyba sama skuszę się na lekturę tej książki
OdpowiedzUsuńDla fanów powieści obyczajowych i dla osób, tak jak ja, interesujących się genealogią swojej rodziny to ciekawa rzecz.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Takie wspomnienia to z pewnością wspaniały pomysł na książkę.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, brzmi jak opowieść bliskich mojej babci.
OdpowiedzUsuńHm, pierwsze wrażenie? Ani tytuł, ani okładka jakoś za bardzo mnie nie zachęciły. Recenzja upewniła mnie tylko, że książka nie dla mnie. Na pewno plusem jest realizm i gratulacje dla autorki za odwagę opublikowania większości swojego życia, natomiast ja nie przepadam ani za obyczajówkami, ani za powieściami hostorycznymi a ta pozycja ma w sobie elementy obu, więc zdecydowanie ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu recenzji mam ochotę na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńSkawina? To blisko mnie :) Samą książkę z chęcią bym przeczytała, to moje klimaty i idealnie się w nich odnajduję. Emigracyjne lektury swego czasu czytałam namiętnie, mnie takie historie inspirują :)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie, więc postaram się pamiętać o tej książce w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe i rzeczywiście inspirujące są często losy ludzi, którzy po II wojnie światowej opuścili Polskę. Chętnie przeczytam. Zresztą tytuł bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie:) Lubię takie książki:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie historie. Na pewno przeczytam, bo bardzo mnie zachęciłaś :-D
OdpowiedzUsuńKsiążki, które opowiadają prawdziwe historie zawsze są ciekawe.
OdpowiedzUsuńTo moja tematyka, więc chętnie kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńChociaż nie jest to w moim guście czytelniczym, to podziwiam autorkę na taką historię
OdpowiedzUsuńWspomnienia, często są ciekawe. Może i po te sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś :)
OdpowiedzUsuńKsiążka musi być ciekawa... Lubię takie historie, wiec może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Powiem Ci że zaciekawiłaś mnie tą książką, może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać tak barwne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę na książkę, choć nie mówię zdecydowanie nie. Barwne wspomnienia to mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńCzytalam a nawet osobiscie poznalam Panią Basię, wspaniala osobowosc
OdpowiedzUsuń