Już jutro! "Turkusowe szale" objęte moim patronatem medialnym
Moi Drodzy, z wielką przyjemnością chciałabym Wam ogłosić, że objęłam patronatem medialnym najnowszą książkę znakomitego pisarza - Remigiusza Mroza, którego większość czytelników kojarzy z serii "Parabellum".
Przedstawiam Wam książkę "Turkusowe szale", która już jutro będzie miała swoją premierę.
Wydawca: Bellona
EAN 9788311133327
500 stron
format 145x205 mm
oprawa miękka
EAN 9788311133327
500 stron
format 145x205 mm
oprawa miękka
Polskie lotnictwo na Zachodzie to nie tylko Dywizjon 303.
Turkusowe szale to powieść sensacyjna, której fabuła opiera się o rzeczywiste wspomnienia, dokumenty, oraz wydarzenia związane z 307 Dywizjonem Nocnym Myśliwskim "Lwowskich Puchaczy".
Polacy patrolują brytyjskie niebo po zmroku, za dnia zmagając się z szeregiem problemów - aklimatyzacją pośród "herbaciarzy", przestarzałymi samolotami, brakiem zaufania i… barierami językowymi utrudniającymi podrywanie Brytyjek w rozlicznych pubach. Ich maszyny nazywane są latającymi trumnami, ale mimo to, Polacy niczego nie pragną bardziej, niż wzbić się w przestworza i zetrzeć z wrogiem.
RAF jednak nie pali się do tego, by dać im szansę. Podczas gdy koledzy strącają niemieckie messerschmitty i dorniery, Lwowskie Puchacze siedzą bezczynnie, zaś ich szeregi topnieją.
Turkusowe szale to powieść sensacyjna, której fabuła opiera się o rzeczywiste wspomnienia, dokumenty, oraz wydarzenia związane z 307 Dywizjonem Nocnym Myśliwskim "Lwowskich Puchaczy".
Polacy patrolują brytyjskie niebo po zmroku, za dnia zmagając się z szeregiem problemów - aklimatyzacją pośród "herbaciarzy", przestarzałymi samolotami, brakiem zaufania i… barierami językowymi utrudniającymi podrywanie Brytyjek w rozlicznych pubach. Ich maszyny nazywane są latającymi trumnami, ale mimo to, Polacy niczego nie pragną bardziej, niż wzbić się w przestworza i zetrzeć z wrogiem.
RAF jednak nie pali się do tego, by dać im szansę. Podczas gdy koledzy strącają niemieckie messerschmitty i dorniery, Lwowskie Puchacze siedzą bezczynnie, zaś ich szeregi topnieją.
Z okazji premiery nowej książki autora, przygotowałam również krótki wywiad z Remigiuszem, który mam nadzieję przybliży Wam "Turkusowe szale".
awiola: Remigiuszu, niebawem pojawi się Twoja najnowsza książka, na którą
czytelnicy znający Twój talent pisarski - czekają z
niecierpliwością. "Turkusowe szale" to powieść sensacyjna,
której fabuła opiera się na rzeczywistych wspomnieniach,
dokumentach, oraz wydarzeniach związanych z 307 Dywizjonem Nocnym
Myśliwskim "Lwowskich Puchaczy". Ciekawi mnie więc z jakich
konkretnie źródeł czerpałeś wiedzę, którą wykorzystałeś w
książce?
Remigiusz Mróz: Przygotowywałem się do pisania czytając kilka monografii, a wiedzę uzupełniałem wywiadami z pilotami i ich wspomnieniami. Problemu nie stanowiły wydarzenia historyczne, bo te opisane są wzdłuż i wszerz w wielu pozycjach, a raczej duch tamtych czasów. Żeby w ogóle zasiąść do pisania powieści opartej – nawet luźno – na rzeczywistych zdarzeniach, trzeba zdobyć choćby ogólne pojęcie o tym, jak ci ludzie funkcjonowali na co dzień, jak się czuli, czego się spodziewali, czy w końcu, jak postrzegali otaczający ich świat. Z dzisiejszej perspektywy łatwo jest wyprowadzić fałszywy obraz, bo dysponujemy wiedzą zbieraną przez 70 lat. Wiele czasu poświęciłem więc na czytanie log booków pilotów z 307. Wprawdzie wpisy są lapidarne, niekiedy składają się wręcz z samych cyfr i skrótów, ale dają przekrojowe pojęcie o tym, jak wyglądało życie jednostki nieustannej przerzucanej z jednej bazy do drugiej.
Oprócz tego, musiałem dowiedzieć się co nieco o mechanice aeroplanów, o tym, jak te zabytki zachowywały się w powietrzu, ile wysiłku wymagały od pilota, czy w końcu, jak się nimi sterowało. Kolejną istotną kwestią były manewry w powietrzu, taktyka, i szereg innych kwestii, których i tak później nie widać, bo giną w toku akcji. Kopalnią wiedzy w tym względzie były polskie i zagraniczne fora traktujące o lotnictwie drugiej wojny światowej, gdzie pasjonaci chętnie dzielą się zdobytą wiedzą.
Ale odpowiadając na Twoje pytanie konkretnie – na szczególną uwagę zasługują: opracowanie Olson i Clouda, Sprawa honoru (traktuje o Dywizjonie 303), wspomnienia Jerzego Damsza, dowódcy 307, Lwowskie puchacze, i w końcu kultowa książka Arkadego Fiedlera, Dywizjon 303.
awiola: Wykonałeś jak widzę, dużo pracy. W jakich okolicznościach wpadłeś na pomysł, by to właśnie 307 Dywizjon Nocny Myśliwski "Lwowskich Puchaczy" stanowił trzon Twojej książki?
Remigiusz Mróz: Podczas lektury pierwszej z wymienionych książek. Olson i Cloud przedstawili losy słynnego 303. w sposób, który poruszyłby chyba nawet zupełnego anty-patriotę. Moją pierwszą myślą było więc napisanie powieści związanej właśnie z Trzysta Trzecim – zdanie zmieniłem po wstępnym researchu. Ich historia jest tak skrupulatnie opisana – i tak dobrze znana – że nie ma w niej miejsca na wymysły autora. Zacząłem więc szukać innego dywizjonu, z którym mógłbym się zaprzyjaźnić. Kryteria były jasne: musiało dziać się w jego szeregach wiele, bez patosu, ale z rozmachem. I miła niespodzianka – większość polskich dywizjonów wyczerpywała te wstępne założenia. Przepastne szeregi polskich lotników na Zachodzie bynajmniej się nie nudziły.
Trafiwszy zaś na Trzysta Siódmy, wiedziałem, że jest to jednostka, której szukałem. Latano w niej na rozlatujących się gruchotach, tylko nocą, a dodatkowo wisiało nad nią pewne fatum. Nie przeszkadzało to jednak tym chłopakom w strącaniu niemieckich maszyn i zdobywaniu uznania Brytyjczyków. Ani w bawieniu się, bo w końcu zabawa była osią egzystencji pilota na ziemi.
awiola: Jak wyglądał Twój proces twórczy w przypadku pisania tej powieści?
Remigiusz Mróz: Identycznie, jak w przypadku każdej innej. Jeśli o to chodzi, cenię sobie monotonię. Piszę rano minimum dziesięć stron, potem czytam to, co napisałem, a następnie wypuszczam się na bieg. Zazwyczaj po dziesięciu kilometrach wracam, robię obiad, a potem następuje wieczorne pisanie, które zazwyczaj kończy się na 5-10 stronach. Po tym wszystkim, przy Turkusowych szalach dochodziła jeszcze lektura wspomnianych książek i robienie notatek.
awiola: Ile więc czasu zajęło Ci napisanie całej książki?
Remigiusz Mróz: Ponad miesiąc.
awiola: Opowiedz krótko fabułę "Turkusowych szali".
Remigiusz Mróz: Centralną postacią jest Feliks Essker – lotnik trochę krnąbrny, ale twardo stąpający po ziemi. Wraz z nim i jego towarzyszami będziemy aklimatyzować się w Anglii, szukając sobie miejsca w szeregach obcej armii. Nie będzie łatwo, bo dostaniemy szmaciane mundury, latające trumny, a dodatkowo nocą trudno nam będzie wypatrzyć nieprzyjaciela. Tymczasem chcemy tylko podjąć walkę – zrobić wszystko, by odbić kraj z rąk Niemców i odnaleźć rodzinę, przyjaciół. Co nam pozostaje? Działać, choćby na przekór wszystkiemu.
Sytuację komplikuje fakt, że Anglicy myślą o rozwiązaniu jednostki – a w trakcie naszych zmagań z losem okazuje się, że w szeregach 307. znajduje się niemiecki szpieg, który może napsuć sporo krwi aliantom. Felo jednak ma też inny problem, dość prozaiczny, ale dotyczący owej osi egzystencji każdego pilota – przez nieznajomość języka niespecjalnie potrafi dogadać się z Aileen, która wpadła mu w oko.
awiola: Do jakiej maści czytelników kierujesz "Turkusowe szale"? Czy czytelnicy serii "Parabellum" będę jej dobrym targetem?
Remigiusz Mróz: Jak najbardziej! Wydaje mi się, że jeśli Parabellum przypadło komuś do gustu, spodobają się również Turkusowe szale. Ostatecznie jednak stwierdzić mogą to tylko czytelnicy – stąd z niecierpliwością wyczekuję premiery i pierwszych recenzji.
awiola: Na pewno szybko się pojawią. Przy okazji tej rozmowy, zdradź kiedy czytelnicy mogą spodziewać się wydania trzeciego tomu o przygodach braci Zaniewskich?
Remigiusz Mróz: Dobre pytanie, na które niestety nie ma jeszcze dobrej odpowiedzi. Dwa kolejne tomy są gotowe, czekają na redakcję i termin wydawniczy – na tym etapie wszystko zależy od wydawcy i jego planów. Mam nadzieję, że niebawem będę mógł podać więcej informacji.
awiola: Powiedz czytelnikom mojej strony, dlaczego warto przeczytać Twoje najnowsze dzieło?
Remigiusz Mróz: Ponieważ to książka, która na długo zapadnie w pamięć.
Remigiusz Mróz: Przygotowywałem się do pisania czytając kilka monografii, a wiedzę uzupełniałem wywiadami z pilotami i ich wspomnieniami. Problemu nie stanowiły wydarzenia historyczne, bo te opisane są wzdłuż i wszerz w wielu pozycjach, a raczej duch tamtych czasów. Żeby w ogóle zasiąść do pisania powieści opartej – nawet luźno – na rzeczywistych zdarzeniach, trzeba zdobyć choćby ogólne pojęcie o tym, jak ci ludzie funkcjonowali na co dzień, jak się czuli, czego się spodziewali, czy w końcu, jak postrzegali otaczający ich świat. Z dzisiejszej perspektywy łatwo jest wyprowadzić fałszywy obraz, bo dysponujemy wiedzą zbieraną przez 70 lat. Wiele czasu poświęciłem więc na czytanie log booków pilotów z 307. Wprawdzie wpisy są lapidarne, niekiedy składają się wręcz z samych cyfr i skrótów, ale dają przekrojowe pojęcie o tym, jak wyglądało życie jednostki nieustannej przerzucanej z jednej bazy do drugiej.
Oprócz tego, musiałem dowiedzieć się co nieco o mechanice aeroplanów, o tym, jak te zabytki zachowywały się w powietrzu, ile wysiłku wymagały od pilota, czy w końcu, jak się nimi sterowało. Kolejną istotną kwestią były manewry w powietrzu, taktyka, i szereg innych kwestii, których i tak później nie widać, bo giną w toku akcji. Kopalnią wiedzy w tym względzie były polskie i zagraniczne fora traktujące o lotnictwie drugiej wojny światowej, gdzie pasjonaci chętnie dzielą się zdobytą wiedzą.
Ale odpowiadając na Twoje pytanie konkretnie – na szczególną uwagę zasługują: opracowanie Olson i Clouda, Sprawa honoru (traktuje o Dywizjonie 303), wspomnienia Jerzego Damsza, dowódcy 307, Lwowskie puchacze, i w końcu kultowa książka Arkadego Fiedlera, Dywizjon 303.
awiola: Wykonałeś jak widzę, dużo pracy. W jakich okolicznościach wpadłeś na pomysł, by to właśnie 307 Dywizjon Nocny Myśliwski "Lwowskich Puchaczy" stanowił trzon Twojej książki?
Remigiusz Mróz: Podczas lektury pierwszej z wymienionych książek. Olson i Cloud przedstawili losy słynnego 303. w sposób, który poruszyłby chyba nawet zupełnego anty-patriotę. Moją pierwszą myślą było więc napisanie powieści związanej właśnie z Trzysta Trzecim – zdanie zmieniłem po wstępnym researchu. Ich historia jest tak skrupulatnie opisana – i tak dobrze znana – że nie ma w niej miejsca na wymysły autora. Zacząłem więc szukać innego dywizjonu, z którym mógłbym się zaprzyjaźnić. Kryteria były jasne: musiało dziać się w jego szeregach wiele, bez patosu, ale z rozmachem. I miła niespodzianka – większość polskich dywizjonów wyczerpywała te wstępne założenia. Przepastne szeregi polskich lotników na Zachodzie bynajmniej się nie nudziły.
Trafiwszy zaś na Trzysta Siódmy, wiedziałem, że jest to jednostka, której szukałem. Latano w niej na rozlatujących się gruchotach, tylko nocą, a dodatkowo wisiało nad nią pewne fatum. Nie przeszkadzało to jednak tym chłopakom w strącaniu niemieckich maszyn i zdobywaniu uznania Brytyjczyków. Ani w bawieniu się, bo w końcu zabawa była osią egzystencji pilota na ziemi.
awiola: Jak wyglądał Twój proces twórczy w przypadku pisania tej powieści?
Remigiusz Mróz: Identycznie, jak w przypadku każdej innej. Jeśli o to chodzi, cenię sobie monotonię. Piszę rano minimum dziesięć stron, potem czytam to, co napisałem, a następnie wypuszczam się na bieg. Zazwyczaj po dziesięciu kilometrach wracam, robię obiad, a potem następuje wieczorne pisanie, które zazwyczaj kończy się na 5-10 stronach. Po tym wszystkim, przy Turkusowych szalach dochodziła jeszcze lektura wspomnianych książek i robienie notatek.
awiola: Ile więc czasu zajęło Ci napisanie całej książki?
Remigiusz Mróz: Ponad miesiąc.
awiola: Opowiedz krótko fabułę "Turkusowych szali".
Remigiusz Mróz: Centralną postacią jest Feliks Essker – lotnik trochę krnąbrny, ale twardo stąpający po ziemi. Wraz z nim i jego towarzyszami będziemy aklimatyzować się w Anglii, szukając sobie miejsca w szeregach obcej armii. Nie będzie łatwo, bo dostaniemy szmaciane mundury, latające trumny, a dodatkowo nocą trudno nam będzie wypatrzyć nieprzyjaciela. Tymczasem chcemy tylko podjąć walkę – zrobić wszystko, by odbić kraj z rąk Niemców i odnaleźć rodzinę, przyjaciół. Co nam pozostaje? Działać, choćby na przekór wszystkiemu.
Sytuację komplikuje fakt, że Anglicy myślą o rozwiązaniu jednostki – a w trakcie naszych zmagań z losem okazuje się, że w szeregach 307. znajduje się niemiecki szpieg, który może napsuć sporo krwi aliantom. Felo jednak ma też inny problem, dość prozaiczny, ale dotyczący owej osi egzystencji każdego pilota – przez nieznajomość języka niespecjalnie potrafi dogadać się z Aileen, która wpadła mu w oko.
awiola: Do jakiej maści czytelników kierujesz "Turkusowe szale"? Czy czytelnicy serii "Parabellum" będę jej dobrym targetem?
Remigiusz Mróz: Jak najbardziej! Wydaje mi się, że jeśli Parabellum przypadło komuś do gustu, spodobają się również Turkusowe szale. Ostatecznie jednak stwierdzić mogą to tylko czytelnicy – stąd z niecierpliwością wyczekuję premiery i pierwszych recenzji.
awiola: Na pewno szybko się pojawią. Przy okazji tej rozmowy, zdradź kiedy czytelnicy mogą spodziewać się wydania trzeciego tomu o przygodach braci Zaniewskich?
Remigiusz Mróz: Dobre pytanie, na które niestety nie ma jeszcze dobrej odpowiedzi. Dwa kolejne tomy są gotowe, czekają na redakcję i termin wydawniczy – na tym etapie wszystko zależy od wydawcy i jego planów. Mam nadzieję, że niebawem będę mógł podać więcej informacji.
awiola: Powiedz czytelnikom mojej strony, dlaczego warto przeczytać Twoje najnowsze dzieło?
Remigiusz Mróz: Ponieważ to książka, która na długo zapadnie w pamięć.
Sądzę, że osobom, które znają prozę autora, nowej książki polecać nie trzeba. Jestem pewna, że Remigiusz Mróz swoim talentem pisarskim porwie kolejne rzesze czytelników! Zachęcam Was do przeczytania!
Zdecydowanie coś dla mnie! Lubię takie klimaty i jak będę miała okazję to książkę przeczytam.
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com
napisać książkę w ponad miesiąc- to się nazywa sztuka:)
OdpowiedzUsuńSięgnęłabym w ciemno znając już świetne pióro autora.
OdpowiedzUsuńTwoim patronatem, wow - gratuluję! :) A autor, jak widzę, posiadł tajemnicę szybkiego pisania (niech mi ją ktoś zdradzi!).
OdpowiedzUsuńnawet nie wiedziałem, że coś się szykuje z tego autora, już bardziej myślałem, że pojawi się kolejne Parabellum.. ale ta książka może być równie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że Dywizjon 303 Fiedlera bardzo mi się podobał, zatem i ta książka mnie kusi.
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że miesiąc samego pisania poprzedzony był wieloma przygotowaniami, researchem, planowaniem, wspomnianymi rozmowami. Nie można zapominać o tej ważnej i czasochłonnej pracy.
Całkiem nieźle prezentuje się ten Remigiusz ;) Nie znam autora, ale chyba warto zapoznać się z jego piórem, bo opinie są pochlebne.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, a pisarz wydaje się dość ciekawą osobą! :D Temat książki jak najbardziej dla mnie!
OdpowiedzUsuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
Wow, podziwiam za szybkie napisanie książki i motywację! Żeby codziennie pisać 15-20 stron to wyczyn :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty, więc z przyjemnością sięgnę po tę książkę. Gratuluję wciągającego wywiadu i oczywiście patronatu!
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu! Szykuje się nie lada gratka dla wielbicieli Parabellum. Choć jedno mnie niepokoi, książka napisana w miesiąc? ;)
OdpowiedzUsuńO, wspaniale. Jak najbardziej jestem zainteresowana tą książką, gdyż seria Parabellum autora bardzo przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńGratuluję wywiadu i patronatu. Co do samej książki zastanowię się jeszcze.
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńGratuluję:) "Dywizjon 303" to moje przekleństwo z czasów podstawówki, może czas się z nim zmierzyć;)
OdpowiedzUsuńJeju, gratuluję ogromnie tego patronatu :)
OdpowiedzUsuńim-bookworm.blogspot.com
Gratuluję Ci patronatu! No i koniecznke muszę się zastanowić nad tą pozycą :-)
OdpowiedzUsuńciekawa pozycja chętnie bym po nią sięgnęła ;)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak Ci serdecznie pogratulować! ;D
OdpowiedzUsuńGratuluję:) Oczywiście wciągająca rozmowa i spodziewam się, że książka będzie interesująca:)
OdpowiedzUsuńI ja dołączę się do gratulacji!
OdpowiedzUsuńCo do książki, ja sama się zastanowię, ale przy najbliższej okazji polecę ją koleżance.Ona lubi takie historie.
Gratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńWywiad ciekawy. :) Książka napisana w miesiąc - podziwiam.
Również gratuluję patronatu! Natomiast książkę z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńJestem pełna szczerego podziwu dla autora, który napisał swoją powieść w ponad miesiąc. Tym bardziej, że wymagała tak ogromnego wkładu pracy. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu i Autorowi :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad. Gratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńsuper! ciesze się razem z Tobą!
OdpowiedzUsuńKochana moja, gratulacje:D
OdpowiedzUsuńA skoro Ty rekomendujesz tę pozycję, to ja koniecznie muszę ją poznać:)
Moje Gratulacje :) nie czytałam jeszcze nic autora, ale na pewno się rozglądnę za jego książkami.
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńSuuuuper, wspaniały patronat. Gratuluję. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Awiolu! :)
OdpowiedzUsuńA na samą książkę mam WIELKĄ ochotę i jak tylko wrócę do Polski i będę w Krakowie idę do Matrasa i kupuję :) Wiem, że na pewno mi się spodoba, a książki autora mogę kupować dosłownie w ciemno.
Podziwiam pana Remigiusza za sposób pisania książek, systematyczny, codzienny, ja tak nie potrafię :)
Pisał to... miesiąc?! :O Łomatkoicórko, krzyżyk na drogę redaktorowi :D W każdym razie na bank przeczytam :D
OdpowiedzUsuń