"Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" – Anna Włodarczyk
18:05
31
2014
,
Black Publishing
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
,
Włodarczyk Anna
"Jedni
segregują swe wspomnienia za pomocą piosenek, które słyszeli w
danym miejscu, inni wracają do przeszłości pod wpływem zapachów,
a jeszcze inni cofają się w czasie dzięki smakom".
Chyba
polubię gotowanie, a czas spędzony w kuchni na eksperymentowaniu
różnorakich potraw, nie będzie dla mnie czasem
straconym.
A wszystko to przez książki, które co jakiś czas oswajają mnie
z myślą, że gotowanie może być inspirujące. Najpierw cykl o
Prowincji autorstwa Katarzyny Enerlich, a następnie książka
Katarzyny Archimowicz pt. "Miłość w Burzanach". Od
dzisiaj do tak szanownego grona dołącza również dzieło Anny
Włodarczyk
– kobiety,
której książka po prostu smakuje.
Anna
Włodarczyk urodziła się w 1984 r. w Łodzi, dorastała zaś na
Mazowszu. Z wykształcenia jest prawniczką. W 2007 r. założyła
bloga "Strawberries from Poland", na którym znajdują
ujście jej trzy pasje: pisanie, gotowanie i fotografowanie. W magazynach i na portalach internetowych można znaleźć również jej artykuły.
Anna mieszka obecnie w Gdańsku, kolekcjonuje stare książki
kucharskie.
"Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" to książka będąca jednocześnie zbiorem osobistych wspomnień z życia autorki, jak również zbiorem inspirujących przepisów. Publikacja podzielona została na cztery, główne działy, odpowiadające porom roku. Każdy z działów zawiera luźne myśli autorki okraszone przepisami. To nietuzinkowe połączenie książki kucharskiej i opowieści o przeszłości.
Nie wiem nawet, jak wyrazić swój zachwyt nad książką Anny Włodarczyk. Od pierwszych stron bowiem zostałam niemalże porwana między dwie płaszczyzny, jakie miesza między sobą autorka, niczym składniki do pysznej potrawy. Między wspomnieniami z przeszłości, które jako prawie rówieśniczka Anny Włodarczyk doskonale rozumiałam, a opowieściami o kuchni, równie fascynującymi, co inspirującymi. To, co ważne i co lubię w tego typu książkach to możliwość jej otworzenia na dowolnie wybranym rozdziale i czytanie wyrywkowe. Nie trzeba bowiem w tym przypadku zachowywać ciągłości chronologicznej. Otwarta na jakiejkolwiek stronie, wciągnie Was swoim specyficznym klimatem.
Anna Włodarczyk przedstawia czytelnikom swoje wspomnienia z dzieciństwa, w których pełno odniesień do rodziny, więzów z mamą i babcią, czy trudnych relacji z ojcem. Każda historia to przepełniona emocjami opowieść, która wzbudzała we mnie własne wspomnienia, refleksje i wiele uczuć. Autorka niesamowicie plastycznym i jednocześnie przypominającym gawędę stylem, opowiada o wielu rzeczach. Również o własnym dorastaniu i problemach, jakie pojawiają się w życiu każdego człowieka. Ta płaszczyzna z pewnością przypadnie do gustu dzisiejszemu pokoleniu trzydziestolatków, gdyż każdy z nas, urodzonych w latach 80' ubiegłego wieku znajdzie tu kawałek własnej historii. To bezcenna wartość.
"Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" to jednak przede wszystkim kuszący smakiem zbiór opowieści o kuchni. Anna Włodarczyk i jej kuchnia, to jak ja i moje książki – nierozerwalna całość, której nie da się rozdzielić. To widać i czuć na każdej stronie książki, w każdym zdaniu i słowie. Wspomnienia autorki okraszone są różnorodnymi smakami, i to właśnie smak wiedzie główny prym w książce. Kuchnia, to tło i zarazem pierwszoplanowy bohater jej opowieści, bowiem wraz z autorką smakujemy ciasto drożdżowe, jemy tartę brukselkową, czy zachwycamy się smakiem rogalików drożdżowych babci Marysi. W jej stylu widoczna jest celebracja chwil, cieszenie się smakiem, panującym nastrojem. I taki właśnie klimat widoczny jest w całej książce. Trafionym zabiegiem, który dla niejednego czytelnika będzie z pewnością stanowił inspirację w kuchni, jest załączenie na końcu każdego z rozdziałów - ciekawych przepisów. Głód, jaki wywołują receptury Anny Włodarczyk, da się zaspokoić wyłącznie poprzez wypróbowanie tych przepisów.
W rozmyślaniach Anny Włodarczyk znajdą również coś dla siebie miłośnicy książek, bowiem rozdział zatytułowany "Narodziny mola książkowego" czytałam z zapartym tchem. Również zmagania autorki z uporządkowaniem przestrzeni wokół siebie, w tym poprzez pozbycie się książek, napawały mnie zdumieniem i niedowierzaniem. Warto także wspomnieć, że kolekcjonowanie starych książek kucharskich zaowocowało zamieszczeniem w dziele Anny Włodarczyk odniesień do staropolskich dzieł Lucyny Ćwierczakiewicz, czy Marii Disslowej. To niewątpliwie gratka dla miłośników kuchni i starych, zapomnianych przepisów. Teraz także wiem, że istnieje taki termin jak "Vintage cooking". W publikacji zawarto również zdjęcia autorki i jej rodziny, co nie do końca zaspokoiło moją ciekawość, gdyż liczyłam na większą liczbę takich fotografii.
"Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" to jak wskazują słowa kluczowe w tytule, książka pełna zapachu, smaku i rodzinnych opowieści. Chciałabym umieć opisywać w taki sposób swoje uczucia, wspomnienia i doznania smakowe, jak robi to Anna Włodarczyk. Autorka zyskała dzięki swojej książce nową fankę. Mam nadzieję, że i Wy się skusicie?
"Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" to książka będąca jednocześnie zbiorem osobistych wspomnień z życia autorki, jak również zbiorem inspirujących przepisów. Publikacja podzielona została na cztery, główne działy, odpowiadające porom roku. Każdy z działów zawiera luźne myśli autorki okraszone przepisami. To nietuzinkowe połączenie książki kucharskiej i opowieści o przeszłości.
Nie wiem nawet, jak wyrazić swój zachwyt nad książką Anny Włodarczyk. Od pierwszych stron bowiem zostałam niemalże porwana między dwie płaszczyzny, jakie miesza między sobą autorka, niczym składniki do pysznej potrawy. Między wspomnieniami z przeszłości, które jako prawie rówieśniczka Anny Włodarczyk doskonale rozumiałam, a opowieściami o kuchni, równie fascynującymi, co inspirującymi. To, co ważne i co lubię w tego typu książkach to możliwość jej otworzenia na dowolnie wybranym rozdziale i czytanie wyrywkowe. Nie trzeba bowiem w tym przypadku zachowywać ciągłości chronologicznej. Otwarta na jakiejkolwiek stronie, wciągnie Was swoim specyficznym klimatem.
Anna Włodarczyk przedstawia czytelnikom swoje wspomnienia z dzieciństwa, w których pełno odniesień do rodziny, więzów z mamą i babcią, czy trudnych relacji z ojcem. Każda historia to przepełniona emocjami opowieść, która wzbudzała we mnie własne wspomnienia, refleksje i wiele uczuć. Autorka niesamowicie plastycznym i jednocześnie przypominającym gawędę stylem, opowiada o wielu rzeczach. Również o własnym dorastaniu i problemach, jakie pojawiają się w życiu każdego człowieka. Ta płaszczyzna z pewnością przypadnie do gustu dzisiejszemu pokoleniu trzydziestolatków, gdyż każdy z nas, urodzonych w latach 80' ubiegłego wieku znajdzie tu kawałek własnej historii. To bezcenna wartość.
"Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" to jednak przede wszystkim kuszący smakiem zbiór opowieści o kuchni. Anna Włodarczyk i jej kuchnia, to jak ja i moje książki – nierozerwalna całość, której nie da się rozdzielić. To widać i czuć na każdej stronie książki, w każdym zdaniu i słowie. Wspomnienia autorki okraszone są różnorodnymi smakami, i to właśnie smak wiedzie główny prym w książce. Kuchnia, to tło i zarazem pierwszoplanowy bohater jej opowieści, bowiem wraz z autorką smakujemy ciasto drożdżowe, jemy tartę brukselkową, czy zachwycamy się smakiem rogalików drożdżowych babci Marysi. W jej stylu widoczna jest celebracja chwil, cieszenie się smakiem, panującym nastrojem. I taki właśnie klimat widoczny jest w całej książce. Trafionym zabiegiem, który dla niejednego czytelnika będzie z pewnością stanowił inspirację w kuchni, jest załączenie na końcu każdego z rozdziałów - ciekawych przepisów. Głód, jaki wywołują receptury Anny Włodarczyk, da się zaspokoić wyłącznie poprzez wypróbowanie tych przepisów.
W rozmyślaniach Anny Włodarczyk znajdą również coś dla siebie miłośnicy książek, bowiem rozdział zatytułowany "Narodziny mola książkowego" czytałam z zapartym tchem. Również zmagania autorki z uporządkowaniem przestrzeni wokół siebie, w tym poprzez pozbycie się książek, napawały mnie zdumieniem i niedowierzaniem. Warto także wspomnieć, że kolekcjonowanie starych książek kucharskich zaowocowało zamieszczeniem w dziele Anny Włodarczyk odniesień do staropolskich dzieł Lucyny Ćwierczakiewicz, czy Marii Disslowej. To niewątpliwie gratka dla miłośników kuchni i starych, zapomnianych przepisów. Teraz także wiem, że istnieje taki termin jak "Vintage cooking". W publikacji zawarto również zdjęcia autorki i jej rodziny, co nie do końca zaspokoiło moją ciekawość, gdyż liczyłam na większą liczbę takich fotografii.
"Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" to jak wskazują słowa kluczowe w tytule, książka pełna zapachu, smaku i rodzinnych opowieści. Chciałabym umieć opisywać w taki sposób swoje uczucia, wspomnienia i doznania smakowe, jak robi to Anna Włodarczyk. Autorka zyskała dzięki swojej książce nową fankę. Mam nadzieję, że i Wy się skusicie?
Anna Włodarczyk |
Rekomendacja recenzji na portalu Zaczytaj się!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Black Publishing
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
I co mi zrobiłaś. Opierałam się tej książce a teraz mam TAKĄ ochotę.
OdpowiedzUsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńAle apetyczna książka i co najważniejsze ma bogatą, emocjonującą ''zawartość''. Aż czuć twój zachwyt nad tą powieścią, który notabene i mnie się udzielił :)
OdpowiedzUsuńwspomnienia mnie interesują, strona kulinarna już mniej :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie będę miłośniczką kulinariów, już dawno się z tym pogodziłam, dlatego czytając tę książkę, od razu pominęłabym wątki kulinarne.
UsuńChętnie bym kiedyś się nią zaopatrzyła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia :)
Wow, co za ciekawe połączenie. Brzmi intrygująco i... smacznie. Cóż poradzić, trzeba będzie się skusić na tę powieść.
OdpowiedzUsuńJak z przepisami to Paulina będzie zachwycona. Zawsze coś smakowitego można upichcić:)
OdpowiedzUsuńJa i przepisy to nie ten sam świat niestety ;d
OdpowiedzUsuńBo naulepsze są domowe, pachnące opowieści :) Koniec, kropka!
OdpowiedzUsuńJuż samym tytułem i okładką ta pozycja mnie skusiła. Z chęcią jej się bliżej przyjrzę, bo ostatnio mam ochotę poeksperymentować w kuchni. A, no i te opowieści mnie bardzo kuszą.
OdpowiedzUsuńKsiążka kucharska i opowieść o przeszłości to według mnie połączenie doskonałe. Muszę mieć ten tytuł w swoich zbiorach :)
OdpowiedzUsuńLubię książki okraszone wspomnieniami z dzieciństwa i przepisami kulinarnymi.
OdpowiedzUsuńZostałam zachęcona do lektury tej książki :)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo lubiłam takie historię, ale ostatnio ciągnie mnie do nieco innych książek. Jednak na szczęście mam komu polecisz. Mamie, albo cioci.
OdpowiedzUsuń"W 2007 r. założyła bloga "Strawberries from Poland"(...) Anna mieszka obecnie w Gdańsku" - Blogerka! I w dodatku mieszka w moim mieście! To muszę poszukać, za truskawkami przepadam, problemów zatem nie przewiduję. ;)
OdpowiedzUsuńCiągle o niej zapominam, a potem kolejna przychylna recenzja mi o niej przypomina. Koniec z tym. Zapisuję tytuł i planuję zakup :)
OdpowiedzUsuńDo kucharzenia mnie nie ciągnie, ale książkę bardzo chętnie bym przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńJa gotować lubię, więc inspirować mnie nie trzeba, ale ta książka zachwyca! Widać to już po okładce. Super, że autorka podzieliła się swoimi wspomnieniami, z chęcią bym je przeczytała :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji mam wielką ochotę sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńSmakowity kąsek, chętnie bym mu się z bliska przyjrzała ;)
OdpowiedzUsuńHa, wiedziałam, że tak książka Cię urzeknie, ona jest taka klimatyczna:) Ja na razie wypróbowałam z niej jeden przepis i danie okazało się pyszne;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Black Publishing wydaje książki, które wpasowują się idealnie w mój gust literacki. Wiedziałam, że ten tytuł będzie tak dobry, no wiedziałam!:)
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś tę książkę, ale chyba się nie skuszę. Jakoś gotowanie mnie interesuje ani w praktyce, ani w teorii, więc chyba jestem odporna na urok tego dzieła.
OdpowiedzUsuńI znów książka, która ląduje na mojej liście "must read" ;)
OdpowiedzUsuńNiezwykła ta recenzja, w szczególności zgadzam się z Tobą (pomimo, że nie przeczytałam jeszcze książki), to też chciałabym opisywać swoje uczucia, tak pięknie i kwieciście
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie opowieści:)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł brzmi niezwykle ciepło.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy jakaś książka będzie w stanie przekonać do gotowania mnie. :) Dostrzegam magię płynącą z książek w tym temacie, ale sama jakoś nie potrafię jej wzniecić. Chętnie jednak sięgnę po kolejny klimatyczny tekst. :)
OdpowiedzUsuńZa gotowaniem nie przepadam, ale na taką opowieść rodzinną i wspomnienia może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńPołączenie ciekawych historii i przepisów kulinarnych brzmi naprawdę obiecująco. Mnie kuszą już truskawki w tytule. Zapisuję do swojej listy. :) Zawsze to połączenie dwóch pasji - czytania z szaleństwem w kuchni. :)
OdpowiedzUsuń