"Pisane słońcem" – Maciek Roszkowski
19:01
27
2014
,
Axis Mundi
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
,
Roszkowski Maciek
"Miewam
czasem takie momenty w życiu, kiedy czuję się tak nieważnym i
nieznaczącym istnieniem, że świat wokół pochłania mnie bez
reszty. Zatracam siebie w tym, co jest, w tym, co mnie otacza".
Prawdziwy
podróżnik to dla mnie osoba, która oprócz pobytu, typowo
fizycznego w określonym miejscu na naszym globie, odbywa również
podróż w głąb siebie – we własną duszę. Nic bowiem tak nie
rozwija człowieka, jak podróże pozwalające zebrać
różnorakie doświadczenia przydatne w dalszym życiu. Maciek
Roszkowski jest przykładem takiego właśnie podróżnika,
ukazującego czytelnikowi przede wszystkim ewolucję własnego
wnętrza pod wpływem miejsc, jakie zwiedził.
Maciek
Roszkowski to urodzony w 1983 r. podróżnik,
który dwa lata wędrował wzdłuż i wszerz po Azji. Już od
dziecka, przemierzał nasz świat palcem po mapie w atlasie
geograficznym. Będąc studentem, po raz pierwszy wyruszył poza
Europę, poznawać inne kultury. Autor podróżuje dość
niestandardowo, by poznać nie tylko świat, ale i samego siebie.
"Pisane słońcem" to publikacja ukazująca wspomnienia Maćka Roszkowskiego z podróży po takich krajach jak Iran, Tajlandia. Malezja, Chiny, Japonia, Kirgistan i wiele innych. Książka składa się z dziewiętnastu rozdziałów, ukazujących poszczególne krainy Wschodu, w których oprócz luźnych zapisków autora, czytelnicy znajdą mnóstwo zdjęć. Całość wieńczy zakończenie w postaci porad autora dotyczących podróżowania. "Pisane słońcem" to debiut młodego podróżnika.
Przyznam, że po dziele Maćka Roszkowskiego spodziewałam się ciekawej, ale raczej typowej książki podróżniczej, która pokaże mi kawałek innego świata, i tylko tyle. Tymczasem, otrzymałam dzieło będące połączeniem literatury podróżniczej i filozoficznej – dzieło co warto zaznaczyć niesamowite i niezwykle odkrywcze. Otóż książka młodego podróżnika składa się z dwóch płaszczyzn – warstwy typowo poznawczej, ukazującej czytelnikowi egzotyczne miejsca, oraz warstwy wielu przemyśleń natury filozoficznej, będącej swoistym poszerzaniem ograniczeń własnego umysłu. Maciek Roszkowski miesza między sobą te dwie płaszczyzny, które wzajemnie między sobą przenikając - tworzą interesujący kolaż. Przy lekturze tego dzieła, czułam niemalże na każdej stronie, że autor podróżował z otwartym umysłem i podróżując fizycznie, podróżował również mentalnie. Jego emocje, przemyślenia i spojrzenie z szerokiej perspektywy, bez utartych schematów – to podróż dwukierunkowa – na zewnątrz i wewnątrz siebie. Relację tę da się namacalnie wyczuć i stanowi ona niezaprzeczalną wartość książki.
Nie można oczywiście zapominać, że czytelnicy zainteresowani tą publikacją, będą z pewnością oczekiwali rozbudowanej warstwy typowo podróżniczej, przedstawiającej niezwykłe miejsca i ludzi. Oczekiwania te z pewnością zostaną zaspokojone, gdyż Maciek Roszkowski w swojej książce sporo miejsca poświęca właśnie ludziom – spotkanym w swoich podróżach mieszkańcom Wschodu. Oprócz tego, czytelnicy mają szansę poznać również wiele ciekawostek, o których z pewnością usłyszą po raz pierwszy. Ja przykładowo dowiedziałam się o obsikanych ubikacjach w Chinach, rozrywkowych chińskich parkach, czy największej stołówce świata w Indiach. To, co wyróżnia całą publikację pod tym kątem, to swoista różnorodność ukazywanych kultur i obyczajów. Różnorodność, które mnie wciągnęła i niesamowicie zaciekawiła - obudziła istny głód wiedzy na temat życia w tej części świata, w wielu krajach Wschodu.
W moim przekonaniu, książka wywodząca się z nurtu literatury podróżniczej nie mogłaby istnieć w świadomości czytelników, bez wplatanych w jej treść licznych fotografii. Nie zapomniał również o tym, niezwykle ważnym aspekcie Maciek Roszkowski, którego dzieło pełne jest kolorowych, egzotycznych zdjęć. Od pierwszej chwili zachwyciło mnie także całe wydanie książki – twarda okładka ze skrzydełkami, dobrej jakości papier i specyficzny zapach – zasługują niewątpliwie na pochwałę. Warto również podkreślić, że konstrukcja dzieła pozwala na zajrzenie do książki bez zachowania jej ciągłości chronologicznej. W każdym momencie możecie otworzyć rozdział o interesującym was państwie i zanurzyć się w lekturze. Uważam, że to trafiony zabieg, pozwalający poczuć swoistą wolność wyboru – tak jak w podróży – otwierasz mapę i wybierasz miejsce swojej wędrówki. Język, jakim posługuje się Maciek Roszkowski określiłabym, jako dość lapidarny i nieco metaforyczny. Nie znajdziecie bowiem w jego książce suchych opisów – autor przejawia skłonność do ubierania słów w różnorakie przenośnie.
"Pisane słońcem" to książka podróżnicza, jednak czytelnicy nastawieni wyłącznie na masę treści, mogą poczuć się nieco zawiedzeni. To bowiem dzieło, w którym obok widocznego hołdu autora całej azjatyckiej kulturze - zabiera nas w wędrówkę wewnątrz siebie. To podróż, która wyzwala wiele pytań o naszą naturę. Warto przeczytać, polecam.
Maciek Roszkowski |
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Bardzo lubię książki podróżnicze, ale jeszcze zastanowię się nad tą książką. Jak sama piszesz, jest nie tylko o krajach, ale także o nas samych, więc tym bardziej jestem zainteresowana tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńnie interesują mnie książki podróżnicze, nawet takie w głąb siebie lub autora
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie książki:)
OdpowiedzUsuńGdy sięgam po literaturę podróżniczą, to oczekują dwóch podróży - w świat i w siebie. Ta książka spełnia ten warunek, więc myślę, że niedługo po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale wydaje się być interesująca. Z pewnością, gdy nadarzy się taka okazja to po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNiedługo sama będę mogła ocenić tą książkę :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki, ponieważ wcześniej nie spotkałam się z taką formą literatury podróżniczej; ja tutaj wyczuwam pewien powiew świeżości :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zagraniczne podróże! Niestety do tej pory nie miałam okazji wyruszyć poza nasz kontynent... Z przyjemności sięgnę po prezentowaną przez Ciebie książkę, tym bardziej, że zawiera wspomniane dwie płaszczyzny :)
OdpowiedzUsuńSpoglądając na okładkę od razu przypomniało mi się "Drzewo migdałowe", jednak widzę, że to zupełnie inna bajka. Mimo wszystko chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńObecnie mam ochotę na inne gatunkowo książki, dlatego tym razem spasuje, ale mimo to polecę "Pisane słońcem" mojej siostrze, bo ona lubi takie klimaty.
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga, jednak zawartość do mnie nie przemawia :(
OdpowiedzUsuńLubię książki o podróżach, ale niekoniecznie w głąb siebie ;) Tym razem nie dla mnie, choć wiem komu polecę ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie taka książka...
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję tej książki. Chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię książki podróżnicze, ale jednak wolę te w formie relacji, bez rozmyślań filozoficznych.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że są też zdjęcia. Rzadko sięgam po książki podróżnicze, ale tą mnie zainteresowałaś.
OdpowiedzUsuńTak - to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że raczej preferują powieści z miastem/krajem/krainą w tle, aczkolwiek brzmi całkiem interesująco. Obce nam miejsca i kultury to jedno, ale okraszenie ich własnymi myślami musi być cudnym połączeniem :) Ach, no i okładka bardzo przyciąga wzrok! :)
OdpowiedzUsuńKurcze zawsze brakuje mi czasu na taki właśnie gatunek... szkoda, bo czytanie powinno również biec w najróżniejszych kierunkach. Mam nadzieję, ze wkrótce to naprawię i znajdę chwilę na wędrówki przyrodnicze :)
OdpowiedzUsuńPodróże i filozofia- nietypowe połączenia, ale jakoś nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńO, to zdecydowanie moje klimaty! I nawet pasuję do mojego postanowienia częstszego sięgania po lit. podróżniczą, którą ostatnimi czasy bardzo zaniedbałam.
OdpowiedzUsuńDobra literatura podróżnicza to nie tylko wymienianie kolejnych miejsc. Musi mieć klimat, nastrój, taką szeroko pojmowaną "głębię". Muszę znaleć czas, żeby nadrobić braki z literatury podróżniczej. Szczególnie, że może to być debiut naprawdę uzdolnionego przedstawiciela gatunku. Książka już samą okładką zachęca:)
OdpowiedzUsuńliteratura podróżnicza to nie zawsze moja bajka, ale okładka jest świetna!
OdpowiedzUsuńMam ją u siebie na półce, zatem niebawem spiszę swoje wrażenia z lektury!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem to i mogę oficjalnie stwierdzić, że jest to nieprawdopodobny gniot. Owszem, autor miał wizję, ale czy każdy, kto podróżuje musi od razu brać się za pisanie? Do tego mnóstwo bełkotu parafilozoficznego, który nic do treści nie wnosi a pozwala nam tylko myśleć o autorze jako o przeintelektualizowanym baranie.
OdpowiedzUsuńI jeszcze sama forma książki - błędy, powtórzenia, stylistyka... Ehhhh... Nie warto, zdecydowanie nie warto po to sięgać.
Prośba do autora: podróżuj ale przestań pisać...
Zazwyczaj nie sięgam po literaturę podróżniczą, jednak jeśli, tak jak mówisz, ma ona elementy filozoficzne, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńjest różnica między filozofią a bździochowatym pseudo-filozofowaniem... :-/
OdpowiedzUsuń