"Miłość w Burzanach" – Katarzyna Archimowicz
18:29
31
2014
,
Archimowicz Katarzyna
,
Black Publishing
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
"Tak to już w życiu bywa, że gdy dwojgu ludziom zależy na czymś innym, to choćby nie wiem jak bardzo chcieli, czasem wspólnego wózka razem nie pociągną. Bo i jak tu ciągnąć, kiedy dyszel jeden, a kierunki dwa?".
Chyba nigdy nie znudzą mi się nasze, polskie powieści obyczajowe z wątkiem prowincji w tle. Sztampowa fabuła i bajkowe, łatwe do przewidzenia zakończenie zupełnie nie odstraszają mnie od tego typu literatury. Literatury, skierowanej głównie do kobiet, pragnących niczym niewymuszonej, intelektualnej rozrywki. "Miłość w Burzanach" idealnie wpisuje się w ten nurt, z którym podczas lektury popłynęłam bardzo daleko, do tytułowych Burzan.
Katarzyna Archimowicz to mieszkająca w Chełmie, absolwentka matematyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracująca obecnie jako nauczycielka w szkole podstawowej i gimnazjum. Jest również doradcą zawodowym. Swój wolny czas poświęca pasjom, którymi są haft wielkoformatowy, oraz czytanie reportaży i powieści historyczno - obyczajowych. Jej niespełnione marzenie to podróż do Petersburga, oraz na Syberię. "Miłość w Burzanach" to jej debiut literacki.
Greta, zwana Rudą przyjeżdża wraz z mężem Grzegorzem będącym zawodowym żołnierzem, do małej miejscowości nad Bugiem nazwanej Burzany – miejsca stanowiącego jej azyl bezpieczeństwa, w którym zawsze czeka na nią stryj Michał – nietypowy, wiejski ksiądz. Zaplanowany wypoczynek psuje nieoczekiwanie Grzegorz, oznajmiając Grecie, że wyjeżdża na misję do Afganistanu na całe pół roku. Rozczarowana i zdezorientowana bohaterka zostając sama, całkiem przypadkowo poznaje tajemniczego i niezwykle bogatego Ukraińca - Olega, który kupuje stary i zniszczony dworek w Ordach. Paląca iskra namiętności od samego początku pojawia się między tą dwójką, co wróży same kłopoty.
Fabuła debiutu Katarzyny Archimowicz jest banalna i nie znajdziecie w niej nic, czego już nie było w tego typu literaturze. Nie oznacza to jednak wcale, że nie jest godną polecenia powieścią. Jest bowiem książką, która na kilka godzin zabiera czytelników w cudowny świat swojskich zapachów i namiętnych uczuć. "Miłość w Burzanach" to pomimo dość oklepanego schematu fabularnego i dużej dozy przewidywalności – powieść pełna smaków i zapachów, która w niektórych fragmentach tak bardzo przypominała mi cykl książek o polskiej prowincji autorstwa Katarzyny Enerlich. Burzany w wykonaniu autorki to przede wszystkim stryj Michał, a stryj to dobra, swojska kuchnia. Podczas lektury powieści co chwilę wyostrzały się moje zmysły smaku i zapachu pod wpływem barwnych opisów potraw, jakimi raczyli się bohaterowie. Kwiaty nasturcji smażone w cieście, chłodnik z tartych ogórków i rzodkwi, zupa bosmańska oraz wiele, wiele innych smakowitych dań, przy których ciekła mi ślinka to niezaprzeczalne atuty tej książki. O ile moja obecność w kuchni najczęściej sprowadza się do robienia kawy i herbaty, o tyle pod wpływem bardzo prostych i niezwykle oryginalnych przepisów nabrałam ochoty na ich wypróbowanie. Mój egzemplarz książki został wręcz zaklejony żółtymi karteczkami, którymi zaznaczałam wybrane potrawy. "Miłość w Burzanach" więc to oprócz warstwy typowo epickiej, książka pełna smaków i zapachów wsi, o jakich większość z nas nigdy nie słyszała. Wiedzieliście, że w pod siennik można podłożyć zioła, które wypełnią swoim zmysłowym zapachem cały pokój podczas snu? Albo, że pierogi wybornie smakują z miętą? To tylko namiastka tego, co czeka na czytelników podczas tej wybornej lektury. Katarzyna Archimowicz niewątpliwie potrafi swoim piórem wyczarować prawdziwą magię w prostych rzeczach – to niesamowity talent, który musi zostać wykorzystany w kolejnych książkach, koniecznie.
Romans i namiętność, które przerodziły się w prawdziwą miłość pomiędzy Gretą a Olegiem nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Ona - piękna, dobra i seksowna, on – bogaty handlarz kamieni szlachetnych, zdobywający zawsze to, czego zapragnie. Bohaterowie niczym z jakiegoś taniego romansu, a zakończenie bardzo przewidywalne. Pomimo tej widocznej od pierwszych stron sztampy, dotyczącej głównych bohaterów, autorce udało się odmalować całkiem interesujących bohaterów drugoplanowych. Ksiądz Michał, który porwał moje serce swoimi zdolnościami kulinarnymi, Danił – niedoceniany artysta z wielkim talentem, groteskowy Nawrocki i jego żona z taczką, oraz Helena – zielarka posiadająca nadprzyrodzone zdolności. Cała plejada ciekawych mieszkańców Burzan tworzy niesamowite tło powieści, które niweluje widoczną banalność miłości pomiędzy Gretą a Olegiem. Podczas lektury powieści miałam wrażenie, że ich romans po części staje się tłem dla ukazania różnych obrazów wsi wraz z jej zapachami i smakami, z całą barwnością charakterów jej mieszkańców.
Katarzyna Archimowicz posługuje się plastycznym językiem, który z niezwykłą precyzją oddziałuje na wyobraźnię, tworząc w niej różnorodne obrazy. To niesamowite, jak proza autorki działała na moje zmysły, pobudzając je do granic możliwości. Nawet sceny erotyczne, które pojawiły się w książce, były po prostu dobre. Jedyna rzecz, jaka niezmiernie mnie irytowała to wtrącane co jakiś czas pouczenia, czy złote myśli, których używał narrator. Nie komponowały się one z tekstem, co sprawiało swoisty posmak sztuczności.
Nie mogę nie polecić Wam debiutu pt. "Miłość w Burzanach", gdyż byłaby to po prostu zbrodnia. Klimatyczna okładka zapowiada klimatyczną powieść, która taką w istocie jest. Pod wpływem prozy Katarzyny Archimowicz marzę o przeniesieniu się do Burzan, o poznaniu kuchni Michała i zwiedzaniu dworu w Ordach. Dziękuję za tę książkę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Oficynie Wydawniczej Black Publishing
Trzeba przyznać, że tytuł bardzo działa na wyobraźnię. Podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńTeraz z przyjemnością stwierdzam, że jestem zainteresowana ''Miłością w Burzanach'' :)
OdpowiedzUsuńDebiut tak interesujący? Nie no jestem pełna podziwu dla naszych autorów, w tym roku trafiam na same dobre debiuty i sporo ich jest na wysokim poziomie. Chętnie sięgnę po ten tytuł, zarówno fabuła jak i okładka przemawiają do mnie.
OdpowiedzUsuńJuż dawno miałam ogromną ochotę na tę książkę. I muszę przyznać, że w tym przypadku, zaczarowała mnie totalnie okładka:)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka i zachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńWiesz, nie ciągnie mnie teraz do takich histori.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam tę książkę w domu :)))
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie książki:) tym bardziej, że ja też mieszkam nad Bugiem;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, nie jest odkrywcza, nie wnosi nic nowego, ale mimo to warto przeczytać. I ja dałam się porwać romansowi ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem jak najbardziej na tak! :)
OdpowiedzUsuńCo można powiedzieć po takiej recenzji? Tylko tyle, że chciałoby się tę książkę przeczytać. Ja też lubuję się w (polskich) powieściach obyczajowych.
OdpowiedzUsuńTo jest debiut? Niemożliwe! Cudowna okładka, fabuła również mnie przekonuje i też lubię taką literaturę, może być oklepany schemat, byle ciekawie ugryziony ;) A te kwiaty nasturcji od razu kojarzą mi się z dzieciństwem ;)
OdpowiedzUsuńChociaż rzadko sięgam po polskie książki, to ta bardzo mnie interesuje ;)
OdpowiedzUsuńTo mnie zainteresowałaś :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście motyw przewodni nie wnosi niczego odkrywczego do literatury, ale jak tę książkę się czyta! Ja byłam i jestem nią zauroczona:) Mam nadzieję, że autorka nie poprzestanie na tej jednej;)
OdpowiedzUsuńZachęciły mnie kulinarne smaki.
OdpowiedzUsuńLektura w sam raz na leniwe, letnie popołudnie :)
Trudno się nie skusić po takiej recenzji
OdpowiedzUsuńSkoro przypomina cykl książek o prowincji Katarzyny Enerlich, chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam taką literaturę, chociaż częściej sięgam po fantastykę. Naprawdę piękna, zachęcająca recenzja, na pewno się skuszę :) No i ta okładka...
OdpowiedzUsuńLubię udane debiuty i powieści obyczajowe od czasu. Tytuł nie jest mi obcy, mam nadzieję, że przeczytam.
OdpowiedzUsuńKażdy czytelnik lubi coś innego, ja niestety nie gustuje w takich książkach, ale miło słyszeć że jest to taka dobra książka i w dodatku debiut autorki !
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, jeśli chodzi o fabułę. Przeczytałabym ją jednak chętnie - dla samego języka, który tak pięknie opisujesz. Trzeba przyznać, czy wątki romantyczne zawsze uplastyczniają opisy, wszystko wokół nagle staje się jasne i namiętne.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak klimatyczna powieść na upalne dni... :)
OdpowiedzUsuńwidać, że to przyjemna lektura i okładka także ciekawi, ale czy to jest to czego szukam nie wiem!
OdpowiedzUsuńKsiążka jako debiut prezentuje się ciekawie! Chociaż nie mogę czytać książek o kuchni, ponieważ zaraz jestem głodna :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zainteresowana tą książką :)
OdpowiedzUsuńnie mówię nie, bo takie książki są potrzebne w celu odmóżdżenia, relaksu i ogólnie poprawy humoru:) ale może jeszcze w tej chwili nie skuszę się, chociaż będę miała ją na uwadze:)
OdpowiedzUsuńJak natrafię to przeczytam, mimo tej przewidywalności, ale lubię takie obyczajówki :)
OdpowiedzUsuńW sam raz książka na lato, chętnie zajrzę.
OdpowiedzUsuńJaka cudowna okładka! Ja też uwielbiam wszelaką literaturę dla kobiet, obyczajową. I nie przejmuję się, że już czytałam podobny schemat, podobną historię, każda z nich jednak ma coś w sobie, mimo tych podobieństw. Na powyższą też mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie.
OdpowiedzUsuń