"Wegetarianka" – Han Kang
"Wszystko z powodu mięsa. Jadłam za dużo mięsa. To dusze zabitych istot gromadzą się we mnie. Bez wątpienia. Mięso zostało przetrawione i rozproszyło się po moim ciele, a resztki wydaliłam, ale dusze martwych istot gromadzą się w mojej piersi".
Literatura
koreańska to obszar literacki kompletnie mi nieznany, stanowiący
dla mnie spore wyzwanie intelektualne. Wyzwanie, wynikające z
nieznajomości życia kulturalnego, zwyczajów i całej egzotyki tego
kraju. W przypadku mojego pierwszego spotkania z tego typu
literaturą – wyzwanie to okazało się podwójne, wywołując we
mnie psychodeliczny stan bez konieczności zażycia jakichkolwiek
narkotyków.
Han Kang to
urodzona w 1970 r. w Korei Południowej, absolwentka filologii
koreańskiej na Uniwersytecie Yonsei. W 1993 r. wierszem pt. "Seulska
zima" zadebiutowała jako poetka, a w 1994 r. wygrała konkurs
literacki za opowiadanie "Czerwona
kotwica". Autorka w swoim dorobku
posiada kilka powieści, zbiory
opowiadań oraz tomik poezji. "Wegetarianka" to jej trzecia książka, która została przełożona na wiele języków. Autorka
obecnie tworzy szóste dzieło.
"Wegetarianka" to książka składająca się z trzech części, które początkowo były publikowane oddzielnie, a w 2007 r. połączono je w jedną całość. Punktem wspólnym wszystkich, trzech historii jest kobieta - Yŏng-hye, którą poznajemy w części pierwszej. Oczami jej męża, czytelnik obserwuje przemianę bohaterki, która pod wpływem snu przestaje jeść mięso – stając się wegetarianką. Jej decyzji nie rozumie i nie popiera cała rodzina. W drugiej części, szwagier dziewczyny, będący artystą obsesyjnie pragnie zobaczyć mongolską plamkę Yŏng-hye, dzięki której stworzy swoją artystyczną wizję. Część trzecia to widziana oczami siostry Yŏng-hye, jej choroba i własne zagubienie w życiu.
Utwór Han Kang jest dziełem wielogłosowym, zwanym również polifonicznym. Konwencja ta widoczna jest poprzez zastosowany przez autorkę zabieg wielotorowej narracji, bowiem w każdej z trzech części czytelnik poznaje innego narratora: mąż Yŏng-hye, jej szwagier i w części trzeciej In-hye, czyli siostra bohaterki. Ta swoista wielogłosowość, która nie wynosi na piedestał żadnego z bohaterów, w połączeniu z pojawiającymi się elementami onirycznymi – tworzy lekturę "Wegetarianki" niezwykle absorbującą. Powiem wprost – tej książki nie można przestać czytać, aż do jej ostatniej strony, pomimo dużej dozy dziwności i psychodelizmu, jaki odczuwałam w miarę zagłębiania się w niezgłębioną psychikę bohaterów.
Każda z postaci, jakie na potrzeby swojej książki wykreowała autorka – nawet po przeczytaniu ostatniej strony – była dla mnie zagadką. Spoiwo łączące wszystkie trzy historie, czyli tytułowa Wegetarianka to postać niejednoznaczna, którą trudno ocenić i zrozumieć. Jej obsesja niejedzenia mięsa, z czasem przeradza się w inne pragnienie, Yŏng-hye chce bowiem przestać istnieć jako człowiek – chce być drzewem, rośliną. Swoje pragnienie może zrealizować tylko poprzez jedno – destrukcję własnego ja. Han Kang ukazała tutaj studium osoby, którą czytelnik musi sam sobie sklasyfikować – czy to chora psychicznie kobieta, czy może jednostka pragnąca wolności własnych wyborów? Pytanie trudne, w którym nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Takie właśnie refleksje nasuwały mi się podczas tej lektury w odniesieniu do najbardziej kontrowersyjnej postaci książki. Drugi, zapadający w pamięć bohater to mąż siostry Wegetarianki, którego obsesją staje się połączenie w całość ciał swojego i Yŏng-hye. Trzeba tutaj podkreślić, że autorka wykazała się wyczuciem smaku w pojawiających się erotycznych opisach, które nie przekraczają granicy kiczu. Mogłabym nawet zaryzykować stwierdzenie, że są dość zmysłowe.
"Wegetarianka" nie jest dziełem zamkniętym, wręcz przeciwnie. Autorka zostawia czytelników z uczuciem niedosytu, stosując kompozycję otwartą. Przyznam, że początkowo byłam wściekła za taką niespodziankę, jednak im więcej czasu mija od przeczytania książki, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że był to jednak trafiony pomysł. Obsesje bohaterów i ich niezakończone losy – chodzą mi cały czas po głowie, nie dając spokoju. Jestem przekonana, że taki był właśnie zamysł autorki - skłonić do wielu refleksji, pobudzić i nieco zszokować.
Dzieło Han Kang jest cieniutką książką. Książką niełatwą, specyficzną i na pewno psychodeliczną, zadającą pytanie o istotę człowieczeństwa i granice naszej wolności. Moje pierwsze spotkanie z literaturą koreańską, uważam więc za niezwykle wyczerpujące, ale zarazem pełne kontrowersji i dwuznaczności. Jestem bardzo ciekawa filmu, który powstał na podstawie tego dzieła - to musi być bardzo niepokojący obraz, podobnie jak cała książka.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Kwiaty Orientu
Ciekawa książka. Chętnie bym przeczytała. Również nie miałam dotychczas okazji spotkać się z literaturą koreańską i, jeśli dobrze pamiętam, w ogóle z azjatycką.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tą książką:)
OdpowiedzUsuńHmm..zainteresowałas mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*:)
Literatura koreańska to rzecz, o której poznaniu marzę i zamierzam zrobić to w wakacje:) Tak więc tytuł zapisuję!
OdpowiedzUsuńpsychodeliczna? to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNie znam literatury koreańskiej i chętnie rozpoczęłabym jej poznawanie od "Wegetarianki". Swoją recenzją naprawdę mnie przekonałaś do tego, że warto bliżej poznać tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana. No i do tego jeszcze ta egzotyka koreańska :)
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie. Nowa książka Jessiki Brody :)
http://monweg.blog.onet.pl/2014/06/25/nowa-ksiazka-jessiki-brody-trailer/
Naprawdę ciekawa książka jak wynika z Twojej recenzji. Taka nawet trochę mroczna, ukazująca wegetarianizm jako chorobę duszy. Chciałabym naprawdę ją przeczytać, tym bardziej, że kiepsko u mnie z literaturą koreańską (mało znaną w naszym kraju).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie wiem czy książka mnie przekonała, ale Twoja recenzja jest bardzo ciekawa:)
OdpowiedzUsuńBrzmi... dość dziwnie, ale ciekawie. Fakt, że o losach głównej bohaterki dowiadujemy się nie od niej samej, a od osób, które ją znają i z nią egzystują może być dobrym rozwiązaniem. Koreańskiej literatury jeszcze nie miałam okazji poznać, ale kto wie. Może kiedyś w przyszłości.
OdpowiedzUsuńMyślałam nad nią. Jednak jak widzę to książka nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńKsiążka chyba nie do końca dla mnie, ale chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńTo musi być naprawdę niezwykła książka, jeżeli już sama recenzja zmusza do myślenia:) Z tego co przeczytałem, to rzeczywiście trudno ją zakwalifikować do jednego, konkretnego gatunku. Wprawdzie z literaturą azjatycką jestem na bakier, ale kto wie:) Choć zacząłbym chyba od czegoś "lżejszego":)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, już słyszałam o tej książce.
OdpowiedzUsuńMoże skuszę się na film, ale jeszcze nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie. Przeraził mnie już sam cytat, a co dopiero cała książka. :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMiałam ją już w swoich łapkach ostatnio, ale jednak zrezygnowałam a widzę, że niepotrzebnie :)
OdpowiedzUsuńPrzeszły mnie ciarki już po pierwszym cytacie. Zapowiada się oryginalna przygoda z książką. Na pewno zapamiętam ten tytuł.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, ale chyba raczej jestem na nie, pewnie nie potrafiłabym dostrzec jej wartości.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie i oryginalnie, ale w tym momencie nie mam ochoty na książki tego typu.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną książkę koreańską - "Mogę odejść, gdy zechcę" autorstwa Young-ha Kim i przyznam, że mnie rozczarowała. Nie znaczy to, że nie spróbuję ponownie. "Wegetarianka" zapowiada się bardzo ciekawie, jestem ciekawa tego psychodelicznego klimatu.
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że to książka za trudna dla mnie :/
OdpowiedzUsuńKsiążkę także czytałem i uważam podobnie ;) A co do ekranizacji - nie wiedziałem, że powstała.
OdpowiedzUsuńHm. Ta książka wydaje się być ciekawa. Szczególnie kusi mnie ten jej klimat i wielu narratorów. Może kiedyś uda mi się ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuń