"Umarli nie kłamią" - J. T. Ellison
"Litość
należy się tym istotom, które można jeszcze ocalić".
Zawód
policyjnego detektywa to profesja niezwyczajna. W zasadzie to zawód,
który wykonuje się przez całą dobę, a w którego wpisana jest
głównie
czujność
i podejrzliwość – niezastąpione umiejętności w odkrywaniu
sprawców różnorakich zbrodni. Jak przekonała mnie książka J. T.
Ellison, w
tym fachu nawet
na zasłużonym odpoczynku wyżej wskazane umiejętności są po
prostu bezcenne.
"Umarli nie kłamią" to siódma część serii o Taylor
Jackson, z której w naszym kraju wydano jeszcze książkę pt.
"Złodziej dłoni". Pomimo nawiązania do pewnych wątków
z poprzednich części, książkę można czytać całkowicie
odrębnie
od pozostałych.
J.
T. Ellison to absolwentka Randolph-Macon Woman's College z tytułem
magistra uzyskanym w George Washington University. Jej szerokie
doświadczenie
zawodowe obejmuje pracę w Białym Domu, w
Departamencie
Handlu, analitykę finansową, czy organizacjach ścigających
przestępców. Autorka zasila również grono wielu organizacji
literackich, mieszka obecnie w Nashville z mężem i kotem.
Taylor Jackson, podczas śledztwa w sprawie seryjnego mordercy zwanego Naśladowcą, została postrzelona w głowę. Traumatyczne zakończenie tej sprawy pozbawiło ją głosu i nadszarpnęło zaufanie wieloletniej przyjaciółki, którą morderca pozbawił nienarodzonego dziecka. Aby odzyskać równowagę psychiczną i głos, bohaterka postanawia wyjechać do swojego przyjaciela i zarazem adoratora - Jamesa Highsmythe’a, właściciela starego zamku w Szkocji. Planowana rekonwalescencja nieoczekiwanie zamienia się w śledztwo dotyczące śmierci żony Jamesa. Okazuje się bowiem, że nie wszystko jest takie, jakie na początku się wydawało.
"Umarli nie kłamią" to kolaż kilku gatunków – powieści obyczajowej, psychologicznej, sensacyjnej i thrillera. Przyznam, że przez pierwszą połowę powieści czułam lekkie zdezorientowanie, gdyż okładkowy opis zasugerował mi pełnokrwisty thriller z niecodziennym klimatem. Tymczasem, w książce czytelnik otrzymuje mnóstwo analizy psychologicznej bohaterów, a śledztwo Taylor jest tylko jednym z wielu elementów fabularnych. Autorka w celu przedstawienia kondycji emocjonalnej głównych bohaterów, zastosowała trafny w mojej opinii zabieg wielotorowej narracji, dzięki czemu czytelnik otrzymuje szansę poznania kilku różnych punktów widzenia. To, co może zaciekawić w tej warstwie to dylemat moralny, którego w pracy detektywa nie da się nigdy rozstrzygnąć - czy podjęte w danej chwili decyzje były słuszne? Cała trauma, jaka dotyka główną bohaterkę, pozbawiając ją nawet na jakiś czas głosu – wynika właśnie z zadawania sobie tego pytania. Sytuacja Taylor uświadamia więc, jak obciążającym psychicznie zawodem jest profesja detektywa do spraw zabójstw - autorce udało się ukazać tę zależność w pełnej krasie.
J. T. Ellison centrum wydarzeń swojej powieści umiejscowiła w ogromnym, szkockim zamczysku. Zamczysku mającym swój niewątpliwie mroczny klimat, wzbogacony o wątek pojawiających się duchów i zjaw. Muszę przyznać, że autorce udało się odmalować grozę umiejscowionego wśród wrzosowisk zamku poprzez działające na wyobraźnię opisy i dodatkowy element w postaci zamieci śnieżnej, jaka następuję w kulminacyjnym momencie powieści. Moja wyobraźnia funkcjonowała na wysokich obrotach, podczas pobytu głównej bohaterki w pełnych tajemnic zamkowych komnatach.
Podczas czytania powieści pojawiło się również pewne rozczarowanie, dotyczące zaburzenia w rozłożeniu proporcji elementów psychologicznych i samej intrygi, w jaką zostaje wplątana główna bohaterka. W książce bowiem pojawiło się za dużo psychologii oraz za mało rozwiniętego wątku śledztwa, jakie prowadzi Taylor. Brakowało mi w tej płaszczyźnie swoistego napięcia i równomiernego rozłożenia akcji, podczas lektury miałam bowiem wrażenie, że autorka początkowo za bardzo skupiła się na aspekcie psychologicznym, by później pospiesznie rozwiązać tajemnicę śmierci żony Jamesa. Wielka szkoda, gdyż takie elementy jak stary zamek, klimat grozy i intrygujące postacie to przepis na świetny thriller, budzący krew w żyłach. W tym przypadku pomysł był, gorzej niestety z jego wykonaniem.
Czas poświęcony książce "Umarli nie kłamią" niewątpliwie nie był czasem zmarnowanym, chociaż moje oczekiwania nie zostały do końca zaspokojone. Z pewnością zakończenie jakie zaserwowała mi J. T. Ellison w swojej powieści, wzbudziło moje zdumienie i chęć poznania kolejnych książek autorki. Na deszczowy, samotny wieczór – "Umarli nie kłamią" to dobra alternatywa.
Taylor Jackson, podczas śledztwa w sprawie seryjnego mordercy zwanego Naśladowcą, została postrzelona w głowę. Traumatyczne zakończenie tej sprawy pozbawiło ją głosu i nadszarpnęło zaufanie wieloletniej przyjaciółki, którą morderca pozbawił nienarodzonego dziecka. Aby odzyskać równowagę psychiczną i głos, bohaterka postanawia wyjechać do swojego przyjaciela i zarazem adoratora - Jamesa Highsmythe’a, właściciela starego zamku w Szkocji. Planowana rekonwalescencja nieoczekiwanie zamienia się w śledztwo dotyczące śmierci żony Jamesa. Okazuje się bowiem, że nie wszystko jest takie, jakie na początku się wydawało.
"Umarli nie kłamią" to kolaż kilku gatunków – powieści obyczajowej, psychologicznej, sensacyjnej i thrillera. Przyznam, że przez pierwszą połowę powieści czułam lekkie zdezorientowanie, gdyż okładkowy opis zasugerował mi pełnokrwisty thriller z niecodziennym klimatem. Tymczasem, w książce czytelnik otrzymuje mnóstwo analizy psychologicznej bohaterów, a śledztwo Taylor jest tylko jednym z wielu elementów fabularnych. Autorka w celu przedstawienia kondycji emocjonalnej głównych bohaterów, zastosowała trafny w mojej opinii zabieg wielotorowej narracji, dzięki czemu czytelnik otrzymuje szansę poznania kilku różnych punktów widzenia. To, co może zaciekawić w tej warstwie to dylemat moralny, którego w pracy detektywa nie da się nigdy rozstrzygnąć - czy podjęte w danej chwili decyzje były słuszne? Cała trauma, jaka dotyka główną bohaterkę, pozbawiając ją nawet na jakiś czas głosu – wynika właśnie z zadawania sobie tego pytania. Sytuacja Taylor uświadamia więc, jak obciążającym psychicznie zawodem jest profesja detektywa do spraw zabójstw - autorce udało się ukazać tę zależność w pełnej krasie.
J. T. Ellison centrum wydarzeń swojej powieści umiejscowiła w ogromnym, szkockim zamczysku. Zamczysku mającym swój niewątpliwie mroczny klimat, wzbogacony o wątek pojawiających się duchów i zjaw. Muszę przyznać, że autorce udało się odmalować grozę umiejscowionego wśród wrzosowisk zamku poprzez działające na wyobraźnię opisy i dodatkowy element w postaci zamieci śnieżnej, jaka następuję w kulminacyjnym momencie powieści. Moja wyobraźnia funkcjonowała na wysokich obrotach, podczas pobytu głównej bohaterki w pełnych tajemnic zamkowych komnatach.
Podczas czytania powieści pojawiło się również pewne rozczarowanie, dotyczące zaburzenia w rozłożeniu proporcji elementów psychologicznych i samej intrygi, w jaką zostaje wplątana główna bohaterka. W książce bowiem pojawiło się za dużo psychologii oraz za mało rozwiniętego wątku śledztwa, jakie prowadzi Taylor. Brakowało mi w tej płaszczyźnie swoistego napięcia i równomiernego rozłożenia akcji, podczas lektury miałam bowiem wrażenie, że autorka początkowo za bardzo skupiła się na aspekcie psychologicznym, by później pospiesznie rozwiązać tajemnicę śmierci żony Jamesa. Wielka szkoda, gdyż takie elementy jak stary zamek, klimat grozy i intrygujące postacie to przepis na świetny thriller, budzący krew w żyłach. W tym przypadku pomysł był, gorzej niestety z jego wykonaniem.
Czas poświęcony książce "Umarli nie kłamią" niewątpliwie nie był czasem zmarnowanym, chociaż moje oczekiwania nie zostały do końca zaspokojone. Z pewnością zakończenie jakie zaserwowała mi J. T. Ellison w swojej powieści, wzbudziło moje zdumienie i chęć poznania kolejnych książek autorki. Na deszczowy, samotny wieczór – "Umarli nie kłamią" to dobra alternatywa.
J. T. Ellison |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Harlequin Mira
Przeraziło mnie to 7 tomów, ale jeśli można czytać pomijając kolejność, to może się kiedyś skuszę :D
OdpowiedzUsuńto jest książka dla mnie:)
OdpowiedzUsuńZa tę nowość wydawniczą jednak podziękuję.
OdpowiedzUsuńMnie się książka bardzo podobała, chociaż nie obyło się bez kilku zgrzytów.
OdpowiedzUsuńGdzieś już o tej książce czytałam. Wydaje się interesująca, więc jak wpadnie w moje ręce, z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTematyka nie dla mnie,ale fajnie zrecenzowałaś ją-zachęca :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym podejściem psychologicznym, ale sądząc po Twojej recenzji - jeszcze lepiej by było, gdyby rozbudowano wątek thrillera. Sceneria na pewno jest ciekawa - wielkie zamczysko ze zjawami, to mi się podoba!
OdpowiedzUsuńCzytałam Cienie nocy i tam jedna część należała do tej autorki. Z tego, co pamiętam nic mi tam nie przeszkadzało i mam zamiar poznać twórczość autorki także w obszerniejszych powieściach.
OdpowiedzUsuńOjej, a ja właśnie kończę czytać :D Także mam pewne "ale", jednak książka była przyjemna;)
OdpowiedzUsuńZamek ze zjawami to jednak nie dla mnie. Zresztą po Twojej recenzji wnioskuję, że mimo wszystko książka nie należy do najlepszych. Szkoda, tego wątku śledztwa, mimo że lubię rozbudowaną stronę psychologiczną, myślę, że jej nadmiar może psuć całokształt...
OdpowiedzUsuńKolaż gatunków dokładnie moich ulubionych :) Więc idealnie dla mnie, muszę kiedyś kupić.
OdpowiedzUsuńA co z biblioteczką ? już kiedyś pani pisała, że pokażę ... nie mogę się doczekać :)
Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńzbyt wiele grzybów w barszcz...
OdpowiedzUsuńCóż, książkę miło wspominam, ale masz rację, że bazując na samym opisie okładkowym czytelnik liczy na wiele wiele więcej. No i ta cała intryga jakaś taka przewidywalna (przynajmniej w dużej części). Na szczęście książka - przynajmniej w moim odczuciu - wybroniła się dobrym rysem psychologicznym bohaterów :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście bardzo się podobała :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło spędziłam czas przy tej lekturze :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki, może dlatego że bardzo lubię psychologiczne analizy, co prawda śledztwo też jest ważne, ale to zamczysko, te tajemnice - to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńO, kryminał o seryjnym mordercy, lubię takie czytać. Zapiszę i kiedyś może ta książka zagości na mojej półce. Dobrze, że nie trzeba czytać części po kolei :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawy tego kolażu gatunków, gdyż bardzo lubię, gdy w kryminałach pojawiają się inne gatunki. A po książkę może sięgnę, choć nie czuję się póki co zainteresowany.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i również mile wspominam :)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio postacie policyjnych detektywów w lekturach dopisują. :)
OdpowiedzUsuńMimo mankamentów, o których wspominasz, i tak poczułam chęć przeczytania tej powieści. A tak swoją drogą, zawsze mnie zadziwia wydawanie tomów serii nie po kolei, nawet jeśli można je czytać bez znajomości poprzednich, ale to odzywa się moja porządnicka natura...
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Paula ma problem z takim wydawaniem książek. To dość dziwny zabieg, wręcz grzech ;)
OdpowiedzUsuńChociaż bardzo cenię robudowane wątki psychologiczne, to jednak tutaj mam wrażenie, że przysłoniły one niemal wszystko inne. Ale tak jak piszesz na deszczowy wieczór mogłabym się skusić, przy braku innych czytelniczych planów :-)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie swoją recenzją, chętnie zapoznam się z "Umarli nie kłamią" :)
OdpowiedzUsuńMam w planach za kilka lat przeczyta wiele tego typu książek, ale na razie nie mam zbytnio czasu
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki, mimo, że ma kilka wad.
OdpowiedzUsuńZapowiada się nieźle
OdpowiedzUsuń