"Podziwiam blogerki piszące o książkach. To nie jest łatwy kawałek chleba. Robicie to za darmo, z czystej miłości do czytania i chęci podzielenia się wrażeniami z innymi" - Wywiad z Ałbeną Grabowską
Ałbena Grabowska to jedna z pisarek, którą miałam możliwość poznać osobiście. Niezwykle skromna i ciepła osoba, emanująca optymizmem, którym zaraża wszystkich wokół. Zapraszam Was dzisiaj do lektury interesującego wywiadu, jaki przygotowałam wspólnie z autorką. Z pewnością podczas lektury przyda się dobra kawa, bądź herbata :)
Ałbena Grabowska to z wykształcenia lekarz neurolog epileptolog,
pracująca w Szpitalu Dziecięcym w Dziekanowie Leśnym. Autorka z
bułgarskimi korzeniami, której imię Ałbena oznacza Kwitnącą Jabłoń. W
swoim dorobku literackim może poszczycić się pięcioma książkami dla
dzieci, książką non-fiction, oraz trzema powieściami dla dorosłych.
Prywatnie matka trójki dzieci, uwielbiająca teatr i film.
awiola: Ałbena Grabowska
– matka trójki dzieci, lekarka i pisarka. Jak Pani godzi obowiązki
domowe z pracą lekarza i pisaniem książek?
Ałbena Grabowska: Wszyscy mnie o to pytają i zaczynam myśleć, że rzeczywiście dokonuję jakiegoś szczególnego rozciągania czasu. Jestem bardzo dobrze zorganizowana. Czas mam wydzielony, obowiązki posegregowane, żeby ze wszystkim zdążyć, bo priorytetem przecież są dzieci, ich szkoła i zajęcia dodatkowe. Ja je muszę dowieźć, odebrać, nakarmić, etc. Bywam bardzo zmęczona. Na szczęście już nie pracuję tyle, co dawniej. Chodzę teraz do pracy dwa razy w tygodniu i nie pracuję już w klinice, tylko pracowni EEG. To znacznie spokojniejsza praca. Nie mam ponadto dyżurów, co pozwala zaplanować w dowolny sposób wszystkie święta i weekendy. Mam zatem czas na to, żeby oddawać się swojej pasji – pisaniu.
awiola: Biorąc pod uwagę zorganizowanie, o którym Pani wspomina nasuwa mi się od razu pytanie. Czy nazwałaby Pani siebie perfekcjonistką?
Ałbena Grabowska: Raczej nie ;-). To prawda, że potrzebuję porządku, żeby funkcjonować. Potrzebuję go też w swoich książkach. Ale to nie jest perfekcjonizm. Według mnie to pojęcie dotyczy osób, które "czepiają się" każdego szczegółu i nigdy nie są z siebie zadowolone. Poprawiają bez końca, frustrując się coraz bardziej. Ja do nich nie należę, chociaż zwracam, ogromną uwagę na szczegół. Detale są u mnie zawsze wycyzelowane, zrobiony staranny research. Nie mam powodu, żeby być niezadowoloną, jeśli czuję, że książka mi się udała, jeśli powiedziałam to wszystko, co chciałam powiedzieć.
awiola: W książce "Tam, gdzie urodził się Orfeusz" przenosi Pani swoich czytelników do Bułgarii, miejsca swoich korzeni. Czy często odwiedza Pani tę szerokość geograficzną?
Ałbena Grabowska: Jako dziecko jeździłam na każde wakacje. Potem, kiedy byłam studentką, rzadziej, ale podróż poślubną spędziłam w Bułgarii. Miałam też przerwę. Osiem lat nie byłam w Bułgarii, kiedy wróciłam, już z dziećmi, z mojej tęsknoty i obserwacji współczesnego świata narodził się "Orfeusz". Teraz staram się przynajmniej raz w roku, choćby na krótko odwiedzić Bułgarię.
Ałbena Grabowska: Wszyscy mnie o to pytają i zaczynam myśleć, że rzeczywiście dokonuję jakiegoś szczególnego rozciągania czasu. Jestem bardzo dobrze zorganizowana. Czas mam wydzielony, obowiązki posegregowane, żeby ze wszystkim zdążyć, bo priorytetem przecież są dzieci, ich szkoła i zajęcia dodatkowe. Ja je muszę dowieźć, odebrać, nakarmić, etc. Bywam bardzo zmęczona. Na szczęście już nie pracuję tyle, co dawniej. Chodzę teraz do pracy dwa razy w tygodniu i nie pracuję już w klinice, tylko pracowni EEG. To znacznie spokojniejsza praca. Nie mam ponadto dyżurów, co pozwala zaplanować w dowolny sposób wszystkie święta i weekendy. Mam zatem czas na to, żeby oddawać się swojej pasji – pisaniu.
awiola: Biorąc pod uwagę zorganizowanie, o którym Pani wspomina nasuwa mi się od razu pytanie. Czy nazwałaby Pani siebie perfekcjonistką?
Ałbena Grabowska: Raczej nie ;-). To prawda, że potrzebuję porządku, żeby funkcjonować. Potrzebuję go też w swoich książkach. Ale to nie jest perfekcjonizm. Według mnie to pojęcie dotyczy osób, które "czepiają się" każdego szczegółu i nigdy nie są z siebie zadowolone. Poprawiają bez końca, frustrując się coraz bardziej. Ja do nich nie należę, chociaż zwracam, ogromną uwagę na szczegół. Detale są u mnie zawsze wycyzelowane, zrobiony staranny research. Nie mam powodu, żeby być niezadowoloną, jeśli czuję, że książka mi się udała, jeśli powiedziałam to wszystko, co chciałam powiedzieć.
awiola: W książce "Tam, gdzie urodził się Orfeusz" przenosi Pani swoich czytelników do Bułgarii, miejsca swoich korzeni. Czy często odwiedza Pani tę szerokość geograficzną?
Ałbena Grabowska: Jako dziecko jeździłam na każde wakacje. Potem, kiedy byłam studentką, rzadziej, ale podróż poślubną spędziłam w Bułgarii. Miałam też przerwę. Osiem lat nie byłam w Bułgarii, kiedy wróciłam, już z dziećmi, z mojej tęsknoty i obserwacji współczesnego świata narodził się "Orfeusz". Teraz staram się przynajmniej raz w roku, choćby na krótko odwiedzić Bułgarię.
awiola: Przyznam, że po
przeczytaniu powieści "Coraz mniej olśnień" wiedziałam,
że poznałam wspaniałą, polską, współczesną pisarkę. Skąd
wzięła się inspiracja do napisania tej historii?
Ałbena
Grabowska: Bardzo dziękuję ;-) Ja nie
planowałam, że będę pisała książki. Chciałam napisać o
Bułgarii. Ale tak się złożyło, że potem powstała bajka
terapeutyczna, potem książki dla dzieci o przygodach "Julka i
Mai". Przyszedł taki moment, kiedy zadałam sobie pytanie, czy
umiałabym i chciałabym napisać powieść. Miałam pewien pomysł.
Chciałam napisać historię
trzech kobiet, które stanęły w życiu przed dramatycznym wyborem i
których losy splatają się ze sobą. Pomysł na konkretny wątek
przyszedł mi do głowy w pociągu. Kiedy maszynista ostro zahamował,
ja i dziewczyna siedząca naprzeciw mnie zderzyłyśmy się, a z
naszych toreb wysypały się dokumenty i portfele. Przyszło mi do
głowy, że gdyby ta dziewczyna zginęła w katastrofie kolejowej, ja
mogłabym wziąć jej dowód osobisty i spróbować udawać, ze
jestem nią. Byłyśmy do siebie dość podobne. To był pierwszy
wątek. Udawania własnej śmierci i rozpoczynania nowego życia.
Pozostałe przyszły z czasem.
awiola: To fascynujące,
jak takie zwyczajne zdarzenie może mieć wpływ na wenę twórczą.
Jest Pani również autorką cyklu książek dla dzieci pt. "Julek
i Maja". Czy przypomina sobie Pani najbardziej wzruszający
moment na którymś ze spotkań autorskich z udziałem małych fanów
Pani twórczości?
Ałbena Grabowska: To
bardzo ważne momenty. Ja mam akurat bardzo dużo spotkań z dziećmi,
bo taka jest formuła wydawnictwa dziecięcego. Przychodzi, jedna,
dwie, trzy klasy i dzieciaki zaczynają zadawać pytania. Czasami
zabawne, czasami nietaktowne, a czasami trzeba solidnie pomyśleć
nad odpowiedzią. Dzieci nie da się oszukać. Pamiętam jednego
chłopczyka, który prosił mnie o kilka autografów. Zapytałam po
co mu moje podpisy. Odpowiedział, że sprzeda na allegro, jeden
teraz, a pozostałe wtedy, kiedy będę już sławna. Inny chłopiec
podszedł do mnie trzymając w rękach cztery tomy przygód Julka i
Mai i powiedział na wdechu: "Proszę panią, to ja jestem
Julek". I ostatnia historia sprzed dwóch dni. Mały chłopczyk
pytał mnie o to, skąd się biorą choroby. Tłumaczyłam najlepiej
jak potrafiłam. Wreszcie on mi przerwał: "A zna pani taką
chorobę, która nazywa się NISZCZYCA?" Mogłabym tak wymieniać
w kółko. Wiele momentów jest dla mnie wzruszających.
awiola: Historia z
allegro jest chyba najlepsza. Kiedy możemy spodziewać się
papierowej wersji książki "Lady M."?
Ałbena Grabowska:
Myślałam, że "Lady M." ukaże się drukiem na
początku roku, ale coś wciąż się opóźniało. Było wiele
przedmiotów sporu między mną a wydawnictwem. Trzecia powieść
ukazała się szybciej niż druga. W końcu usiedliśmy,
przeanalizowaliśmy wszystkie za i przeciw i uznaliśmy, że
najlepiej dla wszystkich będzie, jeśli nasze drogi się rozejdą. W
związku z tym proces wydawniczy zaczynam niejako od początku. Kiedy
tylko będę wiedziała, kiedy można się spodziewać powieści
drukiem, natychmiast powiem czytelnikom. Zależy mi na wydaniu "Lady
M.". W tytułowej bohaterce możemy odnaleźć kawałek siebie,
bądź przeciwnie, cieszyć się, że nie mamy nic wspólnego z
Małgorzatą, kobietą, która uważała, że może wpływać na
postępowanie innych.
awiola: Będziemy więc
czekać cierpliwie. "Lot nisko nad ziemią" to Pani najnowsza powieść.
Czy zdradzi Pani genezę wymyślenia takiego, dość tajemniczego
tytułu?
Ałbena Grabowska: "Lot nisko nad ziemią" opowiada o kobiecie, która doznała w życiu straty. Najpierw traci możliwość bycia matką, potem męża z którym była bardzo szczęśliwa. Zadaję pytanie, jak sobie radzić z takimi dramatami w życiu. Tytuł nawiązuje do sposobu wychowania bohaterki przez rodziców. Weronika miała się niczym nie wyróżniać. Tak, jak samolot leci nisko nad ziemią, żeby radary nie mogły go namierzyć, tak Weronika miała, przejść przez życie jako osoba przeciętna i szara. Inne znaczenie tytułu to trzymanie się kurczowo ziemi, tak, aby nie wzlecieć wysoko, nie dać się ponieść marzeniom. Są też czytelnicy, którzy mylą słowa z tytułu i odczytują go jako "lotnisko nad ziemią". Tak też można go interpretować. To z kolei symbol tego, że nie można iść na przód, ani cofnąć się do tyłu.
awiola: Do tej pory spotkałam się wyłącznie z jedną krytyczną opinią "Lotu...”. Jak czytelnicy przyjęli Pani najnowszą książkę?
Ałbena Grabowska: To prawda, że chciałabym, żeby wszystkie recenzje były pozytywne. Tak było przy "Orfeuszu" i przy "Olśnieniach". "Lot" też zbiera bardzo dobre opinie. Rzadko komuś moja książka nie przypada do gustu. Nie czytałam też opinii osoby, która nie była w stanie doczytać książki do końca. W tamtej recenzji blogerka zarzuca mi, że nie polubiła bohaterki, nie zachęciłam jej, żeby chciała ją rozumieć oraz to, że przewidziała zakończenie. Nie weszłam w polemikę, bo nie wydaje mi się, żeby to było moją rolą. Ma prawo do swojej opinii. Ja akurat nie uważam, że moje bohaterki trzeba lubić. Przeciwnie, one są takie, że trudno je akceptować, a utożsamianie się z nimi jest bardzo ryzykowne ;-). Co do zakończenia, to ono nie miało tak zaskakiwać jak w "Olśnieniach". Jest dużo czytelnych znaków, że Weronika jest w takim, a nie innym stanie ducha. Byłam naprawdę uczciwa z czytelnikiem. Mimo to efekt zaskoczenia jest obecny.
Ałbena Grabowska: "Lot nisko nad ziemią" opowiada o kobiecie, która doznała w życiu straty. Najpierw traci możliwość bycia matką, potem męża z którym była bardzo szczęśliwa. Zadaję pytanie, jak sobie radzić z takimi dramatami w życiu. Tytuł nawiązuje do sposobu wychowania bohaterki przez rodziców. Weronika miała się niczym nie wyróżniać. Tak, jak samolot leci nisko nad ziemią, żeby radary nie mogły go namierzyć, tak Weronika miała, przejść przez życie jako osoba przeciętna i szara. Inne znaczenie tytułu to trzymanie się kurczowo ziemi, tak, aby nie wzlecieć wysoko, nie dać się ponieść marzeniom. Są też czytelnicy, którzy mylą słowa z tytułu i odczytują go jako "lotnisko nad ziemią". Tak też można go interpretować. To z kolei symbol tego, że nie można iść na przód, ani cofnąć się do tyłu.
awiola: Do tej pory spotkałam się wyłącznie z jedną krytyczną opinią "Lotu...”. Jak czytelnicy przyjęli Pani najnowszą książkę?
Ałbena Grabowska: To prawda, że chciałabym, żeby wszystkie recenzje były pozytywne. Tak było przy "Orfeuszu" i przy "Olśnieniach". "Lot" też zbiera bardzo dobre opinie. Rzadko komuś moja książka nie przypada do gustu. Nie czytałam też opinii osoby, która nie była w stanie doczytać książki do końca. W tamtej recenzji blogerka zarzuca mi, że nie polubiła bohaterki, nie zachęciłam jej, żeby chciała ją rozumieć oraz to, że przewidziała zakończenie. Nie weszłam w polemikę, bo nie wydaje mi się, żeby to było moją rolą. Ma prawo do swojej opinii. Ja akurat nie uważam, że moje bohaterki trzeba lubić. Przeciwnie, one są takie, że trudno je akceptować, a utożsamianie się z nimi jest bardzo ryzykowne ;-). Co do zakończenia, to ono nie miało tak zaskakiwać jak w "Olśnieniach". Jest dużo czytelnych znaków, że Weronika jest w takim, a nie innym stanie ducha. Byłam naprawdę uczciwa z czytelnikiem. Mimo to efekt zaskoczenia jest obecny.
Powiedziałabym
nieskromnie, że to trudniejsza proza. Czytelnik musi być
skoncentrowany na słowie, nie może ominąć żadnej myśli. W
zamian za to nie dostanie romansu, ani atrakcyjnych przygód. Ale
wierzę, że książka porusza do głębi.
awiola: Porusza, coś o tym wiem. Na spotkaniu autorskim wyjawiła Pani tajemnicę, że pisze sagę. Czy może Pani zdradzić coś więcej na ten temat swoim czytelnikom?
Ałbena Grabowska: Właśnie skończyłam pierwszy tom sagi pt.: "Stulecie Winnych". Teraz piszę drugą część. To opowieść obejmująca sto lat z życia pewnej rodziny. Pierwszy tom pod roboczym tytułem "Ci, którzy przeżyli" rozpoczyna się z chwilą wybuchu pierwszej wojny światowej, a kończy wtedy, kiedy rozpoczyna się druga. W każdym pokoleniu, w rodzinie Winnych rodzą się bliźniaczki, które różnią się między sobą. Powieść jest mocno osadzona w realiach. Akcję umieściłam w Brwinowie i okolicach. Pojawią się więc na jej kartach postaci historyczne-Stanisław Lilpop, Jarosław i Anna Iwaszkiewiczowie, Zygmunt Bartkiewicz, Tadeusz Wierusz-Kowalski oraz miejsca: Dom Lilpopów, Stawisko, pałacyk Wieruszów, Marcinówka, kościół, cmentarz, sierociniec i wiele, wiele innych. Pierwszy tom ukaże się w lipcu, kolejny w październiku.
awiola: A jakie są Pani dalsze plany literackie?
Ałbena Grabowska: Obecnie jestem skoncentrowana na "Stuleciu". W "międzyczasie" napiszę piątą, ostatnią część przygód Julka i Mai. Jeśli chodzi o książki dla dzieci to mam pomysł na kolejną pozycję, względnie serię. Tym razem dla starszych chłopców. Podobnie jak w "Julkach" rzecz będzie się działa w jakimś stopniu w ludzkim umyśle.
awiola: Porusza, coś o tym wiem. Na spotkaniu autorskim wyjawiła Pani tajemnicę, że pisze sagę. Czy może Pani zdradzić coś więcej na ten temat swoim czytelnikom?
Ałbena Grabowska: Właśnie skończyłam pierwszy tom sagi pt.: "Stulecie Winnych". Teraz piszę drugą część. To opowieść obejmująca sto lat z życia pewnej rodziny. Pierwszy tom pod roboczym tytułem "Ci, którzy przeżyli" rozpoczyna się z chwilą wybuchu pierwszej wojny światowej, a kończy wtedy, kiedy rozpoczyna się druga. W każdym pokoleniu, w rodzinie Winnych rodzą się bliźniaczki, które różnią się między sobą. Powieść jest mocno osadzona w realiach. Akcję umieściłam w Brwinowie i okolicach. Pojawią się więc na jej kartach postaci historyczne-Stanisław Lilpop, Jarosław i Anna Iwaszkiewiczowie, Zygmunt Bartkiewicz, Tadeusz Wierusz-Kowalski oraz miejsca: Dom Lilpopów, Stawisko, pałacyk Wieruszów, Marcinówka, kościół, cmentarz, sierociniec i wiele, wiele innych. Pierwszy tom ukaże się w lipcu, kolejny w październiku.
awiola: A jakie są Pani dalsze plany literackie?
Ałbena Grabowska: Obecnie jestem skoncentrowana na "Stuleciu". W "międzyczasie" napiszę piątą, ostatnią część przygód Julka i Mai. Jeśli chodzi o książki dla dzieci to mam pomysł na kolejną pozycję, względnie serię. Tym razem dla starszych chłopców. Podobnie jak w "Julkach" rzecz będzie się działa w jakimś stopniu w ludzkim umyśle.
Po zakończeniu sagi być
może zmierzę się z kryminałem. Mam taki pomysł na pozycję
polsko-bułgarską. Akcja będzie się działa w dwóch krajach, w
różnym czasie. Trochę w prehistorii, trochę współcześnie.
awiola: Widzę, że plany są dalekosiężne, co mnie bardzo cieszy. Obserwuje Pani rozrastającą się blogosferę książkową? Jakie są Pani spostrzeżenia na ten temat?
Ałbena Grabowska: Bardzo sobie cenię blogerki książkowe. Myślę, że gdyby nie blogosfera, nie byłoby takiego sukcesu "Olśnień". Uwierzyłam w to zjawisko od razu. Wynajdywałam dobrze piszące dziewczyny i wysyłałam im książkę. Ryzykowałam, bo przecież nie wiedziałam, czy książka się spodoba. Teraz mam z blogerkami (między innymi z Panią) bardzo dobre kontakty. Z przyjemnością przesyłam każdą moją kolejną książkę.
awiola: Widzę, że plany są dalekosiężne, co mnie bardzo cieszy. Obserwuje Pani rozrastającą się blogosferę książkową? Jakie są Pani spostrzeżenia na ten temat?
Ałbena Grabowska: Bardzo sobie cenię blogerki książkowe. Myślę, że gdyby nie blogosfera, nie byłoby takiego sukcesu "Olśnień". Uwierzyłam w to zjawisko od razu. Wynajdywałam dobrze piszące dziewczyny i wysyłałam im książkę. Ryzykowałam, bo przecież nie wiedziałam, czy książka się spodoba. Teraz mam z blogerkami (między innymi z Panią) bardzo dobre kontakty. Z przyjemnością przesyłam każdą moją kolejną książkę.
Podziwiam blogerki
piszące o książkach. To nie jest łatwy kawałek chleba. Robicie
to za darmo, z czystej miłości do czytania i chęci podzielenia się
wrażeniami z innymi. Niektóre z Was są tak wpływowe, że
wydawnictwa zabiegają o recenzje. To nobilitacja mieć zrecenzowaną
książkę u danej blogerki. Rekomendacje od konkretnych osób stają
się dla książki bardzo ważne. Nie rzadko książkę na okładce
rekomenduje nie inny pisarz, tylko właśnie recenzent. Myślę, że
to zjawisko będzie się rozwijać. Oczywiście zawsze znajdą się
"potknięcia". Będą osoby, które nie umieją pisać, a
nie rzadko i czytać. Recenzje mogą być nierzetelne, pisane pod
dyktando wydawnictwa lub agresywnego, zakochanego sobie autora, który
nie pragnie czytelników, ale wyznawców. Ostatnio przez Internet
przewinęła się fala dyskusji na temat blogerki, której kazano
usunąć recenzję, ponieważ wytknęła liczne błędy ortograficzne
recenzowanej książki.
awiola: Tak, wszyscy
słyszeliśmy o tej aferze. Nasze środowisko nadal tym żyje... Ale powróćmy do Pani. Interesuje mnie, co najchętniej czyta
Ałbena Grabowska?
Ałbena Grabowska:
Najchętniej powieści i kryminały. Mam szczególną słabość
do kryminałów szwedzkich i amerykańskich. Ostatnio zaczytuję się
przygodami Cormorana Strike’a, jednonogiego detektywa, którego
powołała do życia J.K. Rowling. Jeśli chodzi o powieści, to
zaczytuję się Doris Lessing, Jose Saramago, Orhanem Pamukiem…
Wracam także do kilkakrotnie przeczytanych pozycji. W każde lato
wracam do Marqueza i jego Macondo. Teraz czytam "Złodziejkę
książek" Marcusa Zusaca. Świetna lektura.
awiola: Jako doświadczony pisarz, jak postrzega Pani rynek wydawniczy w Polsce?
Ałbena Grabowska: Ciągle nie czuję się doświadczoną pisarką. Napisałam zaledwie 10 książek. Długo byłam "debiutantką" i ciągle poszukiwałam wydawnictw. Mimo wszystko miałam szczęście. Pierwsza książka "Orfeusz" została wydana przez Świat Książki – bardzo znane wydawnictwo. Moje książki dla dzieci wydaje Akapit Press, a to wydawnictwo skupia największe nazwiska literatury dziecięcej. Teraz także mam wspaniałego wydawcę, który mnie promuje i bardzo wierzy we wspólny sukces. Każdemu tego życzę.
awiola: Jako doświadczony pisarz, jak postrzega Pani rynek wydawniczy w Polsce?
Ałbena Grabowska: Ciągle nie czuję się doświadczoną pisarką. Napisałam zaledwie 10 książek. Długo byłam "debiutantką" i ciągle poszukiwałam wydawnictw. Mimo wszystko miałam szczęście. Pierwsza książka "Orfeusz" została wydana przez Świat Książki – bardzo znane wydawnictwo. Moje książki dla dzieci wydaje Akapit Press, a to wydawnictwo skupia największe nazwiska literatury dziecięcej. Teraz także mam wspaniałego wydawcę, który mnie promuje i bardzo wierzy we wspólny sukces. Każdemu tego życzę.
Przykro mi, kiedy czytam
wpisy kolegów i koleżanek po piórze rozczarowanych sposobem
wydawania i przede wszystkim promocją. Ciarki mnie przechodzą,
kiedy słyszę, co z książką potrafią zrobić wydawnictwa "ze
współfinansowaniem". Rynek w Polsce jest dziwny. Lwią część
zysku zgarnia dystrybutor, księgarnia, potem wydawnictwo. Autor ma
najmniej. Ale jeszcze gorzej jest na przykład w Bułgarii. Tam z
kolei wydawnictw nie oczekujących od pisarza pieniędzy jest
dwa-trzy. Nie ma wolnego rynku wydawniczego. Autor płaci, drukuje
100-200 egzemplarzy i sprzedaje je w kiosku pod domem. To dopiero
jest tragedia.
awiola: Czyli u nas w kraju nie jest jeszcze tak źle, to pocieszające. Co autorka 10 książek preferuje przy pisaniu – kawę czy herbatę? A może coś zupełnie innego?
Ałbena Grabowska: To zależy od pory dnia. Do południa raczej kawę z mlekiem, po południu herbatę Earl Grey ;-) Zdarza mi się także pić Colę Zero. To moja wielka słabość.
awiola: Jakich rad udzieliłaby Pani osobom chcącym wydać swoją pierwszą książkę?
Ałbena Grabowska: Jeśli wierzycie, że to co napisaliście jest dobre – próbujcie.
awiola: Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom mojej strony?
Ałbena Grabowska: Pozdrawiam czytelników Awioli ;-) Czytajcie jej recenzje i rekomendacje. Są bardzo rzetelne i napisane pięknym językiem.
awiola: Czyli u nas w kraju nie jest jeszcze tak źle, to pocieszające. Co autorka 10 książek preferuje przy pisaniu – kawę czy herbatę? A może coś zupełnie innego?
Ałbena Grabowska: To zależy od pory dnia. Do południa raczej kawę z mlekiem, po południu herbatę Earl Grey ;-) Zdarza mi się także pić Colę Zero. To moja wielka słabość.
awiola: Jakich rad udzieliłaby Pani osobom chcącym wydać swoją pierwszą książkę?
Ałbena Grabowska: Jeśli wierzycie, że to co napisaliście jest dobre – próbujcie.
awiola: Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom mojej strony?
Ałbena Grabowska: Pozdrawiam czytelników Awioli ;-) Czytajcie jej recenzje i rekomendacje. Są bardzo rzetelne i napisane pięknym językiem.
Pani Ałbena odpowiedziała na wszystkie nurtujące mnie pytania odnośnie jej obecnej twórczości. Z pewnością wraz z nowymi książkami, jakie planuję podarować czytelnikom - okazja na kolejny wywiad się pojawi. Dziękuję autorce za poświęcony czas, a Was zachęcam do zajrzenia do twórczości Pani Ałbeny Grabowskiej. Moja prywatna mistrzyni suspensu z pewnością Was nie zawiedzie.
Niebawem również, dzięki uprzejmości autorki ogłoszę konkurs, w którym będziecie mieli szansę wygrać egzemplarz "Lotu nisko nad ziemią" wraz z autografem Pani Ałbeny :)
Bardzo miła osóbka pani Ałbeny, chętnie poznam jej książkę, czekam na konkurs :)
OdpowiedzUsuńCzekam na konkurs, ponieważ ta książka mi się marzy, głównie dzięki Tobie ;) A pierwszym zdaniem tego posta pani Ałbena mnie kupiła ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajna babeczka! Z przyjemnością przeczytałam wywiad, a co do jej książek to jestem zaintrygowana;)
OdpowiedzUsuńAłbena jest właśnie taka, jak napisałaś, to ciepła i przesympatyczna osoba. Jestem dumna, że mogłam Ją poznać osobiście. Wywiad bardzo interesujący. Czekam na papierową wersję "Lady M", bo to książka naprawdę warta uwagi.
OdpowiedzUsuńGratuluję wywiadu.
OdpowiedzUsuń"Coraz mniej olśnień" to genialna książka. Polecam ją każdemu, wielu osobom pożyczałam i zgodnie potwierdzają moje zdanie. Mam nadzieję, że poznam kiedyś "Lot nisko nad ziemią".
OdpowiedzUsuńTymczasem, gratuluję Ci Awiolu udanego wywiadu. Przyjemnie było go sobie przeczytać :)
Nie znam jeszcze twórczości tej Autorki, ale po tej rozmowie nabieram ochoty na takie spotkanie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad i to miło ze strony Pani Ałbeny, że pomyślała o nas, blogerach... ;) oczywiście czekam na konkurs
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie przeczytać tak miłe słowa na temat blogerów książkowych :) Jestem bardzo ciekawa twórczości tej autorki i z niecierpliwością czekam na wspomniany konkurs oraz możliwość zdobycia jej najnowszej książki :)
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad, zachęcający do zapoznania się z twórczością pani Ałbeny. Ja chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuńWidać, że pisarka to skromna osoba. Określając siebie , że nie jest doświadczoną pisarką, bo napisała zaledwie 10 książek pokazuje, że z jej skromności, świadomości powinni brać przykład, ci twórcy, których pycha jest większa niż ich talent.
OdpowiedzUsuńZ twórczością tej autorki nie miałam jeszcze okazji się spotkać, ale muszę przyznać, że wrażenia po wywiadzie sprawiły, że chętnie ten stan rzeczy zmienię. ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zapoznałabym się z twórczością pani Ałbeny. Bardzo miło czyta się takie wywiady. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wywiadu, jest naprawdę bardzo interesujący :)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatycznie czytało mi się ten wywiad :) Pani Grabowska jest przesympatyczną osobą, miło było się czegoś o niej dowiedzieć. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnego z podanych tytułów, jednak koniecznie muszę to zrobić :)
OdpowiedzUsuńlubię czytać Twoje wywiady:)
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem niewielu blogerów zarabia na swoich recenzjach, więc nie mamy z tego ani łatwego, ani trudnego kawałka chleba. Bo w ogóle nie mamy z tego chleba :-)
OdpowiedzUsuńBardzo miło czytało się wywiad z sympatyczną autorką.:) Mam wielką ochotę przeczytać "Lot nisko nad ziemią". :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że autorka docenia pasje i zaangażowanie blogerów. To się ceni.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad- gratuluje!
Na razie mam za sobą tylko "Coraz mniej olśnień", które zwyczajnie wbiły mnie w fotel.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wydanie "Lady M.", a wiadomość o tym, że pani Ałbena pisze sagę, po prostu mnie zelektryzowała, uwielbiam takie opowieści:) Będę na nią czekać z niecierpliwością:)
Jak to możliwe, że wcześniej nie słyszałam o tej autorce? O.O
OdpowiedzUsuńPo jej wypowiedziach jestem pewna, że jej książki na pewno przypadną mi do gustu!
Bardzo lubię wywiady pani Ałbeny, a przede wszystkim cieszą - jako czytelnika wspaniałe pomysły na nowe książki:)
OdpowiedzUsuńJak to miło wiedzieć, że pisarze doceniają nas - mróweczki, które mają przyjemność z czytania ich książek :)
OdpowiedzUsuńWywiad niezwykle udany :)
wywiad pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad:) podobnie jak Autorka lubię herbatę Earl Grey :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad! Ten planowany kryminał z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, przeczytałam go z przyjemnością:) Autorka jest bardzo ciekawą osobowością choć przyznam szczerze pierwszy raz o niej słyszę. Muszę to nadrobić:)
OdpowiedzUsuńPani Ałbena zrobiła na mnie świetne wrażenie swoimi odpowiedziami na Twoje pytania. Chętnie zapoznałabym się z jej twórczością.
OdpowiedzUsuńAutorkę widziałam przelotem na Targach w Poznaniu, bardzo ciekawa rozmowa.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :) Ma "zdrowe" podejście do krytyki swej twórczości, oby to się nie zmieniło.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Aż nabrałam ochoty, by zapoznać się z twórczością tej autorki. :D
OdpowiedzUsuńOooo, jak miło, że autorka tak pochlebnie się wyraża o nas, recenzentkach. :) Mam w planach jej książki. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad.
OdpowiedzUsuń