"Skandynawska wieża Babel. Studium udręki szwedzkiego urzędnika" - Jerzy Stypułkowski
18:28
30
2013
,
Novae Res
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
,
Stypułkowski Jerzy
"(...)
rutyna jest dla intelektu niczym buldożer, co niszczy wszystko,
tłamsi, rozbija w drzazgi i zamienia w puder – i
w
końcu zostaje jedynie pustka".
Wpisując
w internetową wyszukiwarkę hasło "urząd", wyskakująca
ilość znalezionych wyników może nas nieco przytłoczyć.
Różnorodne urzędy, o wszelakiej specjalizacji, tworzą
biurokratyczną strukturę państwa, i
jak
się okazuje nie tylko naszego. Szwecja - jeden
z krajów skandynawskich, z którym nieodłącznie kojarzy się nam
dobrobyt i postęp cywilizacyjny, również zalicza się do tego
kręgu, bowiem
i tam biurokratyczna maszyna dosięga ram absurdu. A co najgorsze,
dosięga miejsca niemal świętego – biblioteki.
Jerzy Stypułkowski to gdańszczanin, mieszkający od ponad trzydziestu lat w Sztokholmie, gdzie ukończył studia na kierunkach historia literatury, informatyka i bibliotekoznawstwo. Autor przez wiele lat wykonywał zawód bibliotekarza w National Library of Sweden, na chwilę obecną natomiast zajmuje się pisaniem. W 2002 r. wydał powieść pt. "Decyzja".
Polak, mieszkający w Szwecji, nazwany przez autora wyłącznie jedną literą – K. jest urzędnikiem. Urzędnikiem pracującym w bibliotece. Szefem urzędu jest Runar - despota dla którego pracownicy potrafią zrobić dosłownie wszystko. Bohater opisuje swoją codzienną rzeczywistość, naznaczoną absurdem, marazmem, rutyną i udręką. K. niczym bohater "Procesu" Kafki nie potrafi wyrwać się z paradoksów urzędniczego świata.
"Skandynawska wieża Babel. Studium udręki szwedzkiego urzędnika" to proza niełatwa. Obyczajowo-satyryczno-groteskowy wymiar książki, zmusza bowiem czytelnika do poważnego zagłębienia się w historię K. Bohater ten, jako outsider w swoim środowisku, przedstawia swoimi oczami wszelkie negatywne zjawiska pojawiające się w państwowym urzędzie: kult szefa, lizusostwo, rutyna, nikomu niepotrzebna biurokracja i schematyczność. W oczach K. praca w urzędzie działa destrukcyjnie na indywidualizm i kreatywność, wystawiając na piedestał służalczość i konformizm. Cały ten obraz potraktowany został przez autora nieco satyrycznie, co niewątpliwie daje się zauważyć, Stypułkowski bowiem dość bezpośrednio obnażył absurdy biurokratycznego życia. Niewątpliwie, po lekturze książki w pamięci czytelnika pozostanie kilka wymownych, paradoksalnych i nieco ironicznych obrazów pracy urzędnika, typu sprawa kabli wychodzących z podłogi, czy projekt mycia samochodu szefa. Po lekturze książki jestem skłonna nawet uwierzyć, że większość absurdów sytuacyjnych, jakie autor przytoczył miało swoje odzwierciedlenie w skandynawskiej rzeczywistości. W tej materii chyba nic mnie nie już zdziwi.
Dzieło Stypułkowskiego to bardzo obszerne (liczące ponad pięćset stron) studium ludzkiej psychiki, która wtłoczona na ponad dwadzieścia lat w pewne ramy i schematy, nie potrafiła się z nich wyrwać. Co ważne, to studium psychologiczne w dużej mierze samego autora, który jak sam przyznaje - książka to rezultat jego osobistych doświadczeń. Trudno również nie odczuć wrażenia, jakoby K. stanowił alter ego Stypułkowskiego, na co wskazuje biografia autora i tożsama do niej treść fabuły. Oprócz warstwy dotykającej absurdów urzędniczej pracy, czytelnik otrzymuje również dość pesymistyczny obraz człowieka, który nie potrafi odnaleźć się w swojej emigracyjnej rzeczywistości. Liczne dygresje dotyczące przeszłości, rozważania i refleksje, budują dość specyficzny klimat historii K. W tej książce nie liczcie bowiem na wartką akcję, nagłe zwroty fabularne, czy trzymającą w napięciu zagadkę. Wręcz przeciwnie, Stypułkowski bardzo powoli kreuje świat urzędnika i człowieka uwikłanego w machinę biurokracji. Akcja toczy się bardzo niespiesznie, podkreślając często kondycję emocjonalną głównego bohatera.
Okładkę książki zdobi reprodukcja obrazu Pietera Bruegla pt. "Mała Wieża Babel", która oczywiście wraz z tytułem posiada swój symboliczny wymiar. Wymiar, trzeba podkreślić trafny, bowiem po lekturze dzieła autora, praca w urzędzie jawi się jako zajęcie powodujące jeszcze większy zamęt, nie przynoszące żadnych pozytywnych rezultatów, sztuka sama w sobie. Czy tak jest w rzeczywistości? Trudno w tym przypadku nie zgodzić się z autorem. Jeśli więc macie ochotę na nietuzinkową, słodko-gorzką historię przypadku homo biurocraticusa, zachęcam do lektury.
Jerzy Stypułkowski to gdańszczanin, mieszkający od ponad trzydziestu lat w Sztokholmie, gdzie ukończył studia na kierunkach historia literatury, informatyka i bibliotekoznawstwo. Autor przez wiele lat wykonywał zawód bibliotekarza w National Library of Sweden, na chwilę obecną natomiast zajmuje się pisaniem. W 2002 r. wydał powieść pt. "Decyzja".
Polak, mieszkający w Szwecji, nazwany przez autora wyłącznie jedną literą – K. jest urzędnikiem. Urzędnikiem pracującym w bibliotece. Szefem urzędu jest Runar - despota dla którego pracownicy potrafią zrobić dosłownie wszystko. Bohater opisuje swoją codzienną rzeczywistość, naznaczoną absurdem, marazmem, rutyną i udręką. K. niczym bohater "Procesu" Kafki nie potrafi wyrwać się z paradoksów urzędniczego świata.
"Skandynawska wieża Babel. Studium udręki szwedzkiego urzędnika" to proza niełatwa. Obyczajowo-satyryczno-groteskowy wymiar książki, zmusza bowiem czytelnika do poważnego zagłębienia się w historię K. Bohater ten, jako outsider w swoim środowisku, przedstawia swoimi oczami wszelkie negatywne zjawiska pojawiające się w państwowym urzędzie: kult szefa, lizusostwo, rutyna, nikomu niepotrzebna biurokracja i schematyczność. W oczach K. praca w urzędzie działa destrukcyjnie na indywidualizm i kreatywność, wystawiając na piedestał służalczość i konformizm. Cały ten obraz potraktowany został przez autora nieco satyrycznie, co niewątpliwie daje się zauważyć, Stypułkowski bowiem dość bezpośrednio obnażył absurdy biurokratycznego życia. Niewątpliwie, po lekturze książki w pamięci czytelnika pozostanie kilka wymownych, paradoksalnych i nieco ironicznych obrazów pracy urzędnika, typu sprawa kabli wychodzących z podłogi, czy projekt mycia samochodu szefa. Po lekturze książki jestem skłonna nawet uwierzyć, że większość absurdów sytuacyjnych, jakie autor przytoczył miało swoje odzwierciedlenie w skandynawskiej rzeczywistości. W tej materii chyba nic mnie nie już zdziwi.
Dzieło Stypułkowskiego to bardzo obszerne (liczące ponad pięćset stron) studium ludzkiej psychiki, która wtłoczona na ponad dwadzieścia lat w pewne ramy i schematy, nie potrafiła się z nich wyrwać. Co ważne, to studium psychologiczne w dużej mierze samego autora, który jak sam przyznaje - książka to rezultat jego osobistych doświadczeń. Trudno również nie odczuć wrażenia, jakoby K. stanowił alter ego Stypułkowskiego, na co wskazuje biografia autora i tożsama do niej treść fabuły. Oprócz warstwy dotykającej absurdów urzędniczej pracy, czytelnik otrzymuje również dość pesymistyczny obraz człowieka, który nie potrafi odnaleźć się w swojej emigracyjnej rzeczywistości. Liczne dygresje dotyczące przeszłości, rozważania i refleksje, budują dość specyficzny klimat historii K. W tej książce nie liczcie bowiem na wartką akcję, nagłe zwroty fabularne, czy trzymającą w napięciu zagadkę. Wręcz przeciwnie, Stypułkowski bardzo powoli kreuje świat urzędnika i człowieka uwikłanego w machinę biurokracji. Akcja toczy się bardzo niespiesznie, podkreślając często kondycję emocjonalną głównego bohatera.
Okładkę książki zdobi reprodukcja obrazu Pietera Bruegla pt. "Mała Wieża Babel", która oczywiście wraz z tytułem posiada swój symboliczny wymiar. Wymiar, trzeba podkreślić trafny, bowiem po lekturze dzieła autora, praca w urzędzie jawi się jako zajęcie powodujące jeszcze większy zamęt, nie przynoszące żadnych pozytywnych rezultatów, sztuka sama w sobie. Czy tak jest w rzeczywistości? Trudno w tym przypadku nie zgodzić się z autorem. Jeśli więc macie ochotę na nietuzinkową, słodko-gorzką historię przypadku homo biurocraticusa, zachęcam do lektury.
"Forma
była dla nich wszystkim. Poza formą nie istniało nic".
Jerzy Stypułkowski |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
niestety nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńNietuzinkowość kusi :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak ci zazdroszczę tej książki. Studium psychiki ludzkiej - jak ja kocham takie lektury.
OdpowiedzUsuńSatyryczne książki zawsze są mile widziane, zwłaszcza, jeśli są dobre :) Z przyjemnością bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńNie wiele z tej recenzji zrozumiałam i nie jestem pewna, o czym jest książka, prócz tego, że o urzędniku. Jednak z tego, co wyhaczyłam wydaje się być interesujące, więc być może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńksiazka-jest-ciekawsza.blogspot.com
To musiało być ciekawe, literackie doświadczenie.
OdpowiedzUsuńJuż czytałem jakąś recenzję o tej książce. Chciałbym przeczytać tą książkę, byłoby to ciekawe wyzwanie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się fajna, ale chyba niekoniecznie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzuję, że książka nie jest najprostsza w odbiorze. Już sam fakt, że fabuła utrzymana jest w dość wolnym tempie na prawie 500 stronach, wymaga jednak dużej uwagi. Ale lubię wyzwania, dlatego z chęcią bym przeczytała;)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja. Być może kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuńCzasem lubię poczytać książkę tego typu, więc kto wie, może się skuszę. :P
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię połączenie groteski i satyry w powieściach obyczajowych, mam w planach książkę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Poszukuję tej książki, bardzo chcę się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się wcześniej nad tym tytułem... teraz widzę, że to jednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie mój gatunek, jak na razie czuję się przytłoczona, ale czasami lubię sięgnąć po wyzwania nawet wbrew sobie. Będę czekać na taką chwilę a wtedy pokuszę się o wieżę... :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka fragmentów tej książki, ale ciężki styl pisania autora zupełnie mnie nie pociąga :)
OdpowiedzUsuńChyba nie mam teraz ochoty na takie niespieszne akcje, mam nastrój raczej na mocniejsze wrażenia;)
OdpowiedzUsuńTematyka tej książki niestety nie wzbudziła mojego szerszego zainteresowania, dlatego nie będę się zmuszać i raczej spasuje.
OdpowiedzUsuńZwykle w takich książkach nie gustuję, ale do tej mogłabym się przekonać :). Język też pewnie by mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńChętnie bym się z nią bliżej zapoznała ;)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja. Lubię podobną tematykę. Z chęcią przeczytam, gdyż interesuje się ludzką psychiką :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem.
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńNie moje gusta, niestety.
OdpowiedzUsuńCo do tej książki mam sporo wątpliwości, nie jestem pewna, czy podołałabym.
OdpowiedzUsuńTemat ciekawy, ale tak nie do końca dla mnie.
OdpowiedzUsuńU mnie to samo. Absurdy biurokratyzmu- tak, o tym z chęcią bym przeczytała plus studium psychiki bohatera, ale raczej nie w tak obszernej lekturze.
UsuńI ja podobnie czuję...
UsuńTo jedna z ciekawszych książek, jakie czytałam w ostatnim czasie. Podobał mi się poziom absurdu w świecie przedstawionym. Mimo, że w książce nie było wartkiej akcji mnie wciągnęła od pierwszej strony i nie mogłam się od niej oderwać. Jedynym minusem były dla mnie zbyt oczywiste akcenty odnoszące się do Kafki.
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się, chociaż nie wiem czy lektura by mnie nie przytłoczyła, ponad 500 stron to sporo, a sztuka to nie zanudzić czytelnika przy tej ilości stron :)
OdpowiedzUsuń