Janusz Koryl – "Urojenie"
"Miota
się tylko między snem a jawą, między pewnością a urojeniem".
Skonstruowanie
fabuły, której misternie uknuta intryga ma za zadanie kompletnie
ogłuszyć czytelnika, to wyzwanie wymagające dużych
pokładów umiejętności
i dobrego warsztatu pisarskiego. Niewątpliwie zadania takiego podjął
się Janusz Koryl, autor wychwalanej przeze mnie "Ceremonii".
Niewątpliwie również ocena wykonania tego zadania zależy od kilku
czynników, między innymi od stopnia wyrobienia czytelniczego
poszczególnych grup odbiorców.
Janusz Koryl to prozaik i poeta, mieszkający od 1978 r. w Rzeszowie. Autor jest absolwentem filologii polskiej i z racji swojego wykształcenia przez dekadę pracował jako polonista w jednym z rzeszowskich liceów. W swojej pracy zawodowej wykonywał również zawód dziennikarza, był autorem programów w lokalnym oddziale Telewizji Polskiej, oraz pisał recenzje do ogólnopolskich pism literackich. Na chwilę obecną pracuje jako urzędnik w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie.
31 grudnia 2011 r., bal sylwestrowy, na którym bawi się aspirant rzeszowskiej dochodzeniówki Mateusz Garlicki wraz z małżonką, trwa w najlepsze. Niestety jego szampańska zabawa zostaje brutalnie przerwana telefonem służbowym z komendy policji. Garlicki zmuszony zostaje bowiem przyjechać na posterunek, w którym oczekuje na niego niejaki Tadeusz Olczak twierdzący, że zabił kobietę. Podejrzany podaje wszelkie możliwe szczegóły i dane, a następnie zamknięty w areszcie znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Dziwna sprawa w postaci braku zabójcy i brak śladu jakiejkolwiek ofiary, staje się obsesją policjanta.
Janusz Koryl w swojej kolejnej książce postawił sobie bardzo wysoką poprzeczkę, skupiając się na przewrotnym zakończeniu utworu, którego wykonanie można oceniać w dwojaki sposób. "Urojenie" to pełnokrwisty thriller, w którym autor drobnymi kroczkami buduje napięcie, mające swoje ujście w końcowych partiach książki. Ocena całej intrygi, która w zamyśle Koryla winna budzić niedowierzanie, szok i konsternację, zależeć będzie od stopnia doświadczenia czytelnika w obyciu z tego typu lekturami. Otóż czytelnik mający za sobą nawet tylko kilka tego typu książek, w większości przypadków domyśli się w połowie powieści, jakie zakończenie przygotował autor. W moim przypadku tak właśnie było, zarys rozwiązania intrygi nasunął mi się dość szybko, dlatego przyjemność z czytania książki niestety drastycznie spadła. Duży wpływ na przewidywalność zakończenia miał tutaj sam tytuł, wskazujący poniekąd kierunek, w którym będzie zmierzać fabuła, może inna nazwa, byłaby lepszą alternatywą. Z drugiej jednak strony, nie dziwię się osobom, które po przeczytaniu "Urojenia" powiedzą: "Wow, to było coś!". Dlaczego więc taki rozdźwięk? Otóż czytelnicy, którzy nie spotkali się wcześniej z wykorzystanym przez autora motywem, mogą poczuć się zadowoleni z przewrotności konstrukcji fabularnej. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie mogę powiedzieć, że "Urojenie" to słaby i przewidywalny thriller. Dla niektórych bowiem będzie doskonałym przykładem jak budować intrygę i zaskoczyć czytelnika niespodziewanym finałem.
Warto podkreślić, że Janusz Koryl raczy czytelnika wielką dbałością o szczegóły w prowadzonym przez Garlickiego śledztwie. Wartka akcja brnie do przodu, odsłaniając kolejne nieprawdopodobne fakty, które nie trzymają się kompletnie całości. To właśnie detale tworzą cały specyficzny klimat "Urojenia", nieco mroczny i tajemniczy, nie dający się określić jednym przymiotnikiem. Trafionym zabiegiem jest również konstrukcja poszczególnych rozdziałów, w postaci podawania konkretnego miejsca, daty i godziny.
Po lekturze mojej pierwszej książki Koryla pt. "Ceremonia", spodziewałam się kolejnych mocnych wrażeń i specyficznego klimatu, jaki niewątpliwie autor potrafi stworzyć. Mocnych wrażeń zabrakło, jednak klimatem książki nie jestem rozczarowana. "Urojenie" wśród czytelników z pewnością posiadać będzie swoich zwolenników, jak i przeciwników. Wszystko bowiem będzie zależeć od odbioru zakończenia. I każdy co ciekawe, będzie w tej materii mieć swoją rację. Śledztwo aspiranta Garlickiego to lektura na leniwy wieczór, która zapewnia kilka godzin godziwej rozrywki. Warto zajrzeć, nawet dla samego obrazu Rzeszowa ukazanego w utworze.
Janusz Koryl to prozaik i poeta, mieszkający od 1978 r. w Rzeszowie. Autor jest absolwentem filologii polskiej i z racji swojego wykształcenia przez dekadę pracował jako polonista w jednym z rzeszowskich liceów. W swojej pracy zawodowej wykonywał również zawód dziennikarza, był autorem programów w lokalnym oddziale Telewizji Polskiej, oraz pisał recenzje do ogólnopolskich pism literackich. Na chwilę obecną pracuje jako urzędnik w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie.
31 grudnia 2011 r., bal sylwestrowy, na którym bawi się aspirant rzeszowskiej dochodzeniówki Mateusz Garlicki wraz z małżonką, trwa w najlepsze. Niestety jego szampańska zabawa zostaje brutalnie przerwana telefonem służbowym z komendy policji. Garlicki zmuszony zostaje bowiem przyjechać na posterunek, w którym oczekuje na niego niejaki Tadeusz Olczak twierdzący, że zabił kobietę. Podejrzany podaje wszelkie możliwe szczegóły i dane, a następnie zamknięty w areszcie znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Dziwna sprawa w postaci braku zabójcy i brak śladu jakiejkolwiek ofiary, staje się obsesją policjanta.
Janusz Koryl w swojej kolejnej książce postawił sobie bardzo wysoką poprzeczkę, skupiając się na przewrotnym zakończeniu utworu, którego wykonanie można oceniać w dwojaki sposób. "Urojenie" to pełnokrwisty thriller, w którym autor drobnymi kroczkami buduje napięcie, mające swoje ujście w końcowych partiach książki. Ocena całej intrygi, która w zamyśle Koryla winna budzić niedowierzanie, szok i konsternację, zależeć będzie od stopnia doświadczenia czytelnika w obyciu z tego typu lekturami. Otóż czytelnik mający za sobą nawet tylko kilka tego typu książek, w większości przypadków domyśli się w połowie powieści, jakie zakończenie przygotował autor. W moim przypadku tak właśnie było, zarys rozwiązania intrygi nasunął mi się dość szybko, dlatego przyjemność z czytania książki niestety drastycznie spadła. Duży wpływ na przewidywalność zakończenia miał tutaj sam tytuł, wskazujący poniekąd kierunek, w którym będzie zmierzać fabuła, może inna nazwa, byłaby lepszą alternatywą. Z drugiej jednak strony, nie dziwię się osobom, które po przeczytaniu "Urojenia" powiedzą: "Wow, to było coś!". Dlaczego więc taki rozdźwięk? Otóż czytelnicy, którzy nie spotkali się wcześniej z wykorzystanym przez autora motywem, mogą poczuć się zadowoleni z przewrotności konstrukcji fabularnej. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie mogę powiedzieć, że "Urojenie" to słaby i przewidywalny thriller. Dla niektórych bowiem będzie doskonałym przykładem jak budować intrygę i zaskoczyć czytelnika niespodziewanym finałem.
Warto podkreślić, że Janusz Koryl raczy czytelnika wielką dbałością o szczegóły w prowadzonym przez Garlickiego śledztwie. Wartka akcja brnie do przodu, odsłaniając kolejne nieprawdopodobne fakty, które nie trzymają się kompletnie całości. To właśnie detale tworzą cały specyficzny klimat "Urojenia", nieco mroczny i tajemniczy, nie dający się określić jednym przymiotnikiem. Trafionym zabiegiem jest również konstrukcja poszczególnych rozdziałów, w postaci podawania konkretnego miejsca, daty i godziny.
Po lekturze mojej pierwszej książki Koryla pt. "Ceremonia", spodziewałam się kolejnych mocnych wrażeń i specyficznego klimatu, jaki niewątpliwie autor potrafi stworzyć. Mocnych wrażeń zabrakło, jednak klimatem książki nie jestem rozczarowana. "Urojenie" wśród czytelników z pewnością posiadać będzie swoich zwolenników, jak i przeciwników. Wszystko bowiem będzie zależeć od odbioru zakończenia. I każdy co ciekawe, będzie w tej materii mieć swoją rację. Śledztwo aspiranta Garlickiego to lektura na leniwy wieczór, która zapewnia kilka godzin godziwej rozrywki. Warto zajrzeć, nawet dla samego obrazu Rzeszowa ukazanego w utworze.
Janusz Koryl |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Dreams
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Kruminało-thrillery nie są moim ulubionym gatunkiem literackim. Jeśli miałabym sięgnąć po tę książkę to jedynie dla obrazu Rzeszowa (jeśli jest dobrze zarysowany).
OdpowiedzUsuńOkładka robi wrażenie!
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i mnie się ona bardzo podobała. Teraz marze o tym, by poznać ,,Ceremonię'.
OdpowiedzUsuńprzeczytam. mam ochotę się pobac.
OdpowiedzUsuńA autorze sporo słyszałam właśnie przy okazji wydania "Ceremonii" i nie ukrywam, że miałabym na niego ochotę. Ale chyba zacznę właśnie od wspomnianej przeze mnie książki, a nie od "Urojenia" - nie lubię, jak rozwiązanie zagadki spada na mnie zbyt szybko - wolę się "pomęczyć" do końca i zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńRzeszów to miasto, którego kompletnie nie znam, więc może rzeczywiście zapoznam się z tą książką:)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tego autora. Okładka jest bardzo klimatyczna, więc tym bardziej szkoda, że tego klimatu w książce zabrakło. Mimo to chętnie poznam którąś z książek tego autora.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego autora, dlatego z chęcią sięgnęłabym po tę książkę. Pewnie nie będę nią rozczarowana, bo nie znam jeszcze motywu, którym pan Janusz Koryl posługuje się w swoich thrillerach.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla mnie byłaby to świetna książka i byłabym oczarowana tą intrygą, przewidywalną, ale nic nie szkodzi, bo nie mam wielkiego doświadczenia w tym gatunku literackim. Bardzo mnie zachęciłaś. Muszę poszukać gdzieś tej książki :)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś się skusze, ale teraz jakoś nie jestem na nią gotowa :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym spróbowała, zwłaszcza że to autor, którego jeszcze nie znam:)
OdpowiedzUsuńZaczynałam ją kilka razy, ale nie przebrnęłam.
OdpowiedzUsuńJa od początku miłam mieszane uczucia i widzę, że słusznie
OdpowiedzUsuńCzytałam Koryla "Sny" książka podobała mi się, na tę mam też ochotę - rozglądam się za nią.
OdpowiedzUsuńTa okładka... przyprawia o dreszcze.
OdpowiedzUsuńPoszukuję tej książki od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńUczucia mam mieszane, gatunek zgoła nie mój, jednak zachęciłaś opinią o warsztacie pisarza, a akurat Twojej opinii warto zaufać
OdpowiedzUsuńzastanowię się
pozdrawiam
Czyli ja należę do tej grupy czytelników co powiedzieli "Wow to było coś!" Nawet tytuł mi nic nie zasugerował i zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. To było moje pierwsze spotkanie z autorem ale bardzo chętnie sięgnę po "Ceremonię" skoro tak chwalisz.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, ponieważ bardzo lubię książki Janusza Koryla. Czytałam "Sny" i "Ceremonię", obie książki bardzo mi się podobały, więc "Urojenie" też chciałabym poznać. Obawiam się co prawda, że też przewidzę rozwiązanie, ale nie warto się chyba martwić tym na zapas :)
OdpowiedzUsuńZ ogromną ochotą wezmę się za książki tego autora. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńNie poznałem jeszcze twórczości pana Koryla. "Urojenie" wydaje mnie się dość interesującą książką, a recenzja tylko utrwala mnie w tym przekonaniu.
OdpowiedzUsuńMam w planach "Ceremonię", ale jeśli m się spodoba, to również po tę pozycję sięgnę :)
OdpowiedzUsuńAle interesująca publikacja. Podoba mi się okładka, fabuła niezwykle wciągająca.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że przewidziałaś zakończenie. Szkoda też, że sam tytuł już Ci w tym pomógł... autora nie znam, a tego tytułu tym bardziej. Ale może to się zmieni, kto wie.
OdpowiedzUsuńSam nie wiem, czy by mi się spodobała, ale jedno co można na pewno powiedzieć, to że okładka zaciekawia!
OdpowiedzUsuńCiekawe, jakbym odebrała zakończenie- jak będę miała okazję, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka mnie przyciąga, bardzo interesująca wydaję się też fabuła. Muszę zacząć poszukiwania w bibliotece. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńMuszę troszkę więcej poczytać o autorze, o którym dotąd jeszcze nic nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydawała się ciekawa, ale ja mam to do siebie, że zazwyczaj domyślam się rozwiązania zagadki jakoś w połowie książki, więc boję się, że w tym wypadku byłoby podobnie i przez to spadłaby przyjemność czytania jej. Dlatego też usilnie szukać książki raczej nie będę :)
OdpowiedzUsuńO! Ciekawa byłam wrażeń, bo ostatnio tę właśnie ksiażkę przyniosłam z biblioteki. Teraz mam w stosunku do niej mieszane uczucia. No nic, przeczytamy, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznałabym się z tą książką. Ciekawe, do której grypy bym dołączyła - zwolenników czy przeciwników ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle Koryl napisął świetną książkę!! Co prawda zakończenie mnie bardzo zaskoczyło, ale mimo wszystko to bardzo dobra książka. Nic tylko czekać na kolejne...
OdpowiedzUsuń