Piotr Kołodziejczak - "Wschody do nieba"
18:54
25
2004
,
Kołodziejczak Piotr
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
,
Wydawnictwo Borgis
,
Życia w życiu
"Gdy okazuje się,
że kolejny dzień jest podobny do poprzedniego, to znaczy, iż już
jesteśmy dorośli, spadamy ze schodów, a słońca wschodzą dla
naszych dzieci. Kolej rzeczy".
Z debiutami bywa różnie.
Niektóre zachwycają, a inne doprowadzają do niekontrolowanego
wybuchu złości i rozczarowania. Pół biedy, gdy debiutancka
książka jest naszą pierwszą przeczytaną książką konkretnego
autora, gdyż zabieramy się do niej z czystą kartą. Co innego
natomiast, gdy trafimy na debiut autora, którego późniejsze
powieści są nam już dobrze znane. Wówczas sytuacja staje się
dość ekstremalna, gdyż porównania do znanej nam już twórczości
przychodzą niestety nieproszone.
Piotr Kołodziejczak to
pisarz, dziennikarz i kompozytor, autor powieści obyczajowych.
Absolwent specjalizacji logika na kierunku filozofia, pracował jako
dziennikarz w agencji prasowej zajmując się wiadomościami
sportowymi, tłumaczył również teksty. Obecnie oprócz pisania
zarządza firmą produkującą naturalne kosmetyki oraz komponuje
muzykę rozrywkową. Zapraszam was na stronę
pisarza, oraz wywiad
z autorem jaki miałam przyjemność przeprowadzić. "Wschody
do nieba" to debiut Piotra Kołodziejczaka wydany w 2004 r. Jest
to również pierwsza część trylogii wydanej pod tytułem "Życia
w życiu".
Lata siedemdziesiąte
ubiegłego wieku. W Warszawie po zakończeniu okresu wakacyjnego,
młodzież rozpoczyna pierwszy rok swojej nauki w liceum. Jednym z
takich właśnie uczniów jest nastoletni chłopak, który wraz z
nastaniem kolejnego etapu w życiu, przedstawia perypetie swoich nowo poznanych
koleżanek i kolegów: Majora, Suchego, Julii i Inki. Licealna
rzeczywistość epoki gierkowskiej to pierwsze zauroczenia, przyjaźń
ale także wino w parku i nieokiełznana namiętność pomiędzy
uczniem, a jego nauczycielką matematyki.
Piotr Kołodziejczak w
swojej debiutanckiej książce przenosi czytelnika do czasów, które
dawno minęły. Do czasów, w których nie znajdziecie super
wydajnych komputerów, najnowocześniejszych telefonów komórkowych
czy chociażby facebooka. To epoka w której przyjaźń opierała się
na prawdziwych spotkaniach, prywatkach i piciu wina na ławce w
parku. Autorowi bezsprzecznie udało się uchwycić klimat tamtych
lat, których wspominanie dla wielu starszych czytelników stanowi
powód do wielkiego sentymentu. Największy nacisk w fabule książki
położono na obraz szkolnego życia w postaci niezapomnianych
nauczycieli, którzy nawet w dorosłym życiu stanowili autorytet dla
swoich byłych uczniów. Nauczyciel wychowania fizycznego – Winiak,
czy wychowawczyni klasy narratora powieści – Pani Pyrzyk to
postacie, które każdy z czytelników uczących się w tamtych
czasach znajdzie w swoich wspomnieniach. Do tego woźna Franusiowa –
jedna z lepszych kreacji autora. Trzeba przyznać, że czytając
perypetie bohaterów powieści, czytelnik ma szansę przenieść się
do przeszłości, oglądanej już tylko w starych filmach lub
czytanej w starych książkach.
"Wschody do nieba" to
także historia zakazanej miłości pomiędzy uczniem liceum, a jego
nauczycielką. Major to wrażliwy, żyjący w swoim świecie chłopak.
Niespodziewana fascynacja starszą o dziesięć lat kobietą i do
tego jego nauczycielką sprawia, że bohater staje przed wielkim
dylematem czasów młodości. Odwzajemnione uczucie tylko potęguję
niepewność i strach. Wzruszająca historia krótkiej miłości,
która nie miała szans na przetrwanie.
Pewnie niektórzy z was
zastanawiają się co oznaczają tytułowe wschody do nieba. Otóż
pojęcie to oznacza nic innego jak młodość - codzienne rozkwitanie
czyli w (schody) do nieba. Autor poprzez swoją książkę udowadnia,
że młodość dzisiejsza i ta sprzed czterdziestu lat nie różni
się niczym wielkim. Młodzi ludzie nadal kochają, szaleją i
popełniają błędy. Do tej pory przeczytałam sześć książek
Piotra Kołodziejczaka i muszę stwierdzić, iż "Wschody do nieba"
to mój numer jeden wśród twórczości autora. Wpływ na taką
właśnie opinię ma z pewnością trafnie odwzorowany klimat lat
siedemdziesiątych oraz doskonałe wyczucie w kreowaniu
poszczególnych bohaterów książki. Szkoda, że powieść to
wyłącznie sto pięćdziesiąt siedem stron. W mojej opinii historia
Majora i pozostałych uczniów mogłaby być znacznie bardziej rozbudowana.
Lekki język, proste
słownictwo bazujące na emocjach to zapowiedź lektury, która w
jeden wieczór przeniesie was w inne czasy. Autor swoim debiutem
bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
"Ile razy żyjemy od
momentu narodzin aż do późnej starości? Odpowiedź tkwi w naszych
umysłach. Żyjemy tyle razy, ile zamkniętych etapów naszego życia
zdołamy spamiętać".
Piotr Kołodziejczak |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Borgis
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Najpiękniej o uczuciu licealisty kochającego nauczycielkę pisał w "Madame" A. Libera, trudno mu dorównać. Na szczęście z Twojej recenzji wynika, że ten wątek nie jest wiodącym.
OdpowiedzUsuńOoo, ileż dobrego słyszałam o książce Libery?! Przypomniałaś mi o niej. Muszę koniecznie ją przeczytać.
UsuńKsiążkę mam, lecz jeszcze jej nie czytałam, ale kiedyś zapewne to nadrobię.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawą. Chętnie poznałabym twórczość tego autora.
OdpowiedzUsuńKażdy kiedyś zaczynał, kiedyś debiutował. Gdzieś ostatnio przeczytałam, że nie każdy jest Dorotą Masłowską, by debiutować rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Odpuszczam, książki takiego typu jakoś mi nie leżą. :x
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę. Jednak nie mogę się przekonać do okładki ;-)
OdpowiedzUsuńPoczątek recenzji nieco mnie przeraził, lecz jak widzę - niepotrzebnie! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka! :D
Jakoś po "W kajdankach namiętności" jestem zrażona do tego autora i raczej nigdy więcej po jego ksiazki nie siegne.
OdpowiedzUsuńZapowiada się niezwykle ciekawie, w wolnej chwili, jak wpadnie mi w ręce to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa propozycja :)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich recenzowanych przez Ciebie książek Piotra Kołodziejczaka ta zaciekawiła mnie najbardziej. Chyba przez ten szczegółowy i sugestywny opis młodzieży w latach 70. Niby wiem z opowieści jak wówczas zachowywali się młodzi ludzie, co lubili itd., ale jednak jestem pewna, że w książce znajdę znacznie więcej informacji :)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich recenzowanych przez Ciebie książek Piotra Kołodziejczaka ta zaciekawiła mnie najbardziej. Chyba przez ten szczegółowy i sugestywny opis młodzieży w latach 70. Niby wiem z opowieści jak wówczas zachowywali się młodzi ludzie, co lubili itd., ale jednak jestem pewna, że w książce znajdę znacznie więcej informacji :)
OdpowiedzUsuńLubię książki, w których autor wraca wiele lat wstecz i opisuje jak się wtedy żyło jakie były priorytety.
OdpowiedzUsuńW tym roku trafiłam na wiele ciekawych debiutów, ten pewnie tez by mi się spodobał.
Hmm.. Tematyka ciekawa, choć styl i sposób pisania autora nie do końca mi pasuje. Na razie się wstrzymam, choć może kiedyś dam się jeszcze namówić;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Myśli skrzętnie ukryte...
Ten autor mi jakoś nie leży...
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji mam wielką ochotę na lekturę tej książki. Nie znam niestety stylu tego autora, ale niebawem będę mieć okazję zapoznać się z jego pozycją "W kajdankach namiętności", którą udało mi się wygrać u Katarzyny K :) Dodaję do poszukiwanych:)
OdpowiedzUsuńJa niestety spasuję tym razem. Póki co mam ciekawsze książki do czytania :)
OdpowiedzUsuńOkładka mało ciekawa, wręcz zniechęcająca, ale sama książka zapowiada się całkiem ciekawie . Jak przerzucę zaległy stosik, wezmę się za tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ta książka mi się spodoba, tym bardziej że mam sentyment do minionych lat :-)
OdpowiedzUsuńKrótka historia z klimatem dawnych lat- może mi przypaść do gustu, postaram się poszukać :)
OdpowiedzUsuńNie znam autora, ale ostatnimi czasy w blogosferze często widuje to nazwisko, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWciąż czaję się na książki tego autora, ale zawsze jest coś innego do czytania...
OdpowiedzUsuńTakie nostalgiczno-wspomnieniowe powieści mocno kuszą. Chętnie wejdę w ten świat.
OdpowiedzUsuńCzytałam trzy książki tego autora i na razie na tym poprzestanę :)
OdpowiedzUsuń